Zakonnice od lat ratują dzieci w Oknie Życia. „Dla tego warto wstawać w środku nocy”

news.5v.pl 12 godzin temu
  • 19 marca 2018 r. trafił do nas pierwszy noworodek. Tę datę pamiętam dokładnie, bo to nie był przypadek. Tego samego dnia, takiego samego popołudnia, tyle iż 70 lat wcześniej w naszym klasztorze pojawiło się żydowskie dziecko, cudownie ocalone z Holokaustu — opowiada nam siostra Juranda
  • Ponad 2 tys. lat temu Jezus Chrystus też mógł trafić do takiego Okna Życia, ale nie trafił. A wie pan dlaczego? Ponieważ największym bogactwem tej rodziny była miłość, do siebie i do swojego dziecka — wyjaśnia
  • Cieszę się, iż jestem mamą duchową i to mi wystarcza. Uważam, iż takie dziecko potrzebuje pełnej rodziny, bo dziś najbardziej pożądanym słowem w relacjach damsko-męskich jest „odpowiedzialność” — odpowiada na pytanie, czy sama nie myślała nigdy, by zaadoptować ocalone w oknie dziecko
  • Więcej ważnych informacji znajdziesz na stronie głównej Onetu

Szymon Piegza, Onet: Pamięta siostra pierwsze dziecko?

Siostra Juranda: Maleństwo, noworodek. 19 marca 2018 r. Tę datę pamiętam dokładnie, bo to nie był przypadek.

Zrządzenie losu?

Opatrzność. Historia się skrzyżowała z teraźniejszością.

Czekałyście na to dziecko?

Dziewięć lat czekałyśmy. Dziewięcioletnia nowenna przygotowująca nas na narodziny tego małego człowieczka. Przez lata, od kiedy zaczęłyśmy prowadzić Okno Życia, cały czas byłyśmy w gotowości. Wcześniej zdarzały się fałszywe alarmy.

Ktoś robił sobie z was żarty?

Różni ludzie otwierali okno i uciekali. Albo coś wrzucali i uciekali. W praktyce wyglądało to tak: okno się otwiera, włącza się alarm, który my słyszymy i biegniemy sprawdzić, czy dziecko leży. W praktyce więc byłyśmy cały czas w gotowości.

Doczekałyśmy się właśnie tego dnia, o którym już panu mówiłam. I nie było w tym nic dziwnego, iż tego samego dnia, takiego samego popołudnia, tyle iż 70 lat wcześniej w naszym klasztorze pojawiło się żydowskie dziecko, cudownie ocalone z Holokaustu…

Teraz rozumiem, iż to nie przypadek.

19 marca to dzień uroczystości św. Józefa Oblubieńca Najświętszej Maryi Panny, Głowy Najświętszej Rodziny. „Kiedy patrzy się przez pryzmat wiary, nie widzi się przypadków” — to powiedziała św. Edyta Stein.

Szymon Piegza / Onet

Okno Życia prowadzone przez siostry Karmelitanki Dzieciątka Jezus w Sosnowcu

Żydowskie dziecko zostało uratowane?

Nasza Matka Założycielka w czasie wojny ratowała Żydów, pomagała też AK-owcom. Uratowała też małą żydowską dziewczynkę, Tereskę. Mała urodziła się w styczniu 1943 r., a niecały rok później została oddana przez swoją matkę do nas, do klasztoru, bo wiedziała, iż tu znajdzie ratunek. Tereska była u nas przez dwa lata. Po ponad 70 lat dokładnie 19 marca 2018 r. odwiedziła nas po raz pierwszy od wojny. Historia zatoczyła koło po 70 latach.

Teresa, która tak naprawdę miała inne, żydowskie imię, została ochrzczona przez siostry. Sama na siebie mówiła „Tela”. Po roku mieszkania i wychowywania się u sióstr została odnaleziona przez swoją matkę, która przeżyła obóz koncentracyjny w Czechach. Z tamtego czasu, gdy była u sióstr w Sosnowcu, zachowały się zdjęcia. Później słuch po niej zaginął. Nic o niej nie wiedziałyśmy aż do 2017 r.

Mówiło się o niej przez te lata?

Tak. Okno Życia jest w pewnym sensie kontynuacją działalności naszej Matki Założycielki w czasie wojny. W 2017 r. jej wnuk oraz jego żona wysyłali listy do różnych zgromadzeń na Śląsku. Chcieli odszukać ślady swojej babci. I rok później doszło do tego historycznego spotkania.

Talmud, jedna z podstawowych ksiąg judaizmu, mówi: „kto ratuje jedno życie — ten ratuje cały świat”. Kontynuujemy to wspaniałe dzieło, które ponad 70 rozpoczęła matka Teresa.

Szymon Piegza / Onet

Okno Życia prowadzone przez siostry Karmelitanki Dzieciątka Jezus w Sosnowcu

Ile do tej pory dzieci do was trafiło?

Pięcioro. Ostatnie pojawiło się w marcu 2022 r. To był trzymiesięczny chłopczyk. Tyle o nim wiemy.

Jak miał na imię?

Nie wiemy, nie możemy wiedzieć. Zarówno rodzice, którzy decydują się zostawić dziecko w naszym oknie, jak i ich dzieci muszą pozostać dla nas anonimowe.

Dalszy ciąg materiału pod wideo

Czy Jezus Chrystus też mógł trafić do takiego Okna Życia?

Święta Rodzina też miała wiele problemów. Była uboga, musiała uciekać z Nazaretu. Czy Jezus Chrystus też mógł trafić do takiego Okna Życia?

Mógłby, ale nie trafił. A wie pan dlaczego? Ponieważ największym bogactwem tej rodziny była miłość, do siebie i do swojego dziecka.

Dziś też rodzice mogą bardzo kochać swoje dziecko, ale jednak decydują się je oddać. To nie brak miłości może być tutaj najważniejszym powodem.

Oczywiście. Mam wrażenie, iż jako społeczeństwo przekroczyliśmy wymiary rzeczy koniecznych, przy nadmiernym konsumpcjonizmie i hedonizmie. Maryja i Józef też byli ubodzy, ale udowodnili, iż stan posiadania nie jest najważniejszy. Zresztą, jak pamiętamy, to była rodzina zmuszona do migracji z powodu edyktu cesarza Augusta.

Siostra jest krytyczna wobec młodych ludzi.

Nie wobec wszystkich. Z drugiej strony dziś można usłyszeć głosy młodych ludzi, iż nie stać ich na dziecko, bo mają zaledwie 60-metrowe mieszkanie i ono jest za małe, żeby się pomieścić w trójkę. Młodzi też narzekają, iż nie będą w stanie zbyt wiele zapewnić swoim dzieciom.

Jeżeli chcemy dziecko otoczyć światem rzeczy, to nigdy nie będziemy w stanie tej dziury wypełnić, bo zawsze będzie za mało. Z drugiej strony, oczywiście nie wiemy, z jakich powodów rodzice oddają dzieci. Nie możemy choćby o to pytać.

Gdy siostra słyszy alarm, który rozbrzmiewa przy każdym otwarciu okna, to myśli siostra właśnie o tej stajence i o tym, iż dla Jezusa też nie było miejsca „w Betlejem, w niejednej gospodzie”?

Wie pan, gdy słychać alarm, to nie ma czasu w takie myśli. Wtedy trzeba jak najszybciej działać, bo liczy się każda minuta. Zresztą dużo modliłam się o wsparcie św. Michała Archanioła, by chronił nas przed nieuzasadnionymi alarmami. I faktycznie to pomogło.

Takie refleksje przychodzą później. Ale tak, możliwe, iż to okno jest poniekąd podobne do ubogiego betlejemskiego żłóbka. Pamiętajmy jednak, iż wtedy, 2 tys. lat temu na świat przyszła miłość wcielona, która jest życiem. Bo chrześcijaństwo jest apoteozą życia pod każdą postacią.

Szymon Piegza / Onet

Okno Życia prowadzone przez siostry Karmelitanki Dzieciątka Jezus w Sosnowcu

Dziecko trafia do Okna Życia. Zakonnica wyjaśnia, co się z nim dalej dzieje

Dziecko trafia do okna i co dalej się z nim dzieje?

Najpierw alarm, potem sprawdzamy, czy fałszywy czy prawdziwy. jeżeli prawdziwy, to znaczy, iż w kołysce leży dzieciątko. Sprawdzamy jego stan, udzielamy pobieżnej pomocy, jeżeli jest taka potrzeba.

Później wzywamy policję oraz dzwonimy do pogotowia ratunkowego, informując, iż chodzi o noworodka, który pojawił się u nas w oknie. Zapewniamy opiekę do momentu przyjazdu karetki. Następnie medycy zabierają maleństwo do szpitala. Od tego momentu rodzice mają sześć tygodni, by zmienić zdanie i je odebrać. Po tym terminie dziecko trafia do ośrodka adopcyjnego, w którym uruchamiana jest procedura adopcyjna.

To pierwsze dziecko, które do was trafiło w połowie 2018 r., być może chodzi już do szkoły.

Nie wiemy tego, nie możemy wiedzieć. Mam tylko nadzieję, iż wszystkie te nasze dzieci znalazły prawdziwy dom, czyli taki, w którym wszyscy się kochają i wspierają. Wierzę, iż udało im się wygrać życie po raz drugi.

A nie myślała siostra nigdy o tym, iż wspaniale byłoby takie dziecko zaadoptować? Nie chciała siostra nigdy dać mu tej kochającej i wspierającej rodziny?

Nie, ponieważ nasze zgromadzenie nie prowadzi takiej działalności, jak na przykład Dom Samotnej Matki.

Ale ja nie pytam siostrę jako zakonnicę, tylko jako kobietę. Czy nie chciała siostra nigdy zrzucić habitu i zaadoptować któregoś z tych dzieci?

Nie. Cieszę się, iż jestem mamą duchową i to mi wystarcza. Już dawno temu podjęłam taką decyzję, by w całości oddać się powołaniu i Panu Bogu. Trzeba być wierną swojej pierwszej miłości do końca.

Uważam, iż takie dziecko potrzebuje pełnej rodziny, bo dziś najbardziej pożądanym słowem w relacjach damsko-męskich jest „odpowiedzialność”.

Dziś brakuje tej odpowiedzialności między ludźmi?

Trawestując słynne powiedzenie z Antoine de Saint-Exupéry’ego z „Małego Księcia”: jesteś odpowiedzialny za to, co oswoiłeś. To znaczy, iż jesteś odpowiedzialny za to istnienie, które powołałeś do życia.

Wydaje mi się, iż dziś się nie uczy tej odpowiedzialności za to, co się robi i za drugiego człowieka. Często kobiety decydują się na porzucenie dziecka, ponieważ zostają same i nie są w stanie sobie poradzić.

Pamiętajmy, iż Rodzina z Nazaretu też nie pozostała przy żłobie cały czas. Też szukała lepszych warunków, uciekła do Egiptu, by tam się ochronić. Ale byli w tym razem.

Szymon Piegza / Onet

Zgromadzenie sióstr Karmelitanek Dzieciątka Jezus w Sosnowcu, gdzie ratowano Żydów i Polaków podczas wojny

Czy nie sądzi siostra, iż dziś młodym ludziom żyje się trudniej, niż kiedyś?

Jeśli chodzi o dobrostan materialny, to na pewno żyje im się łatwiej, niż nam. I to wcale nie jest dobre, ponieważ wmówiono tym młodym ludziom, iż posiadanie rzeczy daje szczęście. A to jest błąd w założeniu.

Jak ktoś jest wychowany w poczuciu, iż jego samorealizacja i dobrostan są najważniejsze, to jak takiej osobie wytłumaczyć, iż miłość tak naprawdę oznacza wyrzeczenie, ofiarę i pragnienie dobra tej drugiej osoby?

Zakonnice prowadzą Okno Życia. „Wymieniamy się, by ocalić każde istnienie ludzkie, które do nas trafi”

Dlatego może w niektórych przypadkach to dobrze, iż dzieci są oddawane do takich miejsc, jak Okno Życia? Może to dla nich szansa na drugie, lepsze życie?

Na pewno najlepiej dla dziecka, by dorastało w swojej naturalnej rodzinie. Z drugiej strony, są też takie osoby, które potrzebują więcej czasu, by dojrzeć do ojcostwa i macierzyństwa. Dziś wszystko się opóźnia: opóźniają się małżeństwa i coraz później ludzie decydują się na rodzicielstwo.

A może po prostu trzeba ich wcześniej na to jakoś lepiej przygotować?

Wie pan, nas najbardziej boli to, iż to biedne, małe dziecko nie ma pojęcia, co je spotkało. Modlimy się o to, by mimo tego, otrzymało w życiu dużo miłości albo od swojej rodziny albo od rodziny zastępczej.

Na pewno tej miłości zaznają od was.

Naszym zadaniem jest, by czuwać przy oknie przez 24 godziny na dobę. Mamy dyżury, wymieniamy się, by ocalić każde istnienie ludzkie, które do nas trafi. Dla tego warto wstawać w środku nocy i się starać.

Jest jakaś specjalna modlitwa za dzieci porzucone?

Wzorem naszej Matki Założycielki modlimy się by, jak to bardzo ładnie powiedział w 1999 r. papież Jan Paweł II, „tutaj, w Zagłębiu Dąbrowskim, Okno Życia było narzędziem rozwijania cywilizacji miłości”.

Chcesz porozmawiać z autorem? Napisz: szymon.piegza@redakcjaonet.pl

Czytaj inne artykuły tego autora tutaj.

Idź do oryginalnego materiału