8 błogosławieństw nazywane jest przez niektórych „nowym
dekalogiem”, a dlaczego? Bo my, katolicy powinniśmy żyć według zasad tam
podanych. To nasz program, którego powinniśmy się trzymać, a podał nam, go sam
Jezus Chrystus.
Niestety większość ludzi nie do końca je rozumie, a są
one bardzo ważne.
1.
Błogosławieni ubodzy w duchu,
albowiem do nich należy królestwo niebieskie.
Czy
człowiek, który jest ubogi posiada wiele? Czy ma mnóstwo rzeczy, do których się
przywiązuje i nie może bez nich żyć?
Czyż
człowieka ubogiego w duchu nie charakteryzuje pokora? Pokora, która
jest życiem w świadomości uznania prawdy o
sobie samym? Pokora, o którą tak ciężko we współczesnym świecie?
Ubogi
w duchu cieszy się tym, co ma. On nie chce coraz więcej i więcej, bo cieszy się
z każdej rzeczy, którą osiągnął, i którą posiada.
Ubogi
w duchu jest tak naprawdę bogaty – bogaty w głęboką wiarę, a kto ma taką wiarę
może góry przenosić.
2.
Błogosławieni, którzy się smucą,
albowiem oni będą pocieszeni.
Życie
na ziemi wiąże się ze smutkiem, z cierpieniem. Doświadczyli go zarówno Jezus i
Maryja, zatem my – chrześcijanie nie będziemy od niego wolni.
Dopóki
żyjemy na ziemi, nie będziemy tak do końca szczęśliwi. Jesteśmy przecież w
miejscu wygnania i przez całe życie pielgrzymujemy do domu Ojca.
Na
czas tej tułaczki został nam dany Pocieszyciel – Duch Święty, który obdarza nas
swoimi darami.
Na
drodze do domu Ojca znajdują się gospody, w których można się posilić i zebrać
siły na dalszą drogę – kościoły, w których możemy posilić się Komunią Świętą –
Ciałem Chrystusa, umacniającym nas w czasie pielgrzymki przez ziemię.
3.
Błogosławieni cisi, albowiem oni na
własność posiądą ziemię.
W
ciszy można spotkać Boga, nie w hałasie. Hałas nas rozprasza, nie możemy się
skupić. A co dziś krzyczy? Radio, telewizja, Internet…
Trzeba
więc porzucić tą hałaśliwą codzienność, panować nad nią. A czy przypadkiem to
ona nie panuje nad większością ludzi?
Nierzadko
to my sami odsuwamy na bok ciszę. Dlaczego? Bo się jej boimy. Boimy się
usłyszeć głos Boga w naszym sercu. A co jeżeli wyjawi nam prawdę o nas samych, a
my nie chcemy jej poznać?
4.
Błogosławieni, którzy łakną i pragną
sprawiedliwości, albowiem oni będą nasyceni.
Czy
my, ludzie dobrze rozumiemy sprawiedliwość? Czy rozumiemy ją tak, jak rozumie
ją Bóg? A Bóg mówi:
„Bo myśli moje nie są myślami waszymi
ani wasze drogi moimi drogami –
wyrocznia Pana”.
Iz 55, 8
Błogosławiony,
czyli szczęśliwy będzie ten, który będzie cierpliwy i zostawi wymierzenie
sprawiedliwości Panu, a w swoim czasie to nastąpi.
Nie
możemy się tu kierować starotestamentalną zasadą „oko za oko, ząb za ząb”, bo
Jezus uczył nas czegoś innego. Uczył nas kochać Pana, Boga swego całym swoim
sercem, całą swoją duszą, całym swoim umysłem i całą swoją mocą, a bliźniego swego
jak siebie samego. Czy zatem my, sami sobie zrobilibyśmy sobie krzywdę?
5.
Błogosławieni miłosierni, albowiem
oni miłosierdzia dostąpią.
Miłość,
zrozumienie, przebaczanie, świadczenie dobra, litowanie się, pomoc drugiemu
człowiekowi.
Musimy
się tu kierować złotą zasadą postępowania:
„Wszystko więc, co byście chcieli,
żeby wam ludzie czynili, i wy im czyńcie!
Mt 7, 12
A
czy tak jest?
Czy
my nawzajem okazujemy sobie te wszystkie wartości przedstawione wyżej? Bóg nam
wybacza wszystkie grzechy w każdej spowiedzi, a ile razy my nie możemy
przebaczyć drugiemu człowiekowi znacznie mniej poważnych przewinień? Czasem
nawet gniewamy się na drugiego człowieka całe życie. Nie wybaczamy mu choćby po
jego śmierci i nie zdajemy sobie sprawy, iż nie tylko jemu wyrządzamy krzywdę,
ale sobie też. Nie okazujemy miłosierdzia drugiemu, a czy to nie jest grzech?
6.
Błogosławieni czystego serca,
albowiem oni Boga oglądać będą.
Czyste,
czyli nie brudne, a czym można ubrudzić serce? Czy nie grzechami? A gdzie się
obmywamy z
grzechów? Czyż nie w konfesjonale?
Jeśli
ktoś chce żyć i mieszkać z Bogiem, to będzie się starał, by trafić do Jego domu
w Niebie.
Oglądać
Boga można już tu, podczas ziemskiego życia i nie mówię tu o wizjach czy
objawieniach. Oglądanie Boga oznacza bliską relację z Nim poprzez
służbę innym dla Niego, modlitwę, uwielbianie
Go, adorowanie oraz oddawanie Mu chwały.
7.
Błogosławieni, którzy wprowadzają
pokój, albowiem oni będą nazwani synami Bożymi.
Czy
pokój oznacza tylko stan braku wojny? A od czego początek biorą wojny i konflikty
zbrojne? Czyż nie od niepokoju w ludzkich sercach? Czyż nie od sporów między
najbliższymi osobami?
Nie
chodzi tu zatem tylko o łagodzenie konfliktów między narodami, ale przede
wszystkim o dbanie o pokój w naszych sercach i w naszym otoczeniu. jeżeli nie
będziemy nad sobą pracować i likwidować choćby najmniejsze zalążki gniewu,
złości, zawiści, zazdrości wobec drugiego człowieka to sami będziemy
odpowiedzialni za stan wojny w naszych sercach.
8.
Błogosławieni, którzy cierpią
prześladowanie dla sprawiedliwości, albowiem do nich należy królestwo
niebieskie.
My,
uczniowie Chrystusa możemy powtórzyć za św. Pawłem:
„Zewsząd znosimy cierpienia, ale nie
poddajemy się zwątpieniu;
żyjemy w niedostatku, ale nie
rozpaczamy;
znosimy prześladowania, ale nie czujemy
się osamotnieni,
obalają nas na ziemię, ale nie giniemy.
Nosimy nieustannie w ciele naszym
konanie Jezusa, aby życie Jezusa objawiło się w naszym ciele”.
2 Kor 4, 8-10
A
jak dziś wygląda znoszenie cierpienia wśród ludzi? Jak wygląda znoszenie prześladowania?
Czy to znoszenia obelg, przykrych słów, wyśmiewania poglądów chrześcijańskich
czy choćby znoszenia tortur i odbierania życia?
Błogosławieni
jesteście, gdy ludzie wam urągają i prześladują was, i gdy z mego powodu mówią
kłamliwie wszystko złe na was.
Cieszcie
się i radujcie, albowiem wasza nagroda wielka jest w niebie.
Tak
bowiem prześladowali proroków, którzy byli przed wami.
Ewelina Szot