To mit, iż na Bliskim Wschodzie chrześcijanie mają się dobrze tylko w Izraelu

chrzescijanin.pl 2 godzin temu

Niedawne stwierdzenie premiera Izraela, Benjamina Netanjahu, iż jego kraj jest jedynym prawdziwie bezpiecznym schronieniem dla chrześcijan na Bliskim Wschodzie, wymaga jasnej, uczciwej i proroczej odpowiedzi.

Jako przywódca ewangelikalny i rdzenny mieszkaniec Ziemi Świętej, cenię sobie historyczny związek mojej wiary z tym miejscem. Ale nie pozwalam, by to teologiczne uznanie przesłaniało mi rzeczywistość – a tym bardziej narastające niesprawiedliwości. Narracja współczesnego Izraela jako jedynej ostoi chrześcijaństwa nie tylko jest niepełna – ona zaciemnia niepokojącą rzeczywistość w jego własnych granicach i pomniejsza wytrwałość naszych braci i sióstr w innych krajach regionu.

Chrześcijańskie wspólnoty, mimo wielu trudności, nie tylko przetrwały, ale przez cały czas zachowują głęboką, sięgającą tysiącleci obecność w wielu krajach Bliskiego Wschodu.

To prosty, możliwy do zweryfikowania fakt: chrześcijanie w regionie, mimo licznych wyzwań, wciąż żyją, działają i są integralną częścią społecznego krajobrazu wielu krajów, które zbyt często są wrzucane do jednego worka prześladowań.

Oto tylko kilka przykładów (a mógłbym podać więcej):

Egipt: Społeczność Koptyjskiego Kościoła Ortodoksyjnego, licząca miliony wiernych, jest największą grupą chrześcijańską na całym Bliskim Wschodzie. Oprócz niej są tam setki tysięcy protestantów, ewangelikałów i katolików. Choć zmagają się z problemami bezpieczeństwa i społeczną marginalizacją, stanowią niezastąpioną część egipskiej tkanki społecznej i kulturowej. Ich liczebność i głęboko zakorzeniona historia świadczą o ich nieustającej obecności i aktywnym życiu wspólnotowym.

Liban: Chrześcijanie stanowią znaczący odsetek ludności, posiadając konstytucyjnie zagwarantowany udział we władzy – prezydentem kraju jest w tej chwili chrześcijanin. Dzisiejsze problemy Libanu mają charakter przede wszystkim gospodarczy i polityczny i dotykają wszystkich obywateli, a nie są przejawem systemowych prześladowań religijnych. Maronici, prawosławni, protestanci, ewangelikałowie i inne tradycje chrześcijańskie pozostają żywe, aktywne i najważniejsze dla tożsamości narodowej – czego sam prezydent dał wyraz podczas ostatniego Zgromadzenia Ogólnego ONZ.

Jordania: Chrześcijanie są szanowaną i zintegrowaną częścią społeczeństwa, stanowią około 4% populacji i mają zagwarantowane miejsca w parlamencie. Aktywnie uczestniczą w życiu społecznym, edukacyjnym i politycznym kraju, będąc jednym z filarów jego stabilności.

Sugestia, iż te milionowe społeczności, z ich starożytnymi świątyniami, rozbudowanymi instytucjami edukacyjnymi i głębokim wpływem kulturowym, ledwo wegetują – podczas gdy jedynie niewielka, stanowiąca około 2% populacji wspólnota chrześcijańska w Izraelu ma się dobrze – to nieporozumienie lub świadome zniekształcenie rzeczywistości. To chwyt retoryczny mający na celu zdobycie poparcia na Zachodzie, zwłaszcza wśród ewangelikałów, a nie rzetelna ocena sytuacji chrześcijan w regionie.

Niepokojąca rzeczywistość wewnątrz Izraela

Potrzeba prawdy staje się jeszcze pilniejsza, gdy przyjrzymy się sytuacji chrześcijan wewnątrz samego Izraela i na terytoriach palestyńskich znajdujących się pod jego kontrolą. Coraz częstsze i udokumentowane przypadki gróźb, wandalizmu i nękania poważnie podważają obraz wspólnoty chronionej.

Lokalni przywódcy kościelni – w tym Patriarchowie i Zwierzchnicy Kościołów w Jerozolimie – wielokrotnie alarmowali o narastających i regularnych atakach na duchownych, świątynie oraz chrześcijańską własność, dokonywanych przez ekstremistyczne grupy w Izraelu.

Widzimy:

Zatrważający wzrost przypadków fizycznych i słownych ataków na księży i inne osoby duchowne.

Powszechny wandalizm i profanację miejsc świętych dla chrześcijan.

Obawy przywódców chrześcijańskich przed systematycznymi próbami wypchnięcia chrześcijan z Jerozolimy i innych części Ziemi Świętej.

Niepokojące naciski na instytucje chrześcijańskie poprzez nałożenie opłat komunalnych i zamrażanie kont bankowych, co zagraża ich finansowej stabilności i dalszej obecności na tym terenie.

W takim kontekście narracja o „kwitnącej ochronie” staje się całkowicie pozbawiona znaczenia.

Skoro izraelskie i międzynarodowe organizacje żydowskie czują się zmuszone do publicznego potępienia tych ataków i apelowania do władz Izraela o ochronę chrześcijan, to świadczy to o głębokim kryzysie. To tragiczna ironia, iż miejsce narodzin chrześcijaństwa staje się coraz bardziej wrogie wobec jego rdzennych wyznawców.

Ewangelikalny dylemat: uznanie ponad retorykę

To prowadzi mnie do bolesnej, ale koniecznej krytyki własnej społeczności ewangelikalnej i jej relacji z państwem Izrael. Przez lata potężne i bezwarunkowe wsparcie ewangelikałów, często motywowane określoną eschatologiczną interpretacją proroctw biblijnych, było dyplomatycznym i finansowym wsparciem dla Izraela. A co otrzymują w zamian chrześcijanie, którzy od pokoleń żyją na tej ziemi? Status, który – mówiąc wprost – jest obraźliwy.

Izrael oficjalnie uznaje dziesięć kościołów chrześcijańskich – głównie historyczne denominacje katolickie i prawosławne – przyznając im określone prawa, zwłaszcza w sprawach rodzinnych (jak małżeństwa i rozwody). A gdzie w tym miejscu są ewangelikałowie? W wielu przypadkach nasze wspólnoty nie są uznawane za pełnoprawne wyznania religijne. Nasze kościoły, szkoły, szpitale i organizacje pomocowe zmuszone są rejestrować się jako zwykłe organizacje non-profit – tzw. amutot.

To klasyfikowanie rdzennych ewangelikałów jako coś na kształt „życzliwego podmiotu zagranicznego” jest formą celowej dyskryminacji. Odbiera nam prawa i uznanie, jakie przysługują innym wyznaniom. Zmusza nas do funkcjonowania poza systemem, jako tymczasowi goście, a nie pełnoprawna, lokalna wspólnota religijna.

Izrael chce wsparcia politycznego i finansowego ewangelikałów na świecie, ale odmawia nam podstawowego uznania teologicznego. Nasi pastorzy i liderzy duchowi muszą zmagać się z biurokratycznymi przeszkodami – co było widoczne choćby w ostatnich przypadkach odmowy wydania wiz, które wymagały interwencji dyplomacji amerykańskiej (co zostało udokumentowane w oficjalnych raportach).

Izrael wyraźnie mówi ewangelikałom na całym świecie:

Jesteście użyteczni, ale nie jesteście równi. Jesteście sojusznikami do pozyskania, nie wspólnotą do uznania czy zintegrowania z religijnym dziedzictwem tej ziemi.

Wezwanie do prorockiego świadectwa

Nadszedł czas, by przywódcy ewangelikalni przestali oferować bezrefleksyjne wsparcie politycznemu państwu Izrael, oparte na wybiórczej lekturze proroctw. Nasze zaangażowanie wobec Izraela – ziemi i jej mieszkańców – musi być kierowane najwyższym powołaniem: naśladowaniem Jezusa w dążeniu do sprawiedliwości i prawdy.

Najbardziej miłosnym działaniem, jakie możemy podjąć, jest postawa prorocka. Oznacza to, iż musimy:

Przestać składać puste deklaracje: Bezwarunkowe wsparcie nie przyniosło równości ani nie powstrzymało fali antychrześcijańskiego ekstremizmu w Izraelu.

Domagać się odpowiedzialności: Wykorzystajmy nasz wpływ, by domagać się od państwa Izrael ochrony chrześcijan, kościołów i duchownych przed atakami oraz pełnego uznania prawnego i religijnego wszystkich wspólnot ewangelikalnych.

Stańmy po stronie wszystkich: Miłość ewangelikałów do narodu żydowskiego nie może oznaczać odrzucenia solidarności z palestyńskimi chrześcijanami i muzułmanami, którzy cierpią z powodu dyskryminacji, konfiskaty ziemi i okupacji. Biblijne wezwanie do sprawiedliwości dotyczy wszystkich ludzi.

„Tak mówi Pan: Czyńcie to, co sprawiedliwe i prawe. Ratujcie uciśnionego z rąk ciemięzcy. Nie krzywdźcie cudzoziemca, sieroty ani wdowy, i nie przelewajcie niewinnej krwi w tym miejscu.” – Jeremiasza 22:3

Prawdziwym miernikiem zaangażowania państwa w wolność religijną nie jest to, jak traktuje tych, którzy okazują mu polityczne poparcie, ale jak chroni najsłabszych, szanuje wszystkie wyznania i przeciwdziała prześladowaniom wewnątrz własnego społeczeństwa.

Dopóki nie ustaną ataki na nasze kościoły w Ziemi Świętej, dopóki nasze denominacje ewangelikalne nie zostaną w pełni uznane, a wszyscy nie-Żydzi nie będą traktowani z godnością i równością – dopóty twierdzenie, iż „tylko w Izraelu chrześcijanie mają się dobrze”, pozostanie samolubnym mitem, który światowa społeczność ewangelikalna musi zakwestionować i obalić.

Nasza wiara wymaga niczego mniej niż prawdy.

„Uczcie się dobrze czynić! Troszczcie się o sprawiedliwość, upominajcie ciemiężyciela, oddajcie sprawiedliwość sierocie, brońcie wdowy!” – Izajasza 1:17

O autorze

Rev. dr Jack Sara jest prezydentem Bethlehem Bible College. Urodzony i wychowany w Starym Mieście Jerozolimy, studiował w Bethlehem Bible College po swoim nawróceniu. Jest wyświęconym duchownym Kościoła Ewangelikalnego na Ziemi Świętej, gdzie przez cały czas sprawuje funkcję nadzorczą wśród lokalnych wspólnot. Pełni również funkcję sekretarza generalnego Ewangelikalnego Aliansu Bliskiego Wschodu i Afryki Północnej i aktywnie działa na rzecz pokoju i pojednania.

Źródło: Christian Daily

Idź do oryginalnego materiału