Jakie są z kolei te biblijne kobiety befany? Nie mamy tutaj zbyt wiele czasu w wszechstronne dogłębne analizy wszystkich tych wyżej wspomnianych utworów, więc po prostu - dla maksymalnie krótkiej i szybkiej, na cito, syntezy - posłuchajmy na przykład tego, co o sobie i o swojej rywalce w haremie króla Dawida mówi dzisiaj (ustami befany) Szunemitka imieniem Abiszag:
Tylko to babsko tłuste
wypacykowana Batszeba
pachnidłem cuchnąca mdlącym
wciąż sępim kinolem
węszy i jadowicie jątrzy
A ja piersią go grzeję
dmucham w kreseczkę warg
uczę pieszczoty trzepotem
rzęs długich i ciemnych bardzo
I jeszcze w me łono popłynie
nasieniem lawa wrząca
bo nie Batszeba ale ja -
Abiszag - królowi zrodzę
Proroka - pogrobowca
(``W rodzinie króla Dawida 1 Krl 1``)
No i co? Jak się wam to podoba? Jakie są te - na naszych oczach właśnie przed sekundką z grobów swoich zmartwychwstałe! - trzy tysiące lat temu pogrzebane kobiety? Czyż one obie w takiej narracji nie są bardziej żywe niż niejedna dzisiaj! nasza seksi dwudziestka czy trzydziestka?!
Albo taka ``Spełniona (wg Łukasza 12, 19-20)``, która o sobie powiada, co następuje:
Mam wszystko
czy choćby więcej
zwłaszcza zmarszczek na [...]
Bo skóra mi rozciągnęła
w lateksową ciągutkę
labia maiori pudendi
Nieważne -
i tak tupta potulny małżonek
przy moim udzie jak baran pędzi
Nie to co wy
nieszczęśliwe samotne wdowy
rozwódki z odzysku a z konserwy - panny
(i tak dalej, i tak dalej...)
Jakim językiem opowiada o sobie ta ``spełniona``? Czy czujemy (w tych obu tylko tekstach!) jakąś starobiblijną powagę, jakiś natchniony majestat, boską przestrzeń, jakiś czołobitny dystans do Księgi Ksiąg, a więc - było nie było - pisma dla nas świętego?
Befana w swojej twórczości (jak to chyba już widać), mówiąc kolokwialnie, ``się nie szczypie`` z nikim i z niczym. To duch zbuntowany, skrajnie niepokorny i podszyty niebezpieczną desperacją. Jej poezja to poezja zranionego i/lub zabitego w swym zarodku dziecka: małej, w swej drodze krzyżowej wciąż tylko pod górkę idącej, skrzywdzonej dziewczynki.