Traktat krakowski i hołd pruski w 1525 roku

4 dni temu

W miesiącu kwietniu 2025 roku przypadła jubileuszowa, 500 rocznica hołdu pruskiego i Traktatu Krakowskiego, w wyniku którego nastąpiło rozwiązanie Zakonu NMP Domu Niemieckiego w Jerozolimie, zwanego potocznie „Krzyżakami”, który przez 300 lat złowrogo zapisywał się w dziejach Królestwa Polskiego. Powstanie w miejsce Zakonu świeckiego księstwa, a później Królestwa Pruskiego wywarło wielki wpływ na dzieje Europy, a zwłaszcza na historię Polski.

Wielu polskich historyków, a także ludzi interesującymi się historią uważa, iż Traktaty Krakowskie i hołd pruski w 1525 roku były błędem i należało orężnie pokonać słabych wtedy Krzyżaków i wcielić Prusy do Królestwa Polskiego. Dowodem na to miała być, między innymi, smutna twarz Stańczyka na kultowym obrazie Jana Matejki. Można zadać pytanie skąd te wątpliwości, iż zgoda króla Zygmunta Starego na sekularyzację Zakonu i utworzenie w jego miejsce świeckiego państwa, co prawda zależnego od Polski, było jednak błędem?

Odpowiedź jest prosta: otóż cała nasza historiografia była i jest zdeterminowana faktem rozbiorów Rzeczpospolitej w końcu XVIII wieku. Nasuwało się przy tym pytanie: jak to się mogło stać, iż jedno z największych państw w Europie, o bogatych tradycjach i kulturze, będące w przeszłości regionalnym mocarstwem nagle zniknęło z map europejskich. Był to rzeczywiście ewenement. Główną winę za rozbiory przypisano zaborczym sąsiadom, w tym wiarołomnym Prusom, pod rządami króla Fryderyka II, które rzeczywiście były inspiratorem unicestwienia Rzeczpospolitej, mimo iż w przeszłości były lennem królów polskich.

W tym kontekście należy odpowiedzieć na pytanie, czy zgoda króla Zygmunta Starego na takie rozstrzygnięcie problemu krzyżackiego, czyli powstanie w miejsce Zakonu – świeckiego państwa zależnego od Polski było błędem, czy lepsze byłoby rozwiązanie siłowe polegające do aneksji Prus do Polski?

Żeby zrozumieć, dlaczego strona polska wybrała wariant pokojowy rozwiązania problemu z Zakonem Krzyżackim, należy cofnąć się do Wojny Trzynastoletniej z Zakonem w latach 1453 -1466, zakończonej polskim zwycięstwem i traktatem toruńskim II (pierwszy był po Grunwaldzie) Wojna była długa, wyczerpująca i kosztowna. Wtedy to doszło do kompromitacji instytucji pospolitego ruszenia rycerskiego (później nazwanego szlacheckim), które było już anachroniczne i które poniosło druzgocącą klęskę pod Chojnicami. Następowała era wojsk zaciężnych, które były skuteczniejsze, ale wymagały dużych kosztów. Na szczęście miasta pruskie na czele z bogatym Gdańskiem, mające już dosyć władztwa krzyżackiego, finansowały wojnę króla Kazimierza Jagiellończyka. W rezultacie tej wojny Zakon poniósł klęskę i doszło do podpisania pokoju w toruńskim Dworze Artusa 17 października 1466 roku. Zakon musiał oddać Polsce Pomorze Gdańskie, ziemie chełmińską i michałowską. Polsce przyznano także Malbork, Elbląg i Dzierzgoń. Do Polski włączono też Dominium Warmińskie. Utrata tych ziem, zwłaszcza miast leżących wzdłuż Wisły z Toruniem i Gdańskiem, spowodowała podcięcie podstawy gospodarczej potęgi i stabilizacji państwa krzyżackiego. W rękach krzyżackich pozostały Prusy Dolne, Górne i Sambia, ze stolicą w Królewcu. Ziemie te stawały się polskim lennem, a zwierzchnikiem miał być król polski i papież. Każdy nowo wybrany wielki mistrz Zakonu musiał osobiście stawić się przed królem Polski i złożyć przysięgę wierności. Już wtedy panował pogląd, iż należało całkowicie zlikwidować Zakon i Prusy włączyć do Królestwa Polskiego, tym bardziej iż Zakon stał na skraju finansowej zapaści. Krzyżaków jednak uratował papież Paweł II, który formalnie był jego zwierzchnikiem. Ponadto pokój toruński miał zatwierdzić papież, co było błędem strony polskiej. Papież nie ratyfikował traktatu, co było później pretekstem do zdarzającego się nieposłuszeństwa wielkich mistrzów. Jeden z nich Martin Truchsses von Witzhausen odmówił złożenia hołdu lennego i rozpoczął w 1478 roku wojnę z Polską, zwaną „wojną popią lub księżą” Wojnę jednak przegrał i złożył hołd królowi.

Mimo tych trudności i przeciwności losu, kolejni wielcy mistrzowie Zakonu potrafili z wolna wyprowadzać państwo zakonne z kryzysu. Królewiec stał się liczącym portem, a do Prus krzyżackich zaczęła napływać ludność z Mazowsza (późniejsi Mazurzy), która osiedlała się w okolicach dzisiejszego Ełku, Ostródy, Pisza, Rynu i Szczytna. To wypełniło ubytki ludności Prus krzyżackich z powodu niedawnej wojny.

W 1496 roku Barbara Jagiellonka, siostra króla polskiego, wtedy Jana Olbrachta, wyszła za mąż za księcia saskiego Jerzego zw. Brodatym. Król chciał wzmocnić swoją pozycję w Rzeszy, zwaną także Świętym Cesarstwem Rzymskim. To miało związek z dalszymi wydarzeniami i stosunkiem Królestwa Polskiego do Zakonu. Kolejny wielki mistrz Zakonu Tieffen, ażeby podnieść pozycję Zakonu, zaproponował, żeby na wielkiego mistrza wytypowano po nim jednego z książąt Rzeszy. I rzeczywiście na kolejnego wielkiego mistrza wybrano w 1498 roku księcia saskiego Fryderyka. Nowy mistrz odmówił złożenia przysięgi wierności Janowi Olbrachtowi, mimo koligacji rodzinnych (przez ślub jego siostry). W 1506, po śmierci Jana Olbrachta na polski tron wstąpił Zygmunt, zwany później Starym, brat przedwcześnie zmarłych królów Aleksandra i Jana Olbrachta, synów Kazimierza Jagiellończyka. Mistrz Zakonu Fryderyk odmówił jednak złożenia przysięgi lennej nowemu królowi polskiemu. Po śmierci mistrza Fryderyka, członkowie Domu Brandenburskiego, nie pytając króla polskiego o zgodę wybrali na wielkiego mistrza Zakonu księcia Alberta, siostrzeńca Zygmunta Starego, licząc na zgodę króla polskiego. Panowie polscy wiązali z wyborem Albrechta duże nadzieje, jako spokrewnionego z polsko – litewską dynastią, jednak król Zygmunt uzależnił swoją zgodę na objęcie urzędu wielkiego mistrza od złożenia mu przysięgi lennej przez Albrechta, który chociaż bliski krewny króla, robił wszystko, żeby takiej przysięgi królowi – wujowi nie złożyć. Widać, iż pokrewieństwo nie miało tu żadnego znaczenia. Mylą się więc ci, którzy twierdzą, iż Zygmunt Stary zgodził się na Traktat Krakowski w 1525 roku, ponieważ „wszystko miało pozostać w rodzinie”

Od samego początku wielki mistrz Albrecht zajął wrogą postawę wobec króla i Polski. Pragnął odbudować dawną potęgę Zakonu i ani myślał o złożeniu przysięgi wierności królowi, swojemu suwerenowi. Zdawał sobie sprawę, żeby powrócić do dawnej krzyżackiej potęgi musi odzyskać tereny, które Zakon utracił po Wojnie Trzynastoletniej, zwłaszcza Malbork i miasta na prawym brzegu Wisły. Po wyborze Albrecht nie udał się do Prus, tylko zabiegał u książąt w Rzeszy o pożyczkę na przyszłą wojnę z Polską. Krzyżacy też potrzebowali zaciężnych, bo rycerzy zakonnych było wtedy około 50 (słownie: pięćdziesięciu. – według prof. Jacka Wijaczka) Ale nikt się nie kwapił pożyczać pieniędzy i początkowo nic nie uzyskał. Nie pomógł mu także król Danii i Norwegii. Niespodziewanie swoją pomoc i sojusz zaoferował książę moskiewski Wasyl III, ale pod warunkiem, iż Krzyżacy uderzą na Kraków, gdy on zaatakuje Wilno. Później udzielił mu pożyczki w srebrze. W końcu i elektor brandenburski Joachim I miał wesprzeć Albrechta 500 konnymi i 600 pieszymi za cenę rezygnacji Zakonu z Nowej Marchii. Tymczasem na granicy polsko-krzyżackiej dochodziło do zbrojnych incydentów wywołanych przez zbrojne bandy, które z Prus dokonywały wypadów na ziemie polskie.

Król także gotował się na ewentualną wojnę. Niestety, skarb był pusty, dobra królewskie były zastawione i szlachta nie płaciła podatków (Przywilej Koszycki), a wojska zaciężne były kosztowne. Polska uzyskała prawo do werbunku zaciężnych na Śląsku i w Czechach, czekano tylko aż sejm uchwali podatki na wojnę. Król prowadził akcje dyplomatyczną i szukał poparcia za granicą. Między innymi książę szczeciński Bogusław X odmówił Krzyżakom pomocy, o którą zabiegali. Ponadto Polska rozpoczęła wojnę handlową z państwem krzyżackim. W Koronie trwały przygotowania do wojny. Hetman ziem pruskich zarządzi zwołanie pospolitego ruszenia województwa pomorskiego. W końcu 1519 roku król uzyskał poparcie posłów i senatorów na uchwalenie podatków na prowadzenie wojny. Na czele 7 – tysięcznej armii zaciężnych stanął hetman Mikołaj Firlej, któremu brakowało jednak doświadczenia w dowodzeniu formacjami piechoty, przydatnymi do zdobywania zamków i warownych miast

Mimo prób mediacji, głównie przez książąt Rzeszy, konflikt polsko – krzyżacki rozpoczął się oficjalnie 29 grudnia 1519 roku wypowiedzeniem wojny, zwanej „wojną pruską” – listownie przez 8 polskich i czeskich rotmistrzów , w sumie takich listów od polskich i czeskich dowódców nadesłano do wielkiego mistrza i biskupa pomezańskiego Dobenecka 56 a także do „całego kraju pruskiego należącego do Zakonu Krzyżackiego”. To ciekawe, iż wojny nie wypowiedział król Zygmunt Stary, tylko poszczególni dowódcy zaciężnych.

Dla niezorientowanych wojna polsko krzyżacka mogła wydawać się jak biblijne starcie Dawida z Goliatem. Królestwo Polskie było dużo większe obszarowo: 290 tys. km kw. posiadało dużo więcej ludności: 3, 4 miliona. Dochody skarbu królewskiego wynosiły ok. 90 tys. florenów rocznie. Niestety, pomoc Litwy nie wchodziła w rachubę, ponieważ Litwa była odrębnym państwem, połączone z Polską jedynie unią personalną, czyli osobą panującego. Rzeczpospolita Obojga Narodów powstała dopiero po Unii Lubelskiej, w 1569 roku. o ile chodzi o Prusy krzyżacki to zajmowały one obszar 32 tys. km kw., a ludność liczyła ok. 200 tys., z czego ok. 30 tys. mieszkało w miastach. Także dochody wielkiego mistrza były o wiele mniejsze niż króla.

Siły zbrojne Królestwa Polskiego składały się przez cały czas z pospolitego ruszenia a oddziały zaciężne były nieliczne. Dominowała jazda, mało przydatna do zdobywania warownych miast i zamków, Jedynie Gdańsk i Toruń wystawiły piesze roty zaciężne.

Wielki mistrz dysponował również pospolitym ruszeniem wolnych Prusów i mieszczan. Miał również formacje zaciężnych i artylerie, sprawniejszą od artylerii polskiej.

Strona polska przejęła początkowo inicjatywę i rozpoczęła działania w południowej i zachodniej części Prus Krzyżackich , a na wiosnę także przez okręty gdańskie na Bałtyku i Zalewie Wiślanym. Zaciężne wojska polskie doszły choćby pod Królewiec. Jednak niedługo Krzyżacy wsparci przez armie zaciężnych sprowadzoną z Rzeszy, przejęli w lecie 1520 r roku inicjatywę i wojna przeniosła się na Warmię. Albrecht chciał przeciągnąć biskupa warmińskiego Fabiana Luzjańskiego na swoją stronę i zaczął oblegać Lidzbark Warmiński, którego jednak nie zdobył. Zajął za to Pieniężno (Melzak), ale na krótko, jednak zdążył przejąć zgromadzone tam zapasy żywności. Zaatakowano także zamek biskupi i miasto Reszel, ale go nie zdobyto. Później Albrecht ruszył w kierunku Olsztyna, przez Dobre Miasto, ale gród nad Łyną ominął, bo jego celem był marsz w kierunku Mazowsza, gdzie zamierzał prowadzić działania dywersyjne. W tym czasie w Olsztynie przebywał Mikołaj Kopernik, który będąc administratorem Kapituły Warmińskiej miał powód, żeby się obawiać ataku krzyżackiego na miasto i przygotowywał Olsztyn do obrony. Napisał wtedy własnoręcznie list do króla Zygmunta Starego (po łacinie) prosząc go o pomoc militarną i dobitnie uznawał króla za swojego suwerena. List ten jednak nie dotarł do adresata, bo przechwycili go Krzyżacy. w tej chwili list ten jest przechowywany w muzeum Zakonu Krzyżackiego w Berlinie, nie jest specjalnie eksponowany, bo wyraźnie dowodzi, iż Kopernik nie był Niemcem, tylko lojalnym poddanym króla polskiego. Do tego listu dotarł dr Jerzy Sikorski, wybitny znawca życia i działalności Mikołaja Kopernika, a prywatnie mój Przyjaciel z czasów wspólnej pracy w Wojewódzkim Urzędzie Ochrony Zabytków w Olsztynie. Wracając do wojny, to działania wojenne w 1520 roku przyniosło Polsce kilka zwycięstw, jednak brak środków finansowych do dalszego kontynuowania wojny i brak ostatecznego rozstrzygnięcia przesądziło o podjęciu rozmów pokojowych w styczniu 1521 roku, w Toruniu, z udziałem przedstawicieli Cesarstwa, księcia Jerzego Saskiego (brata wielkiego mistrza) i księcia legnickiego Fryderyka. Zakon miał wielu sprzymierzeńców, zwłaszcza w Cesarstwie. Wojnę zakończono 4- letnim zawieszeniem broni. W ten sposób zaprzepaszczono być może szansę szybkiego i ostatecznego rozgromienia Zakonu Krzyżackiego. Ale mądry Polak po szkodzie.

Ostatecznie 8 kwietnia 1525 roku podpisano w Krakowie traktat, na mocy którego Albrecht dokonał sekularyzacji państwa zakonnego, otrzymał tytuł księcia w Prusach jako lennik króla polskiego. Księstwo pruskie stawało się jego dziedziczną własnością. Z dziedziczenia wykluczono jednak krewnych Hohenzollernów, elektorów brandenburskich. Był jednak istotny zapis, iż w przypadku bezpotomnej śmierci księcia w Prusach, terytorium jego państwa zostanie włączone do Królestwa Polskiego. Szkoda, iż do tego nie doszło, chociaż mogło.

Kolejni książęta pruscy zostali zobligowani do hołdu lennego królowi polskiemu. Albrecht złożył go jako pierwszy 10 kwietnia 1525 roku, na rynku krakowskim. Jednak Albert zaskoczył wszystkim tym, iż przyjął wraz z całym księstwem pruskim luteranizm i w ten sposób Prusy stały się pierwszym państwem protestanckim w Europie. Był to krok jednak przemyślany, już wcześniej książę spotykał się z Marcinem Lutrem. Ponadto ten akt pozwolił Albertowi przejąć cały majątek nieruchomy i ruchomy od kościoła i zakonów katolickich na własność skarbu państwa pruskiego. Patrząc z perspektywy historycznej traktat był niewątpliwie błędem politycznym, ale były jeszcze spore szanse na zmianę tego stanu rzeczy, niestety zaprzepaszczone. Pierwszy książę pruski Albrecht Hohenzollern był wybitnym władcą swojego księstwa, zwanego także Prusami Książęcymi – w odróżnieniu od Prus Królewskich i to on stworzył podwaliny do przyszłej potęgi Prus.

Ale nie wszystko było jeszcze stracone, można było cofnąć niekorzystny dla Polski bieg wydarzeń i to zgodnie z prawem, co mogłoby mieć ogromny wpływ na dalsze dzieje i to nie tylko naszej Ojczyzny. Pamiętamy, iż w Traktacie Krakowskim był zapis, iż w przypadku bezpotomnej śmierci księcia pruskiego, Prusy Książęce zostaną włączone do Królestwa Polskiego. Tak się stało za panowania Stefana Batorego, w sumie chyba najwybitniejszego obok Jana III Sobieskiego króla elekcyjnego. Księciem w Prusach był wtedy Albrecht Fryderyk Hohenzollern, chory umysłowo, w dodatku bez potomka. W 1577 roku margrabia Ansbachu – Jerzy Fryderyk, także Hohenzollern zwrócił się do króla Stefana Batorego, suwerena Prus, z wnioskiem na zgodę na opiekę nad chorym księciem pruskim. Batory się zgodził na to w zamian za sporą sumę pieniędzy, zwaną „pożyczką”, którą miał spożytkować na wojnę z Iwanem Groźnym o Inflanty. Drugi akt nastąpił za panowania Zygmunta III Wazy, który w 1609 roku oddał administrację Prus Książęcych elektorowi brandenburskiemu Janowi Zygmuntowi Hohenzollernowi. Formalnie Prusy były przez cały czas lennem Rzeczpospolitej, ale coraz bardziej stawały się niezależne. Ostatni akt dramatu nastąpił w 1657 roku. Za cenę od odstąpienia od sojuszu ze Szwecją, elektor brandenburski Fryderyk Wilhelm Hohenzollern który był także księciem pruskim w traktacie podpisanym w Welawie (koło Królewca) zostaje zwolniony z zależności lennej Prus Książęcych wobec Rzeczpospolitej. W ten sposób powstaje państwo prusko-brandenburskie, rozdzielone polskim Pomorzem i wiadomo, jaki cel będzie przyświecał władcom tego państwa. Będą dążyli do połączenia Prus z Brandenburgią kosztem polskiego Pomorza w jeden organizm państwowy.

Na usprawiedliwienie można skonstatować, iż elity sprawujące rządy w Polsce nie mogły wszystkiego przewidzieć na tyle wieków do przodu, ale chyba musiały wiedzieć, iż zdarzyła się okazja, żeby Prusy włączyć w skład państwa polskiego. I wtedy można byłoby uniknąć w przyszłości tych wszystkich nieszczęść i to nie tylko dla Polaków. Nieprzypadkowo zwycięskie mocarstwa doprowadziły do likwidacji Prus po zakończeniu II wojny światowej, będące kolebką militaryzmu i zaborczości. A byłe Prusy Wschodnie podzielono i przyznano Polsce i ZSRR.

Marek Skolimowski

Literatura

  1. Biskup Marian „Wojny Polski z Zakonem Krzyżackim” Oświęcim 2017 r.
  2. Jasiennica Paweł „Polska Jagiellonów” Warszawa 1997 r.
  3. Wijaczka Jacek „Traktat Krakowski i Hołd Pruski z 1525 roku” Olsztyn 2025 r.
Idź do oryginalnego materiału