Śladów tej Polki brak w podręcznikach historii. "Ojciec powtarzał mi, iż dziewczynki nie mogą pytać"

9 godzin temu
Ernestyna Potowska-Rose to z pewnością postać nietuzinkowa i jedna z wielu kobiet, o których historia nie pamięta. Nie ma o niej wzmianek w podręcznikach do historii, chociaż to właśnie ona odegrała wielką rolę, walcząc o równouprawnienie i prawa kobiet. Zanim jednak to nastąpiło, musiała stawić czoła ojcu i jego twardym zasadom. Potem okazało się, iż w jej domu rodzinnym nie ma miejsca dla kogoś, kto myśli inaczej niż wszyscy.
Ernestyna Potowska był Polką urodzoną w rodzinie bardzo ortodoksyjnych Żydów. Jej ojciec był rabinem, a to oznaczało, iż od dziewczynki wymagano nie tylko ogłady i uczynności, ale przede wszystkim życia zgodnego z nakazami religijnymi. - Ojciec ciągle zwracał mi uwagę, iż małym dziewczynkom nie wolno zadawać pytań. To właśnie sprawiło, iż stałam się buntowniczką i orędowniczka wolności religijnej i praw kobiet - mówiła Ernestyna w jednym ze swoich wywiadów, przytoczonym przez jej biografkę, Bonnie S. Anderson w książce "Ernestyna Potowska-Rose. Kobieta z przyszłości" (wyd. Stapis). Oto historia o kobiecie, która nie tylko nie bała się stawić czoła zdominowanemu przez mężczyzn światu, ale także walczyła o jego zmianę.


REKLAMA


Zobacz wideo "Trzymają nas cały czas w ryzach". Kobiety dopiero uczą się rzeczy, które są w standardach wiedzy o seksualności


Dzieciństwo i młodość wśród ortodoksyjnych Żydów
Ernestyna przyszła na świat w 1810 roku w Piotrkowie Trybunalskim jako córka jednego z głównych rabinów w mieście. Jej matka pochodziła z rodu zamożnych przedsiębiorców. Choć nie było typowe dla społeczności żydowskiej początku XIX w., by edukować dziewczynki ponad podstawowy poziom, to jednak ojciec, nauczył ją czytać Torę po hebrajsku. To był jeden z ważniejszych epizodów w jej życiu, bo jak po latach wyznała, już w wieku pięciu lat stała się buntowniczką, która nie mogła pojąć, dlaczego kobiety i dziewczynki są stawiane jako te, które mają się bezwzględnie podporządkować woli mężczyzny. Dyskutowała i stawiała pytania, za które często była karcona. Rabin Potowski uparcie powtarzał: "Młode damy nie muszą rozumieć zasad wiary, wystarczy, iż w pełni je zaakceptują".
Kiedy Ernestyna miała 15 lat, zmarła jej matka. Ojciec, bojąc się, iż nie będzie w stanie okiełznać buntowniczej natury córki, postanowił wydać ją za mąż. Jej zdanie nie miało tu znaczenia. Został przygotowany kontrakt. Chętny na męża kandydat miał otrzymać w zamian pokaźny posag, który Potowska odziedziczyła po matce.


Oczywiście Ernestyna nie miała zamiaru realizować woli ojca i tracić pieniędzy. Zerwała zaręczyny i skierowała sprawę do sądu, by odzyskać należne pieniądze. Było to posunięcie bardzo zuchwałe, bo w tamtych czasach kobiety nie miały prawa do reprezentowania swoich interesów w sądach czy urzędach. Sprawę wygrała. Jednak to oznaczało, iż dla "Ernestyny Heretyczki" (tak ją nazywano w mieście), która sprzeciwiała się woli boga i ojca, nie było miejsca w domu rodzinnym. Opuściła swoje rodzinne miasto i wyruszyła w podróż ku lepszemu życiu, po drodze głosząc swoje poglądy.
Chociaż deklarowała ateizm, nie przestawała Ernestyna przedstawiać się jako Żydówka, pochodząca z tradycyjnego, religijnego domu: "dziecko Izraela". - Jestem córką biednej, zdławionej Polski i uciskanego, prześladowanego ludu zwanego Żydami - miała powiedzieć podczas jednego ze swych wystąpień, przyznając się zarówno do przynależności do narodu polskiego, jak i żydowskiego. Całe swoje życie podporządkowała idei, w którą wierzyła, czyli równym prawom dla wszystkich. Pierwszym przystankiem na jej drodze miały być wolnomyślicielskie Niemcy.


Niemcy, Londyn i nowa ojczyzna: Stany Zjednoczone
Ernestyna Potowska z Piotrkowa Trybunalskiego wybrała się w długą podróż. Jej pierwszym przystankiem był Berlin. Jako Żydówka z pochodzenia nie mogła podjąć pracy i się osiedlić, co uważała za pogwałcenie podstawowych praw człowieka. W tej sprawie zwróciła się do samego króla Prus, Fryderyka Wilhelma III. Monarcha zezwolił jej na zamieszkanie w kraju i podjęcie pracy zarobkowej. Produkowała odświeżacze powietrza, a w międzyczasie studiowała święte księgi judaizmu, chrześcijaństwa i islamu. To właśnie wtedy doszła do wniosku, iż każda z religii przedstawia krzywdzący wizerunek kobiet, które zostały powołane do usługiwania i sprawiania przyjemności mężczyzną. Jej walka o równouprawnienie przybrała nieco inny charakter. Zaczęła pisać do gazet, zabierać publicznie głos i dyskutować z mężczyznami, co wywoływało ogromne oburzenie.
Po trzech latach spędzonych w Berlinie przeniosła się do Londynu. Tam poznała Roberta Owena, który podobnie jak ona krytykował chrześcijaństwo jako zepsutą religię i nawoływał do racjonalnego myślenia. "Głosił też potrzebę emancypacji kobiet. Pod wpływem Owena ostatecznie skrystalizowały się poglądy Ernestyny, która zaczęła otwarcie mówić o swoim ateizmie. Domagała się tolerancji religijnej i zrównania praw kobiet" - podaje portal ciekawostkihistoryczne.pl. Wśród sympatyków angielskiego "utopisty" Potowska poznaje Williama Rose. Młodzi zakochują się w sobie i jako zdeklarowani ateiści, biorą ślub cywilny (do swojego nazwiska dodała "Rose") i niedługo później, wraz z grupą owenistów, opuszczają Anglię. Ich nowym domem na długie lata będą Stany Zjednoczone.
To był rok 1836. William znalazł pracę jako jubiler, Ernestyna zajęła się dystrybucją swego dezodorantu i produkcją wody kolońskiej. W międzyczasie oboje włączyli się w działania społeczne na rzecz zniesienia niewolnictwa, uznania praw kobiet i tolerancji religijnej.


Ruch na rzecz równości praw kobiet
W Stanach Zjednoczonych w latach 50. XIX wieku Potowska-Rose była jedną z najważniejszych postaci ruchu kobiecego. Wszędzie, gdzie się pokazywała, wywoływała ogromną sensację, bo broniła równych praw kobiet, które opierała nie jak pozostałe emancypantki i sufrażystki na religii, ale jako zdeklarowana ateistka - podporządkowywała je prawom człowieka. "Rose uważała, iż jeżeli obietnica 'życia, wolności i dążenia do szczęścia' nie dotyczy kobiet, to znaczy, iż amerykańscy mężczyźni są hipokrytami, gdyż odmawiają kobietom praw, które przyznali sobie sami" - pisała Bonnie S. Anderson w jednej z nielicznych biografii Ernestyny Potowskiej-Rose.


Oczywiście jej poglądy spotkały się z krytyką. W prasach pojawiały się artykuły krytykujące jej podejście. "Po tysiąckroć wolałbym mieć za żonę dziewczynę kochającą dom, wychowaną w duchu prostoty niż uczoną panią (...). Kobieta dowcipna jest zmorą dla męża, dzieci, przyjaciół i służby - słowem dla wszystkich. Z wyżyn swojego geniuszu gardzi każdym kobiecym obowiązkiem i zawsze próbuje z siebie zrobić mężczyznę" - przytacza Bonnie S. Anderson w swoim opracowaniu fragment artykułu, który pojawił się w nowojorskiej prasie tuż po jednym z głośniejszych wystąpień Potowskiej-Rose.


Takie nieprzychylne komentarze były motorem napędowym jej dalszej działalności. Krytykowała postrzeganie przedstawicielek swojej płci jako gorszych i tych, które bezwzględnie miały podporządkować się mężczyznom. Za podstawowe prawa kobiet Ernestyna uznała prawo do udziału w wyborach i możliwość uzyskania rozwodu.
Z biegiem czasu Ernestyna doszła do wniosku, iż z powodu nierównego traktowania cierpią nie tylko kobiety. Potowska-Rose włączyła się również w ruch mający na celu zniesienie niewolnictwa i przyznanie pełnych praw i swobód obywatelskich czarnoskórym mieszkańcom na amerykańskim Południu.
Krytykowana i nierozumiana, również przez niektóre kobiety feministki, postanowiła wrócić z mężem do Londynu. Nie powstrzymało jej to jednak przed złożeniem broni i wywieszeniem białej flag. Do końca swoich dni walczyła o równe prawa i szanse wszystkich ludzi - bez względu na płeć, wyznanie, kolor skóry czy głoszone poglądy. Zmarła 4 sierpnia 1892 roku w wieku 82 lat.


Czy znasz historię, która Twoim zdaniem jest warta opowiedzenia? Chętnie jej wysłucham. Zapraszam do kontaktu: anita.skotarczak@grupa.gazeta.pl.
Idź do oryginalnego materiału