Nie wiem, czy jestem na jej końcu. Oczywiście, jestem na końcu swojego życia, ale czy na końcu drogi, jeżeli chodzi o wiarę? Nie mam pojęcia – mówi magazynowi „Commonweal” Martin Scorsese.
Alexander Stern na łamach katolickiego magazynu „Commonweal” rozmawia o wierze i kinie z Martinem Scorsese.
WIĘŹ – łączymy w czasach chaosu
Więź.pl to pogłębiona publicystyka, oryginalne śledztwa dziennikarskie i nieoczywiste podcasty – wszystko za darmo! Tu znajdziesz lifestyle myślący, przestrzeń dialogu, personalistyczną wrażliwość i opcję na rzecz skrzywdzonych.
Czytam – WIĘŹ jestem. Czytam – więc wspieram
Filmowiec przyznaje, iż wzorami tego, co można powiedzieć o duchowości poprzez sztukę są dla niego dzieła Pier Paolo Pasoliniego i Roberto Rosselliniego. Zdaniem twórcy „Ostatniego kuszenia Chrystusa” dobry film powinien prowokować, zmuszać widza do zmierzenia się z egzystencją, do odrzucenia myślenia, iż „wystarczy pójść w niedzielę rano na czterdzieści pięć minut do kościoła, a potem wyjść na zewnątrz i wszystko jest w porządku”.
– Zawsze czułem, iż te dwa miejsca są w pewnym sensie święte: kościół i sala kinowa. Naprawdę w to wierzę. Film w pewien sposób przenosi cię do świata snów, ale nie jest to sen, który przeżywasz, a potem znika z twojej świadomości. Czasami film może pozostać z tobą na całe życie i wciąż odkrywać przed tobą swoje tajemnice – mówi reżyser.
- Martin Scorsese
- Antonio Spadaro SJ
Dialogi o wierze
Na pytanie o to, jak na przestrzeni dekad zmieniało się jego podejście do wiary, Scorsese odpowiada: – Cóż, myślę, iż mogę to wyrazić w kategoriach niektórych moich filmów. Powiedzmy, iż przeszedłem od niejednoznaczności „Taksówkarza”, przez element odkupienia na końcu „Wściekłego byka”, po eksplorację w „Ostatnim kuszeniu”, aż do przyjęcia wiary, prawdziwej wiary w „Milczeniu”.
– To była długa droga. Nie wiem, czy jestem na jej końcu. Oczywiście, jestem na końcu swojego życia, ale czy jestem na końcu drogi, jeżeli chodzi o wiarę? Nie mam pojęcia. To przez cały czas pozostaje pytaniem. przez cały czas jest ono w mojej głowie, a jeszcze bardziej w moim życiu – stwierdza filmowiec.
Zwraca również uwagę na spadek frekwencji w kościołach. – W Stanach na każdej ulicy są zamknięte kościoły, zamieniono je w kluby nocne. Minęło sześćdziesiąt lat od czasów, kiedy dorastałem, a na każdym rogu stał kościół. Od tego czasu nastąpiła zmiana. Gdzie to wszystko się podziało? – zastanawia się.
– Starasz się dawać dobry przykład. Jako filmowiec staram się po prostu robić wszystko, co w mojej mocy, jeżeli chodzi o twórczość – nie jestem pewien, jaki daję przykład. Ale niektórzy twierdzą – w odniesieniu do pewnych filmów, które nakręciłem, nie wszystkich – iż czują w nich autentyczne poszukiwanie i odczuwają z nimi więź. Nie znam odpowiedzi, ale wiem, iż szukamy. To wszystko – mówi reżyser „Wściekłego byka”.
Scorsese tematy wiary i kina poruszał w książce „Dialogi o wierze”, swoich rozmowach z o. Arturo Spadaro, które ukazały się nakładem Wydawnictwa Więź. – Scorsese używa kina do tego, czego chrześcijanin pragnie najbardziej: ujrzenia twarzy Chrystusa w swoim życiu – mówił o. Michał Legan w specjalnym podcaście „Więzi”.
Z kolei Damian Jankowski, szef działu kulturalnego „Więzi”, nazywał reżysera „świętym Augustynem kina”. – najważniejsze pytanie u Scorsesego brzmi: „Po co to wszystko?”. Wielkość reżysera „Infiltracji” polega na tym, iż każe on swoim bohaterom pytać o sens w samym oku cyklonu: wśród grzechu, zbrodni, ludzkiej nędzy – pisał.
DJ

1 godzina temu







