Świadectwo o Bożej miłości – choćby w obliczu śmierci

chrzescijanin.pl 3 godzin temu

Azja Środkowa: Głośne pukanie do drzwi niespodziewanie przerwało spotkanie kościoła domowego. Na zewnątrz stało 30 ciężko uzbrojonych i zamaskowanych mężczyzn. Należeli do jednego z dwóch plemion, które toczyły między sobą wojnę. Kazali chrześcijanom opuścić dom i oddalić się, ponieważ zamierzali wykorzystać tę okolicę do prowadzenia walk. Ci, którzy odmówili, mieli zostać rozstrzelani.

… i wtedy przypomnieliśmy sobie o twojej modlitwie

Jak owce między wilkami

Opisany incydent miał miejsce w jednym z państw Azji Środkowej. Opowiedział nam o nim Rostam*, przywódca wspólnoty. Nie po raz pierwszy ten nawrócony na chrześcijaństwo muzułmanin musiał uciekać, aby ratować swoje życie.

Po odejściu uzbrojonych mężczyzn członkowie wspólnoty omówili sytuację i postanowili pozostać w domu mimo realnego zagrożenia. Byli pewni, iż Bóg dał im ten dom i ziemię, aby świadczyli o Jego miłości ludziom w okolicy. Za wszelką cenę chcieli pozostać wierni swojemu powołaniu. Kilka dni później uzbrojeni mężczyźni wrócili. Kiedy zauważyli, iż w domu przez cały czas znajdują się jego mieszkańcy, zmusili ich do wyjścia na zewnątrz. Chrześcijanie stanęli w kole, trzymali się za ręce, śpiewali i modlili się – za swoich prześladowców, za swoje rodziny, za wioskę i za kraj. Napastnicy byli zdumieni. Najpierw zabrali Rostama i ogłosili: „Nie zabijemy was wszystkich od razu. Najpierw pozbawimy życia waszego przywódcę”.

„Wiedzcie, iż wam wybaczam”

Mężczyźni zabrali Rostama na wysypisko śmieci i zmusili go do wykopania grobu. Zapytali, czy chce coś powiedzieć, zanim go zastrzelą. W odpowiedzi modlił się głośno i wyraźnie: „Panie, to ostatnia modlitwa w moim życiu, obdarz mnie swoją mądrością. Daj mi jeszcze jedną szansę, abym mógł głosić Twoją Ewangelię. Proszę Cię o łaskę dla moich prześladowców, Panie. Proszę, daj im to, czego potrzebują. Modlę się również za ich ojców i matki, żony i dzieci. Pobłogosław ich. Modlę się również o błogosławieństwo dla tej okolicy i dla naszej wsi”. Mężczyźni zaczęli krzyczeć: „Skończ już. Dlaczego modlisz się za nas?”. Rostam odpowiedział: „Powinniście wiedzieć, iż wybaczam wam to, iż chcecie mnie zastrzelić. Wiedzcie, iż Bóg bardzo was kocha bez względu na wszystko”. Te słowa tak zaskoczyły napastników, iż nie byli w stanie zastrzelić stojącego przed nimi więźnia. Powiedzieli tylko: „Jesteś kompletnie szalony, idź do swojej grupy, a my niebawem po ciebie wrócimy. Jeszcze z wami nie skończyliśmy”.

Kiedy Rostam wrócił żywy do swojej małej społeczności, siostry i bracia byli niezmiernie szczęśliwi.

Kiedy Bóg zmienia morderców w opiekunów

Tydzień później uzbrojeni mężczyźni znów powrócili. Tym razem zażądali, by Rostam wyszedł do nich sam. Tak zrobił i powiedział: „Zanim mnie zastrzelicie, chciałbym pożegnać się z żoną i dziećmi. Jeszcze ich dzisiaj nie przytuliłem”. Kiedy pożegnał się z rodziną, wyszedł przed dom.

Jednak, zamiast go zabić, przywódca grupy powiedział do Rostama: „Musimy ci coś powiedzieć. Kilka dni temu wpadliśmy w zasadzkę. Strzelano do nas ze wszystkich stron i nie widzieliśmy możliwości ucieczki. Byliśmy pewni, iż nadeszła nasza ostatnia godzina. Ale to, co się wtedy wydarzyło, to był cud. Żaden z nas nie został trafiony kulą ani choćby ranny. I wtedy przypomnieliśmy sobie twoją modlitwę. Byliśmy pod wielkim wrażeniem, iż modliłeś się o naszą ochronę! Twoja modlitwa naprawdę została wysłuchana. Przyszliśmy, aby podziękować ci za to, co dla nas zrobiłeś. Chcemy, abyście wiedzieli, iż przez cały czas możecie tu żyć w wolności i się gromadzić. od dzisiaj będziemy was chronić!”.

*Imię zmienione

za Open Doors, Polska

Idź do oryginalnego materiału