9 Lipiec.
Św. Franciszek Solan, Wyznawca.
Hiszpanie odkrywszy Amerykę 1492 roku zastali tam dzikich ludzi. W ślad za śmiałymi żeglarzami płynącymi przez fale morskie do tego nieznanego kraju nie lękali się puścić także tamdotąd zakonnicy św. Dominika i św. Franciszka, aby zanieść tym dzikim ludziom światło ewangelii św. Rozproszyli się ci odważni misyonarze po odwiecznych lasach Ameryki i z brewiarzem w jednym ręku a z krzyżem w drugim szukali dzikich, kryjących się przed przybyszami europejskimi w gąszczach i zaroślach lasów. Przedzierając się przez nie musieli brodzić w bagnach i moczarach, wskrabywać się na strome skały, wciskać się do jam i jaskiń, będących siedliskiem jadowitych wężów i zwierząt drapieżnych, chcąc zwabić do siebie trwożliwych i spłoszonych pogan, aby ich oświecić w wierze św. i ochrzcić. Niekiedy dzicy Indyanie, gdyż tak tych pogan nazwano, stawali dokoła obcego im człowieka, co im mówił o Bogu, patrząc i wskazując na niebo, niekiedy znowu przejęci trwogą uciekali od niego. Misyonarz szedł za nimi, wyciągając ku nim ręce w imię Jezusa Chrystusa. A gdy ich zatrzymać nie mógł, utkwił krzyż na otwartem miejscu, skrywszy się w lesie. Dzicy nieznacznie przybliżali się, aby się przypatrzyć tej chorągwi Chrystusowej. Wtenczas misyonarz wypadając nagle z lasu, przemawiał do nich łagodnie i po przyjacielsku, prawiąc im o Stwórcy nieba i ziemi i oswajając ich dziką naturę. Wielu z tych Apostołów amerykańskich padli ofiarą głodu i trudów niesłychanych, wielu także zamordowali i pożarli Indyanie. Pomimo to zapełniali ich rozbite szeregi nowi nieustraszeni misyonarze, z których jednym był św. Franciszek Solan, Franciszkanin, urodzony 1549 r. w mieście hiszpańskiem Montila. Odważnym się już okazał w swej ojczyźnie, pielęgnując zapowietrzonych i chowając umarłych podczas moru w mieście Granadzie. W roku 1589 puścił się do Peru w Ameryce, aby dzikim opowiadać ewangelię św. Jechał na okręcie razem z 600 murzynami, których Hiszpanie jako niewolników wieźli do roboty w Ameryce. Na końcu podróży ale daleko jeszcze od lądu uderzył okręt o skałę. Kapitan i majtkowie w tem niebezpieczeństwie groźącem zatopieniu okrętu schronili się na jedyną łódź, wołając ze sobą św. Franciszka. Ale św. Franciszek zawołał: Kapitanie spełniłeś swój obowiązek, teraz kolej na mnie, ja zostaję na okręcie z tymi biedakami. I zwróciwszy się do pozostałych murzynów zawołał: Patrzcie ku niebu, tam mieszka potężny opiekun w wszelkiej przygodzie, jego błagajmy o zmiłowanie. Padli potem wszyscy na kolana, i za św. Franciszkiem powtarzali pokornie modlitwę, po której św. Franciszek napominał ochrzczonych do żalu za grzechy, oświecał nieochrzczonych w wierze św., wszystkich pocieszając nadzieją w pomoc w Boga wszechmogącego. Okręt coraz głębiej się zanurzał i śmierć wszystkim zaglądała w oczy. Wtem ujrzeli inszy okręt, i tyle jeszcze P. Bóg dał czasu, iż okręt nadpłynął w ostatniej chwili i wyratował wszystkich z tonącego okrętu.
W Ameryce wyszukiwał św. Franciszek dzikich Indyan po lasach i puszczach. Uciekali oni przed Hiszpanami, bo ich bili i poniewierali. ale św. Franciszek wabił ich do siebie, przemawiając do nich ojczystym ich językiem i okazując w ich oczach cudowną moc nad zwierzętami i ptakami. Zwierzęta i ptaki tak bowiem umiał oswoić, iż na jego w Tołanie schodziły się i zlatywały się do niego, jedne liżąc mu stopy, drugie siadając na ramionach i głowie. Indyanie przypatrując się ze zdumieniem temu cudowi zbliżali się powoli do św. Franciszka. A przekonawszy się o jego łagodności i uprzejmości odwiedzali go często, słuchali jego nauk, przyjęli odeń chrzest św. i pokochali go jak dzieci dobrego ojca. Przeszło 9000 Indyan ochrzcił. Wiele cudów wśród nich czynił, ale najpiękniejszym cudem był on sam. Zawsze czynny, niezmordowany w pracy, pokorny, łagodny, wesoły. Dzikich Indyan choćby umiał rozweselić pieśniami ułożonemi na cześć P. Jezusa, które im śpiewał, przygrywając na skrzypcach o dwóch strunach.
14 Lipca 1610 roku powołał P. Bóg tego niestrudzonego robotnika w winnicy swojej po zapłatę wieczną.
Za wzorem św. Franciszka Solana:
1. Nie opuszczaj braci swoich wśród niebezpieczeństw grożących ich życiu;
2. Szlachetnemi uczynkami zasłuż sobie na miłość pokrzywdzonych i uciśnionych.
Modlitwa kościelna.
Wspomóż, Panie, nasze błagania, które w święto
św. Solana, Wyznawcy Twego do Ciebie zanosimy,
ażebyśmy nie dowierzając naszej sprawiedliwości,
wsparci zostali prośbami tego, który Ci się spodobał.
Przez Pana naszego itd.