„To świat się myli, nie ja”

kjb24.pl 1 dzień temu
Zdjęcie: „To świat się myli, nie ja”


Felieton o pretensji, pysze i samotności z wyboru

Są ludzie, którzy mają zawsze rację. Wiedzą wszystko najlepiej. Wiedzą, jak należy myśleć, jak mówić, jak głosować, co wypada, a co nie. I jeżeli tylko ośmielisz się mieć własne zdanie – w najlepszym wypadku usłyszysz ironiczny śmiech, w najgorszym: zostaniesz wykluczony z ich świata. A świat ten – o czym nie zapomną ci przypomnieć – jest jedynym prawdziwym, rozsądnym i godnym istnienia.

  • Królowa Aniołów + Olej św. Michała Archanioła (Zestaw)
    45,00 z VAT
    Dodaj do koszyka
  • Post Świętego Michała Archanioła + Olej św. Michała Archanioła (Zestaw)
    45,00 z VAT
    Dodaj do koszyka
  • 5 książek ks. Mateusza Szerszenia CSMA + Olej św. Michała Archanioła (1 buteleczka) (Zestaw)
    120,00 z VAT
    Dodaj do koszyka
  • Wielkie Zawierzenie Świętemu Michałowi Archaniołowi + Olej św. Michała Archanioła (Zestaw)
    45,00 z VAT
    Dodaj do koszyka

Mówię o ludziach, którzy żyją z wieczną pretensją na ustach. Pretensje mają do sąsiada, iż zaparkował za blisko; do urzędnika, iż nie odpowiada jak trzeba; do rodziny, iż nie spełnia ich oczekiwań; do przyjaciół, iż nie odczytali ich milczących sygnałów i nie domyślili się, iż wczoraj był „ważny dzień”. To ludzie, którzy w każdej sytuacji dopatrują się zdrady, niesprawiedliwości lub spisku. I których gniew jest zawsze „słuszny”, a obraza – „zasłużona”.

Ci ludzie są reżyserami, scenarzystami i głównymi aktorami w teatrze własnej wyobraźni. A każdy, kto nie chce grać roli drugoplanowej postaci klęczącej przed ich geniuszem, automatycznie staje się wrogiem. Bo jak to możliwe, iż ktoś nie dostrzega ich błyskotliwości, wielkości i doskonałych przemyśleń. Problem w tym, iż nikt nie chce z nimi współpracować. Bo za tym teatralnym „ja” nie stoi nic więcej poza pychą, urażoną dumą i przeciętnością, którą próbują przykryć agresją. Nie można z nimi działać, bo każde działanie musiałoby odbywać się według ich reguł. Nie można z nimi rozmawiać, bo każda próba dialogu zostaje zinterpretowana jako atak. Nie można się z nimi nie zgodzić, bo sprzeciw uruchamia ich ulubioną broń: gniew, milczenie, oskarżenie o „brak szacunku”.

Ich świat jest pełen złych intencji. Każdy gest musi mieć drugie dno. jeżeli ktoś się uśmiecha – to na pewno fałszywie. jeżeli ktoś proponuje pomoc – ma w tym interes. jeżeli ktoś się z czymś nie zgadza – to znaczy, iż jest przeciwko nim. Tacy ludzie nie potrafią przyjąć zwykłego ludzkiego błędu czy odmiennego zdania jako czegoś naturalnego. Dla nich wszystko ma wymiar osobisty. Każde „nie” to afront. Każda krytyka to zamach na ich tożsamość. Dlatego też wybuchają nagle i bez ostrzeżenia. Szybki telefon z pretensjami. Obelga w komentarzu pod postem. Zaczepienie na ulicy. Ich emocje są jak niekontrolowany ogień, ale to nie oni go podkładają – przynajmniej w ich narracji. To „inni prowokują”, „inni zaczęli”, „inni nie potrafią z nimi wytrzymać, bo się boją prawdy”. A iż ta „prawda” często ma więcej wspólnego z projekcjami niż z rzeczywistością? Cóż, to według ich opinii, to przez cały czas tylko nasz problem.

To nie zło rodzi taki charakter, ale lęk. Lęk przed byciem niewidzialnym, nieistotnym, przeciętnym. A przecież większość z nas jest przeciętna – i to wcale nie znaczy, iż bezwartościowa. Ale dla nich przeciętność to obelga. Dlatego próbują budować swoją wielkość na konflikcie, na podkreślaniu cudzych błędów, na wiecznym krytykowaniu świata, który nie chce ich słuchać. Chcą być kimś – a jedyną drogą, jaką widzą, jest wywyższanie się kosztem innych. W głębi duszy nie są pewni własnej wartości. Dlatego muszą ją wymuszać. Żądają uznania i lojalności. Oczekują bezwzględnego posłuszeństwa. Tylko iż prawdziwy autorytet nie potrzebuje krzyku, pretensji ani fochów. On się po prostu objawia – w postawie, w spokoju, w umiejętności dialogu, w kompetentnym podejściu do spraw.

fot. Toa Heftiba | Unsplash

Najsmutniejsze w tym wszystkim jest to, iż ci ludzie często kończą sami. Nie dlatego, iż świat ich „nie rozumie”, ale dlatego, iż nikt nie wytrzyma ich emocjonalnej dyktatury. Ich relacje są krótkie, nasycone napięciem, pełne emocjonalnych długów i niespełnionych oczekiwań. A gdy zostają sami, utwierdzają się w przekonaniu, iż to świat zawiódł, a nie oni. Niektórzy się z tego budzą. Zaczynają rozumieć, iż prawdziwa wielkość nie polega na tym, by zmuszać świat do pokłonów, ale na tym, by być otwartym na świat takim, jaki jest – niedoskonały, różnorodny, czasem chaotyczny. I iż współpraca, szacunek i pokora wcale nie umniejszają człowieka – wręcz przeciwnie, czynią go naprawdę wielkim.

A inni? Cóż, dalej żyją w świecie pretensji i niespełnionych oczekiwań. Szukają winnych wśród tych, którzy po prostu nie chcą już dłużej słuchać ich tyrad. Ich teatr trwa, ale kurtyna powoli opada. Bo nie wystarczy być złośliwym i natrętnym, żeby mieć rację. Nie wystarczy być obrażonym i zadufanym, żeby mieć godność. I nie wystarczy krzyczeć o wyjątkowości – żeby nie pozostać w zupełnej samotności.

Ks. Mateusz Szerszeń CSMA

  • Któż jak Bóg – 3/2025
    12,00 z VAT
    Dodaj do koszyka
  • Któż jak Bóg – 2/2025
    12,00 z VAT
    Dodaj do koszyka
  • Któż jak Bóg – 1/2025
    12,00 z VAT
    Dodaj do koszyka
  • Któż jak Bóg – 6/2024
    9,00 z VAT
    Dodaj do koszyka
Idź do oryginalnego materiału