Zakorzenienie

1 rok temu
Jakiś czas temu spotkałem się ze znajomym małżeństwem. Podczas rozmowy świeżo upieczony tata trzeciego dziecka wspomniał, iż idąc ulicą Szewską w Krakowie, poczuł, iż jest u siebie, a Kraków to jego miasto. Mimo iż sam pochodzi z krośnieńskiego, a tu przyjechał tylko na studia. Ale to tutaj w duszpasterstwie akademickim poznał swoją żonę, po ślubie znalazł pracę, kupił mieszkanie i teraz - po paru latach – odczuł w swoim sercu to delikatne i subtelne uczucie bycia u siebie. Czym ono jest? Jak można je określić? Co sprawia, iż miejsce, w którym jesteśmy, zaczyna być naprawdę nasze?
Idź do oryginalnego materiału