Śmierć harcerza – tragedia, która nie powinna się wydarzyć

7 godzin temu
Zdjęcie: Śmierć harcerza


Każdy, kto organizował obóz, wie doskonale, iż pływanie w nocy, a tym bardziej w ubraniu, jest zabronione. W tym dramatycznym dniu najwyraźniej doszło do złamania wszelkich możliwych zasad.

Publikujemy przeredagowany i uzupełniony wpis Konrada Ciesiołkiewicza, który ukazał się na profilu Facebook.

Chyba niemal każdy, kto ma za sobą doświadczenia harcerskie – a w szczególności bycie przez lata instruktorką lub instruktorem – od minionego czwartku nie może znaleźć sobie miejsca. Ja też nie mogę pozbierać myśli, a jedyne, o czym myślę w tych dniach, to tragedia, jaka wydarzyła się na obozie w powiecie wolsztyńskim w Wielkopolsce. Wciąż zadaję sobie pytanie, jak mogło dojść do śmierci Dominika, harcerza dolnośląskiej drużyny.

WIĘŹ – łączymy w czasach chaosu

Więź.pl to pogłębiona publicystyka, oryginalne śledztwa dziennikarskie i nieoczywiste podcasty – wszystko za darmo! Tu znajdziesz lifestyle myślący, przestrzeń dialogu, personalistyczną wrażliwość i opcję na rzecz skrzywdzonych.

Czytam – WIĘŹ jestem. Czytam – więc wspieram

Z doniesień medialnych wynika, iż piętnastolatek zginął w trakcie wykonywania zadania na obozie harcerskim – w ramach zdobywania sprawności miał nocą w ubraniu przepłynąć jezioro. W pewnym momencie nastolatek zniknął pod wodą i nie wypłynął.

To się nie miało prawa wydarzyć. Jedyne, co wielu z nas – dzisiaj będących już daleko od harcerskiego zaangażowania – może zrobić w zaciszu własnego mieszkania, to pozwolić sobie na krzyk niemocy i bólu.

Czy harcerska metoda ma sens?

Proszę potraktować mój wpis jako głos w dyskusji, która już się rozpoczęła, i której naturalnym etapem są bardzo potrzebne społecznie emocje. Towarzyszy im wiele ocen, często uproszczonych, uogólnionych, ostrych, a choćby agresywnych. Są one, w znacznej większości, zrozumiałe w tej sytuacji. Ale niektórych z nich możemy jutro żałować.

Pozwolę sobie zwrócić uwagę na te sądy i reakcje, które w mojej ocenie, jeżeli miałyby być podtrzymywane, należałoby uznać nie tylko za niesprawiedliwe, ale przynoszące szkody wszystkim. Chodzi o podawanie w wątpliwość sensu harcerskiej metody wychowawczej. W niektórych miejscach podnoszony jest argument młodego wieku kadry, systemu stopni i sprawności, organizacji obozów i stawiania obozowisk z użyciem narzędzi ostrych (piły, młotki, siekiery, toporki, gwoździe etc.), tzw. systemu zastępowych, hierarchii w drużynie – i wiele innych.

Odbieram te głosy osobiście. Sam mając 21–22 lata pierwszy raz prowadziłem zgrupowanie obozów jako komendant siedmiu podobozów ze stu sześćdziesięcioma harcerkami i harcerzami. Dla osób spoza harcerstwa dopowiem, iż zgrupowanie ma też ratownika, pielęgniarkę, kierowcę, oboźnych, wsparcie kuchenne i inne niezbędne do jego funkcjonowania osoby przygotowane do pełnienia tych ról.

Poza wspaniałą i mądrą kadrą zgrupowania miałem ogromną przyjemność współpracować społecznie z niezwykłymi komendantkami i komendantami poszczególnych podobozów oraz z drużynowymi. Sam byłem nim jeszcze chwilę wcześniej. Większość z nich była moimi rówieśnikami, a jedna z komendantek – najmłodsza – miała wtedy zaledwie 16 może 17 lat (za opiekunkę miała doświadczoną instruktorkę ze zgrupowania). Ta najmłodsza drużynowa jest dzisiaj znaną badaczką, doktorką, z którą wspólnie prowadzimy wciąż wiele badań i piszemy raporty dotyczące dzieci i młodzieży.

Metoda harcerska opiera się na przekonaniu, iż młodzi ludzie mogą być mądrymi przewodniczkami i przewodnikami dla innych młodych ludzi; iż dla wieku dorastania grupa rówieśnicza odgrywa kluczową rolę w rozwoju

Konrad Ciesiłkiewicz

Metoda harcerska jest jednym z najlepszych znanych narzędzi wychowawczych. To wywodzące się z ruchu skautingowego i wpisujące się w ruch nowego wychowania podejście dokonało w wychowaniu niezwykle ważnego odkrycia, o którym dzisiaj wiemy doskonale z psychologii rozwojowej. Mianowicie, iż młodzi ludzie mogą być mądrymi przewodniczkami i przewodnikami dla innych młodych ludzi; iż dla wieku dorastania grupa rówieśnicza odgrywa kluczową rolę w rozwoju; iż większym autorytetem niż dorosły może cieszyć się nieco tylko starsza koleżanka lub kolega (zastępowi, drużynowi).

Filozofia ta zaczęła być stosowana w ruchach sportowych, kulturalnych i wielu innych – i zawsze się sprawdza. Wielu z nas zachodzi dzisiaj w głowę, jak poradzić sobie z kryzysem bezpieczeństwa i wyzwaniami środowiska społeczno-cyfrowego. Ze wspomnianą już wyżej byłą instruktorką nie mamy wątpliwości, iż kilka zdziałamy sztywnymi metodami nauczania i próbami przekazywania wiedzy „z góry na dół”. Potrzeba nam metod, które praktykuje harcerstwo, a dzisiaj także wiele innych środowisk, gdzie stawia się na młodych ludzi.

Metoda harcerska opiera się na kilku kluczowych elementach: dobrowolności, kontakcie z naturą (tzw. puszczaństwo), systemie zastępowych (praca w małych grupach), wzajemnym oddziaływaniu i oddziaływaniu pośrednim, stopniowaniu trudności, współzawodnictwie i współpracy.

Harcerstwo to nie dziecięca anarchia

W kontekście kwestionowania dziś przez wielu tej metody i w obliczu tragedii, jaka miała miejsce, na szczególną uwagę zasługują dwa elementy harcerskiej metody. Po pierwsze – system zastępowy, czyli praca w małych grupach. Polega ona na tym, iż już od najmłodszych lat harcerki i harcerze wyróżniający się poczuciem odpowiedzialności i zaangażowaniem oraz pewnym autorytetem u innych, zostają najpierw zastępowymi, prowadząc w ciągu roku grupę 5–7 osób w swoim zastępie, a później pełnią tę funkcję również na obozie.

Zastępy wchodzą w skład drużyny, na jej czele stoją drużynowa i drużynowy, którzy przede wszystkim skupiają się na pracy z zastępowymi. To jeden z systemów pracy i zarządzania, który najsilniej kładzie nacisk na podmiotowość zespołów.

Drugi istotny element tej metody, który wydaje się najbardziej interesować opinię publiczną w tych dniach, to stopniowanie trudności. Z niego wynika system stopni i sprawności. Chodzi o stopnie zarówno harcerskie, jak i instruktorskie. Zostanie instruktorem wiąże się nie tylko ze skończeniem odpowiednich kursów i szkoleń, ale przede wszystkim z zamykaniem prób na dane stopnie i realizowanymi przez cały rok zadaniami o różnym charakterze – praktycznym (praca organizacyjna) i teoretycznym (pisanie tekstów, czytanie lektur etc.).

Jeśli chodzi o sprawności, to oczywiście skala ich trudności jest stopniowalna – zależna od potencjału, przygotowania i wieku harcerzy. Za organizację warunków do zdobywania sprawności odpowiada na obozie drużynowy, czyli komendant. Niektóre ze sprawności, np. pływackie, wymagają zapewnienia szczególnych warunków bezpieczeństwa. Organizuje się je na wydzielonej części jeziora – tzw. kąpielisku, które jest oznaczone bojkami i zapewnia dostęp do kapoków oraz kół ratunkowych.

Przed postawieniem obozowiska teren kąpieliska wyznaczany jest przed odpowiedzialnego za to ratownika i precyzyjnie sprawdzany. W wielu przypadkach kąpielisko organizuje się od zera – testowany jest grunt, głębokość, a dno oczyszczane z niebezpiecznych kamieni, szkła i innych przedmiotów.

Każdy, kto organizował obóz, wie doskonale, iż pływanie w nocy jest zabronione. Nie wspominając o pływaniu poza wyznaczonym do tego obszarem i do tego w ubraniu. W tym dramatycznym dniu najwyraźniej doszło do złamania wszelkich możliwych zasad i przepisów bezpieczeństwa. To nie ulega wątpliwości.

Wszyscy doświadczający tej traumy potrzebują dzisiaj – choćby w myślach – troski i zatrzymania się na chwilę w ocenach

Konrad Ciesiołkiewicz

Udostępnij tekst
Facebook
Twitter

Szkoła życia i wzajemnego polegania na sobie

Harcerstwo, w przeciwieństwie do pierwszego etapu rozwoju brytyjskiego skautingu, nigdy nie było ruchem militarnym i paramilitarnym w czasach pokoju (w okresie wojny trwał o to poważny spór). o ile praca prowadzona jest adekwatnie, to nie ma ona żadnego związku z władzą nad drugim człowiekiem; za to ma wiele z braterstwem i siostrzeństwem, troską i poczuciem odpowiedzialności nie tylko za siebie, ale i za innych.

Temu służy każdy element śródrocznej pracy i obozów. Jednym z wielu przykładów jest całodobowa służba wartownicza. Dla osób spoza harcerstwa brzmi to pewnie jak „zabawa”. Przez harcerzy jest ona traktowana niezwykle poważnie. To wartowniczki i wartownicy czuwają nad porządkiem i bezpieczeństwem, szczególnie wtedy, kiedy cały obóz śpi. To szkoła życia i wzajemnego polegania na sobie.

Przykłady mogę mnożyć. Obozy są też jedną z najbezpieczniejszych form pracy wakacyjnej. Obowiązują tu bardzo restrykcyjne zasady bezpieczeństwa, procedury, a w tej chwili także standardy ochrony małoletnich. Obozy zatwierdzane są przez sanepid, nadleśnictwo, a przede wszystkim przez kuratorium oraz związki harcerskie – od strony metodycznej (programowej) i administracyjno-finansowej.

Kadra jest do nich przygotowywana, a w przeciwieństwie do wielu innych form organizowania wypoczynku, drużyny pracują ze sobą przez cały rok – harcerki i harcerze znają się, wspólnie przygotowują się do zimowisk i letnich obozów.

Z doniesień medialnych i dotychczasowych oświadczeń instytucji wynika, iż nic nie usprawiedliwia organizacji i decyzji podejmowanych przez funkcyjnych tamtej tragicznej nocy, kiedy śmierć poniósł Dominik. Musimy jednak poczekać na wnioski płynące z postępowania wyjaśniającego, prowadzonego przez prokuratorów oraz inne organy, w tym sam ZHR.

Pamiętajmy jednak proszę, iż ta tragedia – poza trudnym do wyobrażenia bólem najbliższych Dominika – to także traumatyczne doświadczenie dla wszystkich biorących udział w tym obozie oraz ich bliskich. Nie wyłączając dwóch młodych mężczyzn (i ich rodzin), pełniących na tym obozie funkcje i podejmujących tego dnia najprawdopodobniej bardzo złe decyzje, którym postawiono zarzut nieumyślnego spowodowania śmierci nastolatka

Wszyscy doświadczający tej traumy potrzebują dzisiaj – choćby w myślach – troski i zatrzymania się na chwilę w ocenach. Te, choć w jakimś sensie są naturalne dzisiaj, to jutro mogą iść zbyt daleko. Mamy tu do czynienia z sytuacją tzw. traumy środowiskowej. Harcerska społeczność pogrążona jest dziś w bólu i żałobie.

Idź do oryginalnego materiału