Skandaliczna decyzja opakowana kłamliwą narracją. Prezydent wetuje pomoc Ukraińcom

3 godzin temu
Zdjęcie: Prezydent wetuje


Prezydenckie weto specustawy o pomocy Ukraińcom w Polsce to więcej niż zbrodnia. To błąd.

Decyzja o prezydenckim wecie specustawy o pomocy Ukraińcom w Polsce to więcej niż zbrodnia. To błąd.

„Nie zgadzam się na preferencyjne traktowanie obywateli innych państw względem obywateli Rzeczypospolitej!” – napisał, ogłaszając swoją decyzję, prezydent Karol Nawrocki. Nie wyjaśnił przy tym, którzy obywatele innych państw są traktowani preferencyjnie, ani w jaki sposób. Za to wyrzucił do kosza podstawę prawną całego systemu funkcjonowania w Polsce obywateli Ukrainy, w tym prawo do pobierania świadczenia 800+, prawo do korzystania z publicznej ochrony zdrowia, jak również dostęp do edukacji publicznej i rynku pracy.

Skandaliczna decyzja prezydenta została opakowana kłamliwą narracją. To bardzo zły początek prezydentury.

Propaganda, która zatruwa nasze serca

Najbardziej na tej decyzji ucierpią matki z dziećmi, czyli grupa osób, którymi jako wspólnota powinniśmy się opiekować w pierwszej kolejności. To podstawa solidarności społecznej i wszelkich bodaj systemów moralnych.

WIĘŹ – łączymy w czasach chaosu

Więź.pl to pogłębiona publicystyka, oryginalne śledztwa dziennikarskie i nieoczywiste podcasty – wszystko za darmo! Tu znajdziesz lifestyle myślący, przestrzeń dialogu, personalistyczną wrażliwość i opcję na rzecz skrzywdzonych.

Czytam – WIĘŹ jestem. Czytam – więc wspieram

Zastępca szefa kancelarii prezydenta Nawrockiego, Adam Andruszkiewicz, sam przyznawał: „Szczucie na uciekające przed bombami kobiety i dzieci z Ukrainy, za rzekome «przywileje» – jest nie tylko kłamliwe i żałosne politycznie, ale również antychrześcijańskie, antypolskie i prorosyjskie”.

Dokładnie tak, Panie Ministrze. Wasza decyzja jest antychrześcijańska, antypolska i prorosyjska. I to, iż od cytowanej wypowiedzi minęły trzy lata, świadczy, owszem, o tym, jak wiele się zmieniło w tym czasie. Ale ocena moralna się nie zmieniła.

Potwierdzenie tamtej tezy znajdziemy w bardziej aktualnym raporcie Komisji ds. badania wpływów rosyjskich i białoruskich. Czytamy w nim między innymi: „Z raportu wynika, iż rosyjska narracja, z uwagi na nastawienie polskiego społeczeństwa, nie koncentruje się na promowaniu Rosji. Opiera się natomiast na krytyce i podważaniu zaufania do instytucji i procesów demokratycznych, w tym rządu oraz NATO i Unii Europejskiej, zwiększaniu polaryzacji. Wzbudza niechęć do Ukraińców i innych narodowości, wyznań i mniejszości”.

Padliśmy ofiarą wrogiej propagandy, która zatruwa nasze umysły i serca.

Demontaż największego sukcesu III RP

Drugim niezwykle gorzkim efektem weta jest rozmontowanie powszechności świadczenia 800+. Flagowy projekt społeczny Prawa i Sprawiedliwości, być może najważniejsze osiągnięcie spośród wszystkich podobnych inicjatyw w III RP, zostaje wykolejony przez przedstawiciela obozu… Prawa i Sprawiedliwości. To gorzka lekcja dla prospołecznych publicystów i aktywistów, którzy zapowiadali demontaż programu przez koalicję 15 X. Tymczasem otrzymali cios w plecy.

Oczywiście liberałowie dołożyli istotną cegiełkę do tej sytuacji. To Rafał Trzaskowski w kampanii wyborczej postulował – stosując język Konfederacji – dokładnie takie rozwiązanie, jakie stało się faktem po wecie Karola Nawrockiego. To także liberalne zaplecze medialne partii rządzącej przez lata podważało powszechność świadczenia.

Dziś nie tylko ci ludzie dostają to, czego chcieli, ale na dodatek otwiera się droga do dalszego demontażu systemu socjalnego. Bo właśnie tego należy się teraz spodziewać: kolejnego okrojenia 800+, tym razem bezpośrednio przez rząd, pod pretekstem dbania o finanse publiczne. Choć ich stan nie jest szczególnie trudny, a problematyczność polega chyba głównie na zbyt niskich przychodach z opodatkowania kapitału czy big techów.

Cały sukces 800+ opierał się na powszechności świadczenia, braku dyskryminacji i ograniczeń w jego wydawaniu. To nie tylko ułatwiało obsługę programu, ale przede wszystkim tworzyło mechanizm solidarności, tak słabo wbudowanej w nasz system polityczno-społeczny. Nie dało się dzięki temu łatwo przypiąć beneficjentom programu gęby „roszczeniowców” i „darmozjadów”, choć takie próby były. Ostatecznie klasa średnia i ubodzy zyskali coś wspólnie, co połączyło ich interesy.

Dziś ta rzeczywistość jest historią. Cieszyć może się tylko Konfederacja, iż realizowany jest kolejny jej postulat, a także zwolennicy darwinizmu społecznego – walki wszystkich ze wszystkimi o ograniczone zasoby.

Krótkotrwałe polityczne korzyści

No dobrze, to skoro weto jest moralnie i społecznie szkodliwe, a potencjalnie służy interesom naszych wrogów, to może da się znaleźć inną korzyść?

Na pewno nie są nią kwestie finansowe. Zdecydowana większość Ukrainek i Ukraińców w Polsce pracuje. Wykazują się oni wyższą aktywnością zawodową od polskiej średniej, trudno więc w decyzji prezydenta doszukać się bodźca do zwiększenia tej aktywności.

Problemem jest jakość rządzenia, a nie dostęp do świadczeń dla potrzebujących. Co najwyżej odebranie im tego dostępu dołoży nam kolejnych problemów, tym razem społecznych

Bartosz Bartosik

Udostępnij tekst
Facebook
Twitter

Składki i podatki, które odprowadzają od swojej pracy Ukraińcy, przewyższają też znacznie kwotę, jaką przeznaczamy na pomoc uchodźcom. Jakub Dymek z „Dwóch lewych rąk” obliczył, iż oszczędność z odebrania 800+ niepracującym obywatelom Ukrainy wyniosłaby ok. 750 mln zł, czyli ledwie 1,2 proc. kosztów funkcjonowania programu. Problem w tym, iż zniechęcenie ich do mieszkania w Polsce może przynieść większe straty dla budżetu.

Jaki jest więc sens decyzji prezydenta? Wyłącznie polityczny. Z jednej strony chodzi o zaszachowanie Donalda Tuska w kwestii, która stała się obietnicą premiera i Rafała Trzaskowskiego. Z drugiej celem jest pokazanie rządowi, iż prezydent chce proaktywnie uczestniczyć w kształtowaniu polityki wewnętrznej państwa. Szef jego kancelarii, Zbigniew Bogucki, mówił choćby w minionym tygodniu o „trzeciej izbie parlamentu” – co nie wiadomo, jak miałoby się wpisywać w ustrój III RP.

Chodzi też o fakt szerokiego społecznego poparcia dla odebrania świadczeń obywatelom Ukrainy. Być może zakładamy jako społeczeństwo, iż odebranie czegoś innym sprawi, iż nam będzie lepiej. Nie będzie. A może po prostu w taki sposób wyrażamy społeczne niezadowolenie z obecnej sytuacji w kraju: z rosnących nierówności, ze spowolnionego wzrostu stopy życia, z niskiego wzrostu płacy minimalnej, z gorszących programów publicznych dopłat dla biznesu czy stagnacji na rynku pracy.

Przegrywamy ten mecz

Tak, czy inaczej, problemem jest jakość rządzenia, a nie dostęp do świadczeń dla potrzebujących. Co najwyżej odebranie im tego dostępu dołoży nam kolejnych problemów, tym razem społecznych. A rządzący dostaną następną niebezpieczną zabawkę opiłowywania społeczeństwa z jego praw nabytych.

Karol Nawrocki swoim wetem chce zaznaczyć obecność na politycznym boisku, niczym obrońca, który od początku delikatnie fauluje napastnika rywali, by ten wiedział, iż przed nim trudny mecz.

Tylko iż w tym przypadku tracimy na tym wszyscy jako interesariusze wspólnego boiska o nazwie Polska. A kolejna okazja do wystawienia komuś żółtej lub czerwonej kartki przy urnach dopiero za dwa lata.

Idź do oryginalnego materiału