W środowisku literackim wielu zachowuje neutralność, ponieważ dobrze zna cenę publicznych deklaracji. Na swoim przykładzie mogę potwierdzić ich rozpoznanie – sporo osób nie tknie mojej książki, jakby była skażona.
Pytanie o zaangażowanie ludzi kultury w rzeczywistość pozostaje aktualne w każdej epoce, również współcześnie. Czy twórczynie i twórcy cokolwiek „muszą”? A może tworząc, są już blisko spraw tego świata?
Do ankiety zaprosiliśmy kilka osób działających na polu literatury, teatru i fotografii. Zadaliśmy im trzy pytania:
- Czy artyści powinni się angażować w rzeczywistość? A może lepiej zachowywać wobec niej dystans?
- Sztuka jest ucieczką czy raczej powrotem do świata?
- Jak to wygląda w Pani/Pana przypadku?
Pytanie „Więzi” dociera do mnie w chwili, gdy mam wielką ochotę już nigdy nie zaangażować się w rzeczywistość. Z dwóch powodów – zmęczenia oraz rozczarowania.
Na zmęczenie nie ma rady, natomiast rozczarowanie dziwi mnie samą. Nie jestem naiwna, a jednak co rusz daję się zwieść. Rozczarowanie instrumentalnym traktowaniem nas przez polityków, którzy mieli zmienić Polskę, jest dość powszechne wśród demokratów, a zwłaszcza demokratek. Co gorsza, wciąż wychodzą na jaw i są podejmowane decyzje o wyraźnie partykularnym podłożu.
Zadaję więc sobie pytanie: po co tracę czas na angażowanie się w sprawy społeczne, skoro zysk będzie należał do dobrze zsieciowanych, znanych beneficjentów? Zysk rozumiany bardzo konkretnie, w dywidendach ze spółek, ale i ten symboliczny. Odpowiedź jest prosta: bo nie umiem inaczej żyć.