24 Września.
Żywot i męczeństwo Św. Grzegorza z Wielkiej Armenii i 37 dziewic włoskich.
(żyli około roku 300.)
— Grób Świętego Grzegorza z Wielkiej Armenii, znanego również jako Grzegorz Oświeciciel, znajduje się w Eczmiadzynie, w Armenii. Natomiast grób 37 dziewic włoskich, które zginęły męczeńską śmiercią, znajduje się w klasztorze Świętej Hripsime w Eczmiadzynie.
Źródło: Żywoty Świętych Pańskich Starego i Nowego Testamentu z dzieła Ks. Piotra Skargi, T. V, 1880r.
Gdy onych czasów Artasyras król perski wojnę z Kursarem królem ormiańskim prowadził, nasłał był na niego niejakiego Anaka, który go zdradą podszedłszy zamordował, a sam z gardłem uciekając, zabity, zostawił maleńkiego syna Grzegorza, którego krewni do rzymskich państw posłali. Widząc Persowie rozerwanie między ormiańskimi panami, wtargnęli na ich ziemię, i wśród innych korzyści pojmali dzieciątko w pieluchach, Terydata, syna zabitego króla, którego nie chcąc życia pozbawiać odesłali też do państwa rzymskiego. Tam dorósłszy obadwaj młodzieńcy, znajomość z sobą zabrali, gdy Terydates potomek królewskiego rodu, żołnierskim trudnił się rzemiosłem, Grzegorz Wiary Chrześcijańskiej wyuczony, święty wzorowym żywotem, najwierniejszym był sługą towarzysza swojego; gdy ten przeciwnie, dowiedziawszy się, iż Grzegorz jest wyznawcą Chrystusa Pana, często go o to gromił i karał, a tamten wszystko cierpliwie znosił.
Zdarzyło się razu jednego, gdy Gottowie z rzymianami bitwę zwieść mieli, iż król ich wyzwał samego cesarza na pojedynek. Ten szukając mężnego żołnierza który by go zastąpił, natrafił na Terydata, i przybranego w cesarskie szaty, przeciw Gottowi postawił. Spotkali się przeciwnicy, i młodzian miecza choćby nie dobywając, pojmał króla żywego i do cesarza go przywiódł. Ten zawdzięczając zwycięzcy oddaną sobie przysługę, na królestwo ojca jego do Armenii go wprowadził, przywracając mu zarazem poczynione przez persów zabory. Pojechał z nim do Armenii wierny sługa Grzegorz, ale gdy Terydates prosił go i namawiał, aby wraz z nim bałwochwalcze ofiary bogini jego dianie czynił, a Grzegorz mu się wymawiał, iż nie przystoi pana ziemskiego słuchać w rzeczach, którymi się Pana Niebieskiego obrazić, a duszne zbawienie narazić może; związać go i strasznie męczyć kazał.
Włożono mu wtedy grube drewno w usta, uwiązano na barkach wielki balwan soli, i tak zawieszonego 7 dni trzymano. A gdy te przetrwał cierpliwie wyznając zawsze i chwaląc Chrystusa Pana, zawieszono go za jedną nogę, i bijąc z wierzchu rózgami, dymem z gnoju pod spodem czynionym, uśmiercić go chciano. I to przeniósł mężny Grzegorz, wciąż ludzi nauczając i do Wiary w Chrystusa Pana zachęcając. Po drugich przeto dniach siedmiu zdjąwszy go stamtąd, nogi mu w deskach ściskano i powrozami kręcono; nabiwszy gwoździ w podeszwy butów chodzić mu w nich kazano; głowę mu w pełnym sadzy koszu trzymano, a tak zranione i poszarpane na nim ciało, na ostrych skorupach i żelazach nagie położono.
Wszystko to przetrwał męczennik, a do więzienia oddany, cudownie tam ozdrowiał. Król spodziewając się po nim odmiany, przywieść go sobie kazał, i zdziwił się niepomału, gdy go ujrzał zdrowego, wesołego, a w przekonaniach swoich bynajmniej niezachwianego. Kazał natenczas obuć go w buty żelazne, klinami je żelaznymi na nogach przytwierdzić, i tak przez trzy dni trzymać. Po upływie których przyzwawszy do siebie, mówił: – Próżno ufasz twemu Bogu, pomocy u Niego nie znajdziesz. A on mu na to: – Ty to właśnie królu postępowaniem twoim potępienie sobie gotujesz, a ja ufając Bogu, wytrwam do końca. Nie dbam ja wcale o ciało, które ty męczysz; im człowiek więcej na zewnątrz niszczeje, tym się lepiej wewnątrz naprawia. – Słysząc to król, kazał rozpuścić kocioł ołowiu, i wrzącym od samej szyi ciało jego polewać. Zniósł wszystko cudownie Święty, a król nie wiedząc jak sobie z nim miał radzić, kazał go wrzucić w głęboką błotnistą wieżę w mieście Artaxat, pełną wężów, gadów i wszelkiego jadowitego robactwa. W tej to okropnej wieży Grzegorz 14 lat przeżył, karmiony chlebem, który mu jedna wdowa z Natchnienia Bożego codziennie tam wrzucała. Mniemając zaś Terydates, iż tam Męczennik od razu zginął, nie myślał więcej o nim, a wyprawił się znowu na Persów, których ziemię z wielką sławą wojował, i zwycięzcą do siebie powracał.
Tymczasem Dioklecjan cesarz posłyszawszy, iż w pewnym klasztorze pod zwierzchnictwem niejakiej Gajany znajdowała się wielkiej piękności Chrześcijanka imieniem Rypsyma, uprzejme do niej wyprawił poselstwo, aby małżonką jego być chciała. Ona zwlekając odpowiedź, bo nie chciała sprzeniewierzyć się Chrystusowi Panu, zmówiła się tajemnie z siostrami, i wszystkie w liczbie 37 uciekły stamtąd, i z wielkimi trudami podróży, głodu i pracy zabiegły do Armenii, gdzie osiadłszy w bliskości miasta Ararat, własnymi na utrzymanie nędznego życia wyrabiały rękami. Dowiedział się Dioklecjan, iż się Rypsyma do Armenii schroniła, i napisał do Terydata, iż zwiedziona od Chrześcijan, woli sromotnie tłuc się po obcych stronach jak żoną jego zostać. Prosi go przeto, aby odszukawszy ją, czy to sobie jako małżonkę zatrzymał, czy ją też jemu odesłał.
Odszukał ją niedługo Terydates, i posławszy jej odpowiednie godności królewskiej suknie, przywdziać je, i tak przed sobą stawić jej się kazał. Wsparta upominaniem Gajany dziewica, i gardząc wszystkim czym ją zniewolić usiłowano, iść do króla nie chciała, aż przemocą poprowadzona do niego, gdy żadną miarą ku widokom poganina skłonić się nie dała, ten sprowadziwszy Gajanę, błagał, aby ją radą swą zniewoliła do przyjęcia go za małżonka. Pomylił się król na tym wyrachowaniu: każde słowo mistrzyni było prośbą i zachętą, by Rypsyma wytrwała mężnie w swym postanowieniu, aby pamiętna na uczyniony ślub Chrystusowi Panu, na przygotowaną jej koronę niebieską, na grzech nie zezwoliła nigdy, ani się bała tych co ciało, ale nie duszę gubią. – Zrozumiawszy tę jej mowę słudzy, porwali kamienie i tłukąc ją w twarz, zęby jej wybijali. Wyszła wtedy Rypsyma, a pobiegłszy za miasto do swych towarzyszek, opowiedziała im o zwycięstwie swoim, i wszystkie razem na wspólnej modlitwie noc przepędziły. Ale nazajutrz pojmana znowu Rypsyma, gdy w swym oporze zachwiać się nie dała, okrutne zadano jej męczarnie: najpierw, urżnięto jej język, następnie na palach ją rozciągano, palono, oczy jej wyłupiono, żywot kamieniem ostrym cięto, wreszcie w kawałki ją rozsiekano. Trzydzieści i trzy sióstr jej, panienek, mieczem stracono, a ciała ich psom wyrzucono; Gajana zaś z dwoma towarzyszkami, które jej nie odstępowały, podobną Rypsymie zginęła śmiercią.
Tak całe grono wiernych Panu dziewic do Oblubieńca po nagrodę poszło. Terydates zaś rozpaczą miotany, nie tylko po śmierci niewinnych tych Męczenniczek uspokoić się nie mógł, ale i on, i inni wszyscy panowie, którzy na nią zezwolili, w straszliwe wpadli szaleństwo; biegali po polach i lasach, suknie na sobie targali, własne swe ciało kąsali, i żadne środki ludzkie zaradzić temu nie mogły. Ale Pan Bóg Sam z Siebie Miłosierny, Który złość choćby ludzką równie jak i karanie Swoje na pożytek nasz obraca, objawił przez sen siostrze królewskiej Kusaradukcie, iż Grzegorz z wieży wyprowadzony, poda lekarstwo na ich uleczenie. Wyciągnięto z niej przeto sczerniałego, i straszliwie wynędzniałego Męczennika, a gdy oczyszczony i nakarmiony wiedziony był do króla, wszyscy z czcią wielką wyszli naprzeciw niego padając mu do nóg, a prosząc, aby z pomocą Pana Boga swojego oddalił plagę od króla i dworu.
Grzegorz rozpytawszy się przede wszystkim o ciała pomordowanych panienek, pogrzebał je uczciwie, a gromiąc okrucieństwo winowajców, począł im przedstawiać sromotę bałwochwalstwa, nauczając ich Wiary w Pana Boga i Syna Jego Jezusa Chrystusa, z Którego Łaski jedynie, pomocy spodziewać się mogą. Oznajmił im też, iż Pan Bóg zachował go w wieży, gdzie Anioł Pański co dzień go nawiedzał, aby ich przywiódł do światłości Ewangelii Świętej.
A gdy ich dostatecznie już wyuczonych i w szczerym upokorzeniu garnących się do pokuty widział, kazał im zbudować kościół, wniósł tam ciała męczenniczek, i Krzyż w nim postawiwszy, schodzić się tam i modlić ludziom zalecał. Natenczas dopiero Terydatesa króla, już wierzącego, do Świętych, które pomordował, odesłał, aby przepraszając je, o przyczynę ich do Pana Jezusa prosił. To gdy uczynił i on i inni panowie, wszyscy do zdrowia zupełnie wrócili; wiele bardzo przy tym chorych zleczonych tam zostało, i niedługo wszystka Armenia do Chrystusa Pana się obróciła. Obalano pogańskie świątynie, a kościoły Panu Bogu wznoszono. Król zwłaszcza grzechy i okrucieństwa swoje, karania i Łaskę Bożą nad sobą publicznie opowiadając, wszystkim był do dobrego powodem. Grzegorza niebawem do Cezarei w Kapadocji posłał, aby tam wyświęcony był na biskupa; co gdy nastąpiło, Święty wielu godnych tego, na kapłanów wyświęcił; a królowi, i bez liczby przez siebie przywiedzionym do Pana Boga, Chrztu Świętego udzielił. Dalej, kościoły budował, kapłany osadzał, szkoły zakładał i nauczycieli im dawał; a chodząc z miasta do miasta, Wiarę Świętą i porządek służby duchownej szczepił. Gorliwość jego nie oparła się na granicach Armenii; przyległe jej ludy Persji, Asyrii, Hunnów i Medów Chrystusowi Panu zdobywał, klasztory tam zakładał, w których prawdziwie chrześcijańska doskonałość kwitnęła. A tak, nieskończenie wiele dobrego sprawiwszy, Grzegorz Święty udał się w końcu na puszczę, i tam żywota dokonał.
Król Terydates tymczasem im dalej tym więcej posuwał się w Służbie Bożej, kościołom hojne dochody i nadania wyznaczał, a pokutnym i umartwionym życiem równał się prawie mnichom. W miejsce Grzegorza mianowano biskupem syna jego Arastanesa, wielkiej świętobliwości człowieka, który od młodości wiódł żywot mniski w Kapadocji. Król potem zniósłszy się z cesarzem Konstantynem Wielkim, posłał go do Nicei na sobór przeciw arianom zwołany, gdzie trzystu osiemnastu świętych ojców zasiadało. Tak to Armenia w Służbie Bożej się pomnażała chwaląc Pana Boga w Chrystusie Panu, Któremu z Ojcem i z Duchem Świętym, cześć i Moc równa na wieki wieków. Amen.
Pożytki duchowne.
„Nie chce Bóg śmierci grzesznika, ale żeby się nawrócił i żył”. Słowa te Pisma Świętego spełnione ściśle na owym królu mordercy, dają się bezustannie stosować do tylu występnych, których tylko nieskończone Miłosierdzie Boże z ostatniego podnosi upadku. Sposób jaki Opatrzność na ten koniec wybrała, jest ofiara, i jedynie ofiara, Ofiara za siebie i ofiara za drugich. Jak Chrystus Pan Ofiarą Życia i Śmierci Swojej przyniósł całemu światu Światłość Niebios i zbawienie, tak też i Święci, którzy szli w Jego ślady, ofiarą tylko wielkich cierpień, częstokroć aż do śmierci podjętych, jak oto Męczennicy Święci, dostępowali niezrównanego szczęścia i zasługi dźwigania z ciemnoty bałwochwalstwa i zwierzęcości równie krociami pojedynczych ludzi, jak i całych narodów. Ofiara wtedy jak widzimy daje życie. Umiejmyż przeto i my dla miłości Pana Boga, posłuszni Świętej Woli Jego, ofiarą naszej miłości własnej, naszej próżności, ofiarą pociech, życzeń i najsłuszniejszych choćby praw i uczuć serca, wyrabiać w nas to życie duszy, które na ziemi w cnocie poczęte, po jej dopiero z ciałem rozstaniu, w całej pełni na wieki się rozwinie.
© salveregina.pl 2024