
Paulina Socha-Jakubowska, „Wprost”: Były jezuita?
Krzysztof Dzieńkowski: Tak, chociaż formalnie oczekuję jeszcze na list od generała zakonu, czyli głównego przełożonego.
Chodzi o poświadczenie, iż jestem zwolniony z ślubów zakonnych i iż jestem zdymisjonowany z bycia zakonnikiem.
Więc formalnie jestem jeszcze jezuitą, chociaż ogłosiłem wszystkim moim bliskim, współbraciom, przełożonym, iż „występuję” i wchodzę na ścieżkę formalną, żeby „to było też na papierze”.
Napisałeś w sieci, iż „powołanie zakonne nie jest bardziej święte niż powołanie małżeńskie”.
Krzysztof: Podkreśliłem to ze względu na reakcje, które się pojawiły. Dużo było wsparcia, choćby od księży zakonników, którzy też mogą rozumieć pewien trud związany z występowaniem z zakonu. Dostaliśmy wsparcie od pastorów.
Ale jednocześnie dużo było reakcji opartych o jakiś klerykalizm, niezdrowe wynoszenie księdza ponad powołanie osoby świeckiej, powołanie małżeńskie.
Jakby to była jakaś wielka tragedia, iż teraz kościół stracił kolejnego zakonnika, człowieka poświęconego Bogu… Jakbym teraz nie mógł być człowiekiem poświęconym Bogu i żyć służąc.
Słuchanie podcastu i czytanie całości treści w dniu premiery nowego odcinka dostępne jest jedynie dla stałych Czytelników „WPROST PREMIUM”. Zapraszamy.
Zobacz fragment odcinka:
Kiedyś (…) stereotypowo patrzyłem, iż kiedy będę osobą bezżenną, czyli na przykład wstąpię do zakonu, to będzie bardziej gorliwe, niż jakbym miał żonę. Bo wtedy (z żoną – red.) bylibyśmy skupieni bardziej na sobie i na domu, a nie na tym, żeby być w pełni dyspozycyjnym, żeby służyć.