🔉Żywot Św. Rocha, Wyznawcy.

salveregina.pl 1 miesiąc temu
Zdjęcie: Św. Roch


16 Sierpnia.

Żywot Św. Rocha, Wyznawcy.

(żył około r. 1327.)

Uwaga!

— Grób. Większość jego ciała przez cały czas znajduje się w Wenecji w kościele Scuola Grande di San Rocco. Natomiast w Montpellier w kościele Św. Rocha znajduje się kilka relikwii Świętego.

Źródło: Żywoty Świętych Pańskich Starego i Nowego Testamentu z dzieła Ks. Piotra Skargi, T. IV, 1880r.

Roch Święty, syn znakomitych rodem, cnotami i pobożnością mieszkańców miasta Montpellier we Francji, przyszedł na świat przy końcu XIII wieku. Rodzice jego podeszli już bardzo byli w leciech, kiedy ich Pan Bóg obdarzył tym dziecięciem, które się ze znamieniem krzyża czerwonego na piersiach, urodziło.

Zwiastując z niemowlęctwa skłonności swoje, chłopczyna jakoby post zachowując, w środy i piątki raz tylko na dzień ssał pokarm. W piątym roku życia różne już sobie zadawał umartwienia; a doszedłszy lat 12 oddał się zupełnie Panu Bogu i uczynkom miłosierdzia, hojne ubogim czyniąc jałmużny, a chorym po ich mieszkaniach z wielką miłością służąc. Miał lat 20, kiedy straciwszy rodziców ogromny po nich odziedziczył majątek, i rozmyślał razu jednego te słowa Pisma Świętego: „Przedaj co masz, i daj ubogim”, gdy sobie wspomniał na owo polecenie umierającego ojca: Synu mój, wspieraj ubogich wedle możności twojej, a pamiętaj, iż miłosierdzie jakie czynić będziesz, ściągnie na ciebie Łaski Boskie i błogosławieństwo ludzkie. Spieniężył wtedy największą część swych majętności, resztę wujowi swemu w zarząd oddał, a rozdzieliwszy pieniądze pomiędzy ubogich, sam w odzieniu pielgrzyma puścił się o żebranym chlebie do Rzymu.

Przechodząc przez miasto Akwapendente w państwie kościelnym, natrafił tam na grasujące morowe powietrze, i z trudnością otrzymawszy na to pozwolenie, udał się do głównego miejscowego szpitala, ażeby chorych doglądać i obsługiwać. ale skoro tylko do którego przystąpił, dotknął go i przeżegnał, natychmiast mu zdrowie wracało, i tym sposobem wszystkich bez wyjątku, zjadliwej i zaraźliwej chorobie ze szpon wyrwał. Następnie Roch Święty taką samą przysługę mieszkańcom Kuzeny w Lombardii oddał. A wszędzie ludność biorąc go za anioła na ich ratunek z Nieba zesłanego, otaczała go czcią wielką. Na odgłos wybuchłej w Rzymie zarazy, pospieszył tam czym prędzej, zleczył najpierw Znakiem Krzyża Świętego kardynała Brytanikusa, w którego domu potem trzy lata przemieszkiwał; zarazę z miasta i z okolic jego dzięki tegoż samego świętego środka usunął, a niosąc wszędzie za sobą Błogosławieństwo Boże, miasta włoskie jak Mediolan, Montferat i inne, oraz księstwa Mantui, Modeny i Parmy od morowego powietrza oswobodził.

Tymczasem miasto Plazencja, bardzo silną zarazą dotknięte zostało. Podążył więc tam Sługa Boży, zamknął się w szpitalu, wszystkich według zwyczaju swego przeżegnaniem Krzyżem Świętym przywrócił do zdrowia, a gdy znużony usnął, usłyszał głos z Nieba przemawiający do niego w te słowa: ,,Rochu, dotąd z miłości ku mnie wiele poniosłeś trudów, potrzeba teraz abyś naśladując mnie i zawdzięczając moje dla ciebie cierpienia, sam też dla mnie wiele, i ciężko ucierpiał”. Gdy się przebudził, uczuł gwałtowny ból w lewej pachwinie, do którego silna przyłączyła się gorączka. Była to właśnie dżuma, owa morowa zaraza, z której był Święty chorych tylu wyleczył. Nie bacząc wtedy na niezmierne przysługi jakie im oddał, mieszkańcy niemiłosierni, wygnali go z miasta. Dopełzał się przeto jak mógł do bliskiego lasu, a cierpiąc niewymownie prosił Pana Jezusa, aby się nad nim zlitował. W tejże chwili otoczył go cudowny obłok, a obok niego wytrysło źródło płynącej tam dotąd wody, której Święty napił się trochę, wrzód morowy nią obmył, i doznał nieco ulgi. Nie miał jednak siły wrócić do miasta, i kiedy długo tam leżał, pewien pan z okolicy nazwiskiem Gotard zauważył, iż jeden z psów jego myśliwskich brał co dzień ze stołu bochenek chleba i gdzieś go daleko zanosił. Poszedł więc w ślad za nim, i ujrzał, jak pies przybiegał do leżącego w lesie Rocha, i składał przed nim bochenek, a Święty błogosławił go za to. Głęboko wzruszony tym widokiem, Gotard zamieszkał w niedaleko stamtąd znajdującej się chatce, i pielęgnował jak najtroskliwsi chorego. Pies odtąd nie pokazał się więcej, a Święty rozkazał Gotardowi, aby przywdziawszy jego pielgrzymskie ubranie poszedł do miasta żebrać dla niego posiłku. Uległ temu żądaniu Gotard, ale miasto niewdzięczne nakarmiło go obelgami, i ledwo parę bochenków chleba wyprosił. Zachęcił go Roch Święty do cierpliwego zniesienia tego upokorzenia, a sam czując się zdrowszym powrócił do Plezancji, i gdy powtórnie zaraza tam powstała, oddając dobrem za złe mieszkańcom, nie tylko w szpitalu, ale i po domach Znakiem Krzyża Świętego chorych uzdrawiał.

Gdy dnia jednego szedł do swej chatki w lesie, usłyszał te wyrazy: „Rochu, uzdrowiłem cię, powracaj teraz do twej ojczyzny, i czyń pokutę, abyś był przypuszczony do społeczeństwa Błogosławionych”. Święty, który już pragnął opuścić Włochy, aby uniknąć czci powszechnej jaką mu tam sława cudów i świętobliwości jego zjednała, z wielkim ten Rozkaz Boży odebrał weselem. Pozostał tylko jeszcze czas jakiś w chatce z Gotardem, ażeby go wyuczyć pustelniczego życia, do którego go namówił; po czym, pożegnawszy go, serdecznie, powrócił do Francji. Duch Boży zaprowadził go w rodzinne jego strony, dotknięte właśnie podtenczas trwającą klęską wojny. Święty, którego sława już się tam była rozeszła, postanowił nie dać się nikomu poznać; i przybywszy do pewnej, do niego niegdyś należącej wioski, w ubogim i odartym odzieniu wszedł do kościoła. ale i tak choć w inny sposób, zwrócił na siebie uwagę: wzięty bowiem za szpiega, schwytany został i odprowadzony do miasta Montpellier, gdzie rodzony stryj jego wielkorządcą będąc, nie poznawszy synowca, wtrącił go do więzienia.

Niepodobna wypowiedzieć, jakie Roch Święty wycierpiał męczarnie w ciemnej, wilgotnej, pełnej dokuczliwego robactwa piwnicy. Pomimo to wszystko jednak, jeszcze ciału swojemu wielkie zadawał umartwienia. Aż po niejakim czasie objawił mu Pan Bóg, iż niedługo powoła go do Chwały Swojej. Prosił wtedy mąż święty, aby mu sprowadzono kapłana; który gdy przybył, zastał więzienie oświecone dziwną, nadziemską światłością, i promienie wytryskujące z oczów uwięzionego. Skoro Święty wyspowiadał się i Komunię Świętą przyjął, niezwłocznie zachorował, i we śnie usłyszał słowa: ,,Za chwilę staniesz w Przybytku Ojca Mojego; proś Mnie pierwej, o co chcesz, a uczynię wszystko dla ciebie”. Święty złożywszy Zbawicielowi dzięki za Jego Łaski, prosił go o odpuszczenie grzechów, a razem o uchronienie lub o ratunek od morowego powietrza dla tych, którzy by jego pośrednictwa wzywali. Obiecał mu Pan Jezus, iż prośba jego wysłuchaną zostanie, a Roch Święty położył się na ziemi, wzniósł oczy do Nieba, i spokojnie ducha Panu Bogu oddał. W tejże chwili, więzienie napełniło się znowu światłością niebieską tak dalece, iż ta wybuchając prawie przez szczeliny drzwi sprowadziła zdziwionego tym stróża. Wszedłszy on w głąb więzienia, znalazł ciało Sługi Bożego na ziemi, a przy głowie i nogach jego zapalone lampy, wśród których leżała mała tabliczka z napisem: „Ktokolwiek bądź dotknięty morowym powietrzem, wzywać będzie pośrednictwa Rocha, jego przyczyną uratowany zostanie”.

Na wieść tych cudów, mnóstwo osób zbiegło się do więzienia, a między nimi wielu krewnych Świętego, którzy go poznali, i ze czcią i wspaniałością ciało jego pochowali. Wuj zaś Rocha Świętego, wystawił później na cześć jego kościół, do którego zwłoki Świętego przeniesiono. Rozpowszechnienie czci Rocha Świętego datuje mianowicie od r. 1414, kiedy miasto Konstancja, gdzie odbywał się Sobór Powszechny, nawiedzone morowym powietrzem, po wezwaniu przyczyny tego Świętego, uwolnione od tej plagi zostało.

Pożytki duchowne.

Próżno byśmy szukali wymowniejszych dowodów, iż przyczyna Świętych skuteczną jest przed Panem Bogiem, jak owe niezliczone Dary i Łaski, które tu ludzie za modlitwą żyjących, lub za pośrednictwem zmarłych wiernych Sług Bożych, odbierali. To też nie tylko dozwoloną, ale chwalebną i wielce miłą Panu Bogu jest rzeczą, gdy uwielbiając w ich doskonałych cnotach i zasługach nieograniczoną Dobroć, Szczodrobliwość i Potęgę Tego, Który ich nimi obdarzył, i Który przez tych Wybranych Swoich, tak nieskończenie wiele dobrego ludziom świadczył; w każdej potrzebie naszej, o ich za nami do Pana Boga przyczynę, błagamy.

© salveregina.pl 2024

Idź do oryginalnego materiału