W pewnym kościele był
problem z gołębiami. Wchodziły do świątyni, a przyciągał je ryż sypany w
trakcie ślubów.
Zastanawiano się, co
poradzić na ten problem, a był istotny, bo gołębie fruwały po kościele w
trakcie Mszy św.
Proboszcz zwołał Radę
Parafialną, która miała ustalić coś w tej sprawie. Odrzucono pomysł rozsypania
zatrutego ryżu i sprowadzenia jakiegoś drapieżnika gołębi. Po długim milczeniu,
głos zabrał pewien starszy pan:
-Rozumiem, iż chcecie,
żeby gołębie nie wchodziły do kościoła?
-No tak – odparli
wszyscy.
-Nie chcecie, żeby
kiedykolwiek pokazały się w kościele? – dopytywał starszy pan.
-Tak – odparli
zniecierpliwieni ludzie.
Na to starszy pan:
-To nic prostszego.
Ochrzcijcie je, poślijcie do Pierwszej Komunii Świętej, zróbcie Bierzmowanie, a
już ich więcej w kościele nie zobaczycie.
Śmieszne, a jednak po
dłuższym zastanowieniu niestety prawdziwe i smutne. Dlaczego tak jest, iż po
tych sakramentach niektórzy ludzie z kościoła znikają?
O co chodzi? Myślą, iż po
tych sakramentach pójdą na 100% do nieba? Tak nie jest. Pewnego księdza
nawiedzał człowiek, który poprzednio też był księdzem, a poszedł do piekła.
Musimy się wszyscy
obudzić. Spotykanie się z Bogiem z obowiązku nie wystarczy. Każdy z nas musi
wejść z Nim w głęboką, indywidualną relację.
Czas porzucić mrzonki o
łatwym, wygodnym życiu. Trzeba zmienić kierunek i zacząć płynąć pod prąd.
Ewelina
Szot