Błogosławieństwo ubogich w duchu to pierwszy stopień osiągnięcia wolności – przez adekwatną postawę wobec dóbr materialnych.
Na początku duchowej wędrówki Jezus ustawia pierwszy drogowskaz: „Błogosławieni ubodzy w duchu, albowiem do nich należy królestwo niebieskie” (Mt 5, 3). Choć mówi on o ubóstwie, jednak jest bardzo bogaty w treść.
Czym jest ubóstwo duchowe? Język hebrajski używa tu słowa anawim, które oznacza osobę biedną, pozbawioną środków do życia, wydziedziczoną. Anawim to ktoś, kto się nie liczy, nie ma znaczenia, władzy, prestiżu, jest zmarginalizowany i cierpi z tego powodu. Deptany, uciskany, staje się zabawką w rękach możnych tego świata. zwykle jest bezbronny, nie może spodziewać się niczego dobrego ze strony społeczeństwa, zatem całą ufność pokłada w Bogu.
Pismo Święte kreśli sylwetki takich osób (Abraham, Mojżesz, Jan Chrzciciel) i wychwala je m.in. w psalmach: „Ubogi nigdy nie będzie zapomniany, a ufność nieszczęśliwych nie zawiedzie na wieki” (Ps 9,19); „Wyzwoli bowiem biedaka, który go wzywa, i ubogiego, który nie ma opieki. Zmiłuje się nad biednym i ubogim, nędzarza ocali od śmierci (Ps 72,12-13).

Więź.pl to personalistyczne spojrzenie na wiarę, kulturę, społeczeństwo
i politykę.
Cenisz naszą publicystykę?
Potrzebujemy Twojego wsparcia, by kontynuować i rozwijać nasze działania.
Wesprzyj nas dobrowolną darowizną:
Anawim był sam Jezus Chrystus, który – wedle słów św. Pawła – „będąc bogaty, dla was stał się ubogim, aby was ubóstwem swoim ubogacić” (2 Kor 8,9). Ubogi materialnie i ubogi w duchu, a równocześnie bogaty w miłość do Boga i do ludzi.
Św. Grzegorz z Nyssy pisał o Nim: „Król królów i Pan panujących z własnej woli przyjmuje postać sługi, sędzia wszechświata jest poddany tym, którzy dzierżą władzę. Pan całego stworzenia wchodzi do groty. Ten, który trzyma w dłoni świat, nie znajduje miejsca w gospodzie, ale poniewiera się w zagrodzie bezrozumnych zwierząt. Czysty i bez skazy nie wzgardził brudem ludzkiej natury i przeżywszy każdą możliwą nędzę, doszedł aż do doświadczenia śmierci. Zobaczcie miarę dobrowolnego ubóstwa!”.
Różne scenariusze
Jezus nie pogardzał dobrami materialnymi. Nie mówił: „błogosławieni ubodzy”, ale „ubodzy w duchu”. Można bowiem być człowiekiem zamożnym, a równocześnie w duchu pozostać ubogim.
Jako przykład może tu posłużyć zmarły przed kilku laty właściciel wielkiej firmy z setkami zakładów na całym świecie. Żył skromnie, nigdy nie obnosił się ze swoją fortuną, ubierał się jak zwykły śmiertelnik, jeździł fabrycznym citroenem, korzystał nieraz z publicznych środków transportu. Wraz ze swoją żoną wychował sześcioro dzieci. Posłał je do szkoły państwowej, wychowywał je tak, by nie żyły ponad stan. Wpajał im oszczędność, nie kupował wszystkiego, czego tylko zapragnęły – jeżeli chciały coś dostać, na przykład rower lub piłkę, musiały sobie na to częściowo zarobić lub odłożyć z kieszonkowego.

Pieniądze na koncie gniją, jak mówi papież Franciszek – puść je w obieg miłości! Wówczas zawsze będą świeże i nie dotknie ich żadna inflacja
ks. Andrzej Muszala
Człowiek ten modlił się każdego dnia w ciszy, w swoim życiu kierował się zasadami Ewangelii. Zawsze wrażliwy na cudzą biedę, pomógł wielu ludziom. Jeden z jego synów został później księdzem. Kiedy pewnego dnia miał przylecieć do Polski, kupił sobie bilet na tanie linie lotnicze. Patrząc na taki przykład, możemy zrozumieć, czym jest ubóstwo w duchu. To adekwatna relacja do dóbr materialnych, umiejętność używania ich w perspektywie miłości bliźniego ze świadomością, iż istnieją wartości o wiele większe niż tylko materialne – wartości duchowe. Można być zamożnym, a równocześnie pozostać ubogim w duchu.
Możemy sobie także wyobrazić scenariusz odwrotny – ktoś zarabia niewiele, ale ciągle ugania się za dobrami materialnymi. Kupuje najnowszy model komórki, samochodu, nowe meble, modne ubrania, przez co nieraz żyje na kredyt. Pracuje do późnego wieczora, zapominając o tym, co istotne – czasie dla swojej żony, dzieci, umiejętności dzielenia się z innymi, służbie, modlitwie. Ubogi materialnie, ale w duchu – bogacz. Kwestie materialne stały się dla niego głównym celem w życiu. Jak pisze kard. Jean-Marie Lustiger, „osoba ta jest tak uzależniona, iż nie może już – lub raczej myśli, iż już nie może – postępować inaczej”.
Trzeci scenariusz pisze swoim życiem człowiek ubogi materialnie i zarazem ubogi w duchu. Choć posiada niewiele, potrafi dzielić się z innymi, czyniąc to nieraz własnym kosztem. Jezus wychwala taką postawę, stawiając wszystkim za wzór ubogą wdowę, która oddała ostatni grosz (por. Mk 12,42-44). Czyż to nie zastanawiające, iż często osoby ubogie materialnie są bardziej wrażliwe na potrzeby innych ludzi, potrafią choćby sobie czegoś odmówić, byle tylko przyjść im z pomocą? To prawdziwi anawim, oderwani od siebie i zdani całkowicie na Boga.
Czwarty, ostatni scenariusz pisany jest przez człowieka, który dorobił się dużej fortuny lub odziedziczył ją oraz chlubi się nią wszem i wobec. W bogactwie, które zgromadził, upatruje główną swoją wartość. Ostentacyjnie pokazuje, iż stać go na wiele, żyje w luksusie, nie liczy się z pieniędzmi. Rozpieszcza swoje dzieci, kupując im wszystko, co najlepsze – samochód, dom z ogrodem, finansuje im urlopy w egzotycznych krajach, obsypuje prezentami. Zgromadził wiele dóbr, których nigdy nie będzie w stanie skonsumować.
A równocześnie potrafi być skąpy wobec swoich pracowników, rozliczać ich z każdego grosza, z każdej minuty w pracy. Nie dostrzega potrzeb tych, którzy żyją tuż obok niego, gdyż pieniądz zaślepił jego wnętrze. Bogaty materialnie i bogacz w duchu. Zawsze pełny siebie.
O takim właśnie czytamy w dwóch przypowieściach Jezusa: o bogaczu i Łazarzu oraz o człowieku, któremu dobrze obrodziło pole, zatem pobudował większe spichlerze i powiedział sobie: „«Masz wielkie dobra, na długie lata złożone; odpoczywaj, jedz, pij i używaj!». ale Bóg rzekł do niego: «Głupcze, jeszcze tej nocy zażądają twojej duszy od ciebie; komu więc przypadnie to, coś przygotował?». Tak dzieje się z każdym, kto skarby gromadzi dla siebie, a nie jest bogaty u Boga” (Łk 12,19-21).
Uczynić siebie wolnym dla Boga
„Człowiekowi zdaje się, iż posiada bogactwa, tymczasem choćby nie posiada własnego życia” – stwierdził kard. Jean-Marie Lustiger.
Zanim człowiek wyruszy w drogę wzwyż – ku dobrom duchowym, a ostatecznie ku zjednoczeniu z Bogiem – musi zdać pierwszy egzamin: jaka jest jego relacja do dóbr materialnych. Czy potrafi poprzestać na tym, co konieczne, pamiętając na słowa św. Pawła: „Mając żywność i odzienie, i dach nad głową, bądźmy z tego zadowoleni!” (1 Tm 6,8).

- Janusz Korczak
Sam na sam z Bogiem. Modlitwy tych, którzy się nie modlą
Człowiek błogosławieństw ma zwracać uwagę przede wszystkim na wartości duchowe: miłość, gotowość służby, modlitwę. „Chcesz wiedzieć, kto jest ubogi duchem?” – pyta Grzegorz z Nyssy i odpowiada: „ten, kto zamienił materialny dostatek na bogactwo duszy”. Pieniądze zostały nam podarowane jako znakomity środek okazywania miłości bliźniemu. Możemy pomagać innym – czyż to nie piękne?
Pieniądze na koncie gniją, jak mówi papież Franciszek – puść je w obieg miłości! Wówczas zawsze będą świeże i nie dotknie ich żadna inflacja. Przecież choćby nie wiesz, czy dożyjesz jutrzejszego dnia. Tymczasem ubogi, głodny, nagi nie poczeka – on potrzebuje pomocy już dziś.
„Mówię, bracia, czas jest krótki. Trzeba więc, aby […] ci, którzy nabywają, jak gdyby nie posiadali;ci, którzy używają tego świata, tak jakby z niego nie korzystali. Przemija bowiem postać tego świata” (1 Kor 7,29-31).
Pewien bogaty człowiek wypowiedział kiedyś ciekawą refleksję. Stwierdził, iż wcale nie było jego zasługą, iż się dorobił dużego majątku; wszak ponad 90 procent dostał za darmo – życie, rodziców, talenty, ciało, głowę, zdrowie. Oraz niszę ekonomiczną, która się przed nim akurat otwarła, on zaś mógł wskoczyć w nią i w ten sposób się dorobić. I dlatego – jak podsumował – tak naprawdę to nie są jego pieniądze; ma dla siebie zostawić to, co konieczne, a pozostałą sumą dzielić się z innymi, zwłaszcza tymi, którzy nie mieli podobnej szansy w życiu.
„Nie dzielić się własnymi dobrami z ubogimi znaczy okradać ich i pozbawiać życia Posiadane przez nas dobra nie są naszymi, ale ich dobrami” – pisze św. Jan Chryzostom. Jałmużna nie jest kwestią miłosierdzia, ale sprawiedliwości.
Bóg pragnie, aby każde jego dziecko miało godziwe warunki życia i aby nikt na świecie nie cierpiał z powodu głodu, nędzy i braku dostępu do podstawowej opieki medycznej. Stworzył ziemię tak, by mogła stanowić spichlerz i dom dla wszystkich Jego dzieci, ale porozmieszczał je w rożnych miejscach i klimatach, abyśmy myśleli, stanęli na wysokości zadania i przyczynili się choć trochę do wyrównania tych podziałów.
Innymi słowy – każdemu dał nam specyficzne zadanie. „Wy dajcie im jeść” (Mt 14,16) – mówi do nas. jeżeli przypadła mi lepsza część spiżarki, nie znaczy to, iż mam się teraz bez umiaru objadać i robić wszystko, na co mi przyjdzie ochota, ale patrzeć głębiej i odpowiednio reagować. jeżeli wciąż są głodni na świecie, to na mnie spoczywa odpowiedzialność! Dziś muszę uświadomić sobie, iż żyję grubo powyżej średniej ekonomicznej w świecie i mam wziąć przynajmniej jedno dziecko w adopcję serca, a choćby kilka. To na starcie, a co później? To już zależy od mojej inwencji.
Pierwsze błogosławieństwo bynajmniej nie pochwała nędzy. Nędza jest czymś złym. Wskazuje tylko, w jaki sposób można jej uniknąć bez wojen, konfliktów i napięć. Kim jest człowiek, który go w pełni realizuje, widać na przykładzie cytowanego wcześniej św. Jana Chryzostoma, który – jako patriarcha Konstantynopola – żył bardzo ubogo, rozdał niemal wszystko, co miał i otwarcie piętnował zbytek, w jakim żył cesarz. Ściągnął tym na siebie gniew całego dworu, szczególnie cesarzowej, i w końcu został wypędzony ze stolicy biskupiej, odarty z przywilejów, których unikał jak ognia.
Z wygnania pisał: „Czegóż mamy się lękać? Śmierci? «Dla mnie życiem jest Chrystus, a śmierć jest mi zyskiem». Może wygnania? «Pana jest ziemia i wszystko, co ją napełnia». Może przejęcia mienia? «Nic nie przynieśliśmy na ten świat, nic też nie możemy z niego wynieść»”.
Ostatecznie chodzi więc o wewnętrzną wolność. Błogosławieństwo ubogich w duchu to pierwszy stopień osiągnięcia wolności – tej wewnętrznej, która pozwala przyjąć adekwatną postawę wobec dóbr materialnych.
„Ubóstwo w duchu polega na uczynieniu siebie wolnym dla Boga i na otrzymaniu w ten sposób Królestwa Niebieskiego. «Przyjdź, chodź za Mną». Człowiek uwolniony od ciężaru samego siebie staje się otwarty na Boga, zdolny do przyjęcia «ukrytego skarbu» Królestwa” (kard. J.-M. Lustiger).
Rozważania ks. Andrzeja Muszali z cyklu „Droga błogosławieństw” będziemy publikować w kolejne niedziele i dwie ostatnie środy Wielkiego Postu 2025. Wszystkie teksty będą dostępne tutaj.