13 MAJA. Żywot Św. Roberta Bellarmina, kardynała, Doktora Kościoła Świętego.

salveregina.pl 9 godzin temu
Zdjęcie: Św. Robert Bellarmin


13 maja.

Żywot Św. Roberta Bellarmina, kardynała, Doktora Kościoła Świętego.

(Żył około Roku Pańskiego 1621).

— Grób znajduje się w Kościele Św. Ignacego w Rzymie.

Światłość owa, którą w nieskończone wieczności niby gwiazdy świecą naucza­jący wiernych sprawiedliwości, nowym zdaje się blaskiem zajaśniała w osobie Św. Roberta Kardynała Bel­larmino, któremu dzisiaj udzielić chwa­ły niebieskich mieszkańców jesteśmy po­wołani. On bowiem wsławił się jako obrońca nieustraszony Kościoła, on przy­kładem i nauką Kościół Święty ozdobił, przeto z niego najszczytniejszą ma chwa­łę i Zakon Jezusa, i kardynalskie kolegium i grono biskupów.

Urodził się dnia 4. października 1542 r., w mieście Mons Politianus w Etrurji, z patrycjuszowskiej Bellarminów rodziny. Ojcem jego był Wincenty, sławny w swym narodzie i nieustraszony rycerz, matką zaś jego była Cynthia Cevini, siostra rodzona papieża Marcelego II. Na Chrzcie Świętym nadano mu imiona Ro­bert, Franciszek i Romulus. Od młodych lat w modlitwie się kochał, braciom ka­zania w kościele usłyszane powtarzał, wieśniaków katechizmu chętnie uczył.

Z młodzień­czą rozkoszą przebieżał pogodny, Bellarmin góry i doliny, uświę­cone życiem Św. Franciszka z Asyżu, Patriarchy. Już od najmłodszych lat jaśniał czystoś­cią obyczajów tudzież niezwykłym talentem. Jako 18 — letni mło­dzian w przeddzień Stygmatyzacji Św. Franciszka pożegnał świat i wstąpił na służbę Panu Bogu do Zakonu Jezuitów.

Z polecenia Generała Zakonu, Franciszka Borgia, już przed otrzymaniem święceń kapłań­skich głosił porywające kazania w Niederlandach, gdzie zastrasza­jąco szerzyły się herezje, aby bronił Wiary Katolickiej przed protestantyzmem, który tam szcze­gólnie natarczywie występował. Sława jego jako do­skonałego kaznodziei ustalała się coraz bardziej w ciągu owych walk. Nazywano go jak Św. Antoniego „młotem heretyków”, a liczne pisma, jakie wydał w obronie zagrożonej Prawdy Katolickiej oraz wytężona praca na katedrze wszechnicy w Lowanjum zjednały mu zasłużony przydomek „nieustraszonego obrońcy Wiary Katolickiej”. Jemu też Opatrzność powierzyła do pozazdroszczenia godny urząd wychowawcy nowicjuszów, przy czym miał szczęście być przez cztery lata duchowym kierownikiem i spowiednikiem Świętego młodzieniaszka Alojzego. Wspomnienie tych chwil napawało go jeszcze w sędziwej starości szczerą radością.

Mając lat 34 został powołany z powrotem do Rzymu i przez dwanaście lat głosił tam słynne mowy przeciwko nauce Lutra, które później doczekały się wielokrotnego wydania drukiem. Księdze tej pod ty­tułem: „Dysputacje na temat kwestyj spornych Chrze­ścijańskiej Wiary“, wydane w 4 wielkich to­mach, tłumaczone na różne języki, są po dziś dzień najpełniejszą obroną nauki katolickiej, a dzięki czemu zawdzięcza obecną nominacje na Doktora Kościoła Świętego. Sam Pan Bóg wie, ile dobrego to dzieło oświeconego męża zdziałało. Łączą się w nim głę­boka nauka z świętym zapałem dla sprawy Kościoła Katolickiego i Jego Wiary. Dwa dalsze dzieła: „Katechizm większy i mniejszy“, wy­dawane wciąż jeszcze, tłumaczone na 60 języków, nie straciły nic na war­tości. Oprócz tego Św. Robert napisał szereg znakomi­tych dzieł z różnych dziedzin teologii, historii a choćby językoznawstwa. Był on w działalności swojej praw­dziwym olbrzymem. Zdawało się, iż siły jego nigdy się nie wyczerpią. Przy tym zawsze zachowywał wiel­ką skromność i pokorę.

Kościół Święty uznał zasługi Bellarmina. Papieże okryli go najwyższymi honorami, mianowali go arcybiskupem i kardynałem i powierzali mu najtrudniejsze sprawy dyplomatyczne. I tak Św. Robert Bellarmin odegrał decydującą rolę w wiel­kim sporze pomiędzy republiką wenecjańską i Stolicą Świętą oraz w walce z królem Anglii Jakubem I., który Katolików bezwzględnie prześladował.

Opowiadają o nim, iż będąc już kardynałem prowa­dził przez cały czas żywot skromnego zakonnika, gardząc prze­pychem i wystawnością, nie przyjął ofiaro­wanych mu rocznie sum pieniężnych, choćby wyrzekł się biskup­stwa. Nie starał się też nigdy o pieniądze. Gdy Ojciec Święty chciał mu wyznaczyć pen­sję z biskupstwa Kapua, z którego Św. Robert był zre­zygnował, aby móc swobodniej pracować w Rzymie, nie przyjął tych dochodów. Zawsze dawał przykład bezinteresowności i pogardy dla ziemskich skarbów. Jakże bardzo różnił się już tym samym od wielu, wielu ludzi dzisiejszych, którzy wyłącznie myślą o zysku materialnym a ciągle gonią za mamoną, chociaż po­siadają dosyć, by wygodnie i swobodnie żyć. Św. Robercie Bellarminie. wielki doktorze, oświeć rozum nasz i pokaż nam nikczemność spraw świato­wych a wspaniałość życia nadprzyrodzonego.

Pościł surowo, a za Św. Franciszkiem kochał szczególnie biednych, więc go też „ojcem ubogich” zwano. Modlił się wiele do Matki Boskiej. Papieże Sykstus V, Grzegorz XIV, Klemens VIII i Paweł V trzymali go na swym dworze jako doradcę. Po zgonie Leona XI sam zostałby Papieżem, gdyby stanowczo nie był się wyrzekł tego zaszczytu.

Również i Zakon Św. Franciszka odnosił się z pełnym uznaniem do świętości i zasług Św. Roberta Bellarmina. I tak ówczesny Generał Zakonu Franciszek Gonzaga wszystkie listy Bellarmina czytał klęcząco, a w katedrze naprzeciw kaplicy błogosławionego wtedy Alojzego, swego krewnego, przygotował drugą kaplicę dla Bellarmina — tak głęboko przeświadczony był o przyszłym wyniesieniu go na ołta­rze. Równym szacunkiem Święty ten darzył Zakon Św. Franciszka z Asyżu. Szcze­gólnie, i to przez całe życie, czcił Św. Franciszka, jego pisma zawsze odnowa czytywał, jak również dzieła serafickiego doktora Św. Bonawentury.

Św. Robert Bellarmin śmierci wcale się nie bał, choćby tęsknił za nią. Kiedy się ostatnia jego godzina zbliżała, pochwycił palcami skórę na ręce, mówiąc: „Cóż czynisz, cielsko, ty pastwo robactwa? Czemuż jeszcze trzymasz się mych kości? Czemuż mi nie pozwalasz wejść do domu mego? Odczep się przecie ode mnie. Panie, dłużej mi na tej ziemi ba­wić niepodobna, zabierz mnie do Siebie! Daj mi skrzydła gołębie, bym się uniósł w powietrze i spo­czął przy Tobie! Kiedyż stanę przed obliczem Bo­ga?“ Domownicy chcieli kardynała pocieszyć, a on mówił z nimi o śmierci, o której zawsze myślał, której tak gorąco pożądał. Na pierście­niu swoim kazał wyryć te słowa: Memen­to mori — Pamiętaj o śmierci.

Jako sędziwy starzec zmarł w upragnionym przez siebie dniu Stygmatyzacji Św. Franciszka, którą to uroczystość i sam nabożnie obchodził i gorliwie szerzył wśród wiernych. Było to 17 września 1621 roku w Rzymie. Ciało jego spoczywa w kościele Św. Igna­cego przy grobie Św. Alojzego, jak sobie sam tego życzył.

Grób Św. Roberta Bellarmina

Grób Św. Roberta Bellarmina

Już za czasów Papieża Benedykta XIV miano go za­liczyć w poczet błogosławionych, ale zamiar z róż­nych względów, mianowicie zaś politycznych, nie doszedł do skutku. Ksiądz kardynał Bellarmin był człowiekiem Świętym w najlepszym znaczeniu słowa. Jego naj­wyższym celem było pomnażanie czci Pana Boga, jego dusza gorzała najczystszą miłością Stwórcy i bliź­niego, jego serce zajmowały sprawy ziemskie tyl­ko o tyle, o ile mogły służyć ku Chwale Niebios. Ojciec Św. Pius XI w przemowie, jaką wypowie­dział na miesiąc przed beatyfikacją, wyraził się o nim tymi słowy: „Było to życie bez zmazy, życie wolne od błędów w jakim bądź kierunku, i nieskazi­telność, na którą oko Boga z upodobaniem spo­gląda, do tego stopnia, iż i najbystrzejszy umysł niezdolny w tym życiu znaleźć kroku, który można by nazwać choćby grzechem lekkim, popełnionym ze świadomością złego“. Jego świątobliwe życie może służyć jako wzór i przykład do naśladowania, i to nie tylko dla ludzi prostych ale i pobożnych, ale także dla ludzi uczonych, nauczy­cieli, biskupów i kardynałów”. Ojciec Św. Pius XI z całą słusznością nazwał go też gwiazdą pierwszego rzędu na Niebiosach Kościoła Świętego. — Papież Pius XI dnia 13 maja 1923 r. policzył go w poczet Błogosławio­nych, a 29 czerwca 1930 r. ogłosił Świętym tudzież Doktorem Kościoła Świętego. Kościół Święty mianuje doktorami jedynie mężów świę­tych. Bellarmin był nim w bardzo wysokim stopniu. Jak Św. Augustyn, Św. Hieronim, Św. Ambroży i wielu innych doktorów bronili Wiary Świętej przed napa­ściami heretyków pierwszych wieków, tak Św. Robert Bellarmin zasłużył sobie na ten nowy zaszczyt, występując przeciwko luteranizmowi.

Uroczystość Św. Roberta Bellarmina nie przypada w dzień jego zgonu, jak to zwykle bywa, ale na 13 maja, w którym go beatyfikowano. W przeciwnym bowiem razie Zakon Jezuitów nie mógłby obchodzić z Zakonem Św. Franciszka powszechnej w Kościele uroczystości Stygmatyzacji Św. Franciszka.

Nauka moralna.

Św. Robert Bellarmin każdy dzień — idąc do szkoły 4 razy przechodził koło kościoła — a każdy raz na chwilkę wstąpił do niego, aby się pomodlić przed Najświętszym Sa­kramentem, ażeby oddać cześć Bogu, Utajonemu w Przenajświętszej Eucharystii i pozdrowić Najświętszą Pannę Maryę, Którą czcił jak Matkę i nazywał swoją Nauczycielką. On też nie miał wielkich talentów i dłużej się musiał uczyć jak inni współszkolnicy; czasem już go chęć do studiów opuszczała — ale Najświętsza Panna Marya zawsze pomogła cudownym sposobem. Ona jest stolicą mądrości; ona też Swemu synowi, t. j. Św. Robertowi Bellarminowi uprosiła talent i prawdziwą mądrość. Gdy go raz zapytano, dlaczego tak czyni, pobożny chłopak odpowiedział: „Wszak byłoby bardzo niegrzecznie, gdyby ktoś przechodząc w pobliżu mieszkania najlepszego swego przyjaciela, nie powitał go przynajmniej serdecznym pozdrowieniem“.

Wielkie spustoszenie panowało we Winnicy Kościoła Chrystusowego. Kardynał Bellarmin pisze, „że nie było smutniejszego wieku, jako naonczas, kiedy świeccy panowie byli bezbożni, a papieże nie bardzo pobożni”. Że odnowienia pewnego potrzeba, to naonczas wszyscy Chrześcijanie czuli i omawiali. Kardynał Bellarmin przyznaje, iż w czasie powstania kacerstwa Lutrowego nie było u dostojników kościoła prawie nijakiej powagi ani wiary, iż wszelka czystość obyczajów, wszelka nauka Pisma Świętego, wszelka bojaźń Boża, słowem wszelka religia prawie była ustała; a poważny papież Hadrian VI. (1522—25) sam powiedział, iż duchowieństwo na taką burzę zasłużyło, a iż Kościół, szczególnie zaś dwór papieski, koniecznie potrzebuje odnowienia. Św. Robert Bellarmin tak naucza o wprowadzaniu języka ojczystego do Mszy Świętej: „Msza Święta nie ma na celu pouczania, nie jest kazaniem, tylko Ofiarą. Większą część modlitw przy Mszy odmawia kapłan i tak po cichu, więc w tej chwili nie słyszeliby go, choćby mówił w języku ojczystym. Nadto Msza Święta opiera się więcej na różnych czynnościach, niż na słowach, a te ceremonie są dla nas same przez się głośną i zrozumiałą mową”.

Kardynał Bellarmin pewnego dnia wielkiej doznał przekory od jednego z współkardynałów. Ostre jego słowa z największą słuchał spokojnością. Gdy inni kardynałowie wyrazili swoje z tego zdziwienie, Bellarmin tylko to odpowiedział: „Łót zgody więcej wart, niż funt zwycięstwa“. Niech to posłuży dla tych, co zawsze chcą mieć swoje na wierzchu.

Nagrobek Świętego Roberta Bellarmina w kościele Il Gesu w Rzymie.

Św. Robert Bellarmin a dusze czyśćcowe.

W Czyśćcu muszą dusze pokutować surowo i za takie błędy, które tu na ziemi uważamy jako małoznaczne. Szczegół ten jest adekwatnie główną myślą, z którą spotykamy się we wszystkich sprawozdaniach osób świętobliwych, o Czyśćcu; zasługuje on też naj­zupełniej na naszą uwagę i na to, żebyśmy zawsze o nim pamiętali.

Z licznych przykładów przemawiających za prawdziwością powyżej wypowiedzianego twierdzenia, przywodzimy słowa, jakie czcigodna Siostra Franciszka od Najświętszego Sakramentu w sprawie tej wypo­wiedziała. W pismach swych wspomina pobożna ta zakonnica o czternastoletnim dziewczęciu, które dla­ tego przebywało w Czyśćcu, iż umierając młodo, nie chciała przyjąć śmierci z zupełnym poddaniem się Woli Bożej. Dalej widziała Siostra Franciszka w Czyśćcu dusze, ponoszące ciężkie cierpienia dlatego, iż były za życia ziemskiego przesadnio skrupulatne, a jedna z dusz takich rzekła do niej: „Ach, ludzie myślą za życia za mało o tym, jak ciężko pokutować tu muszą za błędy, na które tam na ziemi zaledwie zwracały swą uwagę!” Dlatego mówi Bellarmin (Księga o utracie Łaski 1,13): „Mało jest sprawiedliwych, którzy o ile Bóg nie okaże wielkiego miłosierdzia, ujść zdołają wielkich katuszy Czyśćca, tak żeby po śmierci prostą drogą wnijść mogli do Nieba”.

Pobożna zakonnica Św. Ludgarda miała następujące objawienie. Czcigodny Papież, ś.p. Innocenty III umarł, odprawiwszy So­bór Laterański. Dusza jego ukazała się Ludgardzie cała w ogniu i gdy Święta spytała, kto on jest: dała się jej poznać. — „Co! zawołała Ludgarda, tak wiel­ki i świątobliwy Papież, nasz Ojciec i nasz wzór! Za cóż tak ciężkie męki?“ — „Pokutuję, odpowiedział Innocenty, za trzy winy, za które byłbym potępiony, gdyby Matka Boska nie uprosiła dla mnie dosko­nałej skruchy w godzinie śmierci. Takem uszedł kary wiecznej, ale karę czyśćcową teraz cierpię i będzie ona długą, o ile mnie nie wspomożesz. Marya otrzymała jeszcze tą drugą łaskę, iż mi pozwolono prosić cię o modlitwy. Ratuj więc mnie, sługo Boża, ratuj mnie!”

Kardynał Bellarmin, który sam był wielkim Świętym i uczonym teologiem, mówi o tym obja­wieniu jako o rzeczy najpewniejszej, i dodaje: „Strach mnie przejmuje, gdy o tym myślę. Któż nie zadrży, widząc tak wielkiego Papieża, który za świętego uchodził w oczach ludzkich, skazanego na ciężkie i długie męki czyśćcowe. Któż się bać nie będzie tej niedościgłej sprawiedliwości Boskiej? Kto nie wyrzuci z głębi serca choćby najmniejszego choćby grzechu?“… Historia nie wyraża trzech win, za które Inno­centy III musiał tak wiele cierpieć.

O niesieniu pomocy duszom w Czyśćcu cierpiącym poprzez dobre uczynki, modlitwy, pokuty, odpustach itd., Św. Robert Bellarmin powiada: „Człowiek mający na sobie grzech śmiertelny, ani choćby za siebie zadosyć uczynić nie może, jakżeż byłoby możebnym, aby zdołał za dru­gich uczynić zadosyć? Kto sam więźniem, ten innych więźniów wybawić nie może, ani nie może im też dać wolności”. Dlatego trzeba być w stanie Łaski, aby być zdolnym duszom w Czyśćcu dopomóc.

Następującą poniżej historię opowiada nam czcigodny Beda. Co do mnie, mówi wielki kardynał Bellarmin, to według mego zdania zasługuje ona na szczególną uwagę, gdyż została potwierdzoną przez tylu świadków, pociągnęła za sobą tyle zbawiennych następstw, a w dodatku zgadza się najzupełniej ze słowami Pisma Świętego.

Pewien poczciwy chrześcijanin, imieniem Diethelm, a rodem z Anglii, umarł po długiej i ciężkiej chorobie. Było to wieczorem, gdy dusza jego pożegnała się z tym światem. Ale o cudo, gdy nazajutrz zaczęto przygotowywać wszystko, co potrzebnym było do pogrzebu, zmarły nagle znowu obudził się do życia, co tak dalece przeraziło wszystkich obecnych, iż natychmiast uciekli. Żona tylko, która kochała go daleko bardziej, niż inni ludzie, odważyła się pozostać, chociaż była cała drżąca i prawie nieprzytomna z przerażenia. Mąż uspokoił ją powoli i oświadczył, iż umarł rzeczywiście, ale następnie został znowu zbudzonym do życia. „Gdy dusza moja rozstała się z ciałem“, opowiadał, „jakiś przewodnik o promiennej twarzy zaprowadził mię na ogromną, nie­ zmierzoną dolinę, pełną rozmaitych okropności i pogrą­żoną w posępnym mroku. Dzieliła się ona na dwie części. W jednej z tych części był ogień i płomienie, w drugiej śnieg, lód i okropne zimno. Nagle ujrzałem i mogę przysiąc, żem to widział, jak niezliczone mnó­stwo biednych dusz, bardzo smutnych i przygnębionych, toczyło się ciągle jak potok z jednej strony na drugą. Z pomiędzy lodów więc wpadały nagle w ogień, z ognia zaś leciały znowu ku krainie wiecznego śniegu, nie mając ani chwili spokoju. Kary te wydały się mi tak okropnymi, żem był przekonany, iż dostałem się do piekła. Anioł jednak mi powiedział, iż to dopiero Czyściec, w którym pokutują dusze tych, którzy odkła­dali swoją poprawę aż do śmierci. Atoli, dodał, ponie­waż one się wyspowiadały i za swe grzechy przynaj­mniej w ostatniej godzinie życia serdeczną uczuły skruchę, wszystkie więc wejdą do Nieba w Dzień Sądu Ostatecznego. Modlitwy żyjących jednak, jak również ich jałmużny, posty, a zwłaszcza Msze Święte, odpra­wiane za dusze zmarłych, dopomagają wielu z nich opuścić to miejsce jeszcze przed Sądem Ostatecznym i wejść do niebieskiej ojczyzny“.

Nie zadawalniając się już teraz zwykłym życiem pobożnego chrześcijanina, jakie pędził dotychczas, Diethelm zapragnął odtąd wieść wysoce świątobliwy i po­kutniczy żywot. Przede wszystkim więc podzielił swe mienie na trzy części, z których jedną dał żonie, drugą dzieciom, trzecią zaś pozostawił dla siebie. Tę ostatnią następnie sprzedał i pieniądze otrzymane za nią rozdał ubogim, sam zaś wstąpił do klasztoru i tak surową roz­począł tam pokutę, iż całą Anglię wprawił w zdumie­nie. Pomimo podeszłego wieku widywano go nieraz zanurzonym aż po szyję w zimnej jak lód wodzie, przy czym Diethelm z niezrównaną pobożnością modlił się głośno albo śpiewał Psalmy. Kiedy go inni zakonnicy pytali: „Bracie, jak możesz wytrwać w tak ciężkiej pokucie i znosić tak dokuczliwe zimno?“ – zwykle odpo­wiadał: „Moi przyjaciele, widziałem ja gorsze zimno od tego, jakie teraz uczuwam“. Innym razem, gdy na widok surowych umartwień, jakie sam sobie zadawał, mówili niektórzy: „Czyż to możliwe, aby tak wątłe ciało, jak twoje, tak surową zniosło pokutę“, zwykł był mówić: „Moi bracia, widziałem ja daleko większą suro­wość od tej, na jaką wy teraz patrzycie. Są to tylko róże i słodycze wobec tego, co mi kiedyś w Czyśćcu pokazano“. Wśród takich więc umartwień wytrwał do końca życia i zdobył sobie Niebo.

Gdyby nam Pan Bóg udzielił takiej samej Łaski, lub gdybyśmy przynajmniej się przejęli duchem żywej i gorącej wiary, wówczas inne myśli zajęłyby nasz umysł i innym zupełnie stałoby się nasze postępowanie, niż było dotychczas.

Modlitwa.

Boże, Tyś dla usunięcia podstępnych błędów i dla obrony praw Stolicy Apostolskiej ozdobił Św. Roberta, Twego Biskupa i Doktora, przedziwną uczonością i cnotą; spraw, niechaj dzięki jego zasługom i wstawiennictwu wzrastamy w umiłowaniu prawdy, a serca błądzących niech wrócą do jedności z Twoim Kościołem. Przez Pana naszego Jezusa Chrystusa, Syna Twojego, Który z Tobą żyje i króluje w Jedności Ducha Świętego Bóg przez wszystkie wieki wieków. Amen.

Całość opracowano na podstawie poniższych źródeł:

Dzwonek Marji, 1931, R. 10

Katolik. Kalendarz Dla Wszystkich na rok 1924. R. 54

Szkoła Seraficka, 1932, R. 7, Z. 9

Gość Świąteczny, 1913, nr 34

Gość Niedzielny, 1931, R. 9, nr 52

Gość Niedzielny, 1924, nr 29

Gość Niedzielny, 1951, R. 24, nr 19

Niedziela Katolicka, 1938, R. 6

Posłaniec Niedzielny, 1897, R. 3, Nr 24

Posłaniec Niedzielny, 1897, R. 3, Nr 46

Posłaniec Niedzielny dla Dyecezyi Wrocławskiej, 1921, R. 27, nr 45

Zdrowaś Marya, 1891, R. 6, nr 11

Zdrowaś Marya, 1885/1886, R. 1, nr 8

Monika, 1888, R. 3, nr 39

Krótka historya kościoła chrześciańskiego z dodatkiem dla użytku młodzieży 1883

Idź do oryginalnego materiału