21. Czerwca.
Żywot świętego Alojzego Gonzagi
Pewnego dnia święta Magdalena de Pazzis we Florencyi była w zachwyceniu nadziemskiem. Oczy jej były zwrócone ku niebu, oblicze jej błyszczało euforią nadziemską i zawołała głosem uniesienia: ,,Jakże wielkiej sławy jest święty Alojzy, syn świętego Ignacego! Nigdy bym w to nie uwierzyła, gdyby mi Pan Jezus sam tego nie zapewnił. Alojzy jest wielkim Świętym, a ja cały świat chciałabym przebiedz i wołać, iż Alojzy, syn świętego Ignacego, jest wielkim Świętym !"
ks. Ojca O. Bitschnau’a ,,Żywoty świętych pańskich podług najlepszych źródeł" str. 548-551
Tak Jezus Chrystus sam przez świętą służebnicę Magdalenę udziela świętemu Alojzemu świadectwo chwały niebieskiej, a ty czytelniku przeczytawszy opis żywota jego, poznasz, iż ten Święty na chwałę tę zasłużył.
W r. 1568 urodził się Alojzy na zamku Kastiglione d. 9. Marca. Ojcem jego był książę Ferdynand Gonzaga, a matka pochodziła z rodziny królewskiej. Po jego urodzeniu matka będąc blizką śmierci ślubowała, iż jeżeli wyzdrowieje, odbędzie ze synkiem pielgrzymkę do Loretto — i wyzdrowiała.
Już w dziecięcych latach okazywał chłopczyk wielką pobożność; matka radowała się z tego i życzyła sobie, aby został zakonnikiem, ale ojciec życzenia te niechętnie przyjmował, gdyż chciał z niego doczekać się wojaka, dla tego też na zabawki kupował mu wszelkie rodzaje broni i przybory wojenne, a często zabierał go ze sobą do Kremony na ćwiczenia wojskowe.
Alojzemu podobało się to życie żołnierskie, ale Bóg chciał inaczej. Pewnego razu strzelił z broni i ranił się dość znacznie, inny raz nabił armatę Święty Alojzy. i gdy sam wystrzelił, o mało co nie utracił życia. Przypadki te ostudziły nieco jego zapał wojskowy, a potem reszty dokonał jego nauczyciel domowy, który mu wskazał niemoralne strony zawodu wojskowego.
Mając 9 lat życia ślubował przed ołtarzem Matki Bozkiej dozgonną czystość. Z tego powodu, chociaż jeszcze małym był, unikał towarzystwa kobiet. Dwie księżniczki, dziewczątka jeszcze małe, zaprosiły go do ogrodu, aby się z niemi bawił, ale on uciekł od nich. Żadnej też niewieście nigdy prosto w oczy nie spojrzał. W pewnej grze towarzyskiej, gdy mu kazano pocałować cień dziewczęcia na ścianie odbitą, zarumienił się cały i uciekł z pokoju. U ojca wyprosił sobie tę łaskę, aby go nie przymuszano jeździć w obce domy w odwiedziny ani rozmawiać z niewiastami.
Gdy wuj jego na jego i brata uczczenie dawał ucztę, a po ukończonej biesiadzie, gdy się tańce rozpoczęły, i jedna ze znajomych panien przybliżyła się do niego, zapraszając go w taniec, uciekł natychmiast, schował się do najodleglejszej komnaty i tam ukląkłszy, modlił się długo.
Gdy Alojzy miał lat trzynaście, wziął go ojciec ze sobą do Madrytu, towarzyszył bowiem tam dotąd cesarzowej Maryi austryackiej. Przez 3 lata bawił tam z ojcem na dworze królewskim, gdzie bezustanne były uczty i zabawy, ale Alojzy stronił od nich; cesarzowej nigdy w oczy nie spojrzał, a na całym dworze powszechnie mówiono, iż Alojzy nie ma wcale ciała.
Tak jak ciało trzymał na wodzy i język swój. Nigdy u niego nie słyszano słowa lekkomyślnego, a zawsze unikał towarzystw męzkich, gdy wiedział, iż w nich rozmawiano o rzeczach i sprawach niemoralnych. Pewnego razu z innymi młodzieńcami odwiedził starca znakomitego rodu, ale rozwiązłych obyczajów. Gdy ten odezwał się w jego obecności nieskromnie, Alojzy natychmiast przerwał mu mowę i powiedział: ,,Nie godzi się, abyś pan wobec nas młodzieńców w sposób tak gorszący przemawiał."
Tak strzegąc skarbu niewinności swej, wzmacniał się w wierze coraz więcej modlitwą, postami, biczowaniem i czytywaniem ksiąg pobożnością tchnących. We Florencyi po raz pierwszy poszedł do Spowiedzi świętej, a potem wrócił do domu rodzinnego z powodu choroby, na którą zapadł. Mając lat dwanaście, otrzymał z rąk św. Karola Boromeusza pierwszą Komunią świętą.
Odtąd zaczęła się dlań ciężka próba. Jako paź dostał się na dwór hiszpański, który naówczas przewyższał wszystkie dwory królewskie przepychem i świetnością. Pobożny ten książę wystawiony był tam na wszelkie pokusy światowe, ale modlitwa, umartwienie ciała i bojaźń Boża strzegły go od zepsucia.
Przed wyjazdem z Madrytu oświadczył ojcu, iż ma zamiar wstąpić do zakonu Jezuitów. Ojciec rozgniewał się o to, nie chciał go widzieć na oczy, i używał wszelkich środków, aby mu tę, jak ją nazwał, chimerę wybić z głowy. Posłał go zatem w podróż na dwory książąt, aby mu dać zakosztować życia pełnego uciech i tym sposobem osłabić jego postanowienie, jednocześnie umówił się z kilku uczonymi mężami i uprosił ich, aby ci Alojzemu wystawili niestosowność wstąpienia do zakonu: gdy to nie pomagało, groził mu niełaską ojcowską, ale Alojzy stałym był w postanowieniu i powiedziawszy: ,,Bóg mnie woła!" prosił Boga ze łzami w oczach, aby zmiękczył serce ojca.
P o dwóch latach prosił znów ojca z pokorą, aby się nie sprzeciwiał jego postanowieniu zostania zakonnikiem, ale ojciec był dlań twardym i niewzruszonym. Milcząc udał się do swojej komnaty, ukląkł przed krzyżem świętym, biczował się aż do krwi i błagał Boga o pomoc. Ojciec patrzał nań z ukrycia, a widząc krew z biczowania powstałą i słysząc jego gorliwą modlitwę, otworzył drzwi i łzy mając w oczach, zawołał: ..mój synu, biczowanie twoje zraniło serce moje, kocham cię, jak na to zasługujesz; na tobie pokładałem nadzieję rodziny, ale odtąd już cię nie wstrzymuję, idź dokąd cię Pan Bóg woła, obyś był szczęśliwym!"
Pełen euforii i szczęścia, iż odtąd w sukni zakonnej oddać się będzie mógł Bogu, odstąpił Alojzy wszelkich praw książęcych, jako syn pierworodny, bratu swemu Rudolfowi i pospieszył do nowicyatu do Rzymu. Po drodze jeden z towarzyszów odezwał się do niego: ,,brat pański jest szczęśliwym, iż tak łatwym sposobem uzyskał prawa księciu przynależne." Na to mu Alojzy odpowiedział z uśmiechem: ,,Ja jestem szczęśliwy, iż tak łatwo tych praw się pozbyłem."
W klasztorze książę Kastiglione był doskonałym wzorem posłuszeństwa i pokory; spełniał najuciążliwsze obowiązki w kuchni i na podwórzu, zbierał jałmużnę, przeznaczoną dla ubogich, a potem troskliwie pielęgnował chorych w szpitalach. W obcowaniu był tak miłym i ujmującym, iż uczeni, kardynałowie i inne osoby mające znaczenie w świecie ówczesnym, szukały jego towarzystwa i otwarcie wyznawały, jak wielką korzyść odnosiły przez obcowanie z nim.
Bóg tymczasem doświadczał go i nawiedzał cierpieniami: rychłą śmiercią ukochanego ojca, zatargiem wynikłym pomiędzy bratem jego a księciem Mantuy. Alojzy pospieszył do obu przeciwników i zdołał ich pogodzić na czas długi.
Przez cierpienia pokutę i modlitwę dostąpił tej łaski, iż miewał częste zachwycenia i w jednym z takich zachwytów objawił mu Pan Bóg, iż koniec jego życia jest blizkim. Wiadomość ta napełniła go wielką euforią i pragnieniem śmierci, która go miała połączyć z Jezusem.
W r. 1591 powstał we Włoszech wielki głód a po nim żarliwe choroby. W czasie zarazy Alojzy, jak Anioł opiekuńczy biegał od chorego do chorego, niosąc słowa pociechy dla duszy i pomoc dla ciała. W szpitalach przebywał nieprzerwanie i bez wytchnienia oddawał się chorym na usługi. Uległ tej samej chorobie zaraźliwej w nocy z d. 20. na 21. Czerwca r. 1591. Cała ludność Rzymu spieszyła do celi jego, a potem w uroczystym pochodzie towarzyszyła przeniesieniu zwłok jego do grobu, przy którym zdarzyło się niemało cudów.
Papież Paweł V. uznał Alojzego w r. 1605 ,,Błogosławionym," a papież Benedykt XIII. w r. 1726 policzył go w poczet ,,Świętych." Relikwie jego spoczywają w kościele Jezuitów w Rzymie. Obrazy jego wszędzie są rozpowszechnione i zdobią prawie każdy kościół. Przedstawiają go na tych obrazach w białej sukni zakonnej z krzyżem i lilią w ręku.
Nauka moralna.
Papież Benedykt XIII. w buli kanonizacyjnej uznał świętego Alojzego ,,Patronem młodzieży." Wzywanie tego Świętego o pośrednictwo u Boga u jego ołtarza a do tego przystąpienie do Sakramentów świętych, połączone jest z odpustem. Papież Klemens XII. udzielił w r. 1737 zupełnego odpustu tym, którzy co niedzielę odbywają nabożeństwo do świętego Alojzego. Nabożeństwo to tak należy urządzać: Przez sześć niedziel, jedną po drugiej przystępować należy do Sakramentów świętych i odmawiać po sześć ,,Ojcze nasz," ,,Zdrowaś Maryo" i ,,Wierzę w Boga," na pamiątkę sześciu lat, przez które Alojzy święty żył w zakonie i błogo w nim działał na chwałę Bożą Te sześć niedziel obrać można sobie do woli przed dniem 21. Czerwca lub też po nim.
Z Nabożeństwem tem połączone być mają prośby do Świętego, aby się wstawił za osobą proszącą do Boga w najgłówniejszych potrzebach żywota. Przy spowiedzi św. osoba odbywająca to nabożeństwo winna spowiednikowi objawić cel spowiedzi, aby spowiednik udzielił jej stosownych rad i dał stosowne przepisy i książki polecił do czytania.
Od dwóchset przeszło lat miliony ludzi od młodości do późnej starości oddawało się temu nabożeństwa i znajdywały zupełne zadowolenie duszy
Atoli, pomyśli nie jeden, cóż na to powiedzą ludzie, iż ja przez 6 niedziel mam chodzić do Spowiedzi i Komunii św. — powiedzą niezawodnie, iż ciężkie grzechy mnie do tego zmuszają? Na to zważać nie należy, ludzie mówią dużo. Zajmują się zwykle bliźnimi, ale gdy przyjdzie umierać, któż za ciebie umrze? — gdy przyjdzie stanąć przed tronem Boga któż stanie za ciebie?— a któż modlić się będzie o zbawienie twoje? — ty sam. Zatem nie pytaj co mówią ludzie, tylko czyń, co ci sumienie wskazuje.
Modlitwa.
Boże hojny dawco łask niebieskich,
który w pełnym słodyczy anielskiej
młodzieńcu Alojzym połączyłeś
dziwną niewinność z równą surowością
pokuty, udziel i nam łaski, abyśmy,
jeźli już tak niewinnymi być nie możemy,
przynajmniej co do pokuty stali
się jemu podobnymi, przez Chrystusa,
Pana naszego. Amen.