Szymborska z czatbota i nieczuły narrator

2 godzin temu
Zdjęcie: Szymborska


Przypadek OFF Radia Kraków to memento: miejsce „twórców” z czatbota jest pośród innych symulakrów, które ostatecznie nikogo nie obchodzą.

Wczoraj polski internet wzburzyła informacja o tym, iż OFF Radio Kraków – pasmo krakowskiej, państwowej rozgłośni – przestaje nadawać audycje w tradycyjnej formule, a dotychczasowych redaktorów i redaktorki zastąpią wirtualne postacie, wykreowane przez sztuczną inteligencję.

Sprawę nagłośnił na Facebooku Mateusz Demski, do września 2024 r. prowadzący audycję w OFF Radiu Kraków. „Kilkanaście osób z redakcji (mowa o doświadczonych dziennikarkach i dziennikarzach, artystkach i artystach, osobach twórczych) zastąpi sztuczna inteligencja. Od 22 października na antenie usłyszymy głosy trojga nowych prowadzących. 20-letniej Emilii «Emi” Nowak, studentki dziennikarstwa, ekspertki od popkultury; 22-letniego Jakuba «Kuby” Zielińskiego, specjalisty od technologii i muzyki oraz 23-letniego, zaangażowanego społecznie Alexa – poruszającego tematy związane z tożsamością i kulturą queer. Żadna z tych osób nie istnieje” – napisał dziennikarz. Udostępnił też petycję z apelem o zaniechanie zmian, którą to petycję podpisało już 15 tys. osób.

Więź.pl to personalistyczne spojrzenie na wiarę, kulturę, społeczeństwo
i politykę.

Cenisz naszą publicystykę?
Potrzebujemy Twojego wsparcia, by kontynuować i rozwijać nasze działania.

Wesprzyj nas dobrowolną darowizną:

25 zł 50 zł 100 zł 200 zł 500 zł 1000 zł

Wiadomość rozeszła się błyskawicznie, budząc z lewa i prawa odruchy solidarności z dawnymi współpracownikami OFF Radia Kraków i oburzenia działaniem radiowej „góry”. Nie trzeba było długo czekać na komentarz redakcji. „Żaden pracownik OFF Radia Kraków nie został zwolniony. Od rozpoczęcia emisji w 2015 roku OFF Radio Kraków było głównie stacją muzyczną programowaną w sposób zautomatyzowany, uzupełnianą o dwugodzinne pasmo prowadzone na żywo i autorskie programy muzyczne. Programy te, po jednym w tygodniu, prowadzili głównie zewnętrzni współpracownicy i to z nimi (z końcem sierpnia 2024) rozwiązane zostały umowy o współpracę” – brzmi oficjalny komunikat na stronie rozgłośni. No tak, można to skwitować filozoficznie: nie da się stracić czegoś, czego się w pierwszej kolejności nie miało.

Tego samego dnia mogliśmy posmakować pierwszej próbki treści wygenerowanej według nowej formuły OFF Radia Kraków. Na stronie ukazał się „wywiad” jednej z cyfrowych redaktorek z nieżyjącą od 12 lat Wisławą Szymborską, który poetka – zapytana o twórczość koreańskiej pisarki Han Kang, tegorocznej noblistki – rozpoczyna od słów „Och, droga Emilio, cieszę się, iż mogę z tobą porozmawiać”. Przypominam: nieżyjąca poetka wymienia kurtuazje z nieistniejącą dziennikarką, a całość ozdobiona jest prawdziwym zdjęciem noblistki – na co ponoć miała zgodzić się Fundacja im. Wisławy Szymborskiej.

Choć format rozmów z „wielkimi nieobecnymi” nie jest czymś nowym – by przypomnieć choćby rozmowę Piotra Augustyniaka z Józefem Tischnerem, który w 2016 roku opublikowała „Gazeta Wyborcza” – to nie ukrywam, iż choćby gdy prowadzone są przez „organicznych” redaktorów – czy będziemy skazani niedługo na taką nomenklaturę? – zawsze ma w sobie cień czegoś, co balansuje na granicy dobrego smaku. Domniemywane potencjalnych odpowiedzi nieobecnego rozmówcy – a więc projektowanie sfery „Ty”, która choćby w bezpośrednim kontakcie ma nieusuwalny rys nieprzeniknioności – z łatwością może stoczyć się w poklaskiwanie naszym doczesnym opiniom i punktowanie naszych oponentów.

„Dzieła” tworzone masowo przez algorytmy sztucznej inteligencji mają – przynajmniej na razie – wyczuwalny posmak niewprawnego naśladownictwa, prób odtworzenia rytmu i melodii języka, którego się nie rozumie

Karol Grabias

Udostępnij tekst
Facebook
Twitter

Problem z tego typu formatem wchodzi na zupełnie inny poziom, gdy zarówno pytania, jak i odpowiedzi generuje sztuczna inteligencja, odpowiednio nakarmiona treściami stworzonymi przez realnych twórców. „Wyobrażona” przez algorytmy Szymborska jest karykaturalnym zlepkiem frazesów o pokpiwaniu z „tej całej powagi literackiego świata”, ironii i dystansu. Przykład: „Wolałabym, żebyś nie zaczynała od tej poważnej Nagrody Nobla. Zawsze mnie to peszyło, a przecież lepiej rozmawiać o czymś przyjemniejszym, na przykład o… kotach?”. Tak mogłaby brzmieć Szymborska w wyobraźni kogoś, kto zna poetkę z jednocyfrowej liczby cytatów przeczytanych na Wikipedii.

Nikt przy zdrowych zmysłach nie chce czytać treści, które dosłownie zgrzytają w zębach – niczym zdania napisane przez dziecko, które dopiero co nauczyło się kilku słów, ale nie zna jeszcze ich składni czy kolokacji, w których występują. „Dzieła” tworzone masowo przez algorytmy sztucznej inteligencji mają – przynajmniej na razie – ten wyczuwalny posmak niewprawnego naśladownictwa, prób odtworzenia rytmu i melodii języka, którego się nie rozumie. A to oczywiście nie koniec – OFF Radio Kraków zapowiada szumnie: „Wkrótce usłyszycie wywiady na wyłączność, m.in. ze znanymi artystami i naukowcami. Nie przegapcie tego!”.

Do nieprzychylnego rozgłosu wokół radiostacji odniósł się jej redaktor naczelny, Marcin Pulit, który – warto zaznaczyć – od stycznia tego roku jest likwidatorem Radia Kraków w ramach szerokiej akcji postawienia spółek mediów publicznych w stan likwidacji (samo radio miało znaleźć się ekstremalnie trudnej sytuacji finansowej). Z rozmowy z Pulitem na antenie radia dowiadujemy się, iż nowa formuła OFF Radia Kraków stanowi jedynie „tymczasowy eksperyment, który ma włączać się w szerszą debatę na temat sztucznej inteligencji”, a redaktorzy, z którymi zakończona została współpraca, byli jedynie „gościnnymi współpracownikami”. Do tego produkowane przez nich treści pokrywały się z publikacjami drugiego kanału tematycznego stacji – Radio Kraków Kultura – z czego miał wynikać impuls do rewizji pomysłu na kanał OFF-owy.

Zwrot w stronę AI miałby się zatem jawić jako twórczy eksperyment, element wcześniej przemyślanej strategii optymalizacji publikowanych treści, a choćby część misji. Zdaniem Pulita „media publiczne są właśnie po to, żeby również wdrażać nowe technologie, żeby z nimi eksperymentować, oczywiście w sposób odpowiedni i kontrolowany”, a cyfrowi dziennikarze – moderowani przez realnych redaktorów – „będą odpowiadać za kwestie z zakresu szeroko rozumianej humanistyki, wymagającej czułości i wrażliwości”.

Zacznijmy od oczywistości: w logikę roli likwidatora instytucji, która popadła w finansowe tarapaty, wpisane są trudne czy wprost przykre decyzje o „restrukturyzacji” – cięciu kosztów, zmiany wizji, redefinicji celów i środków. Nikt by redaktorowi Pulitowi nie miał za złe, gdyby otwarcie przyznał, iż łajba, którą dostał w spadku, przecieka i żeby nie utonąć, będzie trzeba skroić kilka masztów na deski do łatania dziur. Nikt też by raczej nie miał problemu z tym, gdyby w ramach pilotażowego programu zaprosił on cyfrowych „twórców” choćby do współprowadzenia jednej z audycji.

Sprawa wygląda jednak zupełnie inaczej, gdy całe pasmo – mające swoich oddanych słuchaczy i fanów, choćby jeżeli nie są liczeni w setkach tysięcy – jest z dnia na dzień kasowane i zastępowane, choćby tymczasowo, darmowymi paratreściami, które są niezdatne do czytania dla realnego odbiorcy. Dodajmy do tego, iż ze strony OFF-a zniknęły wszystkie wcześniej publikowane materiały, a nowa linia podstacji przedstawiania jest triumfalnie jako przykład wdrażania cyfrowych innowacji. Nie trzeba wiele inteligencji – tej ludzkiej – by wiedzieć, iż odbiorca na kilometr wyczuje blagę, szczególnie gdy ta stroi się w fatałaszki czułości.

Jeśli miał to być eksperyment, to redakcja Radia Kraków powinna gwałtownie zdać sobie sprawę, iż był on nieudany i będzie musiała teraz płacić zań utraconym zaufaniem słuchaczy. Czy tak się stało? Dziś Radio Kraków opublikowało garść refleksji na temat medialnej burzy, gdzie czytamy o „bezrefleksyjnym linczu”, „symbolicznej agresji”, o tym, iż „nowe technologie i wynikające z nich społeczne i ekonomiczne zmiany zawsze budziły zrozumiałe a choćby uzasadnione obawy”. A jednocześnie autorka tekstu w taki sposób wypowiada się o „rozmowie” z Szymborską: „nic mnie w tym nie zachwyca, raczej wywołuje dreszcz grozy i przerażenia”.

A więc cała AI rewolucja w radiowym paśmie miała być tylko ćwiczeniem z utraty? Próbą naszkicowania przed słuchaczami zarysu przerażającej i prawdopodobnie nieuchronnej przyszłości mediów cyfrowych? Trudno to wywnioskować z wcześniejszych, kipiących entuzjazmem postów zapowiadających „rewolucję” w OFF Radiu Kraków.

Może dwa lata temu, gdy debiutował pierwszy Chat GPT, taki pomysł mógłby wzbudzić w kimś zainteresowanie i ożywiłby wyważoną debatę. Od tego czasu sporo się jednak zmieniło: internet tonie w terabajtach zdehumanizowanych post-treści, wyrzuconych z generatorów AI, a krytyczny dystans do lekkomyślnego powierzana algorytmom naszych danych i feedów będzie tylko wzrastał. To właśnie te wątpliwości podnosi cyfrowy personalizm, o którym pisze dla „Więzi” Magdalena Bigaj.

Przypadek OFF Radia Kraków to memento dla wszystkich naczelnych i dyrektorów, którzy swoje instytucje będą prowadzić przez wzburzone fale cyfryzacji: miejsce „twórców” z czatbota jest pośród innych symulakrów, które ostatecznie nikogo nie obchodzą – ciupag na straganach, „zabawnych” deep-fake’ów z politykami, internetowych wyzwań i filtrów na Instagramie. Pamiętacie przecież, jaki wpływ na Was miał „ice bucket challenge”, prawda?

Przeczytaj również: Czas na cyfrowy personalizm

Idź do oryginalnego materiału