🔉Żywot Św. Bonawentury, kardynała i Doktora Kościoła.

salveregina.pl 2 miesięcy temu
Zdjęcie: Św. Bonawentura


14 Lipca.

Żywot Św. Bonawentury, kardynała i Doktora Kościoła.

(żył około roku 1250.)

Źródło: Żywoty Świętych Pańskich Starego i Nowego Testamentu z dzieła Ks. Piotra Skargi, T. IV, 1880r.

Św. Bonawentura, Janem pierwotnie nazwany, syn Jana Fidanza, zamożnego i pobożnego obywatela, urodził się w miasteczku Baniarca we Włoszech 1221 roku. Maluczkim bardzo będąc zachorował chłopczyna tak mocno, iż lekarze zwątpili o jego życiu. Matka tedy uciekła się do innego środka: poleciła go modlitwom obecnego tam podówczas Św. Franciszka z Asyżu i ślub uczyniła, iż go na Służbę Bożą do Zakonu Braci Mniejszych tego Świętego odda o ile odzyska zdrowie. Św. Franciszek cudownie uzdrowił małego Jana, i uniesiony radością, zawołał: – O buona ventura! – co znaczy: wiele dobrego ma przyjść z ciebie. I odtąd już nie Janem, ale Bonawenturą go zwano.

W wdzięcznym uczuciu za doznane dobrodziejstwo, chowała matka syna z daleka od pochlebstw i próżności świata, strzegła go od złego towarzystwa, napełniając serce jego dobrymi i świętymi myślami, które z czasem wielkie i piękne wydały owoce. Dobiegłszy 22-go roku, młodzieniec jakkolwiek nie był ściśle obowiązany do spełnienia wiadomego mu ślubu matki, dobrowolnie przecież i z całym rozmysłem wstąpił do Zakonu Św. Franciszka, gdzie najprzykładniej nowicjat odbywszy, posłany był do Paryża na kursy nauk teologicznych sławnego mistrza Aleksandra de Hales, który to później poznawszy wielką świętobliwość jego, często mawiał: Prawdziwy to Izraelita; zdawałoby się patrząc na niego, iż Adam wcale nie zgrzeszył. Co miało znaczyć: iż gdyby to możebnym było, to mniemać by można, iż grzech pierworodny żadnej złej skłonności w nim nie zostawił. Jakoż wszystkie cnoty człowieka i zakonnika, znamionowały święty jego żywot: pokorny, cichy, pełen słodyczy w obcowaniu z bracią, najniższe z wszelką miłością czynił im posługi. Posiadał on dar szczególny pielęgnowania chorych, tak iż sama obecność jego niezrównaną im przynosiła pociechę i ulgę. Mało mówiący i zwykle zatopiony w Panu Bogu, dar modlitwy w wysokim posiadał stopniu. Mszę Świętą odprawiając łzami się zalewał, a z takim namaszczeniem tę Przenajświętszą Tajemnicę sprawował, iż wiele pobożnych osób ubiegało się o pociechę widzenia go przy Ołtarzu.

Wysokie umysłowe zdolności Bonawentury, wzbogacone wielką nauką i prawdziwie nadprzyrodzonymi Darami Mądrości Bożej, uzyskały mu tytuł Doktora Kościoła. Siódmego roku po wstąpieniu do Zakonu, objął on za zezwoleniem swych przełożonych, katedrę filozofii i teologii, po drugim mistrzu swoim Janie z Roszelli w Paryżu; i wsławił się nie pomału wykładem teologii Piotra Lombarda: Librum sententiarum; i wraz z nim i ze współuczniem swoim Św. Tomaszem z Akwinu, stał się założycielem owego systemu teologicznego, który po dziś dzień używany jest w tej nauce. Katedrę tę mąż święty zajmował przez trzy lata, z niepospolitą słuchaczy swoich korzyścią. To go bynajmniej nie wbijało w dumę, owszem, tym pokorniejszym się stawał; gdy przeciwnie, wszyscy szukali jego rady i zdania, w każdym ważniejszym wypadku.

W 35-tym roku życia obrany został Bonawentura Święty generałem całego Zakonu Św. Franciszka. Z wielką trudnością skłonić go zdołano do przyjęcia tej godności, która w niczym nie zmieniła wielce umartwionego, pracowitego i pobożnego jego żywota. Czujny sługa nad czeladką Pańską, naprostował wiele zboczeń, które się były do bardzo już licznego zakonu jego wkradły, i z wielką bracią swoją sprawując pilnością, znalazł jeszcze dość czasu wśród tak rozlicznych zajęć, do napisania dzieł wielu znakomitej bardzo wartości, w przedmiocie filozofii i teologii. Inne też treści ascetycznej, czyli tyczące się wewnętrznego życia, pełne są niezrównanej wzniosłości, a razem i wyrazem owej gorącej miłości, jaką serce Bonawentury Świętego pałało dla Zbawiciela i dla Matki Jego Przenajświętszej, na cześć Której wiele zostawił utworów pochwalnych. A w tym co, i jak pisał, żaden z najświętobliwszych i najznakomitszych pisarzy mu nie dorównał. Nabożeństwo jakie miał do tej Bożej Rodzicielki, zaszczepiał i krzewił w sercach swych braci; i on pierwszy wprowadził w swym Zakonie trzykrotne w dniu na Anioł Pański dzwonienie, który to zwyczaj potem w całym Kościele Świętym przyjęto.

Obok pełnych mądrości i namaszczenia rozmyślań i nauk duchownych o poznaniu samego siebie, o poprawie żywota, o czynieniu pokuty itp., napisał jeszcze ten wielki Święty żywot Św. Franciszka patryarchy, w prawdziwym natchnieniu Ducha Świętego. Właśnie gdy pracą około tego był zajęty, Tomasz z Akwinu, z którym w ścisłej był zażyłości, przyszedł go odwiedzić, a ujrzawszy go w zachwyceniu i jakby w powietrzu uniesionego, powiedział: Nie przeszkadzajmy Świętemu pisać życia Świętego. – Braciszek jeden widząc go ciągle czytającego lub piszącego, rzekł raz do niego: Szczęśliwi ludzie, którzy jak ojciec Bonawentura, uczą się ciągle jak kochać Pana Boga. Bracie miły, odpowiedział Święty, prosta babka kościelna może lepiej kochać Pana Boga jak mąż najuczeńszy. – Słowa te wielką sprawiły euforia poczciwemu braciszkowi. Sławą cnót i nauki jego pobudzony Papież Klemens IV, zamianował go arcybiskupem Yorkskim (Anglii). Ale Bonawentura wypraszając się z tej godności, upadł z płaczem do nóg Ojcu Świętemu, i tyle na nim wymógł, iż Papież cofnął swe rozporządzenie. sukcesor jego atoli, którym był Grzegorz X. zaskoczony trudnościami jakie miał Kościół Święty ze złymi możnowładcami, z niesfornymi prałatami i z Grekami, potrzebował w swej radzie ludzi uczonych, wiernych i dzielnych, którzy by go uczciwie i mądrze wspierali.

Zniewolił przeto Bonawenturę do przyjęcia urzędu kardynała, czyniąc go jednocześnie Albaneńskim biskupem. Gdy mu posłowie oznaki przyszłej godności jego przynieśli, zastali go w kuchni pomywającego naczynia. Kończąc Święty zajęcie swoje, wziął podany mu kapelusz kardynalski, zawiesił go tymczasem na leżącym tam drzewie, a posłów papieskich do refektarza zaprowadzić kazał.

Pomieszczenie Bonawentury w liczbie kardynałów, miało głównie na celu, ażeby obecnym był na Soborze, który Grzegorz X. w Lyonie zgromadził, i któremu w własnej osobie miał przewodniczyć. On to przyczynił się przeważnie do pojednania Greków z Kościołem Świętym; głębokość nauki jego przekonywała wszystkich, a urok osoby i rozmowy wszystkie zniewalał mu serca.

Chciał Pan Bóg świętość tego męża świadomą ludziom uczynić, za życia więc jeszcze jego cudami ją objawiał. Między innymi zdarzyło się iż niewiasta jedna co w Lyonie powiła umarłe dziecię, przyzwała Św. Bonawenturę do siebie, a położywszy u nóg jego dziecinę, prosiła ze łzami, ażeby ją wskrzesił On w użaleniu wzniósł oczy do Nieba, pomodlił się, Krzyż Święty nad nią uczynił, i w tejże chwili ożyłą i zdrową matce w ręce oddał.

Po wielkich pracach 53 letniego żywota, Bonawentura Święty zachorował w Lyonie w czasie kończącego się soboru, i opatrzony Sakramentami Świętymi, z głębokim żalem wszystkich, szczęśliwie Bogu ducha oddał r. 1274. Sykstus IV we 200 lat potem w poczet go Świętych zaliczył. Gdy w 160 lat po zgonie jego otworzono trumnę, znaleziono ciało zniszczone, ale głowę, twarz, usta, zęby, język i włosy tak świeże i nienaruszone, jak gdyby dopiero był zasnął. Moc to i rozkazanie Pana Boga nieśmiertelnego Który rządzi światem, i któremu Chwała na wieki. Amen.

Pożytki duchowne.

Całą podstawą doskonałości Bonawentury Świętego była najżywsza miłość Pana Boga. Pamiętajmy, iż w niej to zawiera się owa mądrość i świętość jakich żadne nie nauczą książki. Szczerze, serdecznie kochający Pana Boga, zawsze Go ma oczom duszy swej Obecnym; a pragnąc mu się na każdą chwilę podobać, nic nie uczyni, nic iż tak powiem nie pomyśli, czym by mu miłości swej nie okazał, czym by mu nie przyczynił Chwały.

Obyśmy opanowani tym uczuciem, ćwiczyli się w cnocie, która jedynie doprowadzi nas do oglądania przedmiotu nieogarnionego takiej miłości naszej, i sprawi iż się nim cieszyć będziemy na wieki.

© salveregina.pl 2024

Idź do oryginalnego materiału