– Wszystko to miłość, najważniejsze, by kochać, okazywać czułość Jezusowi i drugiemu człowiekowi -podsumowują swoje zakonne życie. S. Mirosława Łucja, s. Lucyna i s. Jolanta ze Zgromadzenia Wynagrodzicielek Najświętszego Oblicza (obliczanki) przeżywały na Jasnej Górze 50-lecie ślubów zakonnych. Mszy św. przewodniczył bp Jan Wątroba z Rzeszowa.
Zgromadzenie Wynagrodzicielek Najświętszego Oblicza, nazywanych obliczankami to zgromadzenie bezhabitowe, założone przez bł. o. Honorata Koźmińskiego i matkę Elizę Cejzik. I właśnie to ukryte życie konsekrowane stało się dla Sióstr Jubilatek, jak zgodnie przyznały, bardzo pociągające.
– To Maryja pomogła mi odnaleźć moje życiowe powołanie, większość swego zakonnego życia przeżyłam w cieniu Jasnej Góry – zapewniała s. Lucyna, która też wiele lat pracowała w ośrodku wychowawczym „Dom dla Chłopców” im. Św. Stanisława Kostki. Wcześniej to właśnie w Częstochowie studiowała i „tu do Maryi przybiegała”. Przyznała, iż życie zakonne pociągało ją już od dziecka, ale „jakoś w habicie się nie widziała”. To także na Jasnej Górze, w Ośrodku Powołaniowym, dowiedziała się o istnieniu zgromadzenia bezhabitowego jakim są obliczanki i to było to, czego szukała. Posługując na misjach w Algerii, również doceniła to, iż może życiem, obecnością, postawą, świadczyć o Chrystusie, będąc „niewidoczna”, bez zewnętrznego znaku przynależności, jakim jest habit.
Dla s. Mirosławy Łucji Niwińskiej Jubileusz jest też czasem wielkiego dziękczynienia za wychowanków, za euforia towarzyszenia wielu podopiecznym „Domu dla Chłopców”, którego przez wiele lat była dyrektorką. To kawał jej życia, bo 25 lat. Pracowała też na UKSW w sekretariacie studiów doktoranckich na Wydziale Teologicznym. – Tam też miałam „trochę większych chłopców”, więc całym sercem właśnie obejmuję wszystkich, których spotkałam na mojej drodze życia zakonnego. – mówiła s. Mirosława. Jak przyznaje praca wychowawcza to jej wielka życiowa pasja, stara się wszystkie siły poświęcać dzieciom, które szczególnie potrzebują troski i opieki. Dziś wielką euforia sprawili jej wychowankowie „Domu dla Chłopców”, którzy przyjechali ze swoimi rodzinami.
Zgromadzenie Sióstr Obliczanek w Częstochowie najbardziej jest znane z prowadzonego tu Specjalnego Ośrodka Wychowawczego „Dom dla Chłopców”, w którym w tej chwili przebywa kilkudziesięciu chłopców w wieku 7-24 lat, którzy przyjmowani są do placówki na podstawie orzeczenia o potrzebie kształcenia specjalnego.
– Wszystko to miłość, najważniejsze, by kochać – podsumowuje swoje życie zakonne s. Jolanta. Opowiada, iż w latach 70-tych marzyła o życiu zakonnym, ale trudno jej było coś wybrać. – Modliłam się, żeby ktoś stanął, powiedział, gdzie mam iść. Znałam tylko zakony, zgromadzenia habitowe, których się trochę bałam. Gdy zobaczyłam adres do Ośrodka Powołań na Jasnej Górze, napisałam list i powiedziałam Panu Jezusowi, „gdzie ten list trafi, tam pójdę”. A w ośrodku była wtedy siostra obliczanka na dyżurze – opowiadała Jubilatka. Przyznała się, iż gdy już trafiła do tej siostry od powołań, s. Konsolaty, to zdumiało ją, iż ta nie ma habitu, „nie wierzyła, iż to katolickie”.
Zapytana o wierność życiu zakonnemu, wyznaje, iż „wystarczy tylko kochać Jezusa, całe życie być zakochanym w Nim i nic więcej”. Wiele lat była katechetką. Teraz na emeryturze. – I czym się siostra zajmuje? – No jak emerytka… Wszystkim – dopowiada s. Jolanta.
W homilii bp Wątroba, nawiązując do 50-lecia nazywanego złotym jubileuszem, zwrócił uwagę, iż wierność życiu zakonnemu liczona też latami, to wartość o wiele cenniejsza niż złoto, niż wszelkie zdolności, wiedza, tytuły, nagrody. – Żeby jednak wierność mogła ukazać się w całym blasku, potrzebuje czasu – mówił kaznodzieja.
Bp Wątroba dziękował Jubilatkom za wierność, „za tamto pierwsze ślubuje i wszystkie kolejne odnawiane każdego roku i za wszystkie przeżyte w zgromadzeniu”. Życzył, aby Bóg przez cały czas wzbudzał w sercach wielu dziewcząt pragnienie służenia drugim we wspólnotach zakonnych, także w zgromadzeniu sióstr obliczanek, „aby nie zgasło, nie ustało świadectwo życia”.
– Piękno życia zakonnego polega też na tym, iż choć zostawiłyście dom rodzinny, nie jesteście bezdomne. I choć nie wybrałyście jakiegoś modnego i atrakcyjnego zawodu, nie jesteście bezrobotne. Potrzebują was ludzie i ci najmłodsi i w średnim wieku, młodzież i staruszkowie. Potrzebuje was Kościół i cały świat. Potrzebuje nade wszystko waszej świętości – mówił bp Wątroba.
mat. BPJG/Mirosława Szymusik