Jezus wydaje się nam milczący i bezsilny w obliczu zła, które jest w naszym świecie. Ale On nie przyszedł po to, żeby wyjaśnić pochodzenie zła i cierpienia; wziął je na siebie aż po oddanie życia.
Fragmenty książki „Żyć pustynią”, tłum. Mateusz Chodacki, W drodze, Poznań 2025. Jest to wybór tekstów mnichów z Tibhirine, którego dokonał br. Renaud Escande. Słowo wstępne do książki napisał o. Michał Zioło.
Teksty Wielkiego Tygodnia przypominają nam, iż Jezus był sługą cierpiącym ze względu na posłuszeństwo, posłusznym we wszystkim aż do śmierci. A jednak jawi się On jako człowiek w najwyższym stopniu wolny, wolny we wszystkim. Kochać Boga w prawdzie znaczy więc bez zastrzeżeń zgodzić się na śmierć.
Brat Luc, List do Mn, 31 marca 1995

WIĘŹ – łączymy w czasach chaosu
Więź.pl to pogłębiona publicystyka, oryginalne śledztwa dziennikarskie i nieoczywiste podcasty – wszystko za darmo! Tu znajdziesz lifestyle myślący, przestrzeń dialogu, personalistyczną wrażliwość i opcję na rzecz skrzywdzonych.
Czytam – WIĘŹ jestem. Czytam – więc wspieram
Smucą mnie moje wady, te wybuchy strasznego gniewu, który mnie opanowuje, a potem zostawia unicestwionego. Wątpię w siebie, tak trudno mi się uwolnić od mojego „ja”, żeby zwrócić się do Boga, oddać Mu moją nędzę, cierpienie, grzech… a w dodatku tyle sądów, potępiania, pychy… na to też trzeba się zgodzić, zgodzić się na siebie, takiego jaki jestem, kochany przez Boga, który oddał za mnie swojego Syna, kochany przez Jezusa, który mi daje swojego Ducha… łaskę silniejszą od grzechu i tym potężniejszą i bardziej skuteczną, im jestem słabszy, bardziej bezbronny.
Brat Christophe, List do matki, 24 sierpnia 1977
Sam Duch przychodzi dzisiaj: Bóg daje siebie i przychodzi dać siebie nam, na wiele sposobów, niekoniecznie kanonicznych (to trochę szalona wolność Wiatru). Ten Duch buduje nas razem, różnych, aby piękniejsza i prawdziwsza była Jedność, którą rysuje (kto zaś mógłby powiedzieć, iż zna plany i miary?). Bóg kocha nas razem. Lubię tak myśleć – to pozwala odpocząć, a zarazem jest wymagające, bo trzeba Mu na to pozwolić… i dać Mu czas. I jest to praca całego życia.
Brat Christophe, List do rodziców, Zesłanie Ducha Świętego 1979
Dawny i obecny przyjaciel Mohammed (alias Belkacem): „Był moim przyjacielem i przez cały czas nim pozostaje, bardziej niż kiedykolwiek, w tajemniczej głębi obcowania świętych, dokąd mnie wyprzedził. Mógłby być moim ojcem – rzeczywiście, kiedy się poznaliśmy, gwałtownie mnie «adoptował», jak gdybym był najstarszym z jego jedenaściorga dzieci. Dopiero co przyjechałem, młody i niedoświadczony, do jego kraju, gdzie od zawsze mieszkał. Właśnie powierzono mi pewną funkcję w administracji gminy, w której pracował jako strażnik. Miałem dwadzieścia dwa lata, a on przekroczył czterdziestkę, ale przebywając razem, nie mieliśmy wieku”.

- Michał Zioło OCSO
Litery na piasku
Był muzułmaninem, szczerym i praktykującym; ja byłem seminarzystą i wiedział o tym; między nami był Bóg, który nas łączył, i szanowaliśmy tajemnicę tej więzi jako należącą do „Tego, który wie”; nie dziwiło go to, iż mówiłem o Chrystusie, ja zaś uważałem za normalne, iż cytował mi Koran. Ceniłem jego powściągliwą radość, stałość jego oddania, prostotę upodobań, godność ubóstwa, a nade wszystko może ten ufny uśmiech, który zdawał się szukać w tobie ukrytego skarbu, kiedy on mówił z tobą, patrzył na ciebie. Prawie codziennie wychodziliśmy razem. Któregoś dnia w kierunku naszej grupy padło, nie wiadomo skąd, kilka strzałów. W tej samej chwili ktoś znalazł się przede mną. Znaczenie jego gestu było dla mnie oczywiste, nigdy później o tym nie mówiliśmy.
Te wydarzenia mają piętnaście lat, ale są częścią teraźniejszości. Nasza wspólna droga miała trwać zaledwie cztery miesiące, ale Mohammed – to jego imię – stał mi się odtąd bliskim towarzyszem w podejmowaniu wezwania, które zatrzymało mnie w kraju, gdzie on spoczywa, oczekując zmartwychwstania – niech Bóg okaże mu miłosierdzie!
Zaczął otrzymywać listy z groźbami śmierci, jeżeli nie da dowodów przywiązania do idei wyzwolenia narodowego. Wiedział, co to znaczy – przyjaciele, bracia, wszystko przyczyniało się do jego rozdarcia i niosło zagrożenie w tym życiu, które gotów był oddać za wszystkich. Dlaczego trzeba było mu je odebrać? Nieśliśmy tę groźbę razem, próbując ją zażegnać. Był moment, kiedy się bał; potem już tylko poddanie, niemal radosne, jak gdyby ofiara, zaakceptowana w imię tego, co Bóg zapisuje dla dobra każdego człowieka (słynne mektûb).
Brat Christian, „Kronika nadziei”
By móc znieść głupotę tego świata, drogi Czcigodny Ojcze, trzeba modlić się i modlić niestrudzenie. Każdy żyje w swoim „ja”, nie wiedząc nic o sąsiedzie, a nie sądzę, by istota ludzka była w stanie określić siebie z całą pewnością. Tylko Bóg nas zna i złudzeniem jest wierzyć, iż znamy siebie. Dopiero w chwili śmierci zostanie nam objawiona nasza prawdziwa tożsamość.
Brat Luc, List do ojca Ignace’a Gilleta, opata generalnego,
wysłany z klasztoru Notre Dame des Neiges 12 listopada 1964
Spełniając dzienne posługi (a pomaga mi to co dnia), śpiewam dziś rano dwa krótkie zdania: „Boże, jesteś naszą nadzieją na twarzach wszystkich żyjących” i „Cudowna jest Twoja łaska! Powierzasz ludziom sekrety Ojca”.
Brat Célestin, słowa napisane do ojca Josepha Carmony 22 stycznia 1963
Nasza modlitwa, jakkolwiek byłaby uboga, może się streścić w tym zdaniu: „Oto my, Panie, gotowi, by pełnić Twoją wolę”. Lubię je wypowiadać w imieniu wszystkich i każdego.
Brat Michel, List do ojca Étienne’a Baudry’ego, styczeń 1986

Państwo–Kościół: potrzebny reset | Kontemplacja – zejść na poziom ciszy | Kiedy Nobel dla tłumacza?
Był ten piątek, kiedy krzyż nauczył mnie rzeczy z wysoka, rzeczy ukrytych w sercu Miłości. Stało się to… ponieważ zrobiłem w tym Wielkim Poście postanowienie, iż będę szczęśliwy, i ponieważ byłem zmuszony stwierdzić słaby rezultat, niewielki sukces… oto, co zobaczyłem: Jezusa mocno trzymającego moje postanowienie, trzymającego je w rozciągniętych ramionach. Moje szczęście, jestem tego pewien, znajduję się w Jego rękach. Pozostaje mi stać się bardziej… ubogim i całkowicie zdanym na Niego, nieskończenie ufnym – czy nie temu służy ten paschalny czas? Jezus szepcze nam, byśmy jeszcze bardziej stali się przyjaciółmi w Jego POKOJU. Uczyńmy to.
Brat Christophe, List do brata Didiera, 19 kwietnia 1992
Trzeba kochać. Kochać po prostu. Nie wiemy, co to słowo dokładnie znaczy, podejrzewamy tylko, przeczuwamy. To, co ono znaczy, jest straszliwe. To, co ono znaczy, jest straszliwe i słodkie. Kochać po prostu, ale bez miary. Chcieć z każdym dniem stawać się trochę bardziej świętym, nie robiąc nic nadzwyczajnego. Święta Teresa od Dzieciątka Jezus…
A skoro nie potrafimy wiele zdziałać, kopiujmy świętych, ich słowa. Kopiujmy je, nie robiąc zbyt wielu błędów… Czy jesteśmy do tego zdolni?
Brat Bruno, list Christiana Lemarchanda do opata Jeana-Marie Boury’ego,
12 listopada 1951
Jest wielka potrzeba nadziei. Niech Bóg udzieli nam łaski, byśmy nigdy nie przestali żywić nadziei, na przekór wszelkim pozorom Jego nieobecności, Jego milczenia.
My dobrze wiemy, iż On nas nawiedza: Jego „dotknięcia” są nieodczuwalne, ale rzeczywiste, nieprawdaż?
Brat Bruno, list do siostry Suzanne-Marie od Eucharystii, karmelitanki, 2 maja 1995
Wrażenie, być może, iż drepcze się w miejscu… ta myśl zawsze pojawia się na pustyni, gdy Ziemia Obiecana pozostaje daleko przed nami, gdy każdy krok jest podobny do innych, drobny i śmieszny, i gdy nasze siły ustają, może dlatego, iż trwoniliśmy je na nikłe nadzieje. To tak ogołacające, postępować naprzód tylko w imię Nadziei i godzić się z tym, iż wszystko jest niepełne, niedokończone, również nasze małe zwycięstwa i największe pewności… to jest nasza droga śmierci i życia, kiedy wszystko w nas godzi się na cierpliwość codzienności w towarzystwie Żyjącego, który pewnego wieczora wziął i znowu weźmie wszystkie te pokorne sprawy „w swoje święte i czcigodne ręce”, aby w objawieniu się w nas Jego paschalnej chwały znalazły pełnię swojego sensu: „Trzeba było, żeby tak się stało i żebyśmy przez to przeszli!”.
Brat Christian, List do Luciena Rivauda, 1 marca 1979, przepisany w zeszycie

- Janusz Korczak
Sam na sam z Bogiem. Modlitwy tych, którzy się nie modlą
W naszym dzisiejszym świecie śmierć wydaje się triumfować. […] Tak, nasz świat choruje. Tym, czego najbardziej mu brak, jest sens. Człowiek nie wie, dlaczego żyje ani dokąd zmierza, i jest gotowy robić głupstwa. Kryzys nie dotyczy przede wszystkim ekonomii, to raczej trudności z życiem wspólnym; własność, dążność do posiadania wciąż więcej fałszuje stosunki między ludźmi, którzy czują się uważani za nic.
Wiemy, iż ta śmierć została pokonana przez Jezusa Chrystusa, i wiemy, w jaki sposób. […] Gwarancją, której nam udzielono, jest Jego zmartwychwstanie. Tak, Chrystus zmartwychwstał, alleluja!
Brat Paul, List do rodziny, Wielkanoc 1994
Jestem tu budowany w formie krzyża; szkoła, w której uczę się mówić Abba, krzyk, śpiew w głębi ogrodu, w głębi ziemi, w głębi wnętrza nocą. Kocham pokorne życie, tutaj ukazane, kocham tutejsze światło, niebo i góry, bez przytłaczającej wielkości, oraz ciepłe i mocne kolory w spojrzeniu miejscowych ludzi; Miłość i Prawda tutaj się spotykają, lubię je słyszeć i pozwalam się pochwycić nieznanym słowom przez nie szeptanym. Jak się mamy tutaj, w Algierii? Nasza słabość, Bogu dzięki, ma się dobrze.
Brat Christophe, List do libańskiej siostry zakonnej, 2 listopada 1992
Bóg nie pozostaje głuchy na nasze modlitwy, ale nie zmienia biegu rzeczy: „Rzeczy są takie, jakie są”. Daje nam jednak swojego Ducha; ten Duch zawiera przymierze z naszą wolnością i udziela nam siły do znoszenia rzeczy bądź ich modyfikowania, jeżeli możemy.
Brat Luc, List do NB, 4 maja 1993
Owe „wartości monastyczne”, których, jak widzimy, oczekuje islam: gościnność, jałmużna, pielgrzymowanie, post, świętowanie, miłosierdzie i przebaczenie… Jest w muzułmańskiej obserwancji autentyczna droga kontemplacji, którą wielu podąża ze stałym poczuciem, iż żyją pod spojrzeniem Boga. Śpiewna recytacja Koranu i rytualna modlitwa pięć razy w ciągu dnia podtrzymują tę uważność serca. A. w prostych i płynących z doświadczenia słowach prowadził nas drogą pokory, która jest „pełnym miłości spojrzeniem na innego, aby pozwolić mieszkającemu w nas światłu patrzeć na światło mieszkające w innym”. Biała suknia sufiego jest wówczas stałym przywołaniem do zachowywania czystości serca przez wystrzeganie się „zmazy”, jaką jest nade wszystko zapomnienie o Bogu. Jest tu cały pierwszy stopień pokory z Reguły: oblivionem omnino fugiat et semper sit memor omniam quae precepit Deus [„gorliwie się stara (…) nie zapominać. Zawsze pamięta o wszystkim, co Bóg nakazuje”] (Reguła św. Benedykta 7,10–11).
Bracia z Atlasu, À Tibhirine et à Fès
Sytuacja tutaj przez cały czas jest poważna. Jak dotąd możemy trwać w przymierzu z tym ludem jako mnisi. W tajemniczy sposób ten klasztor trzyma się, opiera, przeciwstawiając zbrodni, woli zabijania, bardzo mocną i bardzo ubogą, przyjętą w słabości determinację:
KOCHAĆ Jak On. I wtedy wydarza się coś, co pięknie jest przeżywać w wielkiej bliskości z naszymi sąsiadami, tak bardzo pozbawionymi bezpieczeństwa, zagrożonymi i zdanymi na Jego wolę.
Brat Christophe, list do Matki Trees, 29 września 1994
Oczywiście, moja śmierć wyda się potwierdzeniem opinii tych, którzy gwałtownie nazwali mnie naiwnym lub idealistą: „Niech teraz powie, co o tym myśli!”. Ci jednak powinni wiedzieć, iż została wreszcie zaspokojona najbardziej nurtująca mnie ciekawość. Oto będę mógł, jeżeli to podoba się Bogu, zanurzyć swoje spojrzenie w spojrzeniu Ojca, by wraz z Nim kontemplować dzieci islamu, tak jak On je widzi, oświetlone chwałą Chrystusa, owoc Jego męki, wyposażone w dar Ducha, którego sekretną euforią zawsze będzie tworzenie komunii i przywracanie podobieństwa z użyciem różnic.
Brat Christian, Testament, Algier, 1 grudnia 1993 – Tibhirine, 1 stycznia 1994
W refektarzu czytamy Les silences de Dieu. Tak, wydaje się On nam milczący i bezsilny w obliczu zła, które jest w naszym świecie. Ale On nie przyszedł po to, żeby wyjaśnić pochodzenie zła i cierpienia; wziął je na siebie aż po oddanie życia – dlatego zmartwychwstał. Jego zmartwychwstanie jest potwierdzeniem śmierci i naszego życia z Nim, już od teraz.
Brat Paul, List do rodziny, 6 kwietnia 1995