Telefon w prezencie na komunię? Pedagożka odradza i proponuje inne rozwiązanie

1 dzień temu
Zdjęcie: fot. shutterstock / Igor Bastrakov


Czas komunii to także czas zastanawiania się, jakim prezentem obdarować dziecko, które do niej przystępuje. Wiele osób stawia na skromne medaliki lub inne dewocjonalia, inni kupują elektryczne hulajnogi, a jeszcze inni telefony. Pedagożka wyjaśniła, dlaczego to nie najlepszy pomysł.
Aga Rogala w podcaście Digitalks rozmawiała m.in. na temat dawania dzieciom telefonów. Wyznała, iż zdarza się, iż rodzice przychodzą do niej po poradę, twierdząc, iż ich dziecko za bardzo wsiąkło w świat wirtualny i w zasadzie nie widzi świata poza urządzeniem. "To my daliśmy ten telefon" - stwierdziła, podkreślając, iż to "zasługa" samych rodziców. Jednak nie są pozbawieni wpływu.


REKLAMA


Zobacz wideo Takim ojcem jest Radosław Majdan. "Jestem nadwrażliwy" [materiał wydawcy kobieta.gazeta.pl]


Telefon własnością dziecka? "To my tu jesteśmy dorośli"
W momencie, gdy chcemy postawić pewne granice, mieć wpływ na to, jak korzystają z urządzeń, dzieci często stwierdzają, iż "to jest ich własność". I to pojawia się rozwiązanie ekspertki. - Jestem ogromną zwolenniczką tego, żeby pierwszy telefon nie należał do dziecka, tylko żeby ten był mu wypożyczony. Zawsze to doradzam rodzicom. jeżeli już dziecko musi koniecznie dostać telefon na komunię, niech to będzie dostęp do niego, ale to rodzic jest jego właścicielem.


Aga Rogala zwróciła uwagę na to, iż często sami jesteśmy przeciwni stawianiu granic swoim dzieciom. Szczególnie gdy telefon rzeczywiście należy do nich. Jak więc możemy im go zabierać? - Jesteśmy rodzicami odpowiedzialnymi za zdrowie swojego dziecka. o ile od tego telefonu zależy jego zdrowie albo bezpieczeństwo, to ja nie mogę pozbawić się wpływu na tę sytuację - stwierdziła. Często boimy się reakcji swojej pociechy, iż będzie niezadowolona, smutna, iż będzie się złościć i krzyczeć. Pedagożka powiedziała bez owijania w bawełnę:


To my tu jesteśmy dorośli. Musimy wziąć to na klatę, być odpowiedzialni i sobie po prostu z tym poradzić.


"Kazałam zwrócić taki prezent, ponieważ ktoś zdecydował za nas kiedy dziecko ma dostać telefon"
Okazuje się, iż wiele osób popiera poradę Agi Rogali. Ba! Niektórzy choćby już ją stosują. Pod wpisem na Instagramie pojawiło się sporo komentarzy. "Do 18 r.ż. telefon należy do rodzica (dziecko nie rejestruje numeru, nie opłaca rachunków). Gdy moja córka weźmie koszty utrzymania telefonu i odpowiedzialności za jego używanie, będzie jej własnością". "Moja córka najpierw miała dostęp do komórki domowej. Mogła dzwonić do koleżanek, jak miała potrzebę. Telefon nie należał do niej. Swój własny dostała, jak miała 12 lat. To samo teraz robię z synem. Świetna sprawa. Nie mają ciągłego dostępu, korzystają tylko wtedy, kiedy muszą, ale nie są całkowicie odcięci od tej technologii. Polecam gorąco takie rozwiązanie".
Ta sama internautka podzieliła się także swoim doświadczeniem związanym z kupowaniem takiego prezentu przez inne osoby, niebędące rodzicami obdarowanego dziecka. "Kazałam zwrócić taki [komunijny - przyp. red.] prezent, ponieważ ktoś zdecydował za nas - rodziców - kiedy dziecko ma dostać telefon". Tym samym podkreśliła przesłanie płynące z rozmowy z Agą Rogalą, iż to rodzic jest odpowiedzialny za swoje dziecko i może postawić granicę, o ile uznaje ją za słuszną.


"U nas w Irlandii w większości szkół jest zakaz używania i wszyscy są zadowoleni. [...] Dzieci dzięki temu zaczęły się lepiej dogadywać i tworzyć nowe przyjaźnie" - czytamy w kolejnym komentarzu. A jeżeli nie chcemy, by nasze dziecko w ogóle używało telefonu, jednak w dalszym ciągu zależy nam na tym, by mieć z nim jakiś kontakt, inny internauta podpowiada kolejne rozwiązanie: "Kupiliśmy zegarek z funkcją dzwonienia. Polecam zamiast telefonu. Jest kontakt z dzieckiem i sprawdza się super". Co sądzicie o dawaniu dzieciom telefonu na własność? Zachęcamy do udziału w sondzie i komentowania.
Idź do oryginalnego materiału