SKĄD SIĘ BIORĄ ŚWIĘCI?

archanioly.czeladz.pl 2 tygodni temu
W Piśmie Świętym w zasadzie nie ma bezpośrednich odniesień do czci oddawanej świętym, choć z drugiej strony słowa oznaczające „świętość” i „święty” (związane z semickim rdzeniem k-d-sz-) występują w Starym Testamencie 830 razy, w tym blisko 350 razy w Pięcioksięgu. W sumie można znaleźć w obu częściach Biblii trochę miejsc, które wskazywałyby na jakieś zalążki przyszłego kultu. Można tu wspomnieć o zawartym w Księdze Kapłańskiej dwukrotnie powtórzonym wezwaniu, skierowanym przez Jahwe do Mojżesza i narodu wybranego: „Uświęćcie się więc i bądźcie świętymi, bo Ja jestem święty, Ja Jahwe, Bóg wasz!”. I przypomnienie tej myśli w 1. Liście św. Piotra Apostoła: „Świętymi bądźcie, bo Ja jestem święty”. Stwierdzenia te są apelami o powszechne dążenie do świętości, a więc doskonałości duchowej i jak najdokładniejszego naśladowania Pana przez każdego wierzącego
W najwcześniejszym okresie chrześcijaństwa cześć odbierała przede wszystkim Maryja jako Matka Pana Jezusa. Dość gwałtownie też zaczęto czcić aniołów, a zwłaszcza archaniołów Michała, Gabriela i Rafała. Pod koniec I wieku nowa religia przekroczyła granice Palestyny i zaczęła się rozszerzać na całe Cesarstwo Rzymskie, co bardzo gwałtownie pociągnęło za sobą prześladowania, niekiedy bardzo krwawe i wtedy też niemal natychmiast zrodził się kult męczenników. Na początku wcale nie musiało to oznaczać czci oddawanej konkretnym osobom, znanym z imienia i nazwiska, ale raczej: troskę o groby męczenników, pamięć o męczennikach w modlitwie, wspominanie ich w czasie liturgii eucharystycznej.
Gdy w 313 r. dekret cesarzy Konstantyna położył kres prześladowaniom, kult świętych był już mocno ugruntowany w całym Kościele, ale wraz z ustaniem represji rozpoczął się nowy jego etap – odtąd czczono już nie męczenników (oczywiście poza tymi z wcześniejszych lat), ale tzw. wyznawców: ojców apostolskich (pierwsze pokolenie pisarzy chrześcijańskich współczesne bądź Apostołom, bądź ich bezpośrednim uczniom i następcom), ojców Kościoła (pisarzy chrześcijańskich późniejszych wieków), biskupów, pustelników, ascetów, dziewice, wdowy i pokutnice.
W pierwszych wiekach do uznania kogoś za świętego wystarczało w praktyce ogłoszenie decyzji w tej sprawie przez miejscowego biskupa. Nie znaczy to oczywiście, iż mógł on postępować w tym zakresie całkiem dowolnie, ale musiały istnieć po temu jakieś ważne przesłanki, przede wszystkim ogólne przeświadczenie mieszkańców danego terenu – miasta czy całej diecezji o świętości ich współmieszkańca. Dopiero po zasięgnięciu zdania diecezjan, głównie miejscowego duchowieństwa, biskup wydawał odpowiednią decyzję i zwykle w ustalonym dniu, zwykle we wspomnienie śmierci, odprawiał uroczyste nabożeństwo ku czci danej osoby, uznając ją tym samym za świętą.
Krokiem naprzód w kierunku zwiększenia wiarygodności takiej decyzji i usunięcia ewentualnych pomyłek była tzw. elewacja czyli uroczyste podniesienie i przeniesienie relikwii z grobu, a następnie umieszczenie ich na honorowym miejscu w świątyni, przede wszystkim np. w katedrze. Dla nadania odpowiedniej rangi całemu wydarzeniu konieczna była obecność przy nim jednego, a jeszcze lepiej kilku biskupów. Ceremonia ta była w owym czasie równoznaczna z kanonizacją, czyli ogłoszeniem danej osoby świętą.
Z czasem papieże zaczęli przejmować inicjatywę w swoje ręce.
Pierwszą kanonizacją, przeprowadzoną przez biskupa Rzymu, było ogłoszenie świętym biskupa Augsburga – Ulryka w r. 993 przez Jana XV na Synodzie Laterańskim. Od końca X wieku, gdy inicjatywę w zakresie ogłaszania świętych w coraz większym stopniu zaczęli przejmować papieże, zaczęła obowiązywać zasada, iż decyzja biskupa ma charakter lokalny i nosi nazwę beatyfikacji.
Reforma Kurii Rzymskiej, przeprowadzona w 1988 r. przez św. Jana Pawła II, spowodowała powstanie Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych. A od czasu kolejnej reformy kurialnej, tym razem przeprowadzonej przez Franciszka i obowiązującej od 2022, urząd ten nosi nazwę Dykasteria Spraw Kanonizacyjnych.

Ilu jest świętych?
Wielkość tę trudno dokładnie ustalić, gdyż w wielu przypadkach nie mamy dokładnych dokumentacji takich spraw. Dotyczy to zwłaszcza męczenników i wyznawców pierwszych wieków, a także świętych ogłaszanych na peryferiach ówczesnego świata chrześcijańskiego – na Wyspach Brytyjskich i w Irlandii z jednej strony, a na Wschodzie z drugiej (pamiętajmy, iż pierwsze tysiąclecie to czas Kościoła formalnie nie podzielonego, więc również święci tamtego okresu przynależą teoretycznie do całego chrześcijaństwa). Wydaje się, iż łączna liczba osób wyniesionych na ołtarze w ciągu wieków wynosi co najmniej kilkanaście (12-15?) tysięcy.
Zgodnie z procedurą, ustaloną przez Jana Pawła II zanim rozpocznie się adekwatny proces beatyfikacyjny, diecezja lub wspólnota zakonna winny zebrać jak najwięcej danych o kandydacie(-tce) na ołtarze, czy zmarł(a) on(a) w opinii świętości czy męczeństwa oraz jakie łaski lub cuda uzyskano za jego (jej) pośrednictwem. Te czynności, zwłaszcza uzyskanie i zabezpieczenie odpowiednich materiałów rzeczowych, czyli tzw. proces informacyjny, można rozpocząć prawie zaraz po śmierci danej osoby, ale rozpoczęcie oficjalnego procesu beatyfikacyjnego jest możliwe najwcześniej w 5 lat po jej śmierci.
Po zgromadzeniu niezbędnych danych na szczeblu diecezjalnym lub zakonnym materiały porządkuje się, tłumaczy na jakiś język światowy (najczęściej włoski) i przesyła się do Kongregacji (obecnie Dykasterii) Spraw Kanonizacyjnych, gdzie cała procedura rozpoczyna się od początku. Sprawa otrzymuje swego relatora, który będzie odtąd prowadził ją do końca. Szczególne znaczenie ma zbadanie i dokładne sprawdzenie przypisywanego kandydatowi cudu, przy czym chodzi tu o nie dające się wytłumaczyć istniejącym stanem wiedzy fizyczne zjawisko nadprzyrodzone, głównie uzdrowienie. Nie uwzględnia się natomiast cudów moralnych, np. niezwykłego nawrócenia czy porzucenia nałogów, istnienia przez dłuższy czas instytucji bez niezbędnych środków materialnych itp. Na tym etapie ze sprawą współpracuje promotor wiary (dawniej: advocatus diaboli, czyli adwokat diabła), którego zadaniem jest wyszukiwanie słabych stron kandydata(tki), jego (jej) życia i przypisywanych mu (jej) czynów.
Jeśli wszystko pójdzie dobrze, wówczas opracowuje się dekret o heroiczności cnót danego (danej) kandydata(-tki) (sługi Bożego lub Bożej), który następnie rozpatruje na rozszerzonym posiedzeniu, z udziałem Ojca Świętego, wspomniany urząd watykański. Po podpisaniu dekretu (najczęściej kilku lub kilkunastu) przez papieża wyznacza on termin ceremonii beatyfikacyjnej, podczas której dana osoba zostanie wyniesiona na ołtarze.
Na ogół od rozpoczęcia procesu na najniższym szczeblu do beatyfikacji lub kanonizacji mija wiele, zwykle co najmniej kilkadziesiąt lat, przeciętnie mniej więcej pół wieku. Ale są też okresy krótsze: np. w naszych czasach Matka Teresa z Kalkuty i Jan Paweł II zostali beatyfikowani odpowiednio w latach 2003 i 2011, czyli w 6 lat po śmierci.
Idź do oryginalnego materiału