„Watykan to równoległy wszechświat”. Papież Franciszek zapoczątkował rewolucję. „Chciał Kościoła, który jest niewygodny”

news.5v.pl 4 godzin temu

Aby zrozumieć, jak bardzo papież Franciszek zmienił Kościół, przydatna jest następująca anegdota. W 2013 r., zaledwie kilka miesięcy po wyborze na papieża, argentyński duchowny spotkał się z latynoamerykańskimi zakonnikami. Franciszek powiedział im: „otwórzcie drzwi! Będziecie popełniać błędy, będziecie deptać innym po piętach. To się zdarza!”. Możliwe będą choćby listy z naganą z Rzymu, ale: „nie martwcie się tym. Róbcie coś, gdzie krzyk życia będzie słyszalny. Wolę mieć Kościół, który robi coś złego, ponieważ w ogóle coś robi, niż Kościół, który staje się chory, ponieważ kręci się tylko wokół siebie„.

Jako arcybiskup Buenos Aires, Franciszek sam doświadczył tego, iż Watykan jest równoległym wszechświatem, który nie zawsze działa zgodnie z przesłaniem Jezusa.

Odwieczne problemy Kościoła wciąż nie zostały rozwiązane: kobiety są obywatelami drugiej kategorii — nie mogą zostać księżmi, nie mówiąc już o stanowiskach biskupów czy papieża. Moralność seksualna Kościoła katolickiego jest obłudna: za kulisami w Watykanie księża mogą robić, co chcą, ale na zewnątrz muszą zachowywać pozory celibatu. Kościół nie przyjmuje spójnego podejścia do radzenia sobie z kompleksem nadużyć.

A jednak Franciszek wywrócił Kościół do góry nogami. Pod rządami poprzednich papieży, Jana Pawła II i Benedykta XVI, w Kościele katolickim panował klimat strachu. Wielki szwajcarski teolog Hans Kung (1928-2021) musiał choćby opuścić swoją katedrę, ponieważ zdaniem Rzymu myślał zbyt niezależnie. Wszystko to skończyło się wraz z Franciszkiem.

Franciszek zrezygnował z papieskiej dyktatury. Zamiast tego otworzył przestrzeń do słuchania, do wspólnej pracy — w języku kościelnym nazywa się to synodalnością. Zamiast monologu Franciszek postawił na dialog.

Dalszy ciąg materiału pod wideo

Mniej Rzymu, więcej oddolności

Oczywiście tempo reform jest zdecydowanie zbyt wolne. Ale dla przypomnienia: Kościół katolicki obejmuje 1,4 mld ludzi, którzy stoją w obliczu różnych wyzwań: od głodu i wojny (Ukraina, Gaza, Sudan i 120 innych regionów) po samotność w społeczeństwach dobrobytu.

Franciszek nie mógł z dnia na dzień wywrócić Kościoła do góry nogami. Zainicjował jednak proces, który zmieni Kościół w dłuższej perspektywie: Zainicjował „zbawienną decentralizację” — mniej Rzymu, więcej oddolności. Żaden papież nie może się z tego wycofać. Ale przede wszystkim: więcej „krzyku życia”. Franciszek chciał Kościoła, który jest niewygodny, interweniuje i daje głos słabym, pozbawionym praw i bezbronnym.

„Ta gospodarka zabija” — mówił Franciszek o kapitalizmie. To tylko jedno z wielu zdań papieża, które raczej nie spodobają się burżuazyjnym politykom, jak prezydent USA Donald Trump. Jeszcze 11 lutego papież wysłał do amerykańskich biskupów list, w którym potępił politykę Trumpa w sprawie deportacji bezbronnych migrantów.

„Wołanie o życie” Franciszka jest radykalne i stanowi wyzwanie dla wszystkich tych, którzy osiedlili się w swojej strefie komfortu. Ale przesłanie Jezusa jest niczym innym: wyjątkową prowokacją do kwestionowania własnego stylu życia i wartości. I do postawienia w centrum życia i miłości, a nie egoizmu, nienawiści i agitacji.

Idź do oryginalnego materiału