🔉Żywot Bł. Arseniusza, Pustelnika.

salveregina.pl 2 miesięcy temu
Zdjęcie: Bł. Arseniusz


19 Lipca.

Żywot Bł. Arseniusza, Pustelnika.

(żył około roku 388.)

Źródło: Żywoty Świętych Pańskich Starego i Nowego Testamentu z dzieła Ks. Piotra Skargi, T. IV, 1880r.

Urodzony w Rzymie, Arseniusz, bystrego bardzo będąc umysłu, wysokie we wszystkich naukach świeckich, a między tymi w umiejętności języków, greckiego i łacińskiego, otrzymał wykształcenie. Z młodości jednak bogobojny, i piastując w swym sercu prawdziwie chrześcijańskie uczucia, oddał się następnie nauce objawionej, a rozmiłowawszy się w jej mądrości, przyjął stan duchowny, aby tym łacniej żywotem całym złożyć jej później świadectwo. W niedługim czasie poświęcony diakonem kościoła rzymskiego, a potem kapłanem, godność swą mąż ten równie nauką jak cnotą zdobił. To też gdy Teodozjusz Wielki po Walensie arianinie cesarstwo rzymskie objął, a chcąc synom swym Arkadiuszowi i Honoriuszowi jak najlepsze dać wychowanie, szukał po całym państwie godnego mentora, który by odpowiadając temu zadaniu, młode ich namiętności w karby umiarkowania ująć, a pobożność i chrześcijańskie obyczaje w ich serca wszczepić umiał, prosił zachodnim państwem podówczas rządzącego Gracjana, aby mu, porozumiawszy się z Papieżem, podobnego człowieka upatrzył. Papież padł myślą na Arseniusza, którego znał i cenił wysoko; powiedział więc o nim Gracjanowi, i obydwa po długich trudnościach skłonili go do przyjęcia na siebie obowiązku pokierowania wychowaniem młodych książąt.

Posłany do Carogrodu i zalecony cesarzowi, ujął go mąż zacny wdziękiem swej powierzchowności i rozmową swoją; dziękując wtedy Bogu za tak szczęśliwy wybór przywiódł do niego swych synów, i rzekł mu: – Tobie i wysokiemu rozumowi twemu powierzam tych młodzieńców w Obliczu Pana Boga, ty bardziej ojcem ich będziesz niżeli ja, bo więcej znaczy dać synom dobre wychowanie aniżeli na świat ich wydać. Uczyń ich obrazem cnót i nauki twojej, a ja Pana Boga chwalić będę. W ich przytomności rozkazuję ci, abyś w nich nie dzieci cesarskie, ale synów i uczniów podległych tobie, widział, którzy jak własnemu ojcu, poddani i posłuszni ci być winni. Tak mu ich zaleciwszy cesarz, naznaczył im obok pałacu swego mieszkanie, aby mógł często sam ich nawiedzać; Arseniusza zaś obdarzył godnością senatora, i kazał zwać go ojcem swych synów i swoim, czym w obliczu roztropnych więcej jeszcze siebie jak jego uczcił. Z pilną gorliwością poświęcał się Arseniusz kształceniu serc i umysłów powierzonych sobie uczniów: wystawiał im czerpiąc zbawienne z Pisma Świętego nauki, iż chwały i ozdoby swej nie w koronie i państwie, ale w dzielności cnót chrześcijańskich i w sprawiedliwości szukać powinni, bo te im tylko Łaskę u Pana Boga, a wieczną pamięć u ludzi zapewnią.

Dając im wszakże takowe napomnienia, czcił w nich zawsze synów cesarskich, i gdy młodzieńcy siedzieli, on im stojący nauki wykładał. Razu jednego zszedł ich cesarz w takiej postawie, obruszył się tym mocno i wymawiał Arseniuszowi, iż postępował wbrew jego woli. A gdy on się tłumaczył, jako chciał godzić adekwatną ich wiekowi naukę z czcią należną cesarstwu, podrażniony cesarz zawołał: A kto ich uczynił cesarzami? Czyli ty im tę godność dajesz? I to mówiąc, zdjął z synów znaki cesarskiego rodu, a posadziwszy Arseniusza na krześle, postawił ich przed nim i rzekł: jeżeli dość wyćwiczą się w naukach, w Zakonie Pańskim i w pełnieniu Woli Bożej, da im Pan Bóg panowanie szczęśliwe i spokojne na pożytek tych, którzy im podlegać będą; a jeżeli głupimi być mają, to lepiej niech tak zostaną.

Stosował się odtąd Arseniusz do życzeń cesarza, wiernie pracując w powierzonym sobie zawodzie. Coraz jednak więcej przykrzyły mu się owe wspaniałości dworskie, a tęsknił za spokojnym pustelniczym ukryciem, w którym by mógł w zebraniu ducha, gotować się do przyszłego żywota. I gdy prosił Pana Boga, aby go na tę drogę poprowadzić raczył, następna okoliczność nastręczyła mu tak pożądaną ku temu sposobność: Arkadiusz jeden z uczniów jego tak coś przewinił, iż godzien surowej kary, rózgami od Arseniusza osieczony został. Uniesiony gniewem i miotany gwałtownym zemsty uczuciem, chciał mistrza swego życia pozbawić, o czym ten przez sługę ostrzeżony, chwycił się jedynego środka dopięcia podówczas upragnionego celu. Porzucił wszystko, przywdział suknie żebracze, i ratując się ucieczką, puścił się do Aleksandrii, a stamtąd na sławną puszczę Scetys, pomiędzy przebywających tam Ojców Świętych.

Daremne cesarz Teodozjusz czynił poszukiwania, nigdzie wieści o nim zasięgnąć nie mógł. Aż gdy Arkadiusz po śmierci ojca tron objął, dowiedziawszy się, gdzie mąż Boży przebywał, napisał do niego wielce mu się upokarzając, i o przebaczenie prosząc. Ofiarował mu przy tym całoroczne dochody Egiptu, aby ich na jałmużny i na fundowanie klasztorów użył. Odpowiedział mu Arseniusz, iż prosi Pana Boga, aby mu grzechy odpuścił, ale jako umarły światu szafować pieniędzmi, a więc i przyjąć ich nie może.

Był to człowiek głęboko pobożny, a wielkiej pokory i prostoty ducha; grube, podarte stare szaty nosił; czasami od zachodu aż do wschodu słońca modlitwy swej nie przerwał, a doskonałym i uczonym będąc, wzgardził sam sobą mając się za prostaka nic nie umiejącego, jedno Pana naszego Jezusa Chrystusa Ukrzyżowanego. W rozmowach z braćmi mawiał: Wielu jest, powiada, którzy się wystrzegają grzechów cielesnych, którzy posty czynią i utrudzają się na zewnątrz, ale mniej daleko takich, którzy by się zmazania duchowego, to jest: zazdrości, chciwości na pieniądze, pychy i czci pragnienia strzegli. Tacy ochędożni są z wierzchu, a wewnątrz plugawi, a nam nie tylko czystość cielesna, ale nad wszystko duchowa jest nakazana. Rozeszła się bardzo była sława jego po świecie, przyjeżdżali z daleka ludzie zacni, ażeby go zobaczyć i użyć jego rozmowy. Unikał ich o ile mógł Arseniusz, a chociaż każdemu dał zawsze zbawienną i trafną radę, milczenie jednak nad wszystko przekładał. Przyszedł raz do niego Teofil, arcybiskup Aleksandryjski, pragnąc pożytek duchowy z rozmowy jego odnieść, a on mu rzekł: – Czy chcecie to wypełnić co usłyszycie? Najchętniej, odpowie biskup. – Oto proszę was, gdzie usłyszycie o Arseniuszu, tam nie przychodźcie więcej. Pokora to jego tak przemawiała.

Mnich jeden prosił go o jaką pożyteczną naukę; a on mu ją dał w tych słowach: – Staraj się o ile możesz, aby to co wewnątrz czynisz, Panu Bogu się podobało, bo powierzchownie łatwo grzech zwyciężysz. Sam zwykle pilnie rozpytywał się innych o to, co by go doskonalszym w Służbie Bożej uczynić, i zbudować mogło.

Kiedy mu raz ktoś robił uwagę, czemu by tak rozmowy z ludźmi unikał, skoro wielki pożytek przynieść nią innym może? On rzekł: Pan Bóg zna, iż was miłuję, ale trudno się Panu Bogu i ludziom podobać. Łatwiej przecież Panu Bogu. Aniołów jest wiele milionów, a wszyscy jedną myśl, i jedną mają wolę, aby chwalić Pana Boga i czynić Jego upodobanie; gdy ludzie przeciwnie, tak różne mają wolę i chęci, a każdy ciągnie do swego, iż im nierównie trudniej wygodzić.

W niespaniu wytrwały był i mocny; gdy się bardzo spracował, mówił do snu: Chodź sam łotrze. A trochę się przespawszy, porwał się znowu i modlił, mówiąc: Mnichowi dosyć godzinę się przespać.

W każdym względzie i w każdej okoliczności był Arseniusz dla zbliżających się do niego, zbawiennym przykładem i doradcą, siebie zaś samego ustawicznie pytał: Arseni, po coś tu przyszedł? Do czegoś dążył, gdyś się od świata oderwał? Izali nie do tego, abyś się Panu Bogu podobał? Czyńże to po coś przyszedł, nie oglądając się na poklaski ludzkie. Zawsze też w ustach miał słowa: Częstom żałował tego com mówił, a nigdy tego żem milczał.

Miał już lat 120 ów wielki Męczennik pokuty, kiedy spokojnie i modląc się, rozstał się z tym światem przeżywszy 55 lat na puszczy. Daj nam, Panie Boże, za jego przyczyną grzechów odpuszczenie ku Chwale i czci Twojej, na wieki wieków. Amen.

Pożytki duchowne.

Wielu częstokroć na pozór pięknie czyni i omamia tych, którzy nie umieli lub nie byli w możności rozpoznać, jakimi tacy kierowani są pobudkami, lub do jakich dążą celów. Ale o ile ludzi w tym względzie, i to do czasu tylko zawsze, oszukać można, Pana Boga nie oszuka się i na chwilę. On czyta w głębi serc naszych; Jemu się nie usprawiedliwi ani podstępnych używający i złośliwych środków ten, co niby do cnego dąży końca; ani ten który najpiękniejszymi drogami do niegodnego zmierza celu. Pan Bóg szuka czystej woli i prawego serca; w takim się kocha jedynie i takiemu błogosławi, bo: „W tym jest upodobanie Jego”. Taki człowiek już i w obecnym życiu kosztuje owej wewnętrznej rozkoszy, owego błogiego spokoju i swobody, jaką daje nieskażone sumienie. Starajmy się więc dokładnie zawsze zrozumieć, o ile prawymi i uczciwymi są pobudki wewnętrzne, które kierują postępowaniem i zamiarami naszymi. Żadne posty, żadne umartwienia zewnętrzne nie zmyją same brudu podstępnego i zawistnego serca.

Cnota milczenia, którą tak mocno zalecał ten Święty, jest bardzo wysokiej ceny. „Doskonały, kto nie grzeszy językiem”- mówi Pismo Święte. Ileż byśmy to bliźniemu krzywdy, ile samym sobie wyrzutów sumienia i grzechów oszczędzili, gdybyśmy pamiętali na to: iż z każdego słowa nie tylko zdradliwego, zazdrością natchnionego, i oszczerczego, ale choćby i z każdego próżnego, zdać nam przyjdzie konieczny rachunek!

© salveregina.pl 2024

Idź do oryginalnego materiału