Słuchałam wczoraj świadectwa jednego znanego mi małżeństwa. Mówili m.in. jak zmieniała się przez lata ich wzajemna relacja i komunikacja. Stało się to dla mnie impulsem pomyślenia o mojej relacji z Jezusem.
I ujęłabym krótko w 7 punktach:
-> zaniesiona do chrztu i obdarzona łaską (ANNA)
-> patrzyliśmy na siebie (chyba wypatrzył sobie mnie;)
-> potem mnie pociągnęło pewne zobowiązanie (jednak On ciągle mówił "nie")
-> delikatne zaproszenie znienacka, by spojrzeć na Niego, Który się ubiega...
-> moje dobre relacje z chłopakami i mimo to doświadczenie przestrzeni we mnie, której nie zapełni żaden
-> wolność i poczucie błogosławieństwa wobec dwóch dróg (prowadzących w jedno miejsce: do nieba) małżeństwa i konsekracji
-> moje TAK na bycie Barankową :)
To droga początków, o dalszej kiedy indziej. Dziś obdarza mnie szczęściem. I mogę nim obdarzać innych.