🔉Żywot Św. Józefa Kalasantego, założyciela Pijarów.

salveregina.pl 1 miesiąc temu
Zdjęcie: Św. Józef Kalasanty


27 Sierpnia.

Żywot Św. Józefa Kalasantego, założyciela Pijarów.

(żył około r. 1556.)

— Grób w Rzymie w kościele Św. Pantaleona; serce jego i język zachowały się nienaruszone.

Źródło: Żywoty Świętych Pańskich Starego i Nowego Testamentu z dzieła Ks. Piotra Skargi, T. IV, 1880r.

Święty Józef, potomek znakomitej hiszpańskiej Kalasantów rodziny, przyszedł na świat w mieście Petralta de la Sal, w prowincji Arragonii położonym. Niemowlęciem jeszcze prawie będąc taką chłopczyna tchnął pobożnością, iż skoro tylko nauczył się pacierza i Pozdrowienia anielskiego, zaczął odmawiać codziennie Różaniec o Najświętszej Maryi Pannie, którego dopóki żył, nigdy nie opuścił. Usłyszawszy zaś, iż szatan jest nieprzyjacielem Boskim, i iż ludzi prowadzi do grzechu, oświadczał się, iż go chce zabić, i wyzywał go do boju. Sam dziecko jeszcze, zgromadzał inne dzieci, i ćwiczył ich w Nauce Chrześcijańskiej, wpajając w nich przede wszystkim bojaźń Bożą, a naganiając każde niewłaściwe obejście, każde szpetne wymówione słowo, jako ubliżające Doskonałości i Dobroci Pana Boga.

Młodo bardzo i z wielkim pożytkiem ukończywszy nauki, retorykę, filozofię, prawo duchowne i świeckie, w 19-tym roku życia poślubił się w duchu Służbie Najświętszej Bogarodzicy, i założył sobie surowe umartwienia i posty, a między innymi raz tylko na dzień jadać, czego wiernie przez całe życie dochował. Jaśniejąc wysoką nauką i roztropnością pomiędzy wszystkimi, mianowany został od Arragończyków stosownie do zwyczaju miejscowego, duchowym książęciem wszystkich innych prowincji. A wywiązując się chwalebnie z tego urzędu, i prowadząc każdego ku dobremu, Aniołem Stróżem powszechnie był nazywany. Po niejakim czasie udał się Józef na teologię do akademii kompluckiej, gdzie po ukończonych naukach, doktoryzował się w 23 r. wieku swego, z wielką mądrości i uczoności sławą.

Niedługo potem wezwany został przez ojca do powrotu do kraju. Ojciec po stracie drugiego syna ciesząc się tym jedynakiem, zapragnął go ożenić. Józef sprzeciwiać mu się nie chcąc, prosił Pana Boga, aby go ustrzegł od przełamania uczynionego ślubu. Wtem zachorował śmiertelnie, i kiedy odstąpiony od lekarzy zdawał się dogorywać, prosił ojca o pozwolenie, ażeby dla odzyskania zdrowia mógł uczynić ślub zostania księdzem. Pozwolił ojciec, a po spełnionym ślubie, Józef natychmiast ozdrowiał. Wstąpił tedy niezwłocznie do seminarium, a w 1582 roku odebrał święcenie kleryków, po którym gwałtownie już bardzo przebiegł inne stopnie. Kilku biskupów ubiegało się aby sławnego nauką i świętobliwością kapłana mieć przy sobie; powierzono mu ważne urzęda i sprawy, a on z czcią własną i pożytkiem powszechnym wywiązywał się ze wszystkiego: występki wykorzeniał, złe zastarzałe obyczaje poprawiał, a pochwał wszelkich unikał. Gdy odgłos ogólny na biskupstwo powoływać go zaczął, porzucił sługa Boży Hiszpanią, pozaprowadzawszy tam pierwej instytucje dobroczynne: ku wyposażaniu ubogich panienek, ku wspomaganiu zbożem i groszem wszelkiego rodzaju ubóstwa itp. i jakby Duchem Bożym wiedziony, puścił się do Rzymu w 1591 r. Zaledwie tam się pokazał, wnetże kardynał Marek Kolonna zapragnął mieć go przy sobie za teologa i za ojca duchownego dla młodego książęcia Filipa Kolonny. Tym to sposobem Józef, Ojcem młodzieży zwać się zaczął. Chcąc mąż ten poznać, do czego by go w szczególności Pan Bóg powoływał, postanowił odwiedzać codziennie siedem kościołów, co przez lat 14-cie praktykował. Ustawicznie przy tym nawiedzał i wspomagał ubogich i chorych po domach, szpitalach i więzieniach; uczył ich katechizmu, administrował im Sakramenty, i częstokroć dla tych miłosiernych uczynków opuszczał swe skromne obiady, kontentując się kawałkiem chleba i wodą, a to raz na dzień jak zwykle. Nocne godziny poświęcał Józef Święty czytaniu ksiąg duchownych i modlitwie, dyscyplinował się, a biodra swe przepasywał blachą żelazną, gwoździami ostrymi nabitą. Sypiał też mało bardzo, i to klęczący, opierając głowę o jakie drzewo lub ścianę, a kiedy o świcie zatapiając się w rozmyślaniach zbawiennych szedł do siedmiu kościołów, tam Mszę Świętą odprawiał, gdzie go wschód słońca zastał. Podczas grasującego 1596 r. w Rzymie morowego powietrza, służył niezliczonym chorym z niezrównaną miłością i poświęceniem, jakby zaskarbiając sobie coraz większe Łaski u Pana Boga.

W rok później napotkawszy tłum dzieci swawolnych, zauważył Józef Święty, iż przyczyną ich zepsucia był brak wychowania, spowodowany ubóstwem, i usłyszał w głębi serca Głos Boży: Tobie zostawiony jest ubogi, ty będziesz sierotom dopomagał. I upewniony o Woli Boskiej względem siebie, za błogosławieństwem Papieża Klemensa VIII, złączywszy się z dwoma kapłanami i z proboszczem kościoła Św. Doroty za Tybrem, otworzył przy tym kościele szkołę, pod nazwą „Szkoły pobożnej”, gdzie bez żadnej zapłaty uczono czytać, pisać, rachunków i gramatyki, zaprawiając młodych do pobożności. Założyciel święty rozdawał z Łaski uboższym dzieciom pióra, kałamarze, papier i książki. Po dwóch latach miał już kilkuset uczni, zaczem i liczba nauczycieli zwiększyć się musiała; a Józef Święty wszystko własnym utrzymywał kosztem. W 1598 r. gdy Tyber zalał obszerną część Rzymu, Józef s. najgorliwiej ratował tonących, wyciągał z wody umarłych i grzebał ich ciała: pomagał on wszystkim ile mu sił stało.

W 1612 r. przyjąwszy do zgromadzenia swego znakomitych nauką i zacnością kapłanów, kupił na Szkoły pobożne dom osobny, a chcąc im trwałość zapewnić, zamierzył złączyć je z kongregacją Luceńską Matki Boskiej. ale to stowarzyszenie inne cele mające, użytecznym tu być nie mogło; Józef Święty przeto osobne spisał dla swego ustawy. a Paweł V. Papież takowe zatwierdził, i dekretem swym postanowił Kongregacją Paulińską ubogich Matki Boskiej Szkół pobożnych; mianując Józefa Świętego generalnym nad nimi przełożonym. Zaś Grzegorz XV. przez brewe swoje przemienił kongregację w Zakon, i nazwał go Zakonem Szkół pobożnych (Scholarum Pijarum), czyli jak u nas mówią: Pijarami.

Zostawszy mąż święty generałem Zakonu, ćwiczył się w najpodlejszych usługach: pomywał w kuchni, umiatał korytarze, chędożył najobrzydliwsze naczynia w infirmerii, czesywał na drodze osła przeznaczonego do kwesty, chodził z sakwami po Rzymie, wizytował codziennie wszystkie szkoły i szpitale, a co noc temperował po kilkaset piór, klęczący. Zrzekł się był wszystkich swoich dochodów i beneficjów, a rozporządzając jedynie pozostawioną sobie częścią rodzinnego majątku, tę pomiędzy ubogich wszelkiego rodzaju, a mianowicie pomiędzy wstydzących się żebrać, rozdzielał.

Józef Kalasanty po wielu miastach szkoły swe pozakładał, jako to: w Narnii, w Sawonie i Karkarze, w Genui i Nucji. Czechy, Niemcy i Polska ubiegały się o kapłanów tego Zakonu; Włochy i Hiszpania obsadzały ich po swych miastach; a Święty Założyciel pisał, iż chociażby miał i 10,000 braci, z łatwością by mu przyszło w jednym roku ich pomieścić.

Oprócz cudów jakie tu Łaska Boża w porządku natury przez wiernego sługę swego działała, posiadał on jeszcze Dar proroctwa i przewidywania tego, co się w dalekiej od niego odległości zdarzyło. Posiadał zarówno i dar czynienia nadprzyrodzonych cudów, przywracając zdrowie i władzę chorym i kalekom, a choćby życie umarłym. Opowiadał często innym to co się w ich sercach zawierało; wielu też w grzechach swoich uciekało się do niego, jako do tego, co w ich sumieniu czytał. Przewidział on czekające go prześladowanie i upadek, i powtórne Zakonu swego powstanie.

I zaiste, zacne to zgromadzenie które tak wielkie społeczeństwu przynosiło pożytki, obudziło zawiść nieprzyjaciela zbawienia ludzkiego. Wszczęły się kłótnie, zazdrości tu i ówdzie między bracią; a jeden z nich nazwiskiem Mariusz Soecy, człowiek dumny i chciwy przełożeństwa, narobiwszy niemało zamieszania w Zakonie, zaniósł fałszywe skargi przeciw Józefowi Świętemu do trybunału inkwizycji, o herezję i inne, i tyle dokazał, iż 80-cioletniego już podówczas starca, wraz z sekretarzem i z asystentami jego, pośrodku zbirów poprowadzono, i przed pomienionym trybunałem stawiono. Niewinność Świętego męża niebawem uznaną została, i tegoż dnia z czcią wielką odesłany był do kolegium; w rok jednak potem ponowił Mariusz oszczerstwa swoje przeciw zgromadzeniu całemu, i tyle dokazał złośliwymi intrygami swoimi, iż Józefa z generalstwa złożono, a dla zbadania prawdy, naznaczono wizytatorem zakonnika, którym sam Mariusz kierował. Odjął on Świętemu zgrzybiałemu już starcowi jego sekretarza, z którym zwykł był odmawiać kapłańskie pacierze: zabrał z archiwum Zakonu wszystkie księgi, podarłszy w oczach jego tę, która ustawy jego zawierała. Odpieczętowywał tak jego, jak i do niego pisane listy itp. Raz rzekł Świętemu: Starcze zdziecinniały, starcze głupi, nie będę miał spokoju, dopóki nie zburzę z gruntu Zakonu twego – Strzeż się kary Boga, odpowie starzec, za szkodę którą mu czynisz; bogdajby gniew Jego niedługo na ciebie nie spadł. – I tak się w istocie stało, niedługo Ręka Sprawiedliwości Pańskiej dotknęła nieszczęśliwego, strasznym albowiem zarażony trądem, umarł w 1643 r.

Zawiść jednak tego nędznika przeżyła jego samego; postarał on się przed zgonem o godnego siebie wizytatora, który by zupełne Szkół pobożnych zepsucie do skutku doprowadził. Starano się przywodzić je do tego, ażeby w nich tylko czytać, pisać i rachować uczono. Podniecano pretensje, zazdrości pomiędzy braćmi, wznawiano kłótnie, a czcigodny założyciel nie przestał patrzyć na to dzieło zniszczenia z niezachwianym spokojem. i zawsze wesół, błogosławił za wszystko Pana Boga z cierpliwością, o której kardynał jeden powiedział: iż między cudami tego Świętego, jednym z największych, uznawał cierpliwość jego.

Atoli ku wypróbowaniu dobrych, dopuścił Pan Bóg, iż przemogli nieprzyjaźni. Zakon w 1646 r. rozwiązany został. Święty w 90 r. wieku swego patrząc na upadek z tak wielką pracą wzniesionego gmachu, bynajmniej nie wzruszony, mawiał: Bóg dał, Bóg odebrał, niech będzie Imię Jego błogosławione. Dwa lata dano mu jeszcze było przeżyć upadek wypieszczonego przez siebie dzieła. Przepowiedział jednakże iż niedługo powstać znowu i zakwitnąć miało. Jakoż i powstał ów Zakon Scholarum Pijarum; podniosły go poważne wstawienia się cesarzów, kardynałów, królów, a osobliwie polskich i całej rzeczypospolitej, biskupów niemieckich i innych, a także wielu znakomitych pisarzy i teologów, którzy najchlubniejsze dając świadectwo o członkach go składających i o pożyteczności szkół przez nich prowadzonych, wyjednali brewe papieskie, przywracające zniesiony Zakon; a papieże jak Aleksander VIII, Klemense IX, X, XI i inni, znacznymi wzmocnili je przywilejami.

Nie doczekał już kapłan święty owej radosnej chwili, miał lat 92, gdy Pan Bóg powołał go do Siebie, po hojniejszą za takie wysługi zapłatę. Wzgardził on dostojeństwami, wzgardził czcią tego świata, odrzucając godności biskupie i kardynalskie które mu ofiarowano, a lubował się w poniżeniu i upokorzeniach, które go Zbawicielowi podobniejszym czyniły. Z dniem każdym prawie, pokutniejszy wiódł żywot, a w coraz większe obfitował pociechy. Przysposobiony wreszcie takim życiem, i objawiony sobie mając dzień śmierci, przyjął z wielką pobożnością Sakramenty Święte i zasnął w Panu 1648 r. Gdy i po zgonie licznymi zasłynął cudami, Papież Benedykt XIV policzył go w poczet Błogosławionych, a Klemens XIII uroczyście go kanonizował r. 1767. Z czego Panu Bogu w Świętych Swoich dziwnemu niech będzie Chwała po wszystkie wieki. Amen.

Pożytki duchowne.

Ileż to zdarza się razy, iż wypieścimy w duszy cel do którego z całą usilnością dążymy, a jedna chwila, jedna drobna okoliczność, obala wymarzone dzieło, niszczy niekiedy nadzieję najpiękniejszego plonu. Pan Bóg to próbuje pokory, cierpliwości i wytrwałości swych wiernych; Pan Bóg to wskazuje, iż z Łaski Jego poczęte, Wolą tylko i Mocą Jego istnieć może. Iż On Sam tylko wznosi, obala, i znów skinieniem Swej Ręki podnosi to co obalił dopiero. A człowiek, jak oto ów Józef Święty, błogosławić jej zawsze powinien, i nie zniechęcając się nigdy w czynieniu tego, co dobre i szlachetne, poddawać zawsze urzeczywistnienie najzbawienniejszych zamiarów swoich temu Panu, Który wszystkim ku najwyższemu dobru naszemu kieruje.

© salveregina.pl 2024

Idź do oryginalnego materiału