
17 Października.
Święta Małgorzata Maria Alacoque – ostatnie chwile Mistyczki, która znała sekret dobrej śmierci
Część pierwsza.
Błogosławiona śmierć Siostry Małgorzaty Marii Alacoque.
W ostatnim okresie życia Małgorzaty Marii wszystko się tu dla niej zmieniło. Ona, tak dawniej podejrzewana i posądzana, stała się przedmiotem ogólnej czci. — Jak wiadomo, Zgromadzenie przez długi czas było jej przeciwnym i w zamiarach Bożych służyło za narzędzie uświęcenia tej uprzywilejowanej duszy, której niezwykła droga, wyznać trzeba, mogła wzbudzić w niejednym umyśle niedowierzanie. ale w końcu jej cnota rozwiała wszelkie uprzedzenia Sióstr zakonnych i odtąd każda z zaufaniem udawała się do niej. Jedna zwłaszcza postulantka miała szczęście doświadczyć na sobie potęgi jej pośrednictwa przed Panem Bogiem. Siostra ta, nazwiskiem Anna Maria Aumónier de Chalanforges, cierpiała na ciężki ból w nodze, co mogło stać się przeszkodą do jej przyjęcia. Pewnego razu ujrzała Siostrę Małgorzatę Marię, siedzącą przy kominku. Przekonana o jej świętości, schyliła się, jakby w zamiarze podniesienia czegoś z ziemi. W istocie zaś, uchwyciła kraj habitu Siostry Małgorzaty Marii i przyłożyła go z wiarą do chorej nogi. Od tej chwili ból zaczął się zmniejszać, a w końcu ustał zupełnie.
W r. 1690 przypadł wybór przełożonej w klasztorze w Paray-le-Monial. Miejsce Matki Marii Krystyny Melin zajęła Matka Katarzyna Antonina de Levy-Chateaumorand. Nowa Matka, widząc, iż Siostra Małgorzata Maria, będąca naówczas asystentką, zupełnie z sił opadła, zabroniła jej wszelkich dotychczasowych ostrości.
Była to ciężka ofiara dla Siostry Małgorzaty Marii, całą duszą rozmiłowanej w umartwieniu; wszakże poddała się, jak zwykle, posłuszeństwu: Najbardziej ją to martwiło, iż się nią tak zajmowano. „Nasza droga Matka zanadto o mnie się troszczy”, powtarzała. Czując, iż jej zadanie na tej ziemi skończone, często mówiła o przyszłej śmierci: „Muszę już umrzeć, dodawała, bo nic nie cierpię”. I jakby chcąc poprzeć jeszcze tę przepowiednię, upewniała: „Tak, umrę niezawodnie w tym roku, bo już nic nie mam do cierpienia”. Boski Mistrz dał jej poznać, iż dopóki ona żyła na ziemi, pewna książka, traktująca o nabożeństwie do Najświętszego Serca, nie mogła wydać pożądanych owoców, co jeszcze bardziej pomnożyło w Świętej tęsknotę za Niebem.
Żyła tylko miłością i dla miłości. Z serca jej i spod pióra wyrywały się nieustannie słowa, pełne miłości, jak na przykład: „Bez Przenajświętszego Sakramentu i bez krzyża nie mogłabym żyć na ziemi, ani też dłużej znosić mego wygnania. Widzę jasno, jak nędznym byłoby to życie, bez miłości Jezusa Chrystusa”.
Dnia 22 lipca, w uroczystość Św. Marii Magdaleny, wyszła na 40-dniowe rekolekcje, które ją miały przygotować do wielkich rekolekcji w wieczności.
Wierna oblubienica Pana Jezusa tęskniła za wiecznym połączeniem się z Niebieskim swym Oblubieńcem. Jej siły ciała, stargane pracą i nieustannym cierpieniem, ulegały widocznie żarowi tej jej serdecznej tęsknoty. Dnia 15. października r. 1690 zachorowała na lekką febrę. Lekarz oznajmił, iż nie grozi żadne niebezpieczeństwo, ale czcigodna Siostra ta wiedziała dokładnie, iż krótki już tylko czas pobawi na tej dolinie łez i wygnania, i prosiła usilnie o Komunię Świętą, którą też przyjęła wśród objawów prawdziwie serafickiej miłości; wiedziała przecież, iż po raz ostatni jednoczy się z nią Zbawiciel Boski Utajony pod postacią chleba.
Konanie jej miało z jednej strony swe ciężkie chwile, z drugiej jednakże, pełnym było niebiańskich pociech. Pan Jezus chciał oczyścić na ziemi duszę swej służebnicy, zanim ją miał zabrać do Nieba. Sam wszakże wspierał ją w ostatniej walce, tak, iż bardziej, aniżeli ktokolwiek inny, doświadczyła na sobie prawdy tego, co sama na długi czas przed śmiercią napisała: „O, jak słodko jest umierać temu, kto miał prawdziwe nabożeństwo do Serca Sędziego swego!“
Nadszedł ranek dnia 17 października, ów ranek, po którym nie miało już dla niej być nocy. U Siostry Małgorzaty poczęły się wzmagać trudności oddechu, tak iż nie mogła wyleżeć na łóżku; usiadła więc, aby sobie ulżyć, a dwie Siostry podtrzymywały ją. Zwracała się do nich z prośbą: „Proście za mnie Pana Boga i kochajcie Go z całego serca, abyście Mu wynagrodziły to, co sama zaniedbałam!” Raz po raz pytała: „Długoż muszę jeszcze pielgrzymować?” A odebrawszy odpowiedź, iż lekarz nie widzi u niej bezpośredniego niebezpieczeństwa, wołała: „O Panie, kiedyż odwołasz mnie z tej doliny wygnania?”
Około godziny 7 wieczorem, gdy już nie było żadnej wątpliwości, iż niebawem śmierć nastąpić musi, udzielono jej Ostatniego Olejem Świętym Namaszczenia. Przez kilka chwil spoczywała w najgłębszym spokoju; potem wymówiła raz jeszcze słodkie Imię Jezus i wśród aktu gorącej miłości oddała duszę swą czystą Temu, Który od najpierwszej jej młodości był przedmiotem jej gorącej miłości i tęsknoty.
Tak umarła Siostra, Małgorzata Maria Alacoque, dnia 17 października r. 1690, wieczorem o godzinie 8, w 42 roku swego życia, a w 18 po złożeniu ślubów zakonnych. Stosownie do swej przepowiedni, umarła na ręku dwóch swoich dawnych nowicjuszek: Siostry Petroneli Rozalii de Farges i Siostry Franciszki Rozalii Verchere. Całe zgromadzenie klasztorne klęczało obok jej łoża i miało tę pociechę, iż mogło widzieć, jak umierają Święci.
Dnia 19 sierpnia 1864 roku ogłosił Papież Pius IX pokorną tę uczennicę Serca Boskiego „błogosławioną”. A dnia 13 maja 1920 roku Papież Benedykt XV zaliczył ją do grona Świętych Pańskich. Od tej pory możemy się modlić: „Święta Małgorzato Mario, naucz nas nieskończoną miłość dla najgodniejszego Serca Jezusa coraz więcej poznawać i miłością wzajemną odpłacać!”

CZĘŚĆ DRUGA. Wielka obietnica.
Obietnice Zbawiciela dla wszystkich, którzy ku pomnażaniu czci Jego Boskiego Serca będą czynili wszystko, cokolwiek w siłach ich leżeć będzie.
Zbawiciel Boski dając w objawieniach Swoich Świętej Siostrze Małgorzacie Marii Alacoque polecenie rozszerzania nabożeństwa do Jego Serca Boskiego, obiecał jej zarazem, iż wszystkich, którzy podług sił swoich pracować będą nad pomnażaniem czci Jego Serca, wynagrodzi hojnymi Łaskami.
Obietnice te są następujące:
- Udzielę im wszystkich łask potrzebnych do ich stanu.
- Wniosę pokój do ich rodzin.
- Będę ich pocieszał we wszystkich cierpieniach.
- Będę im pewną ucieczką w życiu a szczególnie w godzinie śmierci.
- Ześlę nadmierne błogosławieństwo na wszystkie ich przedsięwzięcia.
- Grzesznicy znajdą w Mym Sercu źródła nieskończonego morza miłosierdzia.
- Dusze obojętne staną się gorliwymi.
- Dusze gorliwe podniosą się w krótkim czasie do wielkiej doskonałości.
- Będę błogosławił wszystkim miejscom, na których obraz mego Boskiego Serca będzie wystawiony i czczony.
- Tym, którzy pracują nad zbawieniem dusz, udzielę zdolności wzruszania serc najbardziej zatwardziałych.
- Osoby, które nabożeństwo to szerzą, będą miały imię zapisane w moim Sercu, które z Niego nigdy nie będzie wymazanym.
Obietnice te są jakoby krótką treścią wszystkich objawień udzielonych Świętej Siostrze Małgorzacie Marii i zawierają niezaprzeczenie wspaniałe Łaski. Już samo ich czytanie darzy osobną Łaską, jak twierdzi czcigodny Ojciec Deschamp, mówiąc: „Jest rzeczą doświadczoną, iż kto obietnice te przeczytał sto razy, może je przeczytać jeszcze raz, a odczuje serce swe nową rozpalone gorliwością.
Wszelako najwięcej dla nas pociechy zawierającą jest obietnica, w której Zbawiciel za odprawienie wynagradzającej Komunii Świętej w pierwszy piątek dziewięciu po sobie następujących miesięcy, przyrzeka nam Łaskę dobrej śmierci. Z powodu wielkiej tej Łaski nazywa się to przyrzeczenie Zbawiciela „wielką obietnicą”, a Komunie same, ponieważ należy je przyjąć dziewięć razy, noszą nazwę „Nowenny Łask”.
Wielka obietnica i wytłumaczenie jej treści.
„Wielka obietnica” o której zaraz usłyszymy, jest tak samo stara jak wszystkie inne objawienia, które Zbawiciel Boski dał ukochanej Swej uczennicy, Św. Małgorzacie Marii Alacoque, aby zapalić ludzi do miłości i nabożeństwa do Jego Najświętszego Serca. Czcigodna ta zakonnica w liście swoim do przełożonej klasztoru Nawiedzenia w Dijon pisze, iż pewnego piątku podczas Komunii Świętej, rzekł do niej Pan Jezus następujące słowa:
„W nadmiarze Miłosierdzia Mego Serca przyrzekam ci, iż Jego Wszechmocna Miłość udzieli Łaski szczęśliwego końca życia wszystkim tym, którzy przez dziewięć miesięcy po sobie następujących w pierwszy piątek przyjmą Komunię Świętą; nie umrą oni w Jego niełasce i nie bez przyjęcia Sakramentów, gdyż Moje Serce będzie im w tej chwili ostatniej pewnym miejscem ucieczki”.
Tak brzmi „wielka obietnica”, którą Zbawiciel Boski objawił Świętej Siostrze Małgorzacie Marii Alacoque, a teraz pomówmy o tym pokrótce, jak ją rozumieć należy.
Pierwsza część obietnicy tej zawiera warunek, na mocy którego możemy sobie zapewnić udział w przyobiecanej nam przez Pana Jezusa Łasce. Obietnica ta daną jest wszystkim, którzy przez dziewięć miesięcy po sobie następujących przyjmą Komunią Świętą. Warunek ten więc nie wymaga niczego więcej, jak tylko, żebyśmy dziewięć razy przyjęli Komunię Świętą, samo przez się rozumie się, iż godnie i pobożnie, albowiem Pan Bóg nagradza tylko uczynki dobre i tylko przez szczególne nabożeństwo przy Komunii takiej okazane Sercu Bożemu możemy sobie zaskarbić Jego szczególną miłość wzajemną. A ktoby uważał odprawienie nowenny tej dziewięciopiątkowej jako niechybny przywilej koniecznego dostąpienia zbawienia choćby wtedy, chociażby później oddawał się grzechom i występkom, ten popełniłby ciężki grzech przeciwko Duchowi Świętemu i zamiast zjednać sobie Łaskawość Bożą, naraziłby się na straszliwy Sąd Boży.
Komunie te Święte mają być przez cały czas Komuniami wynagradzającymi. Chociaż nie ma o tym wzmianki żadnej w obietnicy samej, to jednak wynika to ze znaczenia, jakie Pan Jezus nadał nabożeństwu pierwszego piątku. Wyraźnie bowiem objawił Zbawiciel Boski Świętej Siostrze Małgorzacie, iż przez przyjmowanie Komunii Świętej w pierwszy piątek miesiąca mają wierni czynić zadość za zniewagi, jakie spotykają Jego Boskie Serce, oraz za oziębłość i obojętność, którą okazują ludzie wobec Jego Najświętszego Serca.
Komunie te należy też koniecznie przyjmować w pierwszym piątku, a nie w dniu innym, np. w następującą niedzielę, jak to za osobnym dozwoleniem Kościoła można czynić przy niektórych innych, do pewnych dni tygodnia przywiązanych nabożeństwach. Ponieważ nabożeństwo to polega na osobnym objawieniu prywatnym i nie należy do ogólnego Skarbu Łask Kościoła Świętego, przeto nie może tenże zaprowadzać w nim jakichkolwiek zmian.
Nie należy też w dziewięciu tych piątkach czynić żadnej przerwy; kto przez chorobę lub inną konieczną przeszkodę zmuszony jest jeden piątek opuścić, nie pozostaje mu nic innego do uczynienia, jak tylko zacząć nowennę od początku.
Przerwa taka mogłaby być dozwoloną w jednym tylko wypadku, to jest gdyby pierwszy piątek miesiąca był zarazem Wielkim Piątkiem, w którym Komunii św. przyjąć nie można. Albowiem warunek ten postawiony przez Zbawiciela: ma to znaczenie: „Należy komunikować w dziewięciu po sobie następujących piątkach, w których w ogóle komunikować wolno“. W Wielki Piątek zaś Kościół Święty nie dozwala wiernym przystępować do Komunii Świętej.
Druga część obietnicy oznacza rodzaj-przyrodzonej Łaski, a jest nią, krótko powiedziawszy, Łaska dobrej śmierci; jest ona przyrzeczoną bezpośrednio wprost tym, których by inaczej śmierć zastała w stanie grzechu. Wprawdzie pragnie Boski Zbawiciel przez nowennę dziewięciu Komunii Świętych przede wszystkim przyciągnąć do Siebie całkiem dusze Swoich czcicieli, Pan Jezus życzy sobie, aby ta częsta Komunia Święta stała się początkiem życia wyłącznie Jemu poświęconego, oraz żeby ci, którzy nabożnie nowennę tę odprawią, wytrwali w zwyczaju przystępowania co miesiąc do Stołu Pańskiego i wiedli życie wynagradzające. Wszelako przy wielkiej słabości ludzkiej zdarzyć się może, iż niejeden w gorliwości swej się zaniedba i znowu w grzechy popadnie. Nad takimi obiecuje Pan Jezus okazać osobne Miłosierdzie, ponieważ sprawili Sercu Jego euforia przez odprawienie dziewięciorazowej Komunii wynagradzającej. Przyrzeka więc, nie potępić ich na zawsze, ale udzielić im Łaski osobnej, iż przy końcu życia jeszcze się nawrócą i z Bogiem pojednają. Takie znaczenie obietnicy tej wynika ze słów Zbawiciela: „Nie umrą oni w niełasce Mego Serca”, które widocznie oznaczają takich, którzy popadli w niełaskę Bożą. Ci mają znaleźć Łaskę nawrócenia się w ostatniej godzinie życia. Obietnica ta odnosi się też pośrednio i nie wprost do sprawiedliwych, którzy rozpoczęte przez nabożeństwo dziewięciu piątków życie świątobliwe prowadzą dalej i pozostaną Sercu Boskiemu wiernymi do śmierci. Dobre te dusze odbiorą także przyrzeczoną „w wielkiej obietnicy” Łaskę dobrej śmierci, bo uzyskają Łaskę wytrwałości. Na nich więc spełni się obietnica ta w sposób o wiele wyższy i znakomitszy.
Trzecia część obietnicy przyrzeka tym, którzy po odprawieniu nowenny dziewięciu Komunii w pierwszym piątku miesiąca popadną w grzechy, iż za nadejściem ich godziny śmierci udzieli im Najwyższy zwyczajnych potrzebnych środków do usprawiedliwienia się, to jest iż im da sposobność przyjęcia Sakramentów Świętych; to znaczy, iż gdyby w innym przypadku grzesznik umarł w niełasce i poszedł na potępienie, Boski Zbawiciel na Mocy Swej Obietnicy pośle do niego kapłana, aby mu przed śmiercią udzielił Sakramentów Świętych. O wypadkach nadzwyczajnych, np. o nagłej śmierci przy nieszczęściu jakim, obietnica nic nie wzmiankuje. W takich razach odbiorą grzesznicy Łaskę Boską przez środek nadzwyczajny, to jest przez żal doskonały.
Sprawiedliwy, którzy przed śmiercią swoją nie potrzebują pojednania się z Bogiem, mogą się spodziewać osobnych Łask umocnienia i pociechy choćby wtenczas, gdyby ich nagła śmierć zaskoczyć miała. Zresztą nie brak przykładów, iż nabożni czciciele Serca Jezusowego w podpadający sposób uszli grożącej im śmierci, na którą nie byli przygotowani, albo w chorobie nieomal cudownie i wbrew wszelkim przypuszczeniom ludzkim nadarzyła im się możliwość przyjęcia Świętych Sakramentów.
W naszych czasach gorliwość wiernych w odprawianiu nowenny dziewięciopiątkowej ku czci Najsłodszego Serca Jezusowego pozostawia, niestety, jeszcze wiele do życzenia. Miejmy nadzieję, iż Boskie Serce Jezusa zechce najłaskawiej doprowadzić nas do poznania niewysłowionej ważności „wielkiej Jego obietnicy” i tym samym zachęci i pobudzi jak najszersze koła naszego społeczeństwa do odprawiania tego w Łaski Boże tak wielce obfitującego nabożeństwa.
O Święta Małgorzato Mario, przez którą Zbawiciel raczył objawić światu Skarby Miłości i Miłosierdzia, zawarte w Jego Przenajświętszym Sercu, uproś nam, błagamy, Łaskę, abyśmy, naśladując Cię w cnotach cichości i pokory, zasłużyli sobie zamieszkać w tym Najsłodszym Sercu tu na ziemi, a kiedyś mogli Je wielbić wraz z Tobą i ze Wszystkimi Świętymi po wszystkie wieki wieków. Amen.
Źródło: Wielka Obietnica objawiona przez Pana Jezusa, czyli Nowenna Łask 1928r.













