Obarczanie tylko biskupów odpowiedzialnością czy winą za społeczną percepcję Kościoła jest daleko idącym uproszczeniem. Problem nie leży ani wyłącznie, ani choćby głównie w kościelnej hierarchii.
Tekst ukazał się w kwartalniku „Więź” zima 2025. W wolnym dostępie można przeczytać jedynie jego fragment. W całości jest otwarty tylko dla prenumeratorów naszego pisma i osób z wykupionym pakietem cyfrowym. Subskrypcję można kupić TUTAJ.
Ogłoszone niedawno przez firmę IBRiS wyniki badań zaufania do Kościoła katolickiego sprowokowały lawinę komentarzy. Trudno, aby było inaczej, skoro na przestrzeni dziewięciu lat – między rokiem 2016 a 2025 – odsetek Polaków, którzy zdecydowanie lub raczej ufają Kościołowi, spadł (choć lepiej chyba powiedzieć: tąpnął) z 58% do 35,1%. Oczywiście można znaleźć głosy w samym Kościele, iż przyczyną tak fatalnego wyniku jest wadliwa metoda, więc wcale nie jest aż tak źle. Nie ulega jednak chyba większej wątpliwości fakt, iż społeczna pozycja Kościoła w ostatnich latach uległa wyraźnemu osłabieniu.
Winę ponoszą wyłącznie biskupi?
Pokrywa się to zresztą z danymi o tzw. dominicantes, czyli osobach regularnie uczęszczających na niedzielną Mszę Świętą – w analogicznym okresie ich odsetek spadł o prawie 10 punktów procentowych, czyli ¼. Warto zauważyć, iż gdybyśmy uznali wyniki badania opublikowane przez IBRiS za prawdziwe, udział Polaków ufających instytucji Kościoła byłby bardzo zbliżony do odsetka regularnie praktykujących.
Choć nie znamy dokładnej struktury odpowiedzi, można jednak moim zdaniem założyć, iż co do zasady Kościołowi ufają głównie ci, którzy do niego chodzą. jeżeli ktoś regularnie nie praktykuje – jednocześnie jest sceptyczny wobec instytucji Kościoła. Jest oczywiście też grupa zaangażowanych katolików krytycznie nastawionych do instytucji kościelnych, w tym zwłaszcza do hierarchii, ale jej liczebność jest niewielka.
Nie zgadzam się, iż hierarchia kościelna straciła kontakt z bazą. A może episkopat doskonale wie, czego oczekuje zarówno spora część duchowieństwa, jak i wielu wierzących?
Marcin Kędzierski
W mediach niemal natychmiast pojawiły się próby interpretacji tak istotnej zmiany, a dokładniej – poszukiwanie winnego/winnych. Tomasz Krzyżak na łamach „Rzeczpospolitej” napisał wprost: „Winę za znaczący spadek zaufania do Kościoła ponoszą wyłącznie biskupi”. Przyznam, iż ta – chyba niezbyt kontrowersyjna, a zarazem publicystycznie atrakcyjna – teza jest podzielana przez wielu komentatorów. Co więcej, rację Krzyżakowi nie wprost przyznał biskup sosnowiecki Artur Ważny, który w wymownym wpisie w mediach społecznościowych dokonał aktu oskarżenia kościelnych hierarchów, powołując się na fragment księgi proroka Ezechiela o pasterzach, którzy pasą sami siebie i porzucają swoje owce1.
Gdyby tylko tak było, wniosek byłby prosty – wymieńmy biskupów (albo niech oni sami radykalnie się zmienią), a problemy Kościoła znikną jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Stawiam tezę, iż to duże uproszczenie, bo problem nie leży ani wyłącznie, ani choćby głównie w kościelnej hierarchii – choć oczywiście niektórzy biskupi mają swoje za uszami.
Tekst ukazał się w kwartalniku „Więź” zima 2025 jako część bloku tematycznego „Gdy episkopat zawodzi”.
Pozostałe teksty bloku:
Monika Białkowska, „Od «Przebaczamy i prosimy o przebaczenie» do «Przeczekamy i prosimy o przeczekanie»”
„Jak tworzyć Kościół, gdy episkopat zawodzi?”, dyskutują s. Barbara Radzimińska, Marta Titaniec, Michał Królikowski, Marcin Przeciszewski oraz Zbigniew Nosowski
„Czy zaufanie do biskupów można odbudować?”, bp Artur istotny w rozmowie z Tośką Szewczyk

9 godzin temu
![Nowe organy w katedrze św. Wita w Pradze [+GALERIA]](https://misyjne.pl/wp-content/uploads/2025/12/mid-epa12585337.jpg)












