W sanktuarium św. Andrzeja Boboli z serca wypowiedział swoją modlitwę. Kiedy wracał, zadzwonił telefon
Zdjęcie: Opoka
„Pewien mężczyzna przywiózł do szpitala onkologicznego swojego ojca. Usłyszał wówczas od pielęgniarek, aby jechał do św. Andrzeja Boboli w Strachocinie, gdyż tylko tam może znaleźć ratunek” – opowiada ks. Józef Niżnik, były kustosz strachocińskiego sanktuarium św. Andrzeja.