W Wielkiej Brytanii powstaje prawo, które – jeżeli duchowni będą go przestrzegali – w praktyce zmusi ich do łamania tajemnicy spowiedzi.
A dokładniej: chodzi o jedną konkretną kategorię przestępstw, którą spowiednik będzie musiał zgłaszać organom ścigania – molestowanie seksualne dzieci. Choć ustawa nie została jeszcze uchwalona, już teraz budzi duże emocje nie tylko na Wyspach, ale też poza nimi. 27 lipca podobne przepisy wejdą w życie w stanie Waszyngton w USA. Pozew przeciwko nowemu prawu już złożyła tamtejsza archidiecezja Seattle oraz diecezje Spokane i Yakima.
Kluczowy wyjątek
Dyskusja na temat zmian legislacyjnych w tym obszarze nie zaczęła się dziś. Odkąd w 2002 roku „The Boston Globe” ujawnił rezultaty dziennikarskiego śledztwa, dotyczącego wykorzystywania seksualnego nieletnich w archidiecezji bostońskiej, politycy, prawnicy, ale również kościelni urzędnicy zastanawiali się, jak zmienić przepisy prawa tak świeckiego, jak i kanonicznego, by zapobiec takim zbrodniom w przyszłości.
Jeśli chodzi o poruszaną tu kwestię sakramentu pokuty, w 2017 roku zmiany prawa państwowego w tym zakresie – nakaz zgłaszania organom ścigania przestępstw seksualnych wobec nieletnich, o czym kapłani dowiedzieliby się podczas spowiedzi – zalecała Królewska Komisja ds. Odpowiedzi Instytucjonalnych na Wykorzystywanie Seksualne Dzieci, która działała w Australii.

WIĘŹ – łączymy w czasach chaosu
Więź.pl to pogłębiona publicystyka, oryginalne śledztwa dziennikarskie i nieoczywiste podcasty – wszystko za darmo! Tu znajdziesz lifestyle myślący, przestrzeń dialogu, personalistyczną wrażliwość i opcję na rzecz skrzywdzonych.
Czytam – WIĘŹ jestem. Czytam – więc wspieram
W Polsce dokładnie 13 lipca 2017 roku weszła w życie nowelizacja art. 240 kodeksu karnego, zgodnie z którą każdy, kto wie o zaistnieniu lub podejrzewa wystąpienie szczególnie niebezpiecznych społecznie przestępstw ma obowiązek zgłosić to organom ścigania, a niedokonanie zgłoszenia podlega karze do trzech lat więzienia.
Pięć lat później, 1 lipca 2022 roku, Sąd Najwyższy Rzeczpospolitej Polskiej jeszcze uściślił przepis, podejmując uchwałę, zgodnie z którą osoby mające wiarygodną wiadomość o wykorzystaniu seksualnym dziecka, które nie powiadomiły organów ścigania, podlegają karze również w przypadku, jeżeli informację otrzymały przed 13 lipca 2017 roku. Z kolei, obowiązujące od 1 czerwca 2019 roku motu proprio papieża Franciszka „Vos estis lux mundi” nakazuje duchownym i członkom instytutów życia konsekrowanego niezwłoczne zgłoszenie ordynariuszowi miejsca informacji lub przypuszczeń nt. sytuacji wykorzystania seksualnego.
Zmiany w prawie są więc wprowadzane na coraz szerszą skalę. Jednak podstawową kwestią, która różni przepisy obowiązujące w Polsce czy w Kościele Powszechnym od brytyjskiego projektu oraz przepisów ze stanu Waszyngton (czy od rekomendacji komisji australijskiej), jest właśnie ów najważniejszy wyjątek: obowiązywanie tajemnicy spowiedzi zwalniającej spowiednika od zeznań na temat przestępstw natury seksualnej, o których dowiedział się od penitenta – ofiary, sprawcy, czasem także świadka zdarzenia.
O ile motu proprio mówi o tym zwolnieniu wprost, o tyle w prawie polskim jest ono wywodzone wtórnie, m.in. z tzw. bezwzględnych zakazów dowodowych: tak jak nie można przesłuchiwać obrońcy „co do faktów, o których dowiedział się, udzielając porady prawnej lub prowadząc sprawę”, tak nie można przesłuchać „duchownego co do faktów, o których dowiedział się przy spowiedzi” (art. 178 KPK). Podnoszona jest tu również np. zasada swobody sumienia i religii (art. 30 Konstytucji) czy wreszcie kwestie praktyczne (jak zauważa trafnie na portalu X Błażej Kmieciak: „Praktyczna realizacja obowiązku denuncjacji może być jednak mało realna w konfesjonale. Ksiądz, spowiadając daną osobę, nie zna najczęściej jej personaliów. Podobnie rzecz się ma z danymi osoby skrzywdzonej.”).
Tymczasem w liście z 13 maja br. brytyjskie Ministerstwo Spraw Wewnętrznych stwierdziło, iż nie bierze pod uwagę „żadnego wyjątku od obowiązku zgłaszania dla instytucji religijnych”. Postulat w tej sprawie przedstawił brytyjska organizacja pozarządowa National Secular Society, organizacja walcząca o „świecką demokrację, w której każdy jest traktowany równo, niezależnie do religii i wierzeń”.

Jeśli ustawa wejdzie w życie, księża będą podlegali dwóm sprzecznym porządkom prawnym. Za złamanie tajemnicy spowiedzi duchowny automatycznie ściąga bowiem na siebie z mocy prawa kanonicznego ekskomunikę
Katarzyna Nowak
I dalej Ministerstwo: „Obowiązek będzie dotyczył wszystkich osób podejmujących odpowiednie działania z dziećmi, w tym w środowiskach religijnych i opartych na wierze. Nie ma wyjątków w zależności od miejsca otrzymania informacji, w tym w konfesjonałach”.
Tajemnica i ekskomunika
Ustawa wprawdzie nie nakłada za niedokonanie zgłoszenia sankcji karnych (w przeciwieństwie do przepisów z USA, które za niewypełnienie obowiązku denuncjacji przewidują karę 5 tysięcy dolarów grzywny i do roku więzienia), a jedynie enigmatyczne kary wymierzane przez moderatorów Służby Ujawniania i Wykluczania. jeżeli jednak ustawa ta zostanie uchwalona i wejdzie w życie, duchowni znajdą się w sytuacji konfliktu, spowodowanej podleganiem dwóm porządkom prawnym. Za złamanie tajemnicy spowiedzi duchowny automatycznie ściąga bowiem na siebie z mocy prawa (kanonicznego) ekskomunikę. Niczym w „Antygonie” prawo boskie walczy tu o pierwszeństwo z prawem państwowym, ludzkim.
Zdarzało się, iż konflikt ten występował również w przeszłości: bezwzględnie rozumianej tajemnicy spowiedzi broniło wielu kapłanów, który nie chcieli ugiąć się przed nakazami świeckich: choćby patron Pragi św. Jan Nepomucen, św. Jan Sarkander, a z bardziej współczesnych postaci: św. Mateusz Correa Megallane, który zginął w czasie powstania cristeros w Meksyku czy ofiary hiszpańskiej wojny domowej: bł. Fernando Olmedo Reguera OFMCap i o. Filip Ciscar Puig.
Jednak obecna sytuacja jest bardzo odległa od tych historycznych przykładów: zmiany legislacyjne wpisują się w szerszy demokratyczny porządek prawny (nakaz złamania tajemnicy spowiedzi nie wynika z kaprysu monarchy ani z niedopuszczalnych metod śledczych stosowanych w sytuacji zbrojnego powstania czy wojny), a przewidziane sankcje są na razie dość enigmatyczne (choć biskup Spokane Thomas Daly już zapowiada, iż „księża ze stanu Waszyngton wolą pójść do więzienia niż złamać tajemnicę spowiedzi”).
A jednak sądzę, iż wielu obywateli, zwłaszcza pobieżnie przyglądających się temu problemowi, zgodzi się z dążeniami brytyjskich władz. Dlaczego? Ponieważ przemoc, zwłaszcza seksualna, wobec dzieci budzi powszechny i uzasadniony sprzeciw i uważana jest za jedno z najgorszych przestępstw. W połączeniu zaś z „ukrywaniem czegoś” – choćby były to grzechy wyznawane podczas spowiedzi – przez Kościół katolicki może budzić najgorsze skojarzenia.
Bo czy np. księża nie spowiadają się sobie nawzajem? Czy nie byłoby to w związku z tym pole do nadużyć, choćby w przypadku właśnie spowiedzi duchownych z grzechu pedofilii? Dla osoby, dla której Kościół katolicki nierzadko bywa w tej materii całkowicie skompromitowany, tajemnica spowiedzi może nie być więc żadnym uzasadnieniem dla niezgłaszania takich przypadków państwu. A raczej stanowić dla Kościoła kolejny pretekst do ich ukrywania.
Tymczasem ochrona dzieci i ich praw jest stawiana na bardzo wysokim miejscu nie tylko w opinii społecznej, ale także w wielu aktach prawa krajowego i międzynarodowego. Niektórzy prawnicy uważają również tę wysoką pozycję za argument do uchylenia w tym przypadku zwolnienia z powodu tajemnicy spowiedzi.
Związany tajemnicą spowiedzi ksiądz może oczywiście próbować działać na różne sposoby, również bezpośrednio, wobec penitenta: apelować podczas sakramentu do jego sumienia (nakłaniać, by zgłosił się na policję), polecać, by podjął terapię i zaprzestał dokonywania niegodziwych czynów, czy wręcz nakazać mu terapię w ramach pokuty. Należy tu również pamiętać o często pomijanych w potocznym myśleniu o sakramencie pojednania jego niezbędnych elementach: żalu za grzechy, postanowieniu poprawy, zadośćuczynieniu Bogu i bliźnim za popełnione grzechy. Bez wypełnienia tych wymagań spowiedź jest de facto nieważna.
Wolność człowieka grzeszącego
Ponieważ jednak kapłan działa tu w przestrzeni wolności człowieka, nie może mu nic nakazać ani nic na nim wymusić – poza deklaracją podczas kolejnej spowiedzi „pokutę zadaną odprawiłem/am”. Nie może zatem w żaden sposób zmusić do zgłoszenia organom ścigania czynu: zmusić ani sprawcy, ani też osoby skrzywdzonej czy świadka.
Choć więc zgoda na nałożenie na duchownych obowiązku zgłaszania przestępstw natury seksualnej może wydawać się uzasadniona, pociąga jednak za sobą pewne konsekwencje. Można też zadać pytanie: dlaczego dotyczyć miałaby wyłącznie przestępstw seksualnych? Czy, gdyby ktoś podczas spowiedzi przyznał się na przykład do zabójstwa albo znęcania się nad rodziną, również nie należałoby tego zgłosić odpowiednim służbom?

- Tośka Szewczyk
Nie umarłam. Od krzywdy do wolności
Rzeczywistość spowiedzi – używając tu kościelnego języka – jest, jak widać, bogata i niejednoznaczna – co skłoniło do przyjrzenia się jej dylematom również przez twórców kultury (o czym więcej pisał ks. Stanisław Adamiak w tekście „Spowiedź podsłuchana przez pisarzy”). Jak choćby we francuskim dramacie Paula Anthelme Bourde „Nos Deux Consciences” (fr. „Nasze dwa sumienia”), który na wielki ekran przeniósł sam Alfred Hitchkock pod tytułem „I confess”(„Wyznaję”, ale również „Spowiadam się”). Ksiądz zostaje tu oskarżony o morderstwo, którego nie popełnił, a z którego sprawca kilka wcześniej mu się wyspowiadał… Dramat spowiedzi ukazuje się tu w najjaskrawszej chyba formie – ksiądz stoi przed wyborem: życie własne lub cudze – i jest to wybór zaiste chrystusowy.
Wątpliwości wobec nakazów związanych ze złamaniem tajemnicy spowiedzi mnoży jednak nie tylko nieograniczona wyobraźnia autorów, ale również historia i samo życie. Nie wszystkie sytuacje są oczywiste, a nie wszystkie prawne zakazy i nakazy – słuszne. Co, jeżeli ksiądz posługuje w kraju, w którym rządzący używają policji politycznej do własnych celów?
Wymienieni kilka akapitów wyżej kapłani, broniący tajemnicy spowiedzi choćby do ofiary z życia, często znajdowali się właśnie w takiej sytuacji: prawnej niejednoznaczności, konfliktu z grającymi na własne interesy politykami, królewskiego nacisku, ideologicznych prześladowań. Walka o zachowanie tajemnicy spowiedzi staje się wówczas obroną szeroko rozumianych praw człowieka: elementem gwarantowanego przez wiele międzynarodowych konwencji prawa do swobody sumienia i wyznania.
A i to dopiero początek wątpliwości. Co, jeżeli ktoś podczas spowiedzi kłamie, mija się z prawdą, ma urojenia? Oczywiście, zgłoszenie podejrzenia popełnienia przestępstwa to jeszcze nie wyrok wobec podejrzanego. A jednak czasem właśnie taki może mieć skutek: gdy sprawa stanie się publiczna lub gdy ktoś specjalnie bierze winę na siebie, by na przykład uchronić przed odpowiedzialnością kogoś innego. Przykłady można mnożyć.
Być może mimo wszystko wielu powiedziałoby na te rozważania: ja nie mam się czego wstydzić, nie krzywdzę dzieci, więc mnie te regulacje nie dotyczą. Tylko czy to nie początek eskalacji żądań, która zaczyna się od wezwania do jawności, bo „porządni nie mają się czego wstydzić”, a kończy na braku zaufania, strachu czy wręcz opresji?
Omawiane tutaj projekty zmian przepisów jednoznacznie wskazują na trafność rozpoznań o. Hansa Zollnera SJ, które na naszych łamach ukazały się już trzy i pół roku temu: „Jeżeli Kościół nie wytłumaczy jaśniej, dlaczego tajemnica spowiedzi wcale nie chroni sprawców wykorzystania seksualnego ani innych przestępców przed wymiarem sprawiedliwości – oraz dlaczego może być ona pomocna w ochronie dzieci i bezradnych dorosłych – ustawodawcy państwowi mogą zacząć atakować nienaruszalność tajemnicy spowiedzi”.
A czy gdyby kapłana nie obowiązywała tajemnica spowiedzi, ktokolwiek z nas – grzeszników – odważyłby się do niej przystępować?
Przeczytaj również: Reportaż pachnący siarką