Historia biblijnej miłości Boga do człowieka (7)
Ja jestem zmartwychwstaniem i życiem! Wierzysz w to?
W kierunku Jerozolimy idzie Ten, który swoją Paschą pokona niepokonaną śmierć. Odsunie On kamień zamkniętych nadziei, bo na Nim samym wypełni się to, co powiedział do Marty, gdy ta w bólu objawiła Mistrzowi, iż jej brat jest już od czterech dni w grobie i jego ciało „już cuchnie”. Jezus może pokonać każdy rodzaj śmierci mocą swego Słowa, mocą także tego biblijnego wydarzenia z Betanii, o którym opowiada św. Jan. Wierzysz w to?
Wybierzmy się więc w drogę wiary i prośmy Ducha Świętego, by nas oświecał w tej podróży: Duchu Święty bądź moim światłem, pomóż mi wejść w głębię tego wydarzenia, w głębię Serca Jezusa, w przeżycia Marty i Marii, w moje życiowe doświadczenia. Przyjdź!
Czytajmy z wiarą i powoli biblijny tekst (J 11, 1-43). To Słowo jest żywe dla mnie i dla Ciebie, więc wołajmy z Samuelem: „Mów Panie, bo sługa Twój słucha” (1 Sm 3, 11). Skoro każde wydarzenie biblijne jest dla naszego pouczenia, to ważne jest, aby patrzeć, słuchać i przeżywać go w głębi nas samych. Każda z osób Bożego Tekstu ma w nas swoje miejsce…
Marta
– Co z niej jest we mnie, a co jest w Tobie? To ta sama kobieta, której Jezus (w Łk 10,38-42) powiedział: „Marto, Marto troszczysz się i niepokoisz o wiele, a potrzeba mało, albo tylko jednego”. Kobieta zapracowana, zatroskana o wiele spraw, z której wypłynęła pewna pretensjonalność. Teraz przeżywa ból po stracie brata, a ból najbardziej objawia, co jest w sercu człowieka. Wychodzi więc Jezusowi naprzeciw, bo jest pewna Jego miłości: A Jezus miłował Martę i jej siostrę, i Łazarza (J 11,5). Mówi do Jezusa to samo, co potem powie jej siostra Maria: «Panie, gdybyś tu był, mój brat by nie umarł. ale i teraz wiem, iż Bóg da Ci wszystko, o cokolwiek byś prosił Boga». W dalszym dialogu Jezus objawia Marcie kim On naprawdę jest: «Ja jestem zmartwychwstaniem i życiem. Kto we Mnie wierzy, choćby i umarł, żyć będzie. Każdy, kto żyje i wierzy we Mnie, nie umrze na wieki. Wierzysz w to?» Odpowiedziała Mu: «Tak, Panie! Ja mocno wierzę, żeś Ty jest Mesjasz, Syn Boży, który miał przyjść na świat».
Posłuchaj w sobie tego dialogu w obliczu swoich życiowych doświadczeń. Co on w Tobie wywołuje?
Maria
– Ona już zna smak Słów Mistrza, bo dobrą cząstkę obrała. To ona namaściła stopy Jezusa i włosami je wytarła. Teraz zawołana przez Martę idzie w kierunku Jezusa i pada znów do Jego stóp z płaczem kochającego serca. «Panie, gdybyś tu był, mój brat by nie umarł». Gdy więc Jezus ujrzał jak płakała ona i Żydzi, którzy razem z nią przyszli, wzruszył się w duchu, rozrzewnił i zapytał: «Gdzieście go położyli?» Jezus zapłakał, jak płacze współczujący, kochający Człowiek, gdy widzi głęboki ból przyjaciela.
«Oto jak go miłował!»
Ten, Który jest Zmartwychwstaniem i Życiem każe odsunąć kamień i mocą modlitwy skierowanej do Ojca oraz MOCĄ SŁOWA: «Łazarzu, wyjdź na zewnątrz!» uczynił to, co NIEMOŻLIWE – MOŻLIWYM. Łazarz wyszedł z grobu. Nie wiem, jak wyglądała reszta życia Łazarza, ale mogę sobie wyobrazić co czuje człowiek, który z własnego doświadczenia może powiedzieć: „byłem umarły, a żyję”.
Drogi Czytelniku! Nie wiem, czy przeżyłeś już Paschę odejścia kogoś bardzo bliskiego, ale ja tak. Gdy miałam 5 lat mój tato po operacji serca przeżył śmierć kliniczną. Powrócił do życia przez eksperymenty lekarzy i miał według ich diagnozy żyć najwyżej tydzień – tak opisywały gazety. Tato żył jeszcze 13 lat, ale mózg nie spełniał już swojej roli. Pamiętam te jego opowiadania wyrażające tęsknotę za Życiem, które nie ma końca. W planach Bożych te 13 lat, to dla mamy i dla nas dzieci było rodzajem krzyżowej drogi; uczyliśmy się nowej miłości Obecnego i zarazem nieobecnego taty. Bóg jednak objawił mamie jeszcze większą chwałę. Przez 13 lat tato nie rozpoznawał swoich najbliższych, a 2 lutego 1977 r., gdy Kościół trzyma gromnicę w ręku i śpiewa o Światłości, a starzec Symeon wypowiada kantyk: „Teraz o Panie pozwól odejść słudze swemu w pokoju”, tato z pełną świadomością zawołał mamę, poprosił o świecę, przeprosił za to, czym zranił swoją żonę i powiedział, iż odchodzi… Nieświadomy tyle lat, odszedł świadomie z życia do Życia. Po 28 latach, tuż po śmierci Jana Pawła II, odeszła do wieczności moja mama.
Pusty Grób Jezusa na zawsze pokonał beznadzieję każdego grobu, także duchowego. Jestem świadkiem wielu wskrzeszeń, jakich Bóg dokonał w moim duchowym życiu i w życiu tych, których On postawił na mojej drodze. Wiele razy Jezus płakał ze mną jak z Marią z Betanii, ale także ukazał mi ból Jego Serca z powodu samowystarczalności, która potrzebuje Boga tylko do podpisu już gotowych ludzkich planów. Gdy człowiek w pokorze stawał przed Bogiem, taki jaki jest naprawdę, to byłam świadkiem jak spadały „zawiązane opaski”, jak rozpinały się kajdany długoletnich zniewoleń, otwierały się cuchnące groby grzechu, jak wreszcie odsuwał się kamień z serca i wracało życie… Czyją mocą? MOCĄ TEGO, KTÓRY DLA NAS UMARŁ I ZMARTWYCHWSTAŁ. Czy wierzysz w to, patrząc na historię Łazarza i jego sióstr, na własną historię i historię swoich bliskich? Takiej wiary życzę Tobie i sobie na nadchodzące Paschalne Święta.
s. Leonia Przybyło – michalitka
Artykuł ukazał się w dwumiesięczniku „Któż jak Bóg” (2/2008)