Maksym był rzeczywiście dziwnym chłopcem; lubił śnić z otwartymi oczyma. Przede wszystkim w szkole, gdy lekcje nie interesowały go zbytnio.
Nauczyciel, który uważał go za człowieka inteligentnego, ale leniwego, któregoś dnia powiedział mu zniecierpliwiony:
– O czym myślisz Maksymie? Dlaczego nie uważasz?
– Próbuję sobie wyobrazić, co będę robił, gdy dorosnę – odpowiedział chłopiec.
– Zupełnie niepotrzebnie – stwierdził nauczyciel – staraj się cieszyć tym wspaniałym i beztroskim wiekiem i ufaj, iż lata młodości płynąć będą powoli.
Maksym nie potrafił zrozumieć słów nauczyciela. Nie lubił czekać. W czasie zimy, gdy jeździł na łyżwach, nie mógł doczekać się lata, by móc popływać. Gdy nadchodziło tak wyczekiwane lato, pragnął, by nastała gwałtownie jesień. Chciał zbierać grzyby w pobliskim lesie.
Maksym miał koleżankę Marysię, troszkę młodszą od siebie, która mieszkała w domu naprzeciwko. Gdy widział, jak biegała z rozwianymi złotymi włosami i uśmiechała się wielkimi niebieskimi oczyma, Maksym myślał: – Gdy dorośnie, poślubię ją… Dlaczego jeszcze nie jestem dorosły?
Gdy ktoś pytał Maksyma, czego najbardziej pragnie, otrzymywał odpowiedź: „Chciałbym, by czas płynął szybko”…
Pewnego jesiennego dnia Maksym odpoczywał po szybkim biegu na ławce w parku. Nagle posłyszał, iż ktoś go woła. Odwrócił się i zobaczył staruszkę, która obserwowała go przyjaźnie. Staruszka pokazała chłopcu srebrne pudełeczko z małym otworkiem, z którego wychodziła złota nić, i powiedziała:
– Popatrz, Maksymie. Ta cienka nić jest nicią twojego życia. o ile naprawdę tak bardzo pragniesz, by czas płynął ci szybko, musisz jedynie pociągnąć trochę za tę nić. Maleńki kawałek nitki odpowiada jednej godzinie życia. Pamiętaj jednak, by nikomu nie mówić o tym, iż posiadasz to pudełeczko, w przeciwnym razie umrzesz tego samego dnia, którego zdradzisz tajemnicę. Weź pudełeczko i niech ci się szczęści!
Staruszka zniknęła tak nieoczekiwanie, jak się pojawiła. Maksym w podskokach powrócił do domu z pudełeczkiem w kieszeni. Następnego dnia nauczyciel spostrzegł, iż Maksym jest bardziej jeszcze roztargniony niż zwykle i odpowiednio „zmył mu głowę”.
– Ciągle bujasz w obłokach! o ile przez cały czas będziesz się tak zachowywał, nie przejdziesz do następnej klasy!
Maksym był rzeczywiście znudzony tymi ciągłymi kazaniami i pomyślał, iż trzeba posłużyć się nitką, by skrócić dni szkolne.
Codziennie rano wyciągał kawałek nitki i dzięki temu, gdy tylko wchodził do klasy, słyszał głos nauczyciela, który mówił:
– Lekcje są skończone. Możecie iść do domu.
Chłopiec był szczęśliwy. Życie składało się z dni wakacji i wesołych zabaw na świeżym powietrzu. Po pewnym czasie Maksym zaczął się jednak nudzić i pomyślał:
– Ach! Jakby to było dobrze móc skończyć już szkołę i zacząć pracować.
Pewnej nocy, gdy nie mógł zasnąć, postanowił pociągnąć silnie za nitkę. Następnego ranka obudził się jako dorosły człowiek, był już inżynierem. Zbudował ładną fabrykę. Był bardzo zadowolony ze swego zawodu i przez pewien czas pociągał za sznurek bardzo powoli, na tyle tylko, aby zawsze starczało pieniędzy do końca miesiąca.
Pewnego dnia przypomniał sobie o Marysi. Szukał jej wśród swoich znajomych i wreszcie ją odnalazł. Rzeczywiście była teraz śliczną dziewczyną. Maksym uzbroił się w odwagę i spytał:
– Marysiu, czy zechcesz zostać moją żoną? Jestem człowiekiem poważnym i mam dobre stanowisko.
Marysia z uśmiechem odpowiedziała „tak”, ale gdy udali się do rodziców dziewczyny usłyszeli zdecydowane „nie”:
– Jesteście jeszcze za młodzi, znacie się zbyt mało. Zaczekajcie chociaż rok.
Dziewczyna bardzo się zasmuciła, ale chłopak pocieszył ją, mówiąc z uśmiechem: „Nie martw się Marysiu. Zobaczysz, iż ten rok minie bardzo szybko”.
Rzeczywiście rok minął błyskawicznie dzięki tajemniczej nici. Co wieczór przed zaśnięciem Maksym wyciągał kawałek nitki. Pozostawał tylko miesiąc do ślubu, gdy Maksym otrzymał powołanie do wojska. Pożegnał wszystkich ze łzami w oczach. Najczulej zaś swoją ukochaną, która rzewnie płakała.
Po kilku dniach spędzonych w koszarach, Maksym, który strasznie tęsknił, pociągnął mocno za nić i oto znalazł się w domu w przeddzień ślubu. Był to wspaniały ślub. Jeden szczegół jednak bardzo zasmucił Maksyma: jego mamusia postarzała się i miała wiele siwych włosów. Żal mu się zrobiło, iż tak często pociągał za magiczną nić i przysiągł sobie, iż teraz, gdy jest dorosły, nie będzie więcej tego robił. Dotrzymał obietnicy przez kilka lat, ale pewnego dnia Marysia zwierzyła mu się, iż oczekuje maleństwa.
-
Długopis “Któż jak Bóg” (zielony)5,00 zł z VATDodaj do koszyka
-
Anielskie Tajemnice – ks. Mateusz Szerszeń CSMA20,00 zł z VATDodaj do koszyka
-
Puzzle z Aniołem Stróżem (kołyska)10,00 zł z VATDodaj do koszyka
-
Puzzle – Anioł Stróż (dzieci nad przepaścią)10,00 zł z VATDodaj do koszyka
„Oczekiwać” – ten czasownik nigdy nie podobał się Maksymowi. Nie potrafił oprzeć się pokusie, by jak najszybciej móc uściskać syna i zaczął pociągać za nitkę codziennie. Pewnego wieczoru pociągnął jednak zbyt mocno i następnego dnia był o wiele starszy. Miał już dwóch synów: jeden chodził do liceum, a drugi studiował.
I tak wszystko zaczęło się od nowa. Ilekroć zaistniał jakiś problem, Maksym pociągał za nić, aby rozwiązać go szybko. Gdy interesy źle prosperowały, gdy ktoś był chory, gdy chciał wiedzieć, kto zwycięży w rozgrywkach piłki nożnej, a nawet, gdy chciał od razu wiedzieć, jak skończy się telewizyjny serial.
Pewnego ranka Maksym zobaczył siebie w lustrze i stwierdził, iż ma siwe włosy. Czuł się bardzo zmęczony i niezadowolony. Teraz jego dom był pusty, a Marysia nie mogła zrozumieć, dlaczego ona i jej mąż tak kilka pamiętają z życia spędzonego wspólnie.
– Czy i tobie się wydaje, iż wszystko minęło jakby w jednej chwili? Jak to możliwe, iż nasze dzieci tak gwałtownie dorosły?
Maksym nie mógł odpowiedzieć i czuł się bardzo smutny. Byli już schorowanymi staruszkami i dni dłużyły im się bardzo. Ale teraz Maksym pilnował się, by nie pociągać za magiczną nić.
Pewnego dnia, gdy siedział w parku na ławeczce, usłyszał, iż ktoś go woła. Otworzył oczy i zobaczył staruszkę, która przed wielu laty podarowała mu pudełeczko z magiczną nicią.
– A więc, Maksymie, jak ci się udało? Czy magiczna nić uszczęśliwiła cię, czy spełniła twoje marzenia?
– Nie wiem… Dzięki tej nici nigdy nie musiałem czekać ani zbytnio cierpieć w moim życiu. Ale teraz stwierdzam, iż wszystko minęło tak szybko, i oto jestem już stary i słaby.
– Ach tak? – powiedziała staruszka – A co byś chciał teraz?
– Chciałbym znów być dzieckiem – powiedział Maksym ze wstydem – i móc jeszcze raz przeżyć życie bez magicznej nici. Chciałbym żyć jak wszyscy ludzie i przyjąć wszystko, co życie przyniesie, chciałbym pozbyć się niecierpliwości.
– Pragniesz tego naprawdę?
– Tak – powiedział Maksym, nie namyślając się ani przez moment – to, co przeżyłem, nauczyło mnie wiele i jestem pewien, iż więcej nie popełniłbym tych samych błędów.
– o ile tak jest, jestem szczęśliwa, iż pomogłam ci zrozumieć, jak wielką wartością jest cierpliwość. Zobaczysz, iż teraz bardziej cieszyć się będziesz życiem i będziesz potrafił docenić również chwile złe i smutne, których bez wątpienia przyjdzie ci przeżyć sporo. Teraz nie pozostaje ci nic innego, jak oddać pudełeczko… Życzę ci wiele szczęścia, Maksymie!
Gdy tylko pudełeczko znalazło się w rękach staruszki, Maksym zasnął głębokim snem.
– Oj, ty śpiochu! Pobudka! Wstawaj!
Maksym otworzył oczy i spostrzegł, iż leży w swoim łóżeczku, a nad nim stoi mamusia, młoda i piękna i patrzy na niego czule. Pobiegł do lustra i ujrzał w nim swoją dziecinną buzię. Ucałował i uściskał mamusię, jakby od stuleci jej nie widział. Umył się i ubrał błyskawicznie. gwałtownie zjadł śniadanie i pobiegł do szkoły. Po drodze spotkał Marysię, która była dziewczynką, małą jak i on. Wziął ją za rękę i powiedział:
– Mam ci mnóstwo rzeczy do opowiedzenia… Ale czy wiesz o tym, iż nasz wiek jest najpiękniejszy?
Bruno Ferrero, Historie
Artykuł ukazał się w dwumiesięczniku „Któż jak Bóg” (5/2017)