Świętego… spotkałem, LII

filipini.eu 1 tydzień temu

Św. Nino, Równa Apostołom

Paweł Krysa

Ćwierć wieku temu, podczas pierwszej wizyty w Gruzji, podarowano mi krzyżyk św. Nino. Dziwny jakiś taki, z opuszczonymi w dół ramionami. Zaciekawił mnie, choć chyba na pewno nie od razu zacząłem go nosić. W kilku zdaniach wyjaśniono, iż Nino to ukochana narodowa święta, odpowiedzialna za ukorzenienie tutaj chrześcijaństwa.

Po powrocie do domu zacząłem drążyć. Okazało się, iż zasługi Świętej są tak wielkie, iż w Cerkwi przyznano jej tytuł Równej Apostołom, a więc zakwalifikowano do prawosławnej „ekstraklasy”. Drążyłem więc dalej, dowiadując się, iż zawsze była absolutnie posłuszna Matce Bożej, a dzieła swego życia dokonała jako kilkunastoletnia dziewczynka! Zdumień okazało się być więcej.

Rodzice, by prowadzić w pełni chrześcijański żywot w czasach jeszcze katakumbowych, przenieśli się z Kapadocji do Ziemi Świętej. Ojciec powierzył rodzinę patriarsze Jerozolimy i odszedł jako mnich na pustynię. Niedługo potem umarła mama. A Nino przez cały czas służyła przy świątyni i czciła Bogarodzicę. Nie buntowała się, nie histeryzowała, nie płakała. A według naszej współczesnej miary, powinna.

Po kilku latach, decyzją swej Niebiańskiej Opiekunki, została dołączona do ucieczki 35 niewiast i była świadkiem ich męczeńskiej śmierci. Matka Boża ujawniła jej, iż ta tragedia stała się z woli Niebios i iż wyrośnie z tego wielkie dobro. I piętnastoletnia Nino wierzy! Wierzy w coś, w co dorosły człowiek pewnie uwierzyć nie byłby w stanie. I wierzyć już będzie zawsze, choć… ciężko w to uwierzyć.

A potem, jako kilkunastoletnia dziewczynka (ośmioklasistka!), musi stoczyć duchową walkę z samymi władcami Gruzji o przyjęcie w kraju chrześcijaństwa. I pomimo śmiertelnego zagrożenia swego życia, walkę wygrywa. Naród, jako drugi w świecie, przyjmuje naukę Zbawiciela. Opowiadałem to pielgrzymom setki już chyba razy, a przez cały czas samemu ciężko mi to pojąć… Cóż za dojrzałość, samozaparcie, zaufanie, konsekwencja w dążeniu. Kto z nas byłby w stanie wznieść się dziś tak wysoko? Nie wiem. Może Wy, bo ja nie.

A pod koniec życia, gdy już wydawało się jej, iż spokojnie może „przejść na emeryturę” i z modlitwą w sercu doczekać Niebieskiego Jeruzalem, anioł Boży wysyła ją z misją ostatnią – ukorzenić wiarę w sąsiedniej Kachetii. Idzie więc bez szemrania, osiadając w całkowitej pustce i głuszy – co widać jeszcze choćby i dziś – a Kachetyjczycy ciągną do niej, spełniając w konsekwencji wolę Matki Bożej.

Nie ma w Gruzji cerkwi, w której nie byłoby choćby jednej ikony naszej świętej. Wizerunków św. Nino jest mnóstwo, ale ja najbardziej kocham dwa. Pierwszy przedstawia naszą ośmioklasistkę przywodzącą (niemalże po śmiertelnym dla niej boju, o czym już wspomniałem) kraj do Chrystusa. A dzisiejsi nastolatkowie w większości przypadków nie są w stanie dobrze rzucić piłki, albo wleźć na drzewo… Drugi ukazuje Nino jako osobę w podeszłym już wieku, tuż przed śmiercią – umęczone i zbolałe oblicze, wie zapewne, jaki ogromne problemy czekają jeszcze i jej naród, i świat cały.

Gruzja otoczona była, i jest nadal, w większości ludami islamskimi. Dlatego też cały kraj usiany jest przydrożnymi krzyżami, w kształcie tego ninowego przede wszystkim. I gdy zapadnie noc, to większość z nich okazuje się być podświetlonymi, wskazując Gruzinom drogę, którą dzięki niej obrali już tysiąc siedemset lat temu.

Paweł Krysa

Z zawodu jestem historykiem, politologiem i etnografem, a z zamiłowania podróżnikiem po Kaukazie i Europie Wschodniej oraz fotografikiem.

Wszystkie te elementy, od lat już dwudziestu, połączyły się w jedną, komplementarną całość.

Od kilkunastu lat natomiast, bycie pomysłodawcą, pilotem i przewodnikiem grup turystycznych oraz pielgrzymkowych, stało się dla mnie nie tylko pasją, ale przede wszystkim sposobem na życie.

Od pewnego czasu jestem częścią armeńskiego Yan Voyage Touroperator.

Zapraszam więc serdecznie do wspólnego przeżywania i smakowania bardzo niedalekiego nam przecież Wschodu, gdyż Wschód is good!

Idź do oryginalnego materiału