czyli opowieść o rodzinnym wsparciu
Opowiada Maciej, mąż Rity, ojciec trojga dzieci:
Kilka lat temu spotkałem na delegacji wspaniałego człowieka, który powiedział, iż stara się „wszystko wyssać z życia”. Na początku nie zrozumiałem, było to trochę sprzeczne z moimi poglądami, nigdy nikogo nie chciałem wykorzystywać… Ale zupełnie nie o to chodziło.
Tym krótkim wyrażeniem Ryszard, dzisiaj mój najlepszy przyjaciel, streścił swoją filozofię życiową: wykorzystać jak najlepiej, do końca, to, co Pan Bóg mu daje. jeżeli daje Wielki Post – to trzeba skorzystać z niego do końca.
Gdy zrozumiałem o co chodzi, zebrałem moją rodzinę wokół stołu dokładnie w tłusty czwartek. Zapytałem każdego, co mu w naszym domu odpowiada, a co kogo drażni. Już chwilę potem wspólnie ułożyliśmy listę wielkopostnych postanowień, z których mieliśmy się „publicznie rozliczać”.
Postanowienia były drobne, ale konkretne i wyraźnie przynoszące poprawę czegoś istotnego. Rita postanowiła nie podejmować za nikogo decyzji i zawsze wysłuchać, ja postanowiłem każdego dnia z każdym spędzić choć chwilę, dzieci też coś od siebie dodały.
Tak już zostało. Każdy Wielki Post wnosi coś trwałego w nasze życie, bo postanowiliśmy go zawsze „wysysać do końca”.
