Św. Franciszek Solano, Wyznawca, Franciszkanin (13 lipca)

mocniwwierzeuplf.blogspot.com 2 miesięcy temu

9 Lipiec.

Św. Franciszek Solan, Wyznawca.

Hiszpanie odkrywszy Amerykę 1492 roku zastali tam dzikich ludzi. W ślad za śmiałymi żeglarzami płynącymi przez fale morskie do tego nieznanego kraju nie lękali się puścić także tamdotąd zakonnicy św. Dominika i św. Franciszka, aby zanieść tym dzikim ludziom światło ewangelii św. Rozproszyli się ci odważni misyonarze po odwiecznych lasach Ameryki i z brewiarzem w jednym ręku a z krzyżem w drugim szukali dzikich, kryjących się przed przybyszami europejskimi w gąszczach i zaroślach lasów. Przedzierając się przez nie musieli brodzić w bagnach i moczarach, wskrabywać się na strome skały, wciskać się do jam i jaskiń, będących siedliskiem jadowitych wężów i zwierząt drapieżnych, chcąc zwabić do siebie trwożliwych i spłoszonych pogan, aby ich oświecić w wierze św. i ochrzcić. Niekiedy dzicy Indyanie, gdyż tak tych pogan nazwano, stawali dokoła obcego im człowieka, co im mówił o Bogu, patrząc i wskazując na niebo, niekiedy znowu przejęci trwogą uciekali od niego. Misyonarz szedł za nimi, wyciągając ku nim ręce w imię Jezusa Chrystusa. A gdy ich zatrzymać nie mógł, utkwił krzyż na otwartem miejscu, skrywszy się w lesie. Dzicy nieznacznie przybliżali się, aby się przypatrzyć tej chorągwi Chrystusowej. Wtenczas misyonarz wypadając nagle z lasu, przemawiał do nich łagodnie i po przyjacielsku, prawiąc im o Stwórcy nieba i ziemi i oswajając ich dziką naturę. Wielu z tych Apostołów amerykańskich padli ofiarą głodu i trudów niesłychanych, wielu także zamordowali i pożarli Indyanie. Pomimo to zapełniali ich rozbite szeregi nowi nieustraszeni misyonarze, z których jednym był św. Franciszek Solan, Franciszkanin, urodzony 1549 r. w mieście hiszpańskiem Montila. Odważnym się już okazał w swej ojczyźnie, pielęgnując zapowietrzonych i chowając umarłych podczas moru w mieście Granadzie. W roku 1589 puścił się do Peru w Ameryce, aby dzikim opowiadać ewangelię św. Jechał na okręcie razem z 600 murzynami, których Hiszpanie jako niewolników wieźli do roboty w Ameryce. Na końcu podróży ale daleko jeszcze od lądu uderzył okręt o skałę. Kapitan i majtkowie w tem niebezpieczeństwie groźącem zatopieniu okrętu schronili się na jedyną łódź, wołając ze sobą św. Franciszka. Ale św. Franciszek zawołał: Kapitanie spełniłeś swój obowiązek, teraz kolej na mnie, ja zostaję na okręcie z tymi biedakami. I zwróciwszy się do pozostałych murzynów zawołał: Patrzcie ku niebu, tam mieszka potężny opiekun w wszelkiej przygodzie, jego błagajmy o zmiłowanie. Padli potem wszyscy na kolana, i za św. Franciszkiem powtarzali pokornie modlitwę, po której św. Franciszek napominał ochrzczonych do żalu za grzechy, oświecał nieochrzczonych w wierze św., wszystkich pocieszając nadzieją w pomoc w Boga wszechmogącego. Okręt coraz głębiej się zanurzał i śmierć wszystkim zaglądała w oczy. Wtem ujrzeli inszy okręt, i tyle jeszcze P. Bóg dał czasu, iż okręt nadpłynął w ostatniej chwili i wyratował wszystkich z tonącego okrętu.

W Ameryce wyszukiwał św. Franciszek dzikich Indyan po lasach i puszczach. Uciekali oni przed Hiszpanami, bo ich bili i poniewierali. ale św. Franciszek wabił ich do siebie, przemawiając do nich ojczystym ich językiem i okazując w ich oczach cudowną moc nad zwierzętami i ptakami. Zwierzęta i ptaki tak bowiem umiał oswoić, iż na jego w Tołanie schodziły się i zlatywały się do niego, jedne liżąc mu stopy, drugie siadając na ramionach i głowie. Indyanie przypatrując się ze zdumieniem temu cudowi zbliżali się powoli do św. Franciszka. A przekonawszy się o jego łagodności i uprzejmości odwiedzali go często, słuchali jego nauk, przyjęli odeń chrzest św. i pokochali go jak dzieci dobrego ojca. Przeszło 9000 Indyan ochrzcił. Wiele cudów wśród nich czynił, ale najpiękniejszym cudem był on sam. Zawsze czynny, niezmordowany w pracy, pokorny, łagodny, wesoły. Dzikich Indyan choćby umiał rozweselić pieśniami ułożonemi na cześć P. Jezusa, które im śpiewał, przygrywając na skrzypcach o dwóch strunach.

14 Lipca 1610 roku powołał P. Bóg tego niestrudzonego robotnika w winnicy swojej po zapłatę wieczną.

Za wzorem św. Franciszka Solana:
1. Nie opuszczaj braci swoich wśród niebezpieczeństw grożących ich życiu;

2. Szlachetnemi uczynkami zasłuż sobie na miłość pokrzywdzonych i uciśnionych.

Modlitwa kościelna.

Wspomóż, Panie, nasze błagania, które w święto
św. Solana, Wyznawcy Twego do Ciebie zanosimy,
ażebyśmy nie dowierzając naszej sprawiedliwości,
wsparci zostali prośbami tego, który Ci się spodobał.
Przez Pana naszego itd.


Kalendarz wieczysty czyli Żywoty świętych na każdy dzień T. III, str. 28-31
Idź do oryginalnego materiału