Wywiad,
który przeprowadził Nico Spuntoni, ukazał się 6 stycznia, a więc krótko
po skandalu, jakim było zachowanie islamskich imigrantów w czasie
celebracji noworocznych w Mediolanie. Dopuszczali się oni wówczas
molestowania kobiet, obrażania Włoch, a także słychać było okrzyki: „Allāhu
Akbar”. Gaetano Masciullo na portalu „Life Site News” stwierdził, iż
komentarz biskupa diecezji Sanremo-Ventimiglia jest „rzadkim przykładem
biskupiej jasności i odwagi. W czasie, gdy strach przed zaprzeczaniem
dominującej myśli wydaje się uciszać sporą część episkopatu
katolickiego, słowa biskupa Suetty rozbrzmiewają jak gest nadziei dla
wielu wiernych, szczególnie we Włoszech”.
Masciullo
uważa, iż ta wypowiedź włoskiego hierarchy „wyróżnia się w kontekście
kościelnym – włoskim kontekście – w tej chwili będącym pod negatywnym wpływem
bliskości Rzymu, który od dawna jest okupowany przez neomodernistów”.
Zdaniem publicysty to właśnie stamtąd rozpowszechnia się „doktrynalne
niejasności i duszpasterskie dryfowanie, jeżeli nie wprost herezje”.
Wyraził też nadzieję, iż biskup Suetta nie podzieli losu innych
hierarchów broniących tradycji i ortodoksji i nie zostanie usunięty ze
stolicy biskupiej.
Za
jeden z „najbardziej wyrazistych punktów wywiadu” Masciullo uznał
stwierdzenie, iż „chrześcijaństwo i islam nie są równymi religiami”. To
jego zdaniem powinno być jasne dla wszystkich, kto ma „minimum wiedzy
teologicznej i historycznej”. Przypomniał też, iż islam jest „herezją
chrześcijaństwa, a zatem jego zwyrodnieniem”. Trzeba jednak uwzględnić
coś więcej niż tylko różnice doktrynalne, gdyż chodzi również o
„następstwa polityczne i socjalne” obu religii. Jako przykład podał
Molenbeek w okręgu stołecznym Brukseli, „gdzie w rzeczywistości
stosowany jest szariat, sprawiając, iż ten obszar jest prawną anomalią w
porównaniu do reszty Brukseli”. Masciullo za ironię uznał fakt, iż
„dzieje się to w samej stolicy Unii Europejskiej, instytucji, która
promuje relatywizm i skrajną wielokulturowość”.
Tymczasem
„biskup Suetta ma odwagę potępić ekumenizm, który stacza się w
synkretyzm – pisze Masciullo. – Szczerze mówiąc papież Franciszek jest
jednym z głównych promotorów tego trendu, wprost (...) podtrzymując, iż
wszystkie religie wiodą jednakowo do Boga. To podejście, które wydaje
się bardziej formą międzywyznaniowej dyplomacji niż autentyczną
chrześcijańską miłością, wywołało olbrzymi dyskomfort i zażenowanie
wśród milionów wiernych na całym świecie”.
Publicysta
wskazuje, iż jednocześnie mahometanie nie owijają w bawełnę, iż ich
celem jest islamizacja całego świata. Tymczasem w świecie katolickim,
dążącym do „likwidacji swej tożsamości”, bp Suetta wydaje się być
wyjątkiem.
Za
drugi istotny aspekt wywiadu publicysta uznał „nacisk kładziony przez
biskupa Suettę na obowiązki imigrantów”. Biskup powiedział, iż „masowa
imigracja jest wszędzie negatywna i w każdym przypadku. Nie jest to
dobre rozwiązania ani dla tych, którzy przyjmują, ani dla tych, którzy
są przyjmowani”. Należy zatem dokonywać „obiektywnej oceny”, jaki wpływ
imigracja przyniesie, i nie może się ona odnosić tylko do „wejścia do
państwa. (...) Katechizm mówi o poszanowaniu obowiązków migrantów względem kraju przyjmującego i wspomina warunki tych, którzy ich przyjmują” – stwierdził biskup.
Masciullo uważa za „pocieszające”, iż w świecie, w którym dominuje ciągłe mówienie o prawach, ktoś przypomina naukę Katechizmu Kościoła Katolickiego
(por. KKK 2241), gdyż „imigracja nie może być procesem
jednokierunkowym, w którym migranci po prostu roszczą sobie prawa bez
żadnego zobowiązania do integracji”. To z kolei zdaniem publicysty
odzwierciedla wiekową naukę Kościoła katolickiego od czasów św. Tomasza z
Akwinu.
Jak
pisze Masciullo, św. Tomasz z Akwinu wyróżniał różne typy imigracji i
podkreślał, iż „nie wszyscy imigranci są równi, a państwa mają prawo do
regulowania imigracji w oparciu o jej zgodność z wartościami i
potrzebami kraju”. A przede wszystkim uwzględniane powinno być dobro
powszechne. Stąd należy brać pod uwagę, iż integracja przybyszów z innej
kultury może trwać „dwa lub trzy pokolenia”. Zaś „bezkrytyczne
przyjmowanie obcokrajowców mogłoby zagrozić dobru powszechnemu,
szczególnie, jeżeli nie rozwiną silnego przywiązania do gościnnego
narodu”.
Publicysta
uważa, iż „biskup Suetta uderzył w czuły punkt, gdy mówił o imigracji
muzułmańskiej”. I przypomniał, iż przecież „historia europejska jest
naznaczona wiekami konfliktów z islamem, który nieustannie dążył do
ekspansji na kontynent”. Przykładem są wielkie bitwy z mahometanami.
„Lekceważenie tej historycznej rzeczywistości jest równoznaczne z
kwestionowaniem dowodów” – pisze Masciullo.
Stąd
publicysta uważa wypowiedź bp. Suetty za „powiew świeżego powietrza dla
wielu katolików, szczególnie Włochów, którzy często czują się
opuszczeni przez duchowieństwo zbyt ostrożne, by nie zaprzeczyć
politycznej poprawności”. Docenia odwagę hierarchy, która naraża go na
prześladowanie zarówno „na zewnątrz, jak i wewnątrz Kościoła”. Uważa, że
jest to wezwanie do czujności, bowiem „myśl, iż imigracja muzułmańska
jest po prostu kwestią humanitarną, jest naiwna i niebezpieczna”.