Jezus powtarzał: „Pokój wam!”. Ale w Betlejem, w Jerozolimie, w Gazie, w Palestynie – pokoju nie ma. Czy świętując Zmartwychwstanie, usłyszymy wołanie tych, którzy tkwią na swojej Drodze Krzyżowej?
Co roku chrześcijanie z całego świata przyjeżdżają do Jerozolimy, by przejść Via Dolorosa – Drogę Krzyżową, którą według tradycji przeszedł Jezus przed ukrzyżowaniem. Jednak dla chrześcijan palestyńskich, zamieszkałych zaledwie kilka kilometrów od Jerozolimy, droga ta pozostaje niedostępna. choćby przed 7 października 2023 r. obowiązywały tu surowe ograniczenia w przemieszczaniu się. w tej chwili są jeszcze bardziej dotkliwe.
W czasie, gdy pielgrzymi z całego świata gromadzą się w Ziemi Świętej, by uczestniczyć w liturgiach i nabożeństwach, rdzenni Palestyńczycy pozostają odseparowani od swoich świętych miejsc. Dla nich Wielki Piątek nie kończy się w Niedzielę Zmartwychwstania, a wielkanocna obietnica wydaje się odległa, niemalże nieosiągalna.
Drogę Krzyżową znają zbyt dobrze. Codziennie niosą swój krzyż – krzyż strachu, ograniczeń, życia za murem. Innego życia nie znają.
Pozostanie tutaj to akt oporu
Dla wielu palestyńskich chrześcijan Wielkanoc pozostaje nie tylko świętem religijnym, ale także symbolem oporu i wytrwałości. Dla tych z Zachodniego Brzegu to nadzieja, iż mur, którymi są otoczeni, kiedyś runie. Z kolei dla mieszkańców Gazy, ukrywających się w miejscach kultu (ich domy zostały zburzone w wyniku izraelskich ataków), Wielkanoc niesie obietnicę powrotu do życia tam, gdzie dziś jest śmierć i zniszczenie.

WIĘŹ – łączymy w czasach chaosu
Więź.pl to pogłębiona publicystyka, oryginalne śledztwa dziennikarskie i nieoczywiste podcasty – wszystko za darmo! Tu znajdziesz lifestyle myślący, przestrzeń dialogu, personalistyczną wrażliwość i opcję na rzecz skrzywdzonych.
Czytam – WIĘŹ jestem. Czytam – więc wspieram
– Wielkanoc powinna być czasem nadziei, ale w rzeczywistości to czas głębokiego bólu i rozpaczy – mówi Youssef, mieszkaniec Betlejem, któremu w 2023 r. urodził się syn. – Dla mnie i mojej żony był to dar, błogosławieństwo, promień światła w ciemności. Ale nie każda rodzina miała tyle szczęścia. Wiele z nich doświadczyło niewyobrażalnej straty. Każdego dnia jesteśmy świadkami tragedii, cierpienia, śmierci. Próba odnalezienia nadziei w święcie Zmartwychwstania staje się coraz trudniejsza, gdy w Gazie rozgrywa się ludobójstwo. Wciąż staramy się wierzyć, iż Wielkanoc oznacza odrodzenie i zwycięstwo życia, ale codzienne doświadczenia podważają wiarę w sprawiedliwość i wolność – podkreśla.
Choć rzeczywistość często podważa wiarę w nadchodzącą sprawiedliwość, wielu wciąż wierzy, iż ich obecność na rdzennej ziemi ma sens. Wiele innych osób decyduje się jednak na emigrację, szukając lepszych warunków do życia dla siebie i swoich dzieci, ponieważ sytuacja chrześcijan w Palestynie staje się coraz trudniejsza.
– Z mojej licealnej klasy ponad połowa wyjechała. Ja także przez pewien czas mieszkałem we Włoszech, ale wróciłem. Dla mnie i mojej żony pozostanie tutaj to akt oporu i misja. Wierzymy, iż chrześcijanie przetrwają w Ziemi Świętej, mimo wszystko – zaznacza Youssef.
Poza ograniczeniami związanymi z sytuacją polityczną, chrześcijanie w Palestynie zmagają się również z atakami na swoje miejsca kultu. – Niszczenie kościołów, akty przemocy – wszystko to ma na celu osłabienie naszej obecności w Ziemi Świętej. Żyjemy w ciągłym poczuciu niepewności, w obawie przed kolejnymi konfiskatami, atakami, narastającymi ograniczeniami, dalszą ekspansją naszego terytorium – relacjonuje.
Youssef opowiada też o relacjach z innymi wspólnotami religijnymi. Chrześcijanie w Ziemi Świętej stanowią zaledwie 2 proc. ogółu społeczeństwa. – Żyjemy w tym samym systemie, doświadczamy tych samych prześladowań, więc tak, między nami jest dużo solidarności. Chrześcijanie w Palestynie to różnorodna grupa – mamy ortodoksów, ewangelików, rzymskich katolików. Oczywiście są ekstremiści, którzy nienawidzą innych, ale większość z nas dzieli wspólną walkę, wspólne cierpienie. To właśnie w tym cierpieniu odnajdujemy solidarność – tłumaczy.
Rozumiem ból, który odczuwają Izraelczycy po 7 października, ponieważ my, Palestyńczycy, doświadczamy go codziennie – mówi Youssef, mieszkaniec Betlejem
Równie trudna pozostaje kwestia dostępu do miejsc kultu. – Muzułmanie otrzymują pozwolenie na wjazd do Jerozolimy na czas Ramadanu, a chrześcijanie na czas świąt, ale to nie oznacza, iż na pewno tam dotrzemy. Izraelskie wojsko często blokuje przejazd, sprawiając, iż wielu wiernych nigdy nie miało szansy odwiedzić Jerozolimy, choć jest to dla nich miejsce święte – zaznacza.
Mimo trudnych warunków życia na okupowanym terytorium i ograniczeń w przeżywaniu duchowości, Youssef nie traci nadziei. Angażuje się w organizację warsztatów dla dzieci, pomagających im radzić sobie z traumą, codziennym stresem i napięciem. – Dla nich staramy się trwać. Dla nich walczymy o to, by choć przez chwilę mogły poczuć, iż życie ma sens. Wielkanoc przypomina nam, iż po śmierci przychodzi odrodzenie. Trzymamy się tej myśli, choćby gdy rzeczywistość zdaje się mówić coś zupełnie innego – podkreśla.
– Religia chrześcijańska nakazuje miłować swoich nieprzyjaciół, ale co to adekwatnie znaczy? Kto jest moim nieprzyjacielem? Jak mam ich kochać? Czy mam podejść i ich przytulić? Rozmawiam z nimi. Oni żyją w swojej bańce informacyjnej, w mentalności ofiary. Rozumiem ból, który odczuwają Izraelczycy po 7 października, ponieważ my, Palestyńczycy, doświadczamy go codziennie, żyjąc w warunkach okupacji, apartheidu, ludobójstwa. Oni nie potrafią tego zrozumieć, ale próbuję im to uświadomić. Miłość do bliźniego nigdy nie oznacza akceptacji zła i niesprawiedliwości. Rozmawiam z nimi, tłumaczę, chociaż wiem, iż dla nich nasza rzeczywistość pozostaje niewidzialna – dodaje na koniec rozmowy.
Współczesna Golgota
Biblijne miasta – Jerozolima, Betlejem i Nazaret – są dziś przestrzennie i administracyjnie podzielone, objęte stałą obecnością izraelskich sił okupacyjnych. Współczesny krajobraz tych miejsc, będących symbolicznymi przestrzeniami nauczania Jezusa, daleki jest od idei pokoju, miłosierdzia i pojednania. Obok świątyń i miejsc kultu wznoszą się betonowe bariery, a ulice są patrolowane przez uzbrojonych żołnierzy.

- Jan Krasicki
Dostojewski i laboratorium idei
Szczególnie wymowny przykład tej sytuacji to Betlejem, skąd pochodzi mój rozmówca, a chrześcijanom znane jest przede wszystkim jako najbardziej prawdopodobne miejsce narodzin Jezusa. Choć mieszkańcy tego miasta żyją ledwie kilka kilometrów w linii prostej od Bazyliki Grobu Pańskiego, dla Palestyńczyków zamieszkujących Zachodni Brzeg wstęp jest możliwy jedynie za specjalnym pozwoleniem, które musi być wydane przez izraelskie władze. Nie ma gwarancji jego otrzymania, a w wielu przypadkach wnioski są odrzucane bez podania przyczyny.
Z kolei sytuacja w Strefie Gazy jest tematem na osobny artykuł, natomiast na potrzeby tego tekstu trzeba wspomnieć, iż z każdym dniem staje się ona coraz bardziej dramatyczna. Trwające niemalże osiemnaście miesięcy działania zbrojne odcisnęły trwałe piętno na całym społeczeństwie. W ciągu tego okresu doszło do pełnoskalowej inwazji lądowej na terenie Gazy, masowych nalotów, blokad humanitarnych oraz poważnych strat wśród ludności cywilnej. Liczba ofiar śmiertelnych przekroczyła 50 tys. osób, z czego około 70 proc. stanowią dzieci, kobiety i osoby starsze.
Nigdzie w Gazie nie jest bezpiecznie. Jej mieszkańcy – niezależnie od wyznania – żyją w stanie nieustannego zagrożenia. Precyzyjnie o różnych kontekstach tej tragedii pisała na łamach Więź.pl Anna Kluczyk.
Zmartwychwstanie to nie czekanie na cud
Patrząc całościowo na życie w Palestynie, widzimy, iż Zmartwychwstanie jest czymś, co nieustannie dokonuje się w sercach ludzi, którzy wbrew wszystkiemu podejmują trud codziennego życia. To nadzieja, która wytrzymuje wstrząsy rzeczywistości; nadzieja, która nie jest bierna, ale znajduje sposób na to, by przetrwać – nie tylko fizycznie, ale i duchowo, pozwala na choćby chwilowe odrodzenie.
Bo tam, gdzie życie nie zwycięża nad śmiercią, to właśnie ona staje się aktem oporu, który jest czymś więcej niż tylko polityczną walką. To akt odwagi i wytrwałości, by mimo wszystko kontynuować egzystencję w warunkach, które zdają się nie sprzyjać jakiejkolwiek nadziei. Wielkanoc staje się więc czasem, w którym możemy dostrzec, iż prawdziwa moc Zmartwychwstania tkwi w raz po raz powtarzanym wyborze życia. Życia, które sprzeciwia się niesprawiedliwości.
Tam, gdzie śmierć stanowi codzienności, zwycięstwo życia nie jest czymś pewnym. Tylko iż Zmartwychwstanie to nie czekanie na cud, to także wybór – osobisty, wspólnotowy i polityczny. Bez niego Ziemia Święta pozostanie Golgotą bez poranku Zmartwychwstania.
Jezus powtarzał: „Pokój wam!”. Ale w Betlejem, w Jerozolimie, w Gazie, w Palestynie – pokoju nie ma. Pytanie brzmi: czy świętując Zmartwychwstanie, usłyszymy wołanie tych, którzy przez cały czas tkwią na swojej Drodze Krzyżowej?