Żywot świętego Goara, kapłana.

mocniwwierzeuplf.blogspot.com 2 miesięcy temu

6. Lipca.

Żywot świętego Goara, kapłana.

Znamienity ten wyznawca Chrystusowy miał rodziców szlachetnego rodu, osiadłych w Akwitanii. W zrostu słusznego, wielkiej urody i wspaniałej postawy, piękniejszym był co do duszy i innych przymiotów serca i umysłu. Wyświęcony na kapłana i zatrudniony w duszpasterstwie był ulubieńcem ludu. Ale pokora jego poznała się na niebezpieczeństwie tych hołdów i spowodowała go do osiedlenia się w Niemczech, gdzie wiódł żywot samotny i bogobojny. Za pozwoleniem biskupa Trewirskiego zbudował sobie między miejscowościami Oberwezel i Boppard pustelnię i kaplicę, gdzie oddał się całkowicie modlitwom, życiu pustelniczemu a odwiedzającemu go ludowi, pomiędzy którym było wielu pogan, tłumaczył prawdy Ewangielii świętej i tajemnice wiary. Liczne cuda, których dokonywał na kalekach i chorych, gromadziły koło niego coraz większe tłumy pragnących nauki i pociechy. Każdego nakłaniał do wiary, miłości Boga i bliźniego i polecał wystrzegać się grzechu. O ile mu sił starczyło, wspomagał ubogich; dla wszystkich biedaka i przybysza pustelnia jego stała otworem, każdego witał serdecznie, każdego gościnnie przyjmował, każdego krzepił życzliwą i zbawienną radą, jak należy dbać o zbawienie duszy i sposobić się do śmierci.
Barbarzyńskie to były czasy; w lasach okolicznych częste zachodziły rabunki i zabójstwa, przesąd i zabobon widział wszędzie upiory i złych duchów. Nie dziw przeto, iż uprzejmość, gościnność i usłużność Goara wywierała wpływ jak najzbawienniejszy na ludność okoliczną i stworzyła sobie szeroki zakres działania, ale ściągnęła nań także nienawiść i zawziętość. Oczerniono go przed biskupem Trewirskim Rustikusem, iż jest żarłokiem, opojem i nikczemnym obłudnikiem, iż cela jego pustelnicza jest komnatą biesiadniczą, iż schodzi się do niego łajdactwo, z którem żyje za panie brat. Biskup wysłał w krótce
dwóch dworzan, którzy mieli zbadać sprawę, pociągnąć Goara do odpowiedzialności i nałożyć nań karę, gdyby mieli dostrzedz coś zdrożnego. Goar przyjął ich życzliwie, a gdy mu oświadczyli, iż Biskup żąda, aby się przed nim stawił, święty kapłan odpowiedział, iż usłucha rozkazu czcigodnego zwierzchnika. Ugościł posłańców tem, co tylko miał najlepszego, a gdy nadmienili szyderczo, iż niespodziewali się w pustelniczej celi tak wspaniałego przyjęcia, odrzekł Święty: ,,Nie mówilibyście tego, gdybyście z miłością spożywali, czem was miłość ugościła." Nazajutrz dał im smaczne na drogę śniadanie, ale posłańcy nie tknęli nic, chcąc mu dać poznać wstrzymaniem się od jadła, iż wystawność i dogadzanie żołądkowi nie przystoi duchownej osobie i siedli na koń, ciesząc się, iż mają powód do oskarżenia. Goar pożywił śniadaniem innych dwóch przybyszów i puścił się w drogę za delegatami.

Podróż była daleką i utrudzającą. Gdy towarzyszom kapłana dokuczać począł głód i pragnienie, a nigdzie ani kropli wody nie było, odezwali się posłańcy: ,,Pobożny kapłanie, ratuj nas, bo umieramy ze znużenia." ,,Bóg jest miłością," rzecze Święty, ,,a kto w miłości trwa, trwa przy Bogu. Chciałem was ugościć, wzgardziliście miłością moją. Zesłał na was Bóg to utrapienie na waszę poprawę." Potem ukląkł i modlić się począł. Naraz wyskoczyły z zarośli trzy łanie, Goar przywabił i wydoił je, posilił swych towarzyszów i przybył z nimi do Trewiru.

Rustikus nie chciał uwierzyć cudowi, mniemając, iż nie biesiady i gościnne przyjęcie, ale ścisły post i umartwienie ciała jest oznaką świątobliwości. Zgromił przeto kapłana, opierając się na wiadomościach, jakie go dochodziły i wezwał go, aby się tłumaczył. Goar zawiesił swój płaszcz podróżny na promieniu słonecznym wpadającym przez okno, uważając go za wieszadło, ukląkł przed Biskupem, w pokorze przyznał się do zasad, któremi się kierował w życiu, ale nie przekonał Biskupa. Tymczasem przyniósł kościelny małe dziecię które wyrodna matka porzuciła była przed wrotami kościelnemi i pytał, co z niem ma począć. Biskup rzekł: ,,w sam raz przychodzisz, zobaczymy, czy Goar jest mężem Bożym. jeżeli pustelniku powiesz nam, kto są rodzice tego niemowlęcia, przyznam ci, iż jesteś Świętym; w przeciwnym razie uważać cię będę za znachora (czarownika) i wskażę cię na śmierć." Św. pustelnik błagał Biskupa, ażeby go nie wystawiał na tak twardą próbę, ale nadaremnie. Po krótkiej modlitwie odezwał się do trzyletniego dziecięcia: ,,zaklinam cię w imię Trójcy Przenajświętszej, abyś mi wymienił nazwizko ojca i matki." Dziecię rzekło wyraźnie: ,,matką moją jest Flawia, a Rustikus mym ojcem." Biskup pobladł, padł przed Goarem na kolana i rzekł z płaczem: ,,świętym jesteś zaiste Goarze; wstaw się za mną do Boga; spotkała mnie zasłużona kara." Biskup złożył urząd i grzech szczerze odpokutował. Król, duchowieństwo i lud żądał, aby Goar zasiadł na stolicy biskupiej, ale Święty wrócił do pustelni, gdzie dziesięcioletnia bolesna choroba chroniła go przed odwiedzinami natarczywych. W r. 575 oddał ducha Bogu wobec dwóch kapłanów, a przy pogrzebie jego zbiegły się niezliczone rzesze do kościoła przezeń zbudowanego. Grób jego zasłynął niedługo cudami i licznemi pielgrzymkami mieszkańców prowincyi nadreńskich, Szwajcaryi i Belgii. niedługo powstało tam miasto St. Goar zwane, którego mieszkańcy za czasów reformacyi chwycili się odszczepieństwa Lutra, ale nazwa miasta przypomina każdemu ciągle świętego cudotwórcę. Nie wszyscy jednak mieszczanie
odstąpili od wiary świętej; wielu z nich wróciło na łono Kościoła św., a lubo Kościół św. Goara stał się własnością protestantów, dzwony kościelne po dziś dzień noszą napis: ,,Święty Goarze, wyznawco Pański, wzorowy kapłanie, nie opuszczaj jako łaskawy patron nas biednych grzeszników."

Nauka moralna.

Chrystus Pan przepowiedział, iż Kościół Jego wystawiony będzie na prześladowania. Spełniła się przepowiednia Jego, począwszy od biczowania Piotra w Jerozolimie i powtarza się dzisiaj, gdzie nienawiść przeciw Rzymowi uchodzi za oznakę oświaty i wykształcenia. Najokropniejsze jednak ciosy i najboleśniejsze rany zadawały Kościołowi własne jego dzieci. Niejeden z dostojników kościelnych kaził swoją godność i swe imię gorszącym życiem; niejeden kapłan i zakonnik grzeszył rozpustą i wszetecznem życiem. Mimo to słusznie powiedział pewien uczony: ,,Gdyby Kościół nie był dziełem samego Boga i nie zostawał pod Jego opieką, już dawno by było po katolicyzmie. Bozkiem dziełem jest przeto Kościół, gdyż wyznawcy Jego są najliczniejsi i działanie Jego błogie i obfite w zbawienne skutki.

Prawda to, iż mamy wielu katolików, którzy prześcignęli biskupa Rustikusa w złości, przewrotności i zepsuciu. Ale czyż to wina Kościoła? Przewrotność ich ztąd pochodzi, iż nie pełnią przepisów Kościoła i przykazań Boga, i nie dotrzymują ślubów i obietnic złożonych przy Chrzcie świętym. Nie zbywa jednak na wzorowych katolikach, którzy przyświecają innym dobrym przykładem, uczęszczaniem do Sakramentów świętych, pobożnemi pielgrzymkami, korzystaniem z łask Kościoła. Żadna z sekt, wiar i stowarzyszeń religijnych nie może się poszczycić, jak my, tak licznym zastępem Świętych: Dowodzi to Bozkiego początku i świętości wiary naszej.

Nie gorszmy się złemi katolikami. Kościół nikomu nie narzuca swych prawd i łask; ale kto się do niego
szczerze zalicza, ten zawsze starać się o to powinien, aby był posłusznym i powolnym jego synem.

Modlitwa.

Boże Wszechmocny, błagam Cię
i proszę pokornie ze względu na zasługi,
świątobliwe życie i gorliwość
sługi Twego, Goara świętego, ażebyś
po wieki wieków raczył darzyć Kościół
święty kapłanami, którzyby żarliwie
bronili Twej chwały i pod
każdym względem służyli za przykład
owieczkom powierzonym ich pieczy.
Amen.

ks. Ojca O. Bitschnau’a ,,Żywoty świętych pańskich podług najlepszych źródeł" str. 592-595
Idź do oryginalnego materiału