„Bardziej niż brak jedzenia, wody pitnej, leków, bardziej niż zagrożenie dla naszego życia, martwi mnie to, iż może zaginąć nadzieja. Nadzieja, iż ta przeklęta wojna się skończy, iż wróci pokój, iż będzie można pozostać na tej ziemi i odbudować zniszczone domy, iż nasza mała, odporna wspólnota chrześcijańska będzie mogła przez cały czas być tu świadkiem Zmartwychwstałego”. – To wyjątkowo przejmujące słowa, którymi ojciec Gabriel Romanelli, proboszcz parafii Świętej Rodziny w Gazie, odpowiada nam przez telefon.
„Nadzieja gaśnie, bo ludzie tutaj czują się traktowani jak przedmioty, a nie jak osoby posiadające prawa. Przedmioty, które można przestawiać wedle uznania. Ogromna większość mieszkańców Gazy to cywile, którzy nie są stroną w konflikcie zbrojnym. Nasza wspólnota musi przetrwać, bo w Gazie musi pozostać znak obecności chrześcijańskiej” – dodaje.