Tych dzieci nie zabiło gender, przed którym chcą bronić je katolicy. Zabili je rodzice

1 tydzień temu
Widzimy, jak Polacy własną piersią bronią Krzyża i Matki Boskiej. Organizują różańce dookoła Polski i publiczne modlitwy w obronie polityków. Nie pozwolą tknąć księży, choćby jeżeli ci dopuszczają się okrutnych czynów. Jeżdżą na pielgrzymki, grzmią o wartościach i zrobią wszystko, by religia nie zniknęła ze szkół. Kraj dumny ze swojego chrześcijaństwa i pełen wojowników w jego obronie. A z drugiej strony – w którym przemoc wobec dzieci w rodzinie poraża.


Takie obrazy gryzą się potwornie. Bo z jednej strony mamy obronę chrześcijaństwa i wizję rodziny "opartej na fundamencie miłości, szacunku, miłosierdzia", a z drugiej – przemoc i piekło w wielu rodzinach takie, iż cierpnie skóra.

Z jednej strony papież Franciszek uczy, iż przemoc, którą cierpi każda kobieta i każde dziecko, jest otwartą raną na ciele Chrystusa i całej ludzkości. I, iż zanegowanie praw dziecka przez przemoc i nadużycie to zdrada człowieczeństwa, które jest darem Boga. Jeden z psalmów brzmi na przykład: "Bada Pan sprawiedliwego i grzesznika, a lubujących się w przemocy nienawidzi z całej duszy".

A z drugiej strony okazuje się, iż w Polsce – jednym z najbardziej katolickich państw Europy – w wyniku przemocy ze strony bliskich dorosłych rocznie umiera ok. 30 dzieci.

W kraju, gdzie ludzie wychodzą na ulice bronić krzyża i walczą o dobre imię Jana Pawła II? Gdzie postawili papieżowi setki pomników i jest bardzo silna obrona dzieci nienarodzonych? Gdzie partia polityczna zbiera podpisy pod projektem ustawy ws. obrony chrześcijan? I gdzie katolicy organizują demonstracje i modlitwy w obronie księdza w więzieniu, nie mówiąc o tych, by zatrzymać religię w szkołach?



Na przykład organizacje patriotyczne niedawno opublikowały list otwarty z apelem w obronie polskich kapłanów katolickich i Kościoła, w którym grzmią: "Będziemy bronić prawdy, wiary i księży".

Publikuje go m.in. Radio Maryja. "Musimy zdać sobie sprawę, iż nie ma Polski bez Kościoła. To jest sprzęgnięte jako jedna całość – naród i Kościół. Kto uderza w Kościół i kapłanów, to uderza w Polskę, w naród" – tak grają chrześcijańską nutą.

To granie widać w przestrzeni ogólnopolskiej i lokalnej.

Jest na przykład takie Bractwo Henryka II Pobożnego i Anny Śląskiej z Legnicy. Co roku przyznają nagrodę za "promowanie i nagradzanie osób, które w życiu publicznym stają w obronie cywilizacji chrześcijańskiej, Ojczyzny, życia i godności człowieka".

W 2021 roku, gdy nagrodzono prof. Jana Żaryna, padły takie słowa:


"Dziś, kiedy wokół nas jest tak dużo nienawiści, tak dużo zła, kiedy zamiast posługiwania się piękną polszczyzną słyszymy wulgaryzmy, ataki słowne, kiedy atakuje się rodzinę, Kościół, wartości, na których my byliśmy wychowani i na których wyrosła nasza cywilizacja, cywilizacja chrześcijańska, ogromne znaczenie mają właśnie takie przedsięwzięcia jak to dzisiejsze".

A Podhale? Religijne do bólu, ale Zakopane przez lata było jedyną gminą w Polsce, która broniła się przed przyjęciem ustawy o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie?

Tych chrześcijańskich wzorców, można powiedzieć, wokół jest od groma. Czy ktoś jednak słyszał, by taka zmasowana obrona dotyczyła bitych i katowanych w swoich domach dzieci? Czy były marsze w obronie dziecka narodzonego?



Gdzie w praktyce są te chrześcijańskie wartości?


Co niedziela chodzi do kościoła, a w domu przemoc


Ks. dr Grzegorz Kudlak, psycholog, psychoterapeuta, Kierownik Zakładu Psychologii Dewiacji w Instytucie Profilaktyki Społecznej i Resocjalizacji UW, od razu jednak oponuje.

– Ja bym tego nie łączył. Nie mam zgody na takie łączenie. Mówienie, iż teraz krzyczymy w obronie krzyża, a potem katujemy dzieci, jest nieuprawnione. Ja nie wiem, kto krzyczy. I nie wiem, kto katuje. To są skrajności. Nie możemy tego uogólniać. Nie możemy tego rozważać na gruncie wiary. Tu chodzi o problemy emocjonalne, osobowościowe, o różne zaburzenia – zastrzega.

Jako psychoterapeuta sam spotyka się w swojej pracy z przemocą w rodzinie. Ma takich pacjentów.

– To są osoby już dorosłe, które przeżywają traumę z dzieciństwa i przemocy stosowanej w domu. Bardzo różnej. Seksualnej, psychicznej, fizycznej, emocjonalnej, finansowej, duchowej, czy religijnej. To jest cały obszar – mówi.

Ale oczywiście – zdarza się, iż ktoś co niedziela chodzi do kościoła, a w domu dopuszcza się przemocy.

– To jest dramat traktowania religii instrumentalnie jako zwyczaju, obowiązku, poczucia przywiązania, tradycji. To pokazuje rozdarcie dwóch światów, które idą równolegle. Jest to sprzeczne z ideą religii, która ma mieć wpływ na moralność, decyzje i na codzienne życie. jeżeli tak nie jest, możemy mówić o patologicznej religijności czy duchowości. Religia staje się tylko zewnętrznym rytuałem bez związku z moralnością, duchowością, a także z zachowaniem – mówi.

Chrześcijańskie wartości na sztandarach


Według najnowszego spisu powszechnego katolicy w Polsce stanowią 71,3 proc. społeczeństwa. To 27,1 mln osób, czyli o 6 mln mniej niż w 2011 roku.

Według policyjnych statystyk dotyczących przemocy domowej wobec małoletnich dane utrzymują się na podobnym poziomie i ciągle porażają. W 2012 roku było podejrzenie 19 172 takich przypadków. W 2023 roku – 17 039.

Oczywiście podkreślmy – nikt nie przypisuje tych przypadków żadnemu wyznaniu. Nie twierdzimy, iż to dzieło chrześcijan, czy katolików. Kompletnie nie, i nie o to chodzi. Nie mamy pojęcia, kim są ci, którzy gotują swoim dzieciom piekło.

Chodzi o to, iż jesteśmy krajem chrześcijańskim. Coraz mniej religijnym, ale jednak. A wzorce mamy tak zakorzenione, iż choćby jak na co dzień jesteśmy na "nie", to kościoły w święta i tak pękają w szwach, ludzie tłoczą się ze święconkami w Wielką Sobotę, a komunie dzieci przekształcają w teatr.

Poza tym kościoły mamy dosłownie na każdym kroku. I jest wielu takich, co nosi chrześcijańskie wartości na sztandarach gotowych się za nie bić. Bardzo dbała o to zwłaszcza partia polityczna, która przez osiem lat była u władzy. Jarosław Kaczyński powtarzał:

– Nasze wartości wynikają z tradycji chrześcijańskiej.

– Każdy rozsądny Polak, patriota, choćby jeżeli jest niewierzący, to musi przyjąć chrześcijański system wartości. Choćby dlatego, iż w Polsce innego systemu wartości występującego w szerszym wymiarze po prostu nie ma. Jest albo system chrześcijański, albo nihilizm.

– Chodzi o to, żebyśmy mogli zachować nasze tradycyjne wartości.

Do tego te wszystkie marsze "Tak dla rodziny, nie dla gender", "W obronie życia i rodziny" itp. Wszystko w zmasowanej formie....



Albo polityczno-religijna burza wokół tzw. konwencji stambulskiej, czyli Konwencji Rady Europy o zapobieganiu i zwalczaniu przemocy wobec kobiet i przemocy domowej...

A potem człowiek słyszy o skatowanym Kamilku z Częstochowy. O 13-miesięcznym chłopcu w Bydgoszczy, nad którym znęcała się matka i jej partner. O 2-miesięcznej dziewczynce, która trafiła do szpitala z pękniętą czaszką. O 3-miesięcznym Janku z Zielonej Góry, który miał "rozległe obrażenia mózgu w postaci licznych obrażeń powodujących niedokrwienie i niedotlenienie mózgu oraz móżdżku spowodowanych co najmniej na przestrzeni kilku tygodni"...

I pyta – co z nami jest nie tak? Gdzie w takim kraju są te wartości?




"Popatrzcie katolicki kraj, chrześcijańskie wartości, a jak to wygląda?"


– Wiem, o co pani chodzi. Sam często spotykam się z takim twierdzeniem: "Patrz, katolicki kraj, chrześcijanie, a takie rzeczy". Ale ile tych ludzi i tych rodzin tak naprawdę żyje jeszcze tymi wartościami? Co zostało w nas z tych wielkich haseł? Z dziedzictwa Jana Pawła II? – mówi proboszcz z południowej Polski.

– Ale boję się ocenić, dlaczego tak jest. Mam jednak wrażenie, iż dechrystianizacja bardzo u nas galopuje. Na Zachodzie następowało to powoli, a u nas jest to bardzo radykalne – dodaje.

Jednak sam w życiu nie odważyłby się zbesztać za to ludzi z ambony.

– Nigdy nie powiedziałbym na kazaniu: "Popatrzcie, katolicki kraj, chrześcijańskie wartości, a jak to wygląda?". Boję się takiego argumentu. Bo my pod swoim adresem też słyszymy: "Popatrzcie na siebie". Nie chcę tu więc nikogo usprawiedliwiać. Po prostu następuje transformacja i musimy z nią żyć. I jasne, najpierw zacznijmy od siebie – dodaje duchowny.

Kościół a przemoc domowa to odrębna kwestia. Latami można było mieć wrażenie, jak milczy w tej kwestii i zamiata ją pod dywan. Odbierano to, jak przyzwolenie. "Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela" – o tym miały pamiętać kobiety bite przez mężów. Dzieci? Tu każda wypowiedź duchownego przyzwalająca na bicie wywoływała w kraju wstrząs.

Raz ksiądz w Rybniku powiedział podczas komunii św., iż rodzice mogą dać dzieciom klapsa: – Do niektórych dochodzi się przez mózg, do innych przez inną część ciała.

Inny w Jeruzalu pod Skierniewicami nawoływał, by bić kablem dzieci i młodzież uczestniczącą w Strajku Kobiet.

Do opinii publicznej docierały też przypadki bicia dzieci przez księży. Na przykład w szkole pod Gorlicami, gdzie ksiądz karał uczniów najmłodszych klas biciem dziennikiem lub linijką w głowę i ciągnął za włosy.

A w innej placówce na Mazowszu ksiądz przyciskał ucznia do ławki za to, iż 15-latek stwierdził, iż "Bóg nie istnieje". "Przeproś pana Boga" – słychać na nagraniu, które w 2023 roku obiegło internet.

O przypadkach seksualnych nadużyć ze strony księży choćby nie wspominając.

"Kościół przyjął tę ustawę z dużą otwartością"


Dziś Episkopat otwarcie włączył się w tzw. ustawę Kamilka. I bardzo dobrze, bo przekaz, jaki ogłosił w sierpniowym komunikacie, jest zdecydowany.

Na stronach parafii w całym kraju błyskawicznie pojawiły się standardy ochrony małoletnich. Niektóre liczą po kilkanaście, a choćby ponad 20 stron.



Konferencja Episkopatu Polski włączyła się też w ogólnopolską kampanię "Dzieciństwo bez przemocy", którą 8 października zainicjowała Fundacja Dajemy Dzieciom Siłę.

"Bezpieczeństwo dzieci i ich ochrona przed wszelką przemocą jest zadaniem, w którym warto i trzeba działać wspólnie" – piszą Przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski abp Tadeusz Wojda i delegat KEP ds. Ochrony Dzieci i Młodzieży abp Wojciech Polak.

Podkreślają też, iż dzieci są nadzieją rodziny i społeczeństwa. Tu padły ważne słowa, apel wręcz o społeczne zaangażowanie.

"Bądźmy uważni na wszelkie symptomy, które mogą świadczyć, iż dziecko doświadcza krzywdy lub niezrozumienia ze strony rówieśników czy innych osób. Nigdy też sami nie stosujmy przemocy, zarówno fizycznej, jak i emocjonalnej. Bądźmy tymi, którzy wpierają je i chronią, by mogły się w pełni rozwinąć" – piszą hierarchowie.



Proboszcz dużej parafii obserwuje, iż ta świadomość wśród Polaków jest coraz większa. Mówi, iż do tej pory krzywda dzieci czasem mogła dziać się obok nas, a my – jako sąsiedzi – nic z tym nie robiliśmy.

– Ale wcale nie wynikało to ze złej woli. To taka dulszczyzna. Każdy pierze swoje brudy w czterech ścianach. Ale dziś myślę, iż to wyczulenie na krzywdę dzieci rośnie. Jest większa świadomość. Reagujemy, zwracamy uwagę. To jest proces, to jeszcze potrwa. Ale coś dobrego gdzieś następuje – mówi o tzw. ustawie Kamilka.

Jak ocenia zaangażowanie Kościoła?


– Od czegoś trzeba zacząć. I fajnie, iż to się dzieje. To już nie jest ten etap, iż powiesimy standardy na stronie i będzie dobrze. Tu trzeba działać i dobrze, iż coś się w tej kwestii dzieje – podsumowuje.

Oby to coś dało. Oby ta świadomość w niektórych głowach się obudziła. I oby była jak największa.

Idź do oryginalnego materiału