Wstrząsająca sprawa księdza pedofila. „Sędzia powiedziała wprost: to były tortury”

news.5v.pl 4 godzin temu
  • Diecezja bielsko-żywiecka ma wypłacić odszkodowanie byłemu ministrantowi z Międzybrodzia Bialskiego za niereagowanie przez 20 lat na jego krzywdę. Jednocześnie sąd odrzucił fakt, iż za przestępstwa ks. W. odpowiada kuria w Bielsku. Wyrok w tej głośnej sprawie zapadł 10 stycznia
  • Jeżeli kwotę 400 tys. zł podzielimy przez 20 lat, mamy 20 tys. zł na rok, czyli niecałe 2 tys. zł za każdy miesiąc tuszowania pedofilii. To jest stanowczo za mało! Sąd udowodnił, iż biskupom opłaca się tuszować gwałcicieli w sutannach — uważa Janusz Szymik, który pozwał diecezję
  • Dziś nikt nie powinien mieć wątpliwości, iż proboszcz w Międzybrodziu Bialskim był pedofilem. Parafianie mogą mieć pretensje, ale nie do mnie, tylko do biskupa, iż ksiądz molestował ich dzieci. Przez ostatnie 30 lat po cichu umierałem za to, żeby inni mogli chodzić do kościoła. Już wystarczy — dodaje
  • Więcej ważnych informacji znajdziesz na stronie głównej Onetu

***

Szymon Piegza, Onet: Po ogłoszeniu wyroku mówiłeś w sądzie, iż to najważniejszy dzień w twoim życiu.

Janusz Szymik: 30 lat walczę o sprawiedliwość.

O sprawiedliwość dla małego chłopca, którym wtedy byłeś.

O sprawiedliwość dla siebie, gwałconego przez pięć lat nieletniego ministranta. To zaczęło się 41 lat temu, kiedy miałem 12 lat. Ksiądz W. zgwałcił mnie wielokrotnie, kilkaset razy. Był proboszczem w Międzybrodziu Bialskim. I gwałcicielem dzieci.

Zapadł wyrok w głośnej sprawie księdza pedofila. „To były tortury”

Sąd uznał, iż wykorzystywanie seksualne nieletniego jest nieludzkie.

Sędzia powiedziała wprost: to były tortury. A tortury według Europejskiej Konwencji Praw Człowieka się nie przedawniają. W końcu sąd potwierdził, iż przez te wszystkie lata miałem rację.

Żądałeś trzech milionów złotych zadośćuczynienia.

Sąd przyznał mi 400 tys. zł plus odsetki. Wyrok nie jest prawomocny.

To jedynie rekompensata wieloletniej bezczynności biskupa Tadeusza Rakoczego, przełożonego ks. W.

Któremu dwukrotnie zgłaszałem, iż ksiądz W. to gwałciciel. Biskup Rakoczy nie zrobił w tej sprawie nic.

Będziesz się odwoływał od tego wyroku?

400 tys. zł za 20 lat bezczynności biskupa to po prostu za mało. o ile 400 tys. zł podzielimy przez 20 lat, mamy 20 tys. zł na rok, czyli niecałe 2 tys. zł za każdy miesiąc tuszowania pedofilii. To jest stanowczo za mało! Można brać przykład, można tuszować. Sąd udowodnił, iż biskupom opłaca się tuszować pedofilię i gwałcicieli w sutannach, skoro zasądził tak niską sumę.

Jarek Praszkiewicz / PAP

Janusz Szymik w sądzie przed ogłoszeniem wyroku, 10.01.2025

Sąd nie zasądził większej sumy, bo pierwsze twoje roszczenie całkowicie odrzucił.

Odrzucił, bo dodatkowo domagałem się od diecezji bielsko-żywieckiej zadośćuczynienia za gwałty ks. W.

Sędzia mówiła, iż w latach 1984-1989, gdy byłeś wykorzystywany przez ks. W., nie było jeszcze diecezji bielsko-żywieckiej. Sędzia uznała, iż powinieneś pozwać archidiecezję krakowską.

Absurd, bo diecezja bielsko-żywiecka powstała z archidiecezji krakowskiej i przejęła od niej pracowników oraz majątek. W mojej ocenie nastąpiło oczywiste następstwo prawne.

Gdy swoją krzywdę zgłaszałem biskupowi Rakoczemu, nigdy nie usłyszałem, żebym pojechał z tym do Krakowa, bo on nie jest adekwatny. choćby metropolita krakowski kard. Stanisław Dziwisz uznał, iż „to nie była jego sprawa, tylko sprawa bielska”.

Lukasz Gagulski / PAP

Kard Stanisław Dziwisz

Kardynał Dziwisz dowiedział się o tym, iż ksiądz jest pedofilem w 2012 r.

I nie stało się kompletnie nic! Nic. Potem kardynał bronił się, iż wcale nie musiał reagować. „To była sprawa bielska” – dokładnie tak powiedział w wywiadzie z Piotrem Kraśką.

Sama Stolica Apostolska przyznała, iż to Rakoczy tuszował przestępstwa W., dlatego ukarał go kościelnymi sankcjami. Skąd zwykły człowiek miałby wiedzieć, iż powinien pozwać archidiecezję krakowską?

Wcześniej winę za przestępstwa kanoniczne ks. W. stwierdził Watykan i ukarał go odsunięciem od pracy duszpasterskiej.

Ale stało się to dopiero w 2015 r., gdy papieżem był Franciszek. Za czasów pontyfikatu Jana Pawła II to było niemożliwe.

Dalszy ciąg materiału pod wideo

Dlaczego?

Bo zarzuty dotyczyły ks. Jana W., który przez lata był sekretarzem kardynała Franciszka Macharskiego, metropolity krakowskiego, przyjaciela Jana Pawła II. Bezpośrednim parasolem dla W. był biskup Rakoczy, kumpel z seminarium kardynała Dziwisza, a potem bliski współpracownik Jana Pawła II w Watykanie. Na końcu tego łańcucha był właśnie papież, który zapewniał im bezkarność.

Nie ma żadnego dowodu na to, iż Jan Paweł II wiedział o przestępstwach ks. Jana W.

To był jeden układ, który chronił się nawzajem.

Ksiądz W. organizował pielgrzymki wiernych z Międzybrodzia Bialskiego do Watykanu, do polskiego papieża. Sam przyznał mi, iż w organizacji tych pielgrzymek pomagał mu jego kolega Stanisław Dziwisz.

Na świecie znana jest sprawa seryjnego pedofila, założyciela Legionu Chrystusa Marciala Maciela Degollado. Sprawa ks. W. jest do niej bardzo podobna. Degollado też masę spraw załatwiał przez księdza Dziwisza.

Sąd potwierdził, iż przez lata byłeś molestowany przez proboszcza. Poczułeś po tych słowach ulgę?

Myślę, iż nigdy już o tym nie zapomnę. Czasem są takie momenty, iż prowadzę samochód i się nad czymś zamyślę. Wtedy wraca do mnie ta plebania, sypialnia proboszcza, ksiądz W. Cały ten koszmar.

Myślisz, iż kiedykolwiek się uwolnisz od tych obrazków?

Myślę, iż nie. W trakcie procesu byłem badany przez biegłych, którzy stwierdzili, iż to zostanie ze mną do końca życia. Dlatego mam prawo złożyć kolejne pozwy, na przykład przeciwko archidiecezji krakowskiej czy przeciwko parafii w Międzybrodziu Bialskim.

Grzegorz Celejewski / Agencja Wyborcza.pl

Janusz Szymik przed kościołem w Międzybrodziu Bialskim, 2020 r.

Wyrok w sprawie księdza pedofila. „Przez 30 lat umierałem po cichu”

Zamierzasz pozwać swoją parafię?

Zastanawiam się nad tym. Skoro moja trauma będzie trwała do końca życia, to należy mi się dożywotnia renta. Parafia też ma swoją osobowość prawną, może w pełni odpowiadać za to, co się stało.

W czym parafia jest winna tego, co spotkało cię ze strony proboszcza?

Na terenie parafii byłem wykorzystywany i robił to jej proboszcz. Zapraszał mnie do siebie na plebanię i w swojej sypialni, gdzie wisiał krzyż i święte obrazki, dochodziło do gwałtów.

Parafia to wspólnota ludzi. Często jej majątek to ofiara, którą przynoszą wierni. Ty chcesz ich tego majątku pozbawić, zastosować odpowiedzialność zbiorową.

Ten majątek to nie tylko jałmużna, ale również działki parafialne. Nie uważam, iż się komukolwiek narażę. Myślę, iż dziś już nikt nie powinien mieć wątpliwości, iż ich proboszcz był pedofilem. jeżeli chcą mieć jakiekolwiek pretensje, to nie do mnie, tylko do biskupa za to, iż ksiądz molestował dzieci.

Przez ostatnie 30 lat po cichu umierałem za to, żeby inni mogli spokojnie chodzić do kościoła i wyznawać swoją wiarę. Już wystarczy. To dotyczy też moich teściów i mojej matki.

Mówisz, iż ten wyrok to zwieńczenie twojej ponad 30-letniej walki o sprawiedliwość. Był taki moment, iż chciałeś się wycofać?

Wiele osób mi to doradzało. Również żona. Mówiła, żebym już odpuścił i zaczął normalnie żyć, bo z tym systemem nigdy nie wygram. Wiedziałem, iż nie mogę odpuścić. choćby gdy były takie okresy, które musiałem przeczekać, jak pontyfikat Jana Pawła II.

Do 2007 r. wiele rzeczy blokował też mój przełożony z Urzędu Kontroli Skarbowej, kolega biskupa Rakoczego. Zmusił mnie do wycofania zawiadomienia w sprawie proboszcza Jana W. z prokuratury. Groził mi, iż jak to ruszę, to stracę pracę.

To brzmi jak lokalny układ między panem, wójtem i plebanem.

Bo to był dokładnie taki układ. Ksiądz proboszcz Jan W. miał wszędzie znajomości. To on mówił ludziom, jak mają głosować w wyborach, dlatego wójtem zawsze zostawał jego kandydat. To był układ, który chciał mnie i moją rodzinę zniszczyć.

Marek Zimny / PAP

Biskup Tadeusz Rakoczy, 2014 r.

Tragiczna historia pokrzywdzonego przez księdza. „W Kościele już dawno nie ma Boga”

Jaki to miało wpływ na twoją wiarę w Boga?

Kościół nie ma nic wspólnego z wiarą. To są ludzie, którzy czerpią korzyści ze swojej doktryny, mówiąc maluczkim ludziom, jak mają żyć, a sami nie przestrzegają tych zasad. Przykazania: nie cudzołóż, nie zabijaj, nie kradnij, ich nie obowiązują.

Przez 20 lat o tym, iż proboszcz z Międzybrodzia Bialskiego jest pedofilem, wiedział nie tylko biskup Rakoczy, ale także księża wikariusze, którzy u nas posługiwali. W 2012 r. dowiedział się kard. Dziwisz. Gdy zgłosiłem sprawę do prokuratury, ks. W. wyjechał do Brazylii, do innego księdza i chciał tam zostać, bo wiedział, iż tu będzie miał problemy. Wtedy zostałem zmuszony szantażem przez szefa UKS-u, żeby wycofać oskarżenia.

Jak wszystko załatwili w prokuraturze, to zadzwonili do proboszcza, iż może bezpiecznie wracać. Ci ludzie stworzyli mafijny układ, który chronił się nawzajem.

Gdzie w tym układzie było miejsce na Boga?

W Kościele już dawno nie ma Boga.

Kiedyś po gwałcie zapytałem ks. W., czy wierzy w Boga. Zapadła głucha cisza. Były sekretarz kard. Macharskiego, przyjaciel kard. Dziwisza nie umiał odpowiedzieć na pytanie, czy wierzy w Boga. Ludzie, którzy zachowują się w ten sposób, nie boją się Boga, bo po prostu w niego nie wierzą.

Grzegorz Celejewski / Agencja Wyborcza.pl

Janusz Szymik, legitymacja ministranta

Ponad cztery lata temu postanowiłeś ujawnić swoją tragiczną historię w Onecie. Już wtedy, w reportażu „Czy Pan Bóg zapomniał o Międzybrodziu?”, zdecydowałeś, iż wystąpisz pod własnym imieniem, nazwiskiem i pokażesz twarz. Jaką cenę trzeba zapłacić za tę odwagę?

Uważam, iż większą cenę płaciłem, gdy przez 40 lat siedziałem cicho.

Ujawnienie się było trudne. Uznałem, iż muszę to z siebie wylać, iż najgorsze byłoby umrzeć i zabrać tę tajemnicę do grobu. Prawda musi zwyciężyć. Dlatego dzień, w którym sąd ogłosił wyrok, był najważniejszy w moim życiu.

Zanim sąd ogłosił wyrok, prawniczka kurii chciała sprawdzać, czy w dzieciństwie, gdy byłeś molestowany, nie byłeś gejem i czy pedofilia nie sprawiała ci przyjemności. Kuria robiła bardzo dużo, żeby cię poniżyć, upokorzyć.

Liczyłem się z tym. Podczas procesu biskupi pokazali swoją prawdziwą twarz. Za nic mają miłość do drugiego człowieka czy godność osób pokrzywdzonych. Dla nich liczą się tylko pieniądze, dlatego walczą, jak hieny, żeby nie odpowiadać za przestępstwa.

Sądy zaczęły już orzekać, iż pracodawca odpowiada za pracownika. To działa także w Kościele katolickim.

W trakcie procesu na własne oczy zobaczyłem, iż ta instytucja to jedynie fasada, za którą kryje się fałsz i obłuda.

Wiem, iż swoją cenę płacisz do dziś. Masz kłopoty ze zdrowiem, musisz być pod stałą opieką lekarzy, cały czas jesteś w trakcie terapii leczniczej. Bardzo źle przeszedłeś COVID-19, adekwatnie nie było pewne, czy przeżyjesz. Sam mówisz, iż przeszłość cię prześladuje i iż już nigdy od niej nie uciekniesz. Może jednak nie było warto podejmować walki na śmierć i życie z tak potężną instytucją, jaką jest Kościół katolicki?

Było warto. Gdybym miał z tego powodu żyć krócej, bo wykończą mnie nerwy albo choroby. Było warto. Nawet, jeżeli dopadły mnie nowotwory… Umrę spełniony i szczęśliwy, iż swoją walką o prawdę dałem przykład innym. Ten ostatni wyrok był wart każdego wysiłku i każdych pieniędzy.

Gdy złożyłeś pozew na kwotę trzech mln złotych, pojawiły się głosy, iż robisz to dla pieniędzy.

Takie głosy będą zawsze. Nie przejmuję się nimi, ponieważ jestem człowiekiem majętnym i pieniądze nie są dla mnie najważniejsze.

Grzegorz Celejewski / Agencja Wyborcza.pl

Janusz Szymik

To co jest najważniejsze?

Chcę pokazać fałsz, który przez całe dekady funkcjonował na najwyższych szczeblach hierarchii kościelnej.

Lekarz powiedział mi kiedyś, iż mam zbyt wysoki poziom stresu i iż powinienem żyć spokojniej. Ale jak mam żyć spokojniej, jak moi oprawcy chodzą na wolności, nie zostali osądzeni, a ja nie zaznałem sprawiedliwości? Ponad 30 lat czekałem na pierwszy wyrok. jeżeli będzie trzeba, to poczekam na kolejne wyroki. Nie poddam się bez walki.

Bardzo długo trzeba czekać na sprawiedliwość w Kościele.

„Pan Bóg nie rychliwy, ale sprawiedliwy”. To ulubione powiedzenie ks. Jana W., mojego oprawcy.

Jeśli padłaś/eś ofiarą przestępstwa, zmagasz się z depresją, odczuwasz długotrwały smutek, masz myśli samobójcze lub podobnych stanów doświadcza ktoś z twojego otoczenia – nie czekaj, zadzwoń pod jeden z numerów pomocowych. Wszystkie dostępne są bezpłatnie i czynne całą dobę, siedem dni w tygodniu:

  • 22 699 60 52 — Państwowa Komisja ds. przeciwdziałania pedofili
  • 22 484 88 01 – Antydepresyjny Telefon Zaufania
  • 800 702 222 – Centrum Wsparcia dla Osób Dorosłych w Kryzysie Psychicznym
  • 116 213 – Telefon dla Osób Dorosłych w Kryzysie Emocjonalnym
  • 22 484 88 04 – Telefon Zaufania Młodych
  • 800 100 100 – Telefon dla rodziców i nauczycieli w sprawie bezpieczeństwa dzieci
  • 112 – W razie bezpośredniego zagrożenia życia lub zdrowia

Chcesz porozmawiać z autorem? Napisz: szymon.piegza@redakcjaonet.pl

Czytaj inne artykuły tego autora tutaj.

Idź do oryginalnego materiału