Od mojej ostatniej spowiedzi minęło kilka miesięcy. Ostatnio przystąpiłam do sakramentu w sierpniu, przed ślubem syna. Nie jestem religijną radykałką. Wierzę w Boga, staram się być dobrym człowiekiem, jak najmniej grzeszyć. Nie uważam jednak, iż częste przystępowanie do spowiedzi i chodzenie co niedziela do kościoła, czyniły mnie lepszym człowiekiem. Uważam, iż rozmowa z mądrym i empatycznym spowiednikiem może stanowić naprawdę ogromną pomoc, ale robię to wtedy, kiedy czuję, iż powinnam i przed ważnymi dla mnie i moich bliskich mszami świętymi.
REKLAMA
Zobacz wideo Polacy o paleniu na balkonie:
Pierwsza spowiedź od kilku miesięcy. gwałtownie okazało się, iż nie będzie przyjemnie
Kilka dni demu postanowiłam się wyspowiadać. Nie wchodząc w szczegóły, byłam akurat w kościele i poczułam, iż to może być dobra okazja. To było na innej parafii niż moja, nie wiedziałam więc, czego mogę spodziewać się po spowiedniku. Nie zakładałam jednak niczego złego. gwałtownie jednak okazało się, iż to nie będzie przyjemna rozmowa.
Na wstępie ksiądz zapytał mnie, kiedy ostatnio się spowiadałam. Gdy odpowiedziałam, iż w sierpniu zeszłego roku, przez dłuższą chwilę milczał. Potem przeszedł do ataku. Nie ukrywał swojego oburzenia. Jego zdaniem to zdecydowanie za rzadko. Zaczął mówić: myjesz się też tak rzadko? Czy chodzisz brudna na co dzień i tylko raz na pół roku prysznic? Te słowa wprawiły mnie w osłupienie.
Po tym wszystkim nie miałam już ochoty na spowiedź
Miało to być chyba bardzo obrazowe porównanie odnoszące się do mojego życia duchowego. Jednak słowa te wprawiły mnie w osłupienie. Przez to, jak ksiądz zaczął się do mnie zwracać się do mnie, nie miałam już ochotę na rozmowę o grzechach. Uznałam, iż taki człowiek raczej nie powie mi nic mądrego. Miałam wrażenie, iż to on jest większym grzesznikiem niż ja, bo moimi głównymi grzechami jest niechodzenie co tydzień w niedzielę do kościoła, a ksiądz odnosił się do mnie bez szacunku.
Przyznam, iż pierwszy raz trafiłam na takiego księdza. Od znajomych słyszałam różne opowieści, ale zawsze myślałam, iż przesadzają. Teraz jednak widzę, jak nieprzyjemnym doświadczeniem może być rozmowa z kapłanem, który zachowuje się w taki arogancki sposób. Czy jemu wydaje się, iż mnie w ten sposób wystraszy i zmobilizuje do większej aktywności religijnej? Wydaje mi się, iż osiągnął zupełnie przeciwny efekt. A Ty, jakie masz doświadczenia ze spowiednikami? Jak często przystępujesz do tego sakramentu? Zachęcamy do udziału w naszej sondzie.