Niemałe poruszenie w Wielkiej Brytanii wywołał wcześniej niepublikowany list księcia Karola z 1998 r., który trafił niedawno na aukcję. Ówczesny książę Walii oskarżył kościół anglikański o „zepsucie przez odrażającą poprawność polityczną”. Jednocześnie wyraził swoją sympatię dla „ponadczasowych tradycji” Greckiego Kościoła Prawosławnego.
Kościół Prawosławny – miał być w opinii księcia – „jedynym, którego nie zepsuła odrażająca poprawność polityczna”. Karol pielęgnował bliskie więzi z wyznaniem zmarłego ojca, księcia Filipa, zanim ten został anglikaninem po ślubie z Elżbietą, chwaląc tradycyjne sakramenty i niezmodernizowane kazania oraz modlitwy.
Kościół anglikański zmienił nauczanie m.in. na temat posługi kobiet czy homoseksualizmu. Ostatnio zezwolono na „związki partnerskie” tej samej płci. Z powodu tych zmian, część kapłanów anglikańskich nawróciła się na katolicyzm.
List, o którym mowa, został skierowany do zmarłego królewskiego projektanta wnętrz Dudleya Poplaka. Prywatna korespondencja Poplaka z księciem Karolem trafiła na aukcję. List został sprzedany, podobnie jak pięć innych listów prywatnych, za 1700 funtów na aukcji w domu Lay’s Auctioneers w Penzance w Kornwalii.
Co charakterystyczne, prywatna korespondencja księcia wywołała duże poruszenie w mediach, gdzie wskazuje się, iż uwagi Karola były nie na miejscu. Sprawę skomentował rzecznik rządu, który uznał, iż „to intrygujący list” i „członkowie rodziny królewskiej nie powinni publicznie wygłaszać uwag politycznych” Dodał jednak, iż uwagi ówczesnego księcia Walii „były częścią prywatnej korespondencji”.
Co ciekawe, list ujawniono w tym samym czasie, gdy prymas anglikański Justin Welby ogłosił, iż jego wspólnota akceptuje akty sodomskie, o ile tylko dochodzi do nich w formalnych związkach partnerskich.
W grudniu 2023 roku, na kilka dni przed wydaniem przez kard. Fernándeza deklaracji Fiducia supplicans, anglikanie wprowadzili liturgiczne błogosławieństwa dla „par LGBT”.
Anglikanie już w 1939 r. zezwolili na stosowanie antykoncepcji, a później dopuścili także kobiety do święceń. W następstwie tych i innych decyzji wielu anglikańskich duchownych nawróciło się na katolicyzm. Na przykład anglikański zwierzchnik Ebbsfleet, Jonathan Goodall, zrezygnował ze stanowiska, aby przejść na łono Kościoła rzymskokatolickiego. Urodzony w 1961 roku Goodall powiedział, iż jego decyzja była poprzedzona długim okresem modlitwy, który był jednym z najtrudniejszych okresów w jego życiu.
W szczytowym momencie konwersji, na początku lat 90., uczynił to choćby jeden z najwyższych rangą duchownych w hierarchii wspólnoty anglikańskiej, ówczesny biskup Londynu, Alan Hopes.
W 2009 roku papież Benedykt XVI utworzył ordynariat personalny dla anglikanów, którzy przeszli do Kościoła katolickiego.
Trzy lata temu biskup Gavin Ashenden, były anglikański kapelan Jej Królewskiej Mości Królowej Elżbiety II w wywiadzie udzielonym „National Catholic Register”, rok po swoim nawróceniu na katolicyzm wskazywał, iż odnalazł spokój, odczuł ulgę i towarzyszy mu nieustająca radość. Wyjaśnił, iż dotychczas musiał stale mierzyć się ze zmianą, a także ciągle oceniać poprzez pryzmat kwestii, czy coś podoba się „świeckim konsumentom anglikanizmu”.
Tymczasem w Kościele katolickim istnieje „cudowna ciągłość” w odniesieniu do zakonów i sakramentów, „w przeciwieństwie do protestanckiej niespójności i wynikającego z niej zamieszania”.
Hierarcha wskazał ponadto, iż jest wielu anglikanów, którzy wiedzą, iż dni ich wyznania są policzone, ale obawiają się je porzucić. – Zaczynają podzielać perspektywę, która stała się jasna dla mnie około 20 lat temu: iż anglikanizm był 400-letnim ekumenicznym eksperymentem, który ostatecznie nie powiódł się – stwierdził były duchowny protestancki, który 22 grudnia 2019 roku został przyjęty do Kościoła Katolickiego. Od tego czasu pomógł nawrócić się kilkudziesięciu innym osobom.
Tym, co motywowało je do konwersji było „rosnące poczucie, iż prześladowania, jakich Kościół doświadcza w naszym pokoleniu w różnych częściach świata, tragicznie staje się coraz bardziej powszechne i dosięgnie znacznej części Kościoła na Zachodzie”.
Ashenden trzy lata temu wskazywał, iż chociaż katolicyzm jest dziś równie słaby, co wspólnota anglikańska i obie wspólnoty ulegają sekularyzacji, doświadczają skutków szybkich przemian kulturowych, to jedynie Kościół ma środki, by z tym kryzysem sobie poradzić.
Duchowny przestrzegł, by nie podążać drogą sekularyzmu, nie osłabiać nadprzyrodzonego wymiaru Kościoła, bo gdy „słabnie życie duchowe, modlitwa, zanika wymiar charyzmatyczny i prorocki”, to braki usiłuje się rekompensować działalnością społeczno-polityczną. Tymczasem powinno powrócić się do stricte religijnej posługi, uczyć ludzi modlitwy i pomagać im w budowaniu żywej relacji ze Stwórcą. – W człowieku przez cały czas istnieje silne egzystencjalne pragnienie Boga – podkreślił.
Ashenden przyznał, iż bardzo zależy mu na rozwoju autentycznego życia monastycznego i w tym upatruje odrodzenia nadprzyrodzonego wymiaru Kościoła. Zachęca innych, by „nie dali się złapać w pułapkę zwodniczo błędnych obrazów katolicyzmu, a zamiast tego czytali świadectwa tak wielu, dla których powrót do domu, do Matki Kościoła, był chwilą niezapomnianego odmłodzenia i zrozumienia autentycznego chrześcijaństwa”.
Były biskup anglikański został mianowany kapelanem królowej Elżbiety II w 2008 roku. Pełnił tę funkcję przez 9 lat. Zrezygnował po tym, jak w katedrze Szkockiego Kościoła Episkopalnego w Glasgow odczytano fragment Koranu zaprzeczający boskości Jezusa Chrystusa.
Źródło: thenews.com.pk, express.co.uk, PCh24.pl
AS