W Kościele katolickim nie obowiązują żadne opłaty za udzielanie sakramentów, czy msze w danej intencji. Wszystko zależy od dobrej woli wiernych. To oznacza, iż ksiądz nie może odmówić udzielenia sakramentu, choćby o ile prosząca o niego osoba ofiary nie złoży. Tyle teorii, a jaka jest praktyka? "W 2003 r. byłam w Licheniu, by ochrzcić córkę. W kancelarii chciałam zapłacić za chrzest 100 zł. Ksiądz mnie wyśmiał. Wyciągnął księgę i pokazał wpłaty 2 tys., 3 tys. Biznes to biznes" - napisała internautka, cytowana przez portal o2.pl.
REKLAMA
Zobacz wideo Kto może zostać chrzestnym? Są warunki, które trzeba spełnić
Opłata za sakramenty? Wielu duchownych ma swój cennik
- W parafii moich rodziców jest taki ksiądz, który otwarcie mówi, iż za udzielenie sakramentów jest oczywiście 'co łaska', ale on miał swój cennik. Płaci się za wszystko, od zamówionej mszy, po ślub i chrzest, a skończywszy na pogrzebie. Kwoty też nie są małe, bo z tego co pamiętam, za chrzest mojej siostrzenicy siostra płaciła 800 zł - wspomina w rozmowie z nami pani Anna, nasza czytelniczka i zastanawia się, o ile to "co łaska" jest rzeczywiście dobrowolne, a o ile istnieją jakieś nieformalne oczekiwania względem ofiar na kościół.
W teorii dobrowolna ofiara za msze i sakramenty ma służyć wsparciu Kościoła oraz utrzymaniu jego działalności. Od wieków przecież Kościół funkcjonował na podstawie datków od wiernych, dzięki którym parafia mogła się rozwijać a świątynia być odpowiednio zadbana. I w zasadzie zdecydowana większość osób płaci kapłanom za posługę. Jedni czynią to z przekonania, inni dlatego, iż wypada, a niektórzy najzwyczajniej boją się odmówić księdzu, by później nie mieć problemów z chrztem, ślubem, czy pogrzebem.
Tak było u nas. Ksiądz powiedział, iż za ślub weźmie 1500 zł. Dla mnie to było dużo za dużo, ale oczywiście zapłaciłam, bo moi rodzice stwierdzili, iż jak nie damy tyle, to potem będą plotki, a na koniec ksiądz jeszcze ich nie pochowa. Bzdurne argumenty, ale dla spokoju i braku awantur z ich strony, uległam
- dodaje Karolina.
Symonia, czyli handel sakramentami
Prawo kanoniczne jest również w tej kwestii dość bezwzględne. Kanon 848 zaznacza, iż szafarz sakramentów nie ma prawa domagać się niczego w zamian za ich udzielenie. Idąc dalej, zgodnie z kan. 1264, biskupi danej prowincji mają prawo ustalać opłaty związane z różnymi czynnościami sakramentalnymi, co dotyczy również ceremonii pogrzebowych. Jednak tu również warto przytoczyć kan.1181, który podkreśla, iż w trakcie nabożeństw pogrzebowych nie powinno być żadnych wyróżnień, a ubodzy nie mogą być pozbawieni godnego pochówku.
Najważniejszy w tej dyskusji jest tu jednak kanon 1380, który jasno stwierdza, iż osoby zajmujące się symonią, czyli handlem sakramentami, powinny być ukarane.
Kto, stosując symonię sprawuje lub przyjmuje sakrament, powinien być ukarany interdyktem lub suspensą.
- czytamy w dokumencie.
A Ty? Co sądzisz o kościelnych opłatach "co łaska"? Czy spotkałeś/aś się z cennikiem ustalonym przez księdza? Czekam na Wasze historie i przemyślenia: anita.skotarczak@grupagazeta.pl.

1 miesiąc temu






