🔉20 MAJA. Żywot Św. Bernardyna Sieneńskiego.

salveregina.pl 6 godzin temu
Zdjęcie: Św. Beranrd z Sienny


Czy wiesz, iż Święty Bernardyn ze Sieny miał cudowną moc uzdrawiania?

  • Podczas epidemii dżumy opiekował się chorymi, sam się zaraził, ale cudownie wyzdrowiał.
  • Modlitwa do Matki Bożej uzdrowiła go z wady wymowy, co pozwoliło mu stać się wielkim kaznodzieją.
  • Jego kazania miały moc nawracania, a ludzie po ich wysłuchaniu zmieniali swoje życie.
  • Podnosił tabliczkę z Imieniem Jezus, a tłumy padały na kolana, doświadczając duchowego uzdrowienia.
  • Był oskarżony o herezję, ale Papieże Marcin V i Eugeniusz IV obronili go, uznając jego nauki za prawdziwe.

Wysłuchaj żywotu:

Żywot Św. Bernardyna Sieneńskiego.

(Żył około Roku 1420).

Wspomnienie przypada na dzień 20 maja.

— Grób znajduje się w Bazylice San Bernardino w L’Aquili, we Włoszech.

Tego właśnie roku, w którym wielka Katarzyna z Sienny, przeniosła się do wiecznej ojczyzny, przyszedł na świat, w miasteczku Massa, blisko stamtąd położonym, Bernardyn Święty. Ojciec jego Tollus z rodziny Albizesków, i matka Nera, odznaczali się wielką pobożnością i cnotą. A gdy zaledwie sześcioletniego syna osierocili swą śmiercią, wzięty do domu ciotki swej Dianny najtroskliwsze od niej odebrał wychowanie. Ta pobożna i wzorowego życia niewiasta wpajała też i w niego uczucia czci i miłości dla Pana Boga i Przenajświętszej Panny, w dzień Narodzenia, Której ujrzał dzieciak po raz pierwszy dzienne światło.

Młode serce Bernardyna ochotnie się Rzeczy Boskich chwytało; i gdy do nauk sposobny, niedługo w nich rówieśników swoich przechodził, miłość też jego ku ubogim i upodobanie w czynieniu jałmużny, coraz szersze przybierały rozmiary. Postanowił Bernardyn w dziecinnych jeszcze latach, każdą sobotę, na cześć przeczystej Matki, pościć; kazania zawsze z największą bacznością słuchał, i tak je pamiętał, iż powracając z kościoła, z największą je dokładnością drugim dzieciom powtarzał. Obyczajów nieskażonych i uczciwych, tak był skromny w każdym obejściu i słowie swoim, iż towarzysze jego, nic przy nim wstydliwego wyrzec się nie ośmielili. A gdy o czym nieprzystojnym rozmawiać poczęli, a ujrzeli go, iż nadchodzi, wnet przestrzegali jeden drugiego: – Cicho, oto Bernardyn idzie. Do Matki Przenajświętszej coraz żywszym zapalał się nabożeństwem, i poznawszy w Siennie Bractwo świeckie, nazwane Bractwem dobrze żyjących Panny Maryi szpitala de la Scala, do którego przypuszczano jedynie ludzi dobrej sławy i statecznych obyczajów, a z którego nie mało świętych ludzi wyszło, zapragnął młodzieniec stać się jego uczestnikiem, i ochotnie też do niego przyjęty został.

Bractwo to ma w swej opiece szpital pielgrzymów de la Scala, których obsługuje. Przy tym składający je członkowie, oprócz wielu dobrych uczynków jakim się poświęcali, ćwiczyli się pilnie w nabożeństwie i wszelkich umartwieniach cielesnych. Bernardyn powinności Bractwa onego, nad innych gorliwie wypełniał, przyczyniał sobie postów, biczowania, przywdział włosiennicę, i przez lat wiele na ławie nierozebrany sypiał. Skromny bardzo w jedzeniu, w dobrych potrawach zbytku, a w prostych strzegł się przesady.

Pięknej bardzo urody, wesoły, wymowny, wdzięczny, pokorny, każdemu starający się dogodzić; frasunkom, lenistwu i próżnowaniu, był nieprzyjacielem. W sprawach dzielny, w ręcznych robotach zręczny: miłosierny, mądry i roztropny, gniewać się z serca nie umiał; gdzie on był, tam smutek i zła myśl przebywać nie mogła, a wszyscy miłować go musieli.

Roku Pańskiego 1400 pielgrzymi licznie powracający z Rzymu, przynieśli ciężką zarazę do Sienny, a przepełniając szpital Bractwa Panny Maryi de la Scala, tak ją tam zagnieździli, iż po dwadzieścia osób umierało dziennie. Bracia służyli im bezprzestannie, i na tej posłudze mnóstwo ich, wszelkich stanów, płci i wieku wymarło. Starszy Bractwa Joannes Faudaronus, choć latami obciążony, chorych nie opuszczał; a gdy dla wielkiego niebezpieczeństwa ludzi do posługi za żadne pieniądze dostać już nie mógł, prosił Pana Boga i przeczystej Protektorki szpitala, aby go w tej potrzebie wspomogli.

Wtedy to Bernardyn Święty lat dwadzieścia mający, widząc wielką i nagłą tego potrzebę, ofiarował się dla miłości Boga na wszelką pracę i śmierć, do posługi tych, w których samego widział Chrystusa Pana. I opatrzony Spowiedzią, Ciałem i Krwią Pańską, wesoło chorym służyć począł. Gdy jednak sam tak obszernym obowiązkom podołać nie był wstanie, zmówił pobożnych i uczciwych młodzieńców, ażeby podzielili jego dla nieszczęśliwych starania, wystawiając im, iż gdyby choćby życie na tej posłudze postradać mieli, skarb wielki i wieczną gotują sobie zapłatę u Zbawiciela, który powiedział: „Kto ubogim służy, mnie służy”. Posileni wtedy Spowiedzią i Ciałem Chrystusowym, poszli i oni w ślady dzielnego mistrza swojego, który z całą miłością gorliwego Chrześcijanina przewodniczył im na tej świętej drodze. Nie dość iż sam chorych doglądał i opatrywał, ale jeść im gotował, nieczystości wynosił i umarłych grzebał. A tak dzień i noc pracując, wszystkich pocieszał, lub płakał ze strapionymi. Pan Bóg błogosławił ich miłosierdziu, zaraza ustała, ale cnotliwy młodzian zgnębiony trudami, opuściwszy już szpital, ciężko zachorował. A gdy cierpienia swoje najcierpliwiej znosząc, powrócił do zdrowia, dowiedział się, iż jedna krewna jego lat 90 mająca, niewidoma, i na nogi kaleka, nikogo do posługi nie miała. Obiecał Panu Bogu, służyć jej do śmierci, i święcie dotrzymał obietnicy. Cnotliwa Bartolomea, pobożne bardzo wiodąc życie, zwróciła myśl Bernardyna ku wyższym Rzeczom Boskim, a gdy po upływie roku pożegnała się z tym światem, on do Zakonu wstąpić postanowił.

W tym celu niebawem odosobnił się zupełnie od towarzystwa ludzkiego, i doświadczając swej cierpliwości i wytrwałości, na ostrym poście, modlitwach i umartwieniach ciała, długi czas przepędził. W końcu sprzedawszy wszystkę majętność swoją, i rozdawszy ją ubogim, w sam dzień Narodzenia Najświętszej Dziewicy, przyjął w Siennie sukienkę Zakonu Św. Franciszka, mając lat 22.

Wzrastając w cnotę i doskonałość młodzieniec święty, kiedy go potem do klasztoru Columbarium, jako nowicjusza oddano, tak dziwnymi trapił się umartwieniami, iż go miano za pozbawionego rozumu. On jakoby głuchy i ślepy, nie zważał na to, zajęty jedynie pragnieniem podobania się Panu Bogu.

Z każdym dniem coraz większej u ludzi nabywał sławy. Podziwiali wszyscy rzadkie cnoty jego. Kaznodzieja z niego był wielki, wymowny i gorący. Słowa jego przenikały jak płomień: dobrych do cnót pobudzał, grzesznych kruszył, niedoskonałych poprawiał, a gdzie się tylko z kazaniem obrócił, po całej włoskiej ziemi, w dni choćby powszednie, warsztaty po miastach stawały, a każdy spieszył zbierać zbawienne owoce świętej i wymownej jego nauki. Pożytki jej były nieobliczone. Gdziekolwiek mąż święty czas pewien zabawił, ustawały gry hazardowe, rozpusty, zbytkowne niewiast stroje, zazdrości i zawziętości osobiste i polityczne, a jedność i chrześcijańskie braterstwo ustalały się w to miejsce.

W kazaniach i wielkiej wartości pismach, jakie po sobie zostawił, przebija się szczególne nabożeństwo jego do Przenajświętszego Imienia Jezus i do Matki Bożej, Której niezrównane Przywileje Niepokalanego Poczęcia i Wniebowzięcia, nasz Święty uczenie wyświecał i gorliwie głosił. Imienia Jezus nigdy bez najżywszego nie wymówił wzruszenia, i obudzenia go w tych, co go słuchali. Gdy raz w Rzymie z zapałem to słodkie Imię sławił, a ci co go nie rozumieli, przymówki mu o przesadę czynili, nazajutrz Pan Bóg szczerość serca jego zaświadczył; bo kiedy w uniesieniu Imię Jezus głosił, ujrzał lud zgromadzony, nad głową jego koło świetne ze słowem ,,Jezus”.

Posłany Bernardyn do ziemi świętej, do Jeruzalem, wielu tam pogan Wierze Pana Chrystusowej pozyskał; a przyzwany stamtąd i uczyniony przełożonym nad klasztorami włoskimi Reguły Św. Franciszka Serafickiego, trzysta ich zreformował, z nadużyć i oziębłości jakie się były zakradły, rozbudził i oczyścił, i do doskonałego tejże Reguły zachowania przywiódł. Od jego to imienia zakonnicy ci reformowani, Bernardynami, albo de observantia są nazwani.

Papież Eugeniusz IV, pracy jego nieraz na trudne używał poselstwa; a gdy go chciał koniecznie na biskupstwo wynieść, i własnymi rękoma razu jednego kładł mu na głowę infułę, on zdjął ją z siebie i z wielką czcią i uniżeniem złożył przed nim, mówiąc: – Ojcze Święty, czci tej nie kładź na mnie, a pozostaw mi wolność szukania dusz, drogo od Pana Boga odkupionych. – Zbudowany tymi słowy Papież, uczynił jak Święty żądał.

Zdarzyło się, iż bacząc na nadużycia pewnego możnego pana, zganił raz Bernardyn na kazaniu tych, którzy takim schlebiają. Pan rozgniewany, groził Świętemu surowo jeśliby jeszcze mówić się o tym poważył, a gdy Bernardyn nie zważając na nic, złe tym dobitniej wytykał, chciał go pan ów pieniędzmi sobie zjednać, i dwukrotnie posłał mu znaczną ilość złota. Raz odesłał je niezwłocznie, za drugim zaś razem kazał Święty posłańcowi nieść złoto za sobą, i wszedłszy do więzienia, wykupił wszystkich więźniów, którzy za dugi osadzeni tam byli. A tak co miało być pokusą, on ku zbudowaniu bliźnich, a ku zasłudze własnej obrócił.

Niemałymi Pan Bóg cudami świętobliwość męża tego potwierdzał. W Rzymie idąc na kazanie, usłyszał raz chromego za nim wołającego: – Ojcze Święty, pragnę bardzo słuchać kazania twego, ale wstać ani chodzić nie mogę. A wierzysz-że, iż cię Mocą Pana Chrystusową zleczyć mogę? – Wierzę – odpowie, iż cię Pan Bóg wysłucha. A Św. Bernardyn ująwszy jego rękę podniósł uzdrowionego, który chwaląc Pana Boga, na kazanie poszedł. Wielu on chorych uzdrowił Znakiem Krzyża Świętego. A gdy idąc raz do Mantui z nauką, potrzebował przeprawić się przez rzekę, a przewoźnicy wziąć go nie chcieli, bo im nie miał czym zapłacić, on płaszcz na wodzie rozciągnął, i na nim rzekę przepłynął nie zamoczywszy się nawet.

Wśród posług jakie bezustannie Kościołowi Świętemu świadczył, śmierć go zaskoczyła w królestwie Neapolitańskim, w mieście Akwilii, kiedy szedł do Apulii z kazaniem. Przygotował się do niej Bernardyn spokojnie i z największą pobożnością. I po przyjęciu ostatnich Sakramentów Świętych mówiąc one słowa: – Ojcze! oznajmiłem Imię Twoje ludziom, wesoło jakoby się śmiejąc, skonał r. 1444, 20 maja. Miał lat 63. Kiedy po śmierci jego Pan Bóg wielkimi cudami świętość jego objawiał, Papież Mikołaj V po przeprowadzeniu procesu, kanonizować go kazał, ku czci Pana Boga wielkiego, którego jest Moc i Chwała nieskończona. Amen.

Pożytki duchowne.

Co w początkach dobrze i święcie w zakonach jest postanowione, ku zbawieniu ludzkiemu a Chwale Pana Boga służy, to z czasem przyrodzona słabość ludzka psuje. Dlatego też Pan Bóg, Stróż i Obrońca Winnicy swojej, jako po Mojżeszu wzbudził Ezdrasza, który odnowił jego zakon, po nim zaś proroków, kapłanów i innych wielkich ludzi, ażeby go prostowali, gdy zbaczano od niego, tak i w nowym Testamencie, zsyła na poprawę i odnowienie zakonów, wiernych i mądrych sług Chrystusowych, którzy jak oto ów Św. Bernardyn, rozbudzając serca ospałych braci swoich, do chowania dawnych Reguł, i do doskonałości żywota poprzedników ich, przywodzą.

Źródło: Żywoty Świętych Pańskich Starego i Nowego Testamentu z dzieła Ks. Piotra Skargi, T. III, 1880r.

Idź do oryginalnego materiału