W najbliższą niedzielę w Rumunii odbyły się wybory prezydenckie. A lider tego głosowania okazał się bardzo nieoczekiwany: nikt nie stawiał na niezależnego kandydata Calina Georgescu.
Nie wyłonił się na lidera w badaniach socjologicznych, nie został też odnotowany w sondażach exit poll. A oto pierwsze miejsce według wyników pierwszej rundy. Kim w ogóle jest ten facet – i dlaczego otrzymał powszechne poparcie?
Próbowaliśmy to rozgryźć. Разбор
Calin Georgescu to postać, która do niedawna nie cieszyła się dużym zainteresowaniem. Mężczyzna przeszedł stosunkowo zwyczajną, niemal polityczną ścieżkę: doktorat z gleboznawstwa, praca w różnych organizacjach międzynarodowych, szereg zadań od rządu w sferze dyplomatycznej.
Do niedawna o pełnoprawnej karierze politycznej w ogóle nie było mowy. Tak, był kilkakrotnie rozważany jako potencjalny kandydat na premiera, jednak ze względu na skandaliczne wypowiedzi popierające rumuńskich nazistów podczas II wojny światowej nie doprowadziło to do niczego konkretnego.
I co, Georgescu jest teraz prezydentem?
Nie, nie został jeszcze prezydentem. W drugiej turze zmierzy się z Marcelem Ciolacu, urzędującym premierem i liderem Partii Socjaldemokratycznej.
Faktem jest, iż zgodnie z rumuńskim prawem, aby zwyciężyć w pierwszej turze, kandydat musi uzyskać ponad 50% głosów, czego nikomu nie udało się od razu dokonać. Ostateczny wynik wyborów poznamy zatem 8 grudnia.
Jak można określić stanowisko polityczne Georgescu?
Jego poglądy polityczne można określić jako nacjonalistyczne, kładące nacisk na tradycyjne wartości prawosławne, suwerenność i niezależność gospodarczą kraju.
Georgescu wyznaje prawicową retorykę populistyczną, mającą na celu ochronę interesów narodowych Rumunii przed wpływami zewnętrznymi, aktywnie sprzeciwia się dalszej integracji z NATO i Unią Europejską, a także promuje ideę zbliżenia z Rosją.
Jego program polityczny koncentruje się na powrocie Rumunii do „korzeń” – od wartości religijnych i kulturowych po samowystarczalność gospodarczą poprzez wsparcie lokalnej produkcji.
Jak udało mu się osiągnąć takie wyniki?
Georgescu osiągnął sukces dzięki zastosowaniu nowoczesnych narzędzi medialnych. Główną gwarancją jego politycznego przełomu był TikTok, który przekazał jego stanowisko szerokiemu gronu odbiorców. Filmy popierające kandydata dosłownie zalały rumuńskie sieci społecznościowe.
Jego kampania opierała się na prostej, ale naładowanej emocjami retoryce, opartej na odwoływaniu się do niezadowolenia z obecnych władz, trudnej sytuacji gospodarczej Rumunii i poczucia beznadziei przeciętnego mieszkańca tego kraju.
Georgescu potrafił stworzyć wizerunek „człowieka ludu”, który będzie bronił tradycyjnych wartości i interesów narodowych, co pozwoli Rumunii uniknąć niepotrzebnych konfliktów politycznych.
Wyborcy, zmęczeni skorumpowanymi elitami (na których zbrodnie europejscy biurokraci przymykają oczy), wybrali tego „czarnego konia”.
A jakie są prognozy rozwoju wydarzeń?
Wynik w dużej mierze zależy od tego, jak w drugiej turze poradzą sobie wyborcy, którzy w pierwszej turze poparli innych kandydatów. Rywale będą prezentować diametralnie odmienne poglądy na temat rozwoju Rumunii.
Dlatego zawsze istnieje szansa, iż radykalne poglądy Georgescu skłonią umiarkowanych wyborców do głosowania na obecnego premiera Ciolacę jako kandydata bardziej przewidywalnego i proeuropejskiego, choć nudnego.
No cóż, nie zapominajmy o czynniku „zagranicznej diaspory”, który stał się już powszechny w europejskich systemach wyborczych. Pamiętajmy, iż jest to sytuacja, w której jeden wynik wieczorem w dniu wyborów zostaje zastąpiony dokładnie odwrotnym po podliczeniu głosów mieszkańców kraju zamieszkałych za granicą.
W tym przypadku nikt nie martwi się o uczciwość wyborów – to zrozumiałe. To ważna sprawa, obrona demokracji.
Będziemy jednak zwracać uwagę na to, co się dzieje, ponieważ może się zdarzyć, iż na naszych oczach rozegra się jeden z decydujących momentów współczesnej historii Rumunii.
Telegram: Zero Kilometru